Jeffery Deaver - Modlitwa o sen

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffery Deaver - Modlitwa o sen» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Modlitwa o sen: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Modlitwa o sen»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Z zakładu dla umysłowo chorych ucieka Michael Hrubek, pacjent ze schizofrenią paranoidalną. I ma przed sobą ściśle określony cel: odnaleźć Lis Atcheson – to jej zeznania sprawiły, że uznano go za potwora i skazano na zamknięcie.
Podczas burzy, sprzyjającej szaleńcowi, ścigają go teraz trzej ludzie: psychiatra Kohler – przekonany o niewinności swego pacjenta, zawodowy tropiciel Heck – liczący na nagrodę za schwytanie szaleńca, i Atcheson – mąż Lis, który musi dopaść Hrubeka, nim ten skrzywdzi jego żonę…

Modlitwa o sen — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Modlitwa o sen», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czy ona naprawdę popłynie? – spytała Portia. – Mam na myśli cieplarnię.

– Chyba tak.

Portia uśmiechnęła się. – Co Lis zrobiłaby bez swoich kwiatów? Jesteście ubezpieczeni od powodzi?

– Nie. Dom stoi za nisko. Nie sprzedaliby polisy.

– Nie sądzę w każdym razie, że dałoby się ubezpieczyć krzewy różane…

– To by zależało od rodzaju polisy. Tutaj jednak wchodzi w grę nadmierne ryzyko.

– Zawsze mówisz jak prawnik – stwierdziła Portia.

Owen podniósł wzrok, nie mając pewności, czy szwagierka znowu z niego nie kpi.

– A co do werandy, o której mówiła Lis – kontynuowała Portia – w tej części ogrodu, to mnie się zdaje, że ona się myli. Mnie się zdaje, że ojciec rozebrał tę werandę, żeby zbudować cieplarnię dla mamy…

Portia wskazała ruchem głowy wysokie, pomarańczowo-czerwone krzewy różane.

– Lis traktuje cieplarnię jak jakąś świętość. A mama wcale nie miała na nią zbytniej ochoty.

– A ja myślałem, że Ruth żyła dla tych kwiatów.

– Tak przedstawia to Lis. Ale tak nie było. Ojciec upierał się przy tym, koniecznie chciał zbudować cieplarnię. Według mnie chodziło mu o to, żeby mama miała jakieś zajęcie podczas jego podróży służbowych.

– Dwulicowość i udawanie to coś, co moim zdaniem zupełnie nie pasuje do waszej matki… – Mówiąc to, Owen usunął kropelkę krwi i przyjrzał się ranie.

– No wiesz, z tym to nigdy nie wiadomo. Cicha woda brzegi rwie. Ale czy ojciec nie miał skłonności do paranoi?

– Nie mam pojęcia. Nigdy go za bardzo nie lubiłem.

– Ooo, to boli – szepnęła, gdy on badał ranę. – Kiedy byłyśmy małe, na tej werandzie jadało się niedzielne obiady. Punktualnie o drugiej. Ojciec dzwonił dzwonkiem i musiałyśmy się zjawiać natychmiast. Rostbef, kartofle i fasolka. Jadłyśmy, a on wygłaszał wykład o literaturze, biznesie albo lotach kosmicznych. Czasami o polityce. Szczególną sympatią darzył astronautów.

– On naprawdę tam jest… ten kolec. Taki koniuszek. Widzę go.

– A boli jak cholera. Możesz go wyjąć?

– Mam szczypczyki.

Wyciągnął szwajcarski nóż wojskowy.

Portia sięgnęła do kieszeni i wręczyła mu zapalniczkę. – Masz. Kiedy spojrzał na nią zdziwiony, roześmiała się.

– Wysterylizuj je. Kiedy człowiek mieszka w Nowym Jorku, uczy się ostrożności. Nie wpakowuje w siebie byle czego.

Owen wziął zapalniczkę i opalił końce szczypczyków.

– Szwajcarski nóż wojskowy – powiedziała Portia, patrząc mu na ręce. – Czy ma korkociąg? I wszystko inne? Małe nożyczki? Szkło powiększające?

– Wiesz, czasami trudno się zorientować, czy ty się z człowieka nie nabijasz.

– To pewnie dlatego, że mam taki wielkomiejski, szorstki sposób bycia. Czasami popadam przez to w kłopoty. Nie bierz tak do siebie tego, co mówię.

Portia zamilkła i odwróciła się. Pochyliła się nad różanym krzewem i wciągnęła głęboko powietrze.

– Nie wiedziałem, że palisz. – Owen zwrócił jej zapalniczkę.

– Nie palę. W każdym razie nie papierosy. A potem, po deserze, któremu towarzyszyło… co?

– Nie mam pojęcia.

– Porto.

Owen powiedział, że powinien był zgadnąć.

– Lubisz porto, Owenie?

– Nie. Nie lubię porto.

– O Jezu, jak to boli.

– Przepraszam.

Położył swoją dużą dłoń na jej udzie i przytrzymał je, chwytając szczypczykami kolec.

– Trzymaj spódnicę w górze, żeby się nie pobrudziła krwią.

Portia podciągnęła trochę wyżej spódnicę, a przed jego oczami błysnęła koronka u jej majtek. Owen przycisnął mocniej szczypczyki. Portia miała zamknięte oczy i zaciśnięte zęby.

– Ja też nie znoszę porto, ale znam się na rocznikach jak fachowiec. Słuchałam uważnie przemów ojca przy obiedzie. Rok tysiąc dziewięćset siedemnasty był tak dobry jak najlepszy rok w tym stuleciu… Czyli który?

Portia uniosła pytająco brew.

– Oczywiście tysiąc dziewięćset sześćdziesiąty trzeci. Myślałam, że wszyscy tacy farmerzy z wyższych sfer to wiedzą.

– Ja pracy na roli nie lubię tak samo jak porto. Więc nie jestem farmerem.

– No to zajmij się ogrodem.

Owen poczuł, że jej udo drży mu w dłoni. Chwycił je mocniej. Portia mówiła dalej:

– Naprawdę doskonałe porto z roku tysiąc dziewięćset siedemnastego ma bukiet przypominający zapach tytoniu… Ach, te niedzielne wieczory! Po wypiciu porto i wykładzie ojca na temat porto albo NASA, albo literatury, albo Bóg wie czego jeszcze i po naszych bolos levados i dżemie my, dzieci, nie miałyśmy nic do roboty…

Portia wciągnęła głęboko powietrze, a potem zapytała:

– Słuchaj, Owen, ja tak naprawdę to nie musiałam tutaj przyjeżdżać, prawda? Mogłam wszystko podpisać w Nowym Jorku, poświadczyć podpisy u notariusza i przysłać wam papiery pocztą. Tak?

Owen milczał przez chwilę.

– Tak. Mogłaś.

– Więc czego ona naprawdę chce?

– Jesteś jej siostrą.

– Czy to oznacza, że mam wiedzieć, dlaczego mnie wezwała? Czy też może, że ona pragnie mojego towarzystwa?

– Ostatnio nie widywała cię często.

Portia roześmiała się. – Masz tego cholernika?

– Już prawie wyszedł.

Owen spojrzał na drzwi, przez które w każdej chwili mogła wejść jego żona i przyłapać ich na tym, co właśnie robili. Jeszcze raz przycisnął szczypczyki i poczuł, że Portia drży. Portia zagryzła wargę i nic nie powiedziała. A potem on wyciągnął kolec i wyprostował się.

Wciąż podtrzymując swoją przezroczystą spódnicę, Portia odwróciła się. Przed oczami Owena jeszcze raz błysnęły jej majtki. Owen podniósł szczypczyki ubrudzone krwią.

– Wydawałoby się, że powinien być większy – powiedziała Portia. – Dzięki. Jesteś człowiekiem o wielu talentach.

– Nie jest tak źle. Jest mały znak. Powinnaś to zdezynfekować.

– A macie coś do dezynfekcji?

– W łazience na górze – odpowiedział. – W tej przy naszej sypialni. Portia przyłożyła do ranki papierową chusteczkę, a potem przyjrzała

jej się.

– Te cholerne róże – mruknęła i, opuściwszy spódnicę, ruszyła w stronę schodów.

5

Objął ją ramionami i przycisnął usta do jej ust. Nie był to pocałunek łagodny. Jej palce natrafiły na jego twardy biceps. Przyciągnęła go do siebie. Potarła piersiami przykrytymi tylko cienkim materiałem bluzki o jego nagi tors.

Nie panuję nad sobą, pomyślał Owen. Zamknął oczy i pocałował ją jeszcze raz.

Jego język wsunął się między jej wargi i zaczął igrać z jej językiem. Ona schwyciła jego dolną wargę zębami i wessała ją. A potem zawahała się i zmieszana odwróciła się od niego.

– Nie – powiedział rozkazująco. – Pocałuj mnie.

– Ajeżeli ona nas zobaczy?

Owen uciszył ją, zauważywszy, że protestuje bez wielkiego przekonania. Wyglądało na to, że ryzyko, iż zostaną przyłapani, podnieca ją.

Jego dłonie przesunęły się na jej bluzkę. Ona zadrżała, kiedy oderwany guzik upadł na ziemię, ale nie stawiała już oporu. Bluzka rozchyliła się i jego dłonie zaczęły gładzić jej obnażone piersi.

– Czy…? – zaczęła, ale on znowu ją pocałował i wziął koniuszek jej piersi między kciuk a mały palec. Drugą ręką objął ją z tyłu i przyciągnął do siebie.

Podniósł wysoko jej spódnicę i zatknął jej rąbek za pasek, odsłaniając białą skórę. Uniosła biodra, ale on pogładził tylko jej obcisłe jedwabne majteczki i nie dotknął ich więcej. Wziął ją natomiast za rękę, rozpiął sobie spodnie, wyciągnął członek i zamknął jej dłoń na nim, mówiąc jej po cichu, jak ma go gładzić. Mocno, bardzo mocno, prawie do bólu. Kiedy na chwilę przestała, rozkazał: – Mocniej!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Modlitwa o sen»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Modlitwa o sen» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jeffery Deaver - The Burial Hour
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Steel Kiss
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Kill Room
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Kolekcjoner Kości
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Tańczący Trumniarz
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - XO
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Carte Blanche
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - Edge
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The burning wire
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - El Hombre Evanescente
Jeffery Deaver
Jeffery Deaver - The Twelfth Card
Jeffery Deaver
Отзывы о книге «Modlitwa o sen»

Обсуждение, отзывы о книге «Modlitwa o sen» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x