Lee Child - Bez Pudła

Здесь есть возможность читать онлайн «Lee Child - Bez Pudła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bez Pudła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bez Pudła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jack Reacher samotnie wędruje po kraju. Nie ma pracy, dokumentów, stałego adresu. Ale nigdy nie odwraca się od kogoś, kto prosi o pomoc. Teraz zaś pewna kobieta zwraca się do niego, bo potrzebuje wsparcia w nowej pracy.Czym się zajmuje? Ochroną wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Przed ludźmi, którzy grożą mu śmiercią.I tak Reacher, zbrojny jedynie w szczoteczkę do zębów i ubranie, które ma na sobie, wkracza do niezwykle ekskluzywnego klubu w sercu waszyngtońskich kręgów władzy: siedziby amerykańskiej Secret Service. W grze o życie z upartymi biurokratami i tajemniczym bezwzględnym zabójcą musi wykorzystać swoją wrodzoną inteligencję, łajdacki urok i instynktowną skłonność do starannie kontrolowanej przemocy.Bez Pudła to kolejny thriller Lee Childa, błyskotliwa, romantyczna i trzymająca w napięciu opowieść o Jacku Reacherze, bohaterze twardym, fascynującym, brutalnym i obdarzonym iście zwierzęcym magnetyzmem.

Bez Pudła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bez Pudła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Lekarza! – wrzasnął.

Nikt sienie zjawił. Froelich spojrzała mu prosto w twarz.

– Pamiętasz? – szepnęła. Pochylił się niżej.

– Jak się poznaliśmy?

– Pamiętam – odparł.

Uśmiechnęła się słabo, jakby ta odpowiedź całkowicie ją usatysfakcjonowała. Była już bardzo blada. Otaczała ją krew, szybko poszerzająca się kałuża krwi, ciepła i lepka. Krew pieniła się jej na szyi, tętnice miała już puste, wypełniały się powietrzem. Oczy Froelich poruszyły się i skupiły na jego twarzy. Usta miała trupio blade, siniejące. Zatrzepotały bezgłośnie, uwalniając ostatnie słowa.

– Kocham cię, Joe – szepnęła. A potem uśmiechnęła się błogo.

– Ja też cię kocham – odparł Reacher.

Tulił ją jeszcze długą chwilę, aż wykrwawiła się i umarła mu w ramionach, mniej więcej w chwili, w której Stuyvesant

polecił przerwać ogień. Wokół nagle zapadła ogłuszająca cisza. W powietrzu wisiała silna miedziana woń gorącej krwi i zimny, kwaśny smród prochu. Reacher uniósł wzrok, ujrzał operatora przepychającego się w jego stronę z kamerą wycelowaną niczym broń. Patrzył, jak Neagley zastępuje mu drogę. Operator ją popchnął. Zdawało się, że nie poruszyła nawet mięśniem, jednak mężczyzna runął nagle na ziemię. Widział, jak Neagley łapie kamerę i ciska nią wprost w ścianę straceń. Usłyszał łoskot, gdy sprzęt uderzył o mur. W oddali odezwała się syrena karetki, potem kolejna. Słyszał radiowozy, tupot stóp. Ujrzał obok swej twarzy odprasowane szare spodnie Stuyvesanta. Mężczyzna stał we krwi Froelich.

Stuyvesant nic nie zrobił, po prostu stał tam, jak się zdawało, przez bardzo długą chwilę. Karetka dotarła już na dziedziniec. Wówczas mężczyzna pochylił się, próbując odciągnąć Reachera. Reacher odczekał, aż zjawią się sanitariusze. Wówczas delikatnie złożył głowę Froelich na betonie. Wstał, chwiejąc się na nogach, ogłuszony. Miał mdłości. Stuyvesant chwycił go za łokieć i odprowadził na bok.

– Nie znałem nawet jej imienia – powiedział Reacher.

– Nazywała się Mary Ellen – poinformował go Stuyvesant.

Sanitariusze przez chwilę krzątali się, potem zrezygnowali. Po prostu poddali się i okryli ją płachtą, pozostawiając ciało na miejscu, by mógł zbadać je patolog i zespół śledczy. Reacher potknął się, usiadł gwałtownie, plecami oparty o ścianę. Łokcie oparł na kolanach, głowę ukrył w dłoniach, cały ociekał krwią. Neagley siadła obok niego, parę centymetrów dalej. Stuyvesant przykucnął naprzeciwko.

– Co się dzieje? – spytał Reacher.

– Blokują miasto – odparł Stuyvesant. – Drogi, mosty, lotniska. Bannon wszystkim kieruje. Rozesłał swoich ludzi, policjantów, szeryfów federalnych, gliniarzy z Wirginii, policję stanową oraz część naszych ludzi. Złapiemy ich.

– Wybiorą kolej – rzekł Reacher. – Tuż obok jest Union Station.

Stuyvesant skinął głową.

– Przeszukują wszystkie pociągi. Złapiemy ich.

– Armstrongowi nic nie jest?

– Absolutnie nic. Froelich spełniła swój obowiązek. Zapadła długa cisza. Reacher uniósł wzrok.

– Co się stało na dachu? – spytał. – Gdzie był Crosetti? Stuyvesant odwrócił głowę.

– Musieli go jakoś zwabić – wyjaśnił. – Jest na klatce

schodowej, nie żyje. Postrzał w głowę. Zapewne z tego samego wytłumionego karabinu.

Kolejna długa cisza.

– Skąd pochodził Crosetti? – spytał Reacher.

– Chyba z Nowego Jorku – odrzekł Stuyvesant. – Może z Jersey. Gdzieś tutaj.

– To na nic. Skąd była Froelich?

– Dziewczyna z Wyoming. Reacher przytaknął.

– To się nada. Gdzie jest teraz Armstrong?

– Nie mogę ci powiedzieć – oznajmił Stuyvesant. – Procedura.

Reacher podniósł rękę, przyjrzał się swej dłoni. Pokrywała ją krew, wypełniająca wszystkie linie, załamania i blizny.

– Powiedz mi – rzucił – albo skręcę ci kark.

Stuyvesant milczał.

– Gdzie on jest? – powtórzył Reacher.

– W Białym Domu – powiedział w końcu Stuyvesant. -W bezpiecznym pomieszczeniu. Tak każe procedura.

– Muszę z nim pomówić.

– Teraz?

– Natychmiast.

– Nie możesz.

Reacher spojrzał na bok na zwalone stoły.

– Mogę.

– Nie mogę ci na to pozwolić.

– Spróbuj mnie powstrzymać.

Długą chwilę Stuyvesant milczał.

– Pozwól, że najpierw zadzwonię – mruknął w końcu. Podniósł się niezgrabnie i odszedł.

– Nic ci nie jest? – spytała Neagley.

– Zupełnie jakby znów zginął Joe – odparł Reacher. -

I Molly Beth Gordon.

– Nic nie mogłeś poradzić.

– Widziałaś to?

Neagley skinęła głową.

– Zasłoniła go własnym ciałem. Mówiła, że to tylko takie powiedzenie.

– Instynkt – odparła Neagley. – No i miała pecha. Centymetr niżej i kula trafiłaby w kamizelkę. Odbiłaby się od niej jak nic.

– Widziałaś strzelca?

Neagley pokręciła głową.

– Patrzyłam przed siebie. A ty?

– Kątem oka – odparł Reacher. – Jeden mężczyzna.

– Fatalna sprawa – mruknęła Neagley.

Reacher przytaknął, wytarł obie strony dłoni w nogawki spodni. Potem przeczesał palcami włosy.

– Gdybym wystawiał polisy ubezpieczeniowe, omijał

bym na kilometr wszystkich dawnych przyjaciół Joego. Powiedziałbym, żeby od razu popełnili samobójstwo, oszczędzając trudu przestępcom.

– I co teraz? Wzruszył ramionami.

– Ty powinnaś wracać do Chicago.

– A ty?

– Zamierzam tu zostać.

– Czemu?

– Wiesz czemu.

– FBI ich znajdzie.

– Nie, jeśli ja znajdę ich pierwszy.

– Podjąłeś już decyzję?

– Trzymałem ją, gdy wykrwawiała się na śmierć. Nie mogę tak po prostu odejść.

– Zatem ja też zostanę.

– Poradzę sobie sam.

– Wiem, że tak – odparła Neagley. – Ale lepiej ci będzie ze mną.

Reacher skinął głową.

– Co ci powiedziała? – spytała Neagley.

– Mnie nic. Sądziła, że jestem Joe.

Ujrzał Stuyvesanta zmierzającego ku nim przez dziedziniec. Oburącz oparł się o ścianę i podciągnął.

– Armstrong z nami porozmawia – poinformował go

Stuyvesant. – Chcesz się najpierw przebrać?

Reacher spojrzał na swoje ubranie. Pokrywały je wielkie nieregularne plamy krwi Froelich, stygnącej, zasychającej i czerniejącej krwi.

– Nie – odparł. – Nie chcę się najpierw przebrać.

* * *

Skorzystali z suburbana, którym przyjechał Stuyvesant. Wciąż było Święto Dziękczynienia, w Waszyngtonie nadal panował spokój. Niemal nie dostrzegali cywilów na ulicach. Praktycznie wszyscy krążący po nich ludzie i samochody należeli do służb państwowych. Na ulicach dojazdowych wokół Białego Domu ustawiono pospiesznie podwójny pierścień blokad policyjnych. Stuyvesant nie gasił koguta i bez problemu przepuszczono go przez wszystkie. Przy bramie Białego Domu pokazał legitymację. Zaparkował przed zachodnim skrzydłem. Wartownik z piechoty morskiej przekazał ich agentowi Secret Service, który zaprowadził gości do środka. Zeszli po dwóch ciągach stopni do sklepionej piwnicy zbudowanej z cegły. Mieściły się tu pomieszczenia pełne roślin oraz inne, zaopatrzone w stalowe drzwi. Eskortujący ich agent przystanął przed jednymi z nich i zapukał mocno.

Drzwi otworzył od wewnątrz jeden z osobistych ochroniarzy Armstronga. Wciąż miał na sobie kamizelkę kuloodporną i okulary przeciwsłoneczne, choć pokój pozbawiony był okien. Oświetlały go wyłącznie wbudowane w sufit mocne jarzeniówki. Armstrong i jego żona siedzieli razem przy stole pośrodku pomieszczenia. Pozostali dwaj agenci opierali się o ściany. W pokoju panowała cisza. Żona Armstronga niedawno płakała. Na jej twarzy pozostały ślady łez. Na policzku Armstronga widać było smugę krwi Froelich. Mężczyzna sprawiał wrażenie zdruzgotanego, jakby przygoda z Białym Domem nagle straciła dla niego cały urok.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bez Pudła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bez Pudła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bez Pudła»

Обсуждение, отзывы о книге «Bez Pudła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x