Co było w tych skradzionych dokumentach? Co chciał przed nimi ukryć?
Kellogg obchodził cały teren dookoła, starając się rozeznać w miejscu zbrodni, może oglądając je pod kątem swojej specjalności – mentalności sekciarskiej.
Dance powiedziała O’Neilowi o przypuszczeniach Rebecki, że Pell zamierzał zdobyć „coś grubszego”, pragnąc zapewne kupić ziemię i stworzyć sobie enklawę.
– Linda wspomniała o „szczycie góry”. A „coś grubszego” mogło oznaczać włamanie do Croytonów. – Podzieliła się z nim swoim podejrzeniem, że Pell mógł ukryć łupy w samochodzie.
– Wydaje mi się, że po to wchodził na strony Visual-Earth. Żeby obejrzeć to miejsce.
– Ciekawa hipoteza przyznał O’Neil. Gdy razem z Dance pracowali nad sprawą, często urządzali sobie burzę mózgów. Zdarzało im się stawiać naprawdę dziwaczne hipotezy. Niektóre z nich jednak okazywały się słuszne.
Dance poleciła TJ-owi sprawdzić, co się stało z samochodem, z którego Pell korzystał w dniu morderstwa Croytonów, oraz czy sporządzono spis zawartości pojazdu.
– Dowiedz się też, czy Pell ma jakąś nieruchomość w stanie.
– Robi się, szefowo.
Dance rozejrzała się.
– Dlaczego porzucił samochód akurat tutaj? Mógł pojechać na wschód, ukryć go w lesie i przez parę dni nikt by go nie znalazł. Tu jest o wiele bardziej widoczny.
Michael O’Neil wskazał wąskie molo wychodzące na ocean.
– Thunderbird jest nie do użytku. Forda focusa też już się na pewno pozbył. Może uciekł łodzią.
– Łodzią? – zdziwiła się Dance.
– Jego ślady prowadzą na brzeg. W kierunku drogi nie ma żadnych.
Kellogg kiwał głową, ale powoli, co świadczyło, że jest innego zdania.
– Nie sądzisz, że trudno byłoby przycumować na tak wzburzonym morzu?
– Nie komuś, kto wie, co robić.
– A ty byś potrafił?
– Ja? Jasne. Wszystko zależy od wiatru.
Na chwilę zapadło milczenie. Winston Kellogg przyglądał się okolicy. Zaczynało mocno padać, ale nie zwracał na to uwagi.
– Moim zdaniem zaczął iść w tamtą stronę z jakiegoś powodu, może po to, żeby nas wprowadzić w błąd. Ale potem zawrócił i przez wydmy wydostał się na drogę, a tam spotkał się ze swoją wspólniczką.
Sformułowania w rodzaju „moim zdaniem” i „wydaje mi się” Dance nazywała środkami werbalnego znieczulenia. Używa się ich, by złagodzić ostrość wygłoszonej krytyki albo wypowiedzi wyrażającej odmienne zdanie. Nowy nie miał ochoty otwarcie sprzeciwić się O’Neilowi, lecz najwyraźniej nie zgadzał się z jego hipotezą na temat ucieczki łodzią.
– Dlaczego tak sądzisz? – zapytała Dance.
– Z powodu starego wiatraka.
Przy skręcie z autostrady w drogę prowadzącą na plażę znajdowała się nieczynna stacja benzynowa pod ozdobnym piętrowym wiatrakiem. Ile może mieć lat? Chyba czterdzieści czy pięćdziesiąt. W dystrybutorach są tylko dwa okienka na cenę – jak gdyby nikt nie przypuszczał, że benzyna może kiedykolwiek kosztować więcej niż dziewięćdziesiąt dziewięć centów.
– Pell zna teren – ciągnął Kellogg. – Jego wspólniczka prawdopodobnie jest z innych stron. Wybrał to miejsce, bo jest opuszczone i charakterystyczne. „Skręć obok wiatraka”. Nie można go nie zauważyć.
Mina O’Neila zdradzała, że argumenty agenta nie trafiły mu do przekonania.
– Możliwe. Oczywiście gdyby to był jedyny powód, należałoby się zastanowić, dlaczego nie wybrał punktu położonego bliżej miasta. Wspólniczka mogłaby tam łatwiej trafić, poza tym wokół miasta nie brakuje opuszczonych miejsc. Pamiętaj, że lexus był kradziony, a w bagażniku leżał trup. Na pewno chciał się go jak najszybciej pozbyć.
– Fakt, to logiczne – przyznał Kellogg. Rozejrzał się, mrużąc oczy w gęstej mżawce. – Ale skłaniałbym się ku innej wersji. Wydaje mi się, że nie przyjechał tu z powodu mola, ale dlatego, że to plaża, w dodatku pusta. Nie jest typem zabójcy dokonującym rytualnych mordów, ale większość przywódców sekt ma różne mistyczne ciągoty. Często związane z wodą. Coś się tu musiało dokonać, może nawet jakiś obrzęd. Przy puszczam, że brała w nim udział ta kobieta. Może po morderstwie uprawiali seks, może zdarzyło się coś innego?
– Co?
– Trudno powiedzieć. Podejrzewam, że tu się spotkali. Bez względu na to, co zamierzał zrobić.
– Ale nie ma śladów drugiego samochodu – zauważył O’Neil. – I żadnego dowodu, że Pell zawrócił i poszedł w stronę drogi. Musiałby coś zostawić.
– Możliwe, że zatarł ślady – odparł Kellogg, wskazując na odcinek pokrytej piaskiem drogi. – Ten kawałek nie wygląda naturalnie. Mógł go zamieść szczotką albo liśćmi. Może nawet miotłą. Kazałbym prze kopać cały teren.
O’Neil:
– Wydaje mi się, że nie zaszkodzi sprawdzić skradzionych łodzi. I wolałbym, żeby kryminalistyka najpierw przeszukała molo.
Wymiana piłek trwała nadal. Agent FBI skontrował:
– Przy tym wietrze i deszczu… Naprawdę uważam, że powinniśmy zacząć od drogi.
– Wiesz, Win, ja sądzę, że weźmiemy się za molo.
Kellogg przechylił głowę, co oznaczało: to twoi ludzie, ja się wycofuję.
– Zgoda. Sam przeszukam, jeżeli nie masz nic przeciwko temu.
– Jasne. Nie krępuj się.
Nie patrząc na Dance – nie chciał wystawiać jej na próbę lojalności – poszedł w kierunku podejrzanych śladów na piasku.
Dance odwróciła się i idąc odgrodzoną czystą strefą, wróciła do samochodu, z ulgą opuszczając miejsce zbrodni. Badanie dowodów fizycznych nie należało do jej mocnych stron.
Nie przepadała również za pojedynkami upartych baranów.
Miała przed sobą maskę bólu.
Kathryn Dance dobrze ją znała. Z czasów, gdy pracowała jako dziennikarka, i przeprowadzała wywiady z osobami ocalałymi z wypadków i rąk zbrodniarzy. Z czasów, gdy pracowała jako konsultantka przy selekcji ławy przysięgłych, i obserwowała twarze świadków i ofiar, opowiadających o doznanych niesprawiedliwościach i krzywdach.
Znała ją także z własnego życia. Życia wdowy: gdy spoglądając w lustro, widziała zupełnie inną Kathryn Dance, trzymającą w niepewnej dłoni szminkę przy zastygłej twarzy.
Po co się tym w ogóle przejmować, po co?
Teraz ujrzała ten sam wyraz oczu, siedząc w biurze Susan Pemberton naprzeciwko jej szefowej, Eve Brock.
– Nie mogę w to uwierzyć.
Nigdy nie można w to uwierzyć.
Przestała płakać, lecz Dance wyczuła, że tylko na chwilę. Mocno zbudowana kobieta w średnim wieku potrafiła nad sobą panować. Siedziała wychylona do przodu, z zesztywniałymi ramionami, podkulając nogi pod krzesłem i zaciskając zęby. Niewerbalne oznaki bólu współgrały z wyrazem jej twarzy.
– Nie rozumiem, dlaczego komputer i dokumenty. Po co?
– Przypuszczam, że było w nich coś, co chciał utrzymać w tajemnicy. Może przed laty był na jakiejś imprezie i nie chciał, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział. – Pierwsze pytanie, jakie Dance zadała kobiecie, brzmiało: czy firma działała, zanim Pell poszedł do więzienia? Okazało się, że działała.
Eve Brock znów zaczęła płakać.
– Chcę wiedzieć jedno. Czy on ją…
Rozpoznając znaczący ton, Dance zapewniła ją:
– Nie doszło do gwałtu. – Następnie spytała ją o klienta, z którym miała się spotkać Susan, ale Eve Brock nie potrafiła podać żadnych szczegółów.
– Mogę panią na chwilę przeprosić? – Eve Brock nie miała już sił walczyć ze łzami.
– Oczywiście.
Eve chwyciła klucz z biurka i wybiegła do toalety.
Читать дальше