Zaraz, faktycznie parę razy wspominał o tym mormońskim… Salt Lakę City?
– Nie, o stanie. Utah. Podobało mu się, że można tam mieć dużo żon.
Rodzina…
– Powiedział, że w Utah policja do niczego się nie przypieprza, bo stanem rządzą mormoni i nie lubią, jak FBI albo stanowi wtykają gdzieś nos. W Utah można robić, co się komu podoba.
– Kiedy o tym mówił?
– Nie wiem. Jakiś czas temu. W zeszłym roku. A potem może miesiąc temu.
Dance zerknęła na O’Neila, który skinął głową.
– Zaraz oddzwonimy. Możesz chwilę zaczekać?
Chang zaśmiał się w odpowiedzi.
– A gdzie niby miałbym iść?
Rozłączyła się, następnie zadzwoniła do Lindy Whitfield, a zaraz potem do Rebecki Sheffield. Żadna z kobiet nic nie wiedziała o zainteresowaniu Pella Meksykiem ani Utah. Gdy Dance spytała, co sądził o atrakcyjności poligamii u mormonów, Linda odparta, że nigdy o niej nie wspominał, a Rebecca parsknęła śmiechem.
– Pell lubił sypiać z kilkoma kobietami. To zupełnie co innego, niż gdyby miał się z nimi żenić. Naprawdę.
Dance i O’Neil poszli na górę do gabinetu Charlesa Overby’ego i poinformowali go o przypuszczalnych celach ucieczki Pella, a także o trzech wyszukiwanych przez niego hasłach i o wynikach analizy kryminalistycznej dowodów z miejsca pożaru.
– Acapulco?
– Nie. Jestem pewna, że to zmyłka. Pytał o miasteczko dopiero w zeszłym tygodniu i w obecności innych więźniów. To za proste. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się Utah. Ale zanim wyrobię sobie zdanie, muszę się więcej dowiedzieć.
– Postaw to na pierwszym miejscu, Kathryn – rzekł Overby. – Właśnie dzwonili z „New York Timesa”. – Odezwał się telefon. – Sacramento na dwójce, Charles – powiedziała jego asystentka. Overby westchnął i podniósł słuchawkę.
Dance i O’Neil wyszli, a gdy tylko znaleźli się korytarzu, zadzwonił telefon detektywa.
W drodze powrotnej kilka razy na niego zerkała. Wskaźniki emocji u Michaela O’Neila były niemal niedostrzegalne, lecz Dance odczytywała je bezbłędnie. Wywnioskowała, że telefonują w sprawie Juana Millara. Wyraźnie widziała, jak bardzo martwi się obrażeniami odniesionymi przez jednego ze swoich funkcjonariuszy. Nie potrafiła sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyglądał na tak zatroskanego.
O’Neil rozłączył się i przekazał jej najnowsze wieści o Millarze: stan nie uległ poprawie, choć raz czy dwa detektyw odzyskał przytomność.
– Jedź do niego – poradziła.
– Jesteś pewna?
– Zajmę się wszystkim.
Dance wróciła do gabinetu, zatrzymując się na chwilę w sekretariacie, by nalać sobie kawy z ekspresu. Maryellen Kresbach ani słowem nie wspomniała o zostawionych dla niej wiadomościach, choć Dance wyczuła, że asystentka ma ochotę coś jej powiedzieć.
Dzwonił Brian…
Tym razem poczęstowała się ciastkiem z czekoladą, na które przedtem miała ochotę. Siadając za biurkiem, zadzwoniła do naczelniczki i Changa.
– Eddie, kontynuujmy. Chcę, żebyś opowiedział mi coś więcej o Pellu. Cokolwiek pamiętasz. Co mówił, co robił. Z czego się śmiał, co go denerwowało.
Chwila ciszy.
– Naprawdę nie wiem, co powiedzieć. – Wydawał się zakłopotany.
– Mam myśl. Udawajmy, że ktoś zamierza umówić mnie na randkę z Pellem. Co byś mi o nim powiedział przed naszym spotkaniem?
– Randka z Danielem Pellem? Cholera, aż strach pomyśleć.
– Postaraj się, Amorze.
Dance usłyszała rechot żaby i odebrała telefon komórkowy. Dzwonił Ray Carraneo, meldując, że kierownik punktu You Mail It na San Benito Way w Salinas rzeczywiście przypomniał sobie wizytę pewnej kobiety mniej więcej tydzień temu.
– Tylko że niczego nie wysyłała, agentko Dance. Pytała o godziny przyjazdów samochodów różnych firm kurierskich. Powiedział jej, że najbardziej regularnie zatrzymuje się u niego Worldwide Express. Jak w zegarku. Nie zwróciłby na nią większej uwagi, gdyby kilka dni później nie zobaczył jej na ławce po drugiej stronie ulicy. Przypuszczam, że chciała sama sprawdzić godziny przyjazdów.
Niestety Carraneo nie mógł sporządzić elektronicznego portretu pamięciowego, ponieważ odwiedzając punkt, kobieta miała czapkę bejsbolową i ciemne okulary. Kierownik nie widział też jej samochodu.
Kiedy się rozłączyli, Dance znów zadała sobie w myślach pytanie, kiedy odnajdzie się ciało kuriera Worldwide Express.
Znowu przemoc, znowu śmierć, kolejna osierocona rodzina.
Skutki zbrodni mogą trwać wiecznie, tak samo jak fale bez końca rozchodzą się po powierzchni…
W chwili, gdy przypomniała sobie słowa Mortona Walkera, zadzwonił Michael O’Neil. Tak się złożyło, że miał dla niej wiadomość o losie kierowcy furgonetki.
Dance siedziała za kierownicą swojego forda taurusa.
Słuchała płynącej z odtwarzacza CD pieśni gospel w wykonaniu Fairfield Four w oryginalnym składzie, starając się nie myśleć o porannej masakrze w sądzie.
Im standing in the safety zonę…
Muzyka była wybawieniem Kathryn Dance. Dla niej policyjna robota nie polegała na ślęczeniu w laboratorium i przed monitorami komputerów. Dance pracowała z ludźmi. Musiała zespolić umysł i serce z myślami i emocjami innych, być jak najbliżej nich, aby wydobyć z nich prawdę, której nie chcieli przed nią odkryć. W trakcie przesłuchań, zazwyczaj trudnych i bolesnych, nieraz słyszała opowieści o straszliwych zbrodniach, pozostawiające trwałe ślady w jej pamięci.
Kiedy jej uszy wypełniały dźwięki harfy celtyckiej Alana Stivella lub żywiołowe melodie grupy Ska Cubano założonej przez Natty Bo i Beny Billy’ego czy surowe, brzęczące riffy Lightnin’ Hopkinsa, łatwiej było odciąć się od szokujących historii gwałcicieli, morderców i terrorystów, które uporczywie odtwarzała w myślach.
Dance zatraciła się w trzeszczących dźwiękach muzyki sprzed półwiecza.
Roli, Jordan, roli…
Pięć minut później zatrzymała się w kompleksie biurowców na północy Monterey, tuż przy Munras Avenue, i wysiadła z samochodu. Weszła do parterowego garażu w jednym z budynków, gdzie stała honda civic należąca do kuriera Worldwide Express – wóz miał otwarty bagażnik, a klapa była wymazana krwią. Obok stał O’Neil i policjant z miejskiej.
Towarzyszył im ktoś jeszcze.
Był to Billy Gilmore, kierowca furgonetki, którego Dance uznała już za kolejną ofiarę Pella. Ku jej zdumieniu, odnalazł się cały i zdrowy.
Krępy mężczyzna miał parę sińców i duży opatrunek na czole – zasłaniający rozcięcie, z którego prawdopodobnie pochodziła krew na samochodzie – okazało się jednak, że obrażenia nie są dziełem Pella; Gilmore sam się skaleczył, usiłując przyjąć wygodną pozycję w bagażniku.
– Nie próbowałem się wydostać. Za bardzo się bałem. Ale ktoś chyba mnie usłyszał i wezwał policję. Pell powiedział, że mam tam siedzieć trzy godziny. Gdybym wyszedł wcześniej, groził, że zabije moją żonę i dzieci.
– Nic im się nie stało – zapewnił Dance O’Neil. – Daliśmy im ochronę. – Zrelacjonował opowieść Billy’ego o porwaniu furgonetki i kradzieży hondy. Kierowca potwierdził, że Pell był uzbrojony.
W co był ubrany?
– Chyba w szorty, wiatrówkę i bejsbolówkę. Nie wiem. Naprawdę miałem pietra.
O’Neil przekazał nowe szczegóły rysopisu funkcjonariuszom na blokadach i zespołom poszukiwawczym.
W rozmowie z Billym Pell nie wspomniał ani słowem, dokąd się wybiera, lecz bardzo precyzyjnie wskazał mu drogę do garażu.
Читать дальше