Iain Banks - Most

Здесь есть возможность читать онлайн «Iain Banks - Most» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1998, ISBN: 1998, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Most: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Most»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Most nie ma końca, na jego wielu poziomach żyją ludzie, a jednym z nich jest wyłowiony z rzeki John Orr. Bohater cierpi na amnezję i opowiada lekarzowi swoje dziwne sny. Jednak autor przenosi nas nagle i stajemy się świadkami życia pewnego dość przeciętnego Szkota. Cóż jest dalej? Wszystko zaczyna się mieszać i nie jesteśmy pewni o czyim śmie właśnie czytamy i co tak naprawdę jest snem a co rzeczywistością. Powieść Banks’a jest hybrydą łączącą w sobie obyczajową historię, fantastykę oraz jednocześnie jej parodię. To literacki eksperyment zabawa stylem, językiem i wyobraźnią.

Most — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Most», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rozejrzał się dokoła. Nie było jej, rzecz jasna. Miało to ukryty sens: gdy oczekiwał jej tutaj, przy samochodach, nie wiedzieć czemu nie mogła się pojawić; gdy nie spodziewał się jej ujrzeć przy grobie swojej matki, nagle się zjawiła. Wszystko to stanowi składnik bogatego wzorca życia, pomyślał, poprawiając czarny krawat, po czym podszedł do otwartych drzwi. Pamiętaj, synu, dodał w myślach, to kurewski kraj.

Andrea oczywiście była na miejscu. Sprawiała wrażenie starszej, ale piękniejszej; pod oczami miała drobne zmarszczki, których wcześniej nie zauważył; maleńkie mięsiste fałdy sprawiały, że wyglądała tak, jakby dorastała mrużąc oczy podczas pustynnej burzy. Wzięła go za rękę, pocałowała i trzymała przez chwilę, a potem puściła; chciał powiedzieć, że pięknie wygląda, że w czerni jest jej bardzo do twarzy — kiedy jednak ganił siebie w duchu za kretyńskie pomysły, usta mamrotały coś równie bezmyślnego, lecz łatwiejszego do przyjęcia. Nie dostrzegł łez w jej doskonale umalowanych oczach.

Nabożeństwo było krótkie, w zaskakująco dobrym guście. Pastor znał mecenasa; słuchając jego zwięzłego, lecz najwyraźniej szczerego pa-negiryku, czuł szczypanie w oczach. Chyba się starzeję, pomyślał; albo to wiek, albo nadmierna wrażliwość wywołana wypiciem zbyt dużej ilości mocnego alkoholu. Człowiek, którym byłem dziesięć lat temu, kpiłby z faktu, że pochwały wypowiedziane przez pastora pod adresem adwokata z wyższej warstwy klasy średniej wzruszyły go niemal do łez.

Mimo to po mszy rozmawiał z panią Cramond. Gdyby jej nie znal, pomyślałby, że jest pod wływem narkotyków: wydawała się promienieć, źrenice miała rozszerzone, skórę jaśniejącą energią zrodzoną ze śmierci; nie zroszone łzami zdumienie, stan szoku wywołany odebraniem mężczyzny, który przez ponad połowę jej życia był połową jej życia; coś wykraczającego poza natychmiastowość żalu. Przyszła mu na myśl chwila tuż po zranieniu, gdy oko widziało, jak młotek miażdży palec lub ześlizgujący się nóż kaleczy ciało, ale jeszcze przed wypłynięciem krwi bądź dotarciem sygnału bólowego do mózgu. Uznał, że matka Andrei znajduje się teraz w takim półcieniu, pogrążona w oleistych spokojnych wodach oka cyklonu. Wyjeżdżała nazajutrz, na wakacje do siostry w Waszyngtonie.

Ostatnie słowa, jakie do niego wypowiedziała, brzmiały:

— Zaopiekujesz się Andreą? Oboje byli sobie tacy bliscy. Ona nie chce ze mną pojechać. Zaopiekujesz się nią?

— Jeżeli na to pozwoli… Zdaje się jest ktoś w Paryżu, mogłaby…

— Nie — przerwała mu pani Cramond i dodatkowo zaprzeczyła stanowczym ruchem głowy (gestem, który odziedziczyła po niej córka; nagle zobaczył jedną w drugiej). — Nie, jesteś tylko ty. Ty — powiedziała i ścisnęła mu rękę, zanim wsiadła do bentleya swojego syna. — Teraz będziesz dla niej najbliższą osobą — dodała szeptem.

Przez chwilę stał, zakłopotany, a potem poszedł poszukać Andrei. Stała przed krematorium, na parkingu, niedbale oparta o czarną limuzynę właściciela zakładu pogrzebowego. Gdy podszedł do niej, zapalała mentolowego papierosa; zmarszczył brew i rzekł:

— Nie powinnaś palić. Pomyśl o swoich płucach. Posłała mu miażdżące spojrzenie.

— Okazuję solidarność — odparła z goryczą. — Mój stary też się teraz pali. — Na jej szczęce drgnął mały mięsień.

— Och, Andrea — powiedział, nagle przepełniony współczuciem. Wyciągnął do niej rękę, ale ona cofnęła się, odwracając od niego i mocniej otulając się płaszczem. Przez chwilę stał nieruchomo; wiedział, że parę lat temu takie odrzucenie dotknęłoby go i przypuszczalnie odwróciłby się na pięcie i odszedł. Czekał, i ona wróciła do niego, ciskając papierosa na żwir i rozgniatając go jednym ruchem czarnego buta.

— Zabierz mnie stąd, chłopcze. Rozwesel mnie, Szkocie. Gdzie porsche? Nie mogłam go znaleźć.

Pojechali saabem do Gullane; Andrea chciała zobaczyć miejsce, w którym umarł jej ojciec, więc zatrzymali się przy nadal rozkopanym rowie i nie naprawionym jeszcze murze. Obserwował ją w lusterku wstecznym, stojącą i patrzącą na rozdartą darń, jak gdyby oczekiwała, że zobaczy, jak trawa zarasta rany. Dotknęła rozoranej ziemi i kamieni polnego muru, po czym wróciła do samochodu, ścierając pył i ziemię z bladych, wypielęgnowanych palców. Powiedziała, że brat uważa jej chęć przyjazdu tutaj za objaw choroby.

— Ty nie uważasz, że jestem chora, prawda?

Odparł, że nie, nie jest. Pojechali dalej, do zimnego, pustego domu na wydmach z oknami wychodzącymi na zatokę.

Andrea odwróciła się i przytuliła do niego, ledwie znaleźli się za progiem; gdy próbował ją pocałować, delikatnie i czule, wpiła się wargami w jego usta, jej paznokcie wryły się w jego czaszkę, w plecy przez marynarkę, w pośladki przez spodnie czarnego garnituru; wydała z siebie skowyt, którego nigdy dotąd nie słyszał z jej ust, i ściągnęła mu marynarkę z ramion. Postanowił dopasować się do tej rozpaczliwej, wywołanej udręczeniem reakcji erotycznej, ale zamiar zaprowadzenia Andrei w jakieś wygodniejsze miejsce niż narażony na przeciągi hall z zimną terakotą i szorstką wycieraczką już po chwili stał się nieaktualny — jakby jego ciało obudziło się w odpowiedzi na to, co się działo, jak gdyby ogarnęła go błyskawicznie gorączka. Nagle poczuł, że trawi go równie silna żądza, dzikość i absurdalne zepsucie, zapragnął jej bardziej niż kiedykolwiek przedtem.

Opadli na wycieraczkę, Andrea przyciągnęła go do siebie, nie zdejmując płaszcza ani bielizny. Oboje doszli w ciągu kilku sekund i dopiero wtedy się rozpłakała.

Mecenas zostawił mu swoje kije golfowe. Nie mógł się nie uśmiechnąć; to był miły gest. Żonie — która miała własne pieniądze — zostawił dom przy Moray Place. Syn dostał jego wszystkie książki prawnicze i dwa najcenniejsze obrazy; Andrea miała otrzymać resztę, z wyjątkiem paru tysięcy przeznaczonych dla dzieci jej brata, kilku siostrzenic i siostrzeńców oraz sum zapisanych na cele charytatywne.

Cramond junior był zajęty podziałem majątku, więc razem z Andrea zawieźli panią Cramond na Prestwick, na nocny samolot do USA. Obejmował szczupłe ramiona Andrei i przyglądał się, jak samolot pnie się w górę, kreśląc łuk nad ciemną Clyde i biorąc kurs na Amerykę. Nalegał, by poczekali, aż zniknie z pola widzenia, więc stali i obserwowali, jak jego migające światła coraz bardziej maleją na tle łuny kończącego się dnia. Mniej więcej nad przylądkiem Kintyre, gdy prawie całkowicie stracił go z oczu, odrzutowiec wydostał się z mroku ziemi w światło kryjącego się za horyzontem słońca; nagle rozbłysła wlokąca się za nim smuga pary — wspaniały róż na tle intensywego ciemnego błękitu. Andrea wstrzymała oddech, po czym zaśmiała się cicho, po raz pierwszy, odkąd dowiedziała się o śmierci ojca.

W samochodzie, jadąc na północ wzdłuż głębokiej, ciemnej rzeki, wyznał, iż nie wiedział, że smuga pojawi się tak nagle, a po chwili wahania powiedział jej o tym, jak rok wcześniej próbował jechać za odrzutowcem lecącym do Paryża.

— Sentymentalny głupiec — powiedziała i pocałowała go.

Odwiedzili jego ojca, a potem zrobili sobie parę dni wolnego; ona musiała wracać do Paryża dopiero za dwa tygodnie, a on nie miał żadnych pilnych obowiązków w pracy, więc przez parę następnych dni po prostu jeździli, dokąd chcieli, nocując w małych hotelach i pensjonatach i nie wiedząc, dokąd wyruszą następnego rana. Pojechali na Muli, Skye, przylądek Wrath, do Inverness, Aberdeen i Dunfermline — gdzie zatrzymali się u Stewarta i Shony — po czym ominęli mosty i miasto, by przez Culross i Stirling, Blyth Bridge i hrabstwo Peebles dotrzeć na szkocko-angielskie kresy. W trakcie podróży wypadły jej urodziny; kupił jej w prezencie bransoletkę z białego złota.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Most»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Most» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Iain Banks - Der Algebraist
Iain Banks
Iain Banks - L'Algébriste
Iain Banks
Iain Banks - A barlovento
Iain Banks
Iain Banks - Inversiones
Iain Banks
Iain Banks - El jugador
Iain Banks
Iain Banks - Dead Air
Iain Banks
Iain Banks - The Algebraist
Iain Banks
Отзывы о книге «Most»

Обсуждение, отзывы о книге «Most» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x