Jeffery Deaver - Modlitwa o sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Modlitwa o sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Modlitwa o sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Modlitwa o sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z zakładu dla umysłowo chorych ucieka Michael Hrubek, pacjent ze schizofrenią paranoidalną. I ma przed sobą ściśle określony cel: odnaleźć Lis Atcheson – to jej zeznania sprawiły, że uznano go za potwora i skazano na zamknięcie.
Podczas burzy, sprzyjającej szaleńcowi, ścigają go teraz trzej ludzie: psychiatra Kohler – przekonany o niewinności swego pacjenta, zawodowy tropiciel Heck – liczący na nagrodę za schwytanie szaleńca, i Atcheson – mąż Lis, który musi dopaść Hrubeka, nim ten skrzywdzi jego żonę…

Modlitwa o sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Modlitwa o sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Lis starała się przypomnieć sobie, w jakim to okresie rozmawiała często z Portią. Doszła do wniosku, że przed śmiercią matki.

Chociaż nie, nawet wtedy nie zdarzało się to właściwie „często".

Siedemdziesięcioczteroletnia Ruth LAuberget dowiedziała się, że diagnoza jest beznadziejna, rok temu, w sierpniu, i natychmiast zaczęła grać rolę Pacjentki – rolę, do której zdawała się wprost stworzona, co Lis stwierdziła bez zdziwienia. Ruth odebrała wychowanie typowe dla wyższych sfer Bostonu i, zgodnie z zasadami, jakie jej wpojono, przyjęła postawę stoicką. Te zasady sprawiły też zresztą, że całe jej pokolenie było pokoleniem fatałistów, a także że jej mąż spodziewał się zawsze najgorszego. Nowa rola Ruth LAuberget była w istocie tylko pewną wariacją na temat roli, którą ona – posągowa kobieta o spokojnych oczach – grała od lat. Okropna choroba zastąpiła po prostu okropnego męża (Andrew w tym czasie już nie żył, pożegnawszy się z życiem w sposób pozbawiony wdzięku – w toalecie na lotnisku).

Zanim zachorowała, wdowa po LAubergecie zapadała się coraz głębiej w psychiczną otchłań. Wciąż szukała jakiegoś nowego ciężaru. A zachorowawszy, znalazła się znowu w swoim żywiole.

Chudła, więc musiała kupować coraz to nowe rzeczy. Kupując je, wybierała nie barwy, które przeważnie nosiła dotychczas – stanowiące dobre tło beże, szarości i odcienie piasku – tylko kolory kwiatów, które hodowała – czerwienie, żółcie i szmaragdy. Zaczęła nosić turbany w jaskrawe wzory zamiast chustek czy peruk, a pewnego razu, ku zdumieniu Lis, wpadła na Oddział Chemioterapii, wołając do pielęgniarek:

– Cześć, moje drogie, przyszła do was wasza ciocia!

Dopiero pod koniec zrobiła się ponura i bojaźliwa. W ten stan, jak się zdawało, wprawiała ją myśl o nieestetycznej i żenującej śmierci. To w tym czasie, już pod koniec, Ruth, zażywająca morfinę, opowiedziała Lis o swoich niedawnych rozmowach z mężem tak szczegółowo, że Lis dostała gęsiej skórki. Matka to sobie tylko wyobraziła – pomyślała wtedy. Przypo

mniała sobie to wszystko, rozmawiając dziś wieczorem z Owenem, kiedy siedzieli w patio.

Oczywiście, że ona sobie te rozmowy wyobraziła.

Jednak Lis zawsze na to wspomnienie przechodził zimny dreszcz.

Lis myślała, że choroba matki spowoduje, że ona i Portia staną się sobie bliższe. Jednak tak się nie stało. Portia spędzała tylko trochę więcej czasu w Ridgeton.

Lis wściekała się na nią za to, że tak zaniedbuje matkę. Pewnego razu pojechała z matką do Nowego Jorku na umówioną wizytę lekarską, postanowiwszy rozmówić się z siostrą przy tej okazji. Ale Portia przechytrzyła ją. Przygotowała jedną sypialnię w swoim mieszkaniu dla matki i nalegała, żeby Lis i matka zatrzymały się u niej. Odwołała randki, wzięła urlop, a nawet kupiła książkę kucharską z przepisami dla chorych na raka. Lis jeszcze dzisiaj miała przed oczami komiczny widok: Portię z rozpuszczonymi włosami stojącą na rozstawionych szeroko nogach na środku maleńkiej kuchni, wrzucającą mąkę do misek i jarzyny do rondli i szukającą rozpaczliwie sztućców, które się gdzieś zapodziały.

W ten sposób nie doszło do konfrontacji. Jednak kiedy Ruth wróciła do domu, Portia zachowywała dystans tak jak poprzednio i cały ciężar umierania spadł na Lis. Od tego czasu zdarzyło się między nimi niejedno i Lis przebaczyła już Portu. Właściwie to była zadowolona z tego, że w tych ostatnich chwilach pozostała z matką sama. Bo nie chciałaby dzielić z nikim tego doświadczenia. Wiedziała, że nigdy nie zapomni ostatnich dotknięć ręki matki, ręki, która wydała jej się dziwnie muskularna. Tuż przed śmiercią matka ścisnęła jej dłoń trzy razy. Przypominało to jakiś sygnał – jakby literę w alfabecie Morse'a.

Teraz nagle Lis zdała sobie sprawę, że chwyta z trudem oddech, bo wspominając, pracowała z coraz większą, rozpaczliwą energią i coraz szybciej. Przerwała pracę i oparła się o wał z worków mający już trzy stopy wysokości.

Zamknęła na chwilę oczy. Przestraszył ją głos siostry.

– No to – powiedziała Portia, wbijając łopatę w kupę piasku – chyba już czas zapytać: dlaczego, ale tak naprawdę dlaczego chciałaś, żebym przyjechała?

Lis naliczyła siedem worków napełnionych piaskiem, leżących u stóp siostry i gotowych do położenia na szczycie wału. Portia napełniła dwa następne i mówiła dalej:

– Nie było konieczne, żebym tu przyjeżdżała ze względu na sprawy związane ze spadkiem, prawda? Mogłam wszystko załatwić, nie ruszając się z miasta. Tak powiedział Owen.

– Już dawno tu nie byłaś. A ja rzadko bywam w Nowym Jorku.

– Jeżeli chcesz przez to powiedzieć, że rzadko się widujemy, to oczywiście masz rację. Ale ty myślisz jeszcze o czymś innym, prawda? Nie tylko o naszych stosunkach towarzyskich.

Lis, milcząc, patrzyła, jak kolejny worek szybko napełnia się mokrym piaskiem.

– Co to ma być? – mówiła dalej Portia. – Próba pogodzenia się ze mną?

Lis nie dopuściła do tego, żeby ubódł ją ironiczny ton siostry. Złapała jeden z worków za rogi i cisnęła go z wściekłością na szczyt wału.

– Może byśmy odpoczęły przez pięć minut?

Portia skończyła napełniać kolejny worek, wbiła łopatę w piach, zdjęła rękawiczki i zaczęła się przyglądać czerwonej plamie na swoim palcu wskazującym. Usiadła obok siostry na niskim wale z worków.

Po chwili Lis mówiła dalej:

– Chcę przestać uczyć. Portia nie była zdziwiona.

– Ja nigdy nie widziałam w tobie nauczycielki.

A co ona we mnie widziała? – zastanowiła się Lis. Domyślała się, że Portia ma jakieś zdanie na temat jej kariery zawodowej, podobnie zresztą jak na temat całego jej życia, ale nie miała pojęcia, jakie jest to zdanie.

– Ja lubię uczyć. Ale myślę, że czas na jakąś zmianę.

– Jesteś teraz bogata. Przestań w ogóle pracować.

– Nie, nie mam zamiaru tak po prostu rzucić pracy.

– A dlaczego? Siedź w domu i zajmij się ogrodem. Oglądaj telewizję. Znam gorsze sposoby na życie.

– Ty wiesz, gdzie jest Szkółka Langdellów?

– Nie. – Młoda kobieta zmrużyła oczy i pokręciła głową. – Zaraz, poczekaj, to jest tam zaraz przy szosie numer 236, tak?

– Chodziłyśmy tam ciągle. Z mamą. Pozwalali nam podlewać kwiaty w oranżerii.

– Coś sobie przypominam. To tam, gdzie mieli tyle cebuli. Lis roześmiała się cicho.

– Cebulek kwiatowych.

– No tak. Ta szkółka wciąż tam jest?

– Jest do kupienia. Szkółka i firma ogrodnicza będąca własnością tej rodziny…

– O Jezu! Zobacz…

Portia patrzyła na drugi brzeg jeziora. Woda zniosła starą przystań stojącą dotychczas na palach. Niesamowicie wyglądająca biała budowla z gnijących desek zsuwała się powoli do wody.

– Mieli ją rozebrać. – Lis kiwnęła głową w stronę przystani. – Wygląda na to, że w ten sposób oszczędzi się parę dolarów podatników… No, ale ja mówiłam o tej firmie ogrodniczej. – Potarła nerwowo dłonią o dłoń i poczuła, że są chłodne. – Chyba ją kupię.

Portia kiwnęła głową. Znowu owinęła sobie płowy kosmyk wokół palców i włożyła jego koniec do ust. W słabym świetle wyglądała bardzo blado, a jej wargi wydawały się czarne. Czy umalowała je, zanim przyszła tutaj i zabrała się za napełnianie worków?

– Potrzebny mi wspólnik – powiedziała Lis powoli. – Myślałam, że ty mogłabyś zostać moją wspólniczką.

Portia roześmiała się. Była ładną kobietą i potrafiła w jednej chwili, jak za przekręceniem kontaktu, stać się wcieleniem zmysłowości, uroku albo inteligencji. Jednak często śmiała się tak jakoś dziwnie gardłowo i ten śmiech, według Lis, odbierał jej cały wdzięk. Zdarzało się to przeważnie wtedy, kiedy Portia odnosiła się do kogoś krytycznie, nie chcąc mu tego otwarcie okazać i spodziewając się, że ten ktoś sam domyśli się, skąd wziął się ten jej stosunek do niego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Modlitwa o sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Modlitwa o sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Modlitwa o sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Modlitwa o sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x