Philip Pullman - Zorza Północna
Здесь есть возможность читать онлайн «Philip Pullman - Zorza Północna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zorza Północna
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zorza Północna: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zorza Północna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Akcja drugiego tomu dzieje się we wszechświecie, który znamy.
Tom trzeci to podróż między tymi wszechświatami.
Zorza Północna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zorza Północna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Chciałbym, żebyś mi powiedziała, skąd pochodzisz? Potrafisz odpowiedzieć na to pytanie?
– Z Londynu – odparła.
– A co robisz tak daleko na północy?
– Jechałam z moim ojcem – wymamrotała. Miała oczy spuszczone, unikając wzroku świstaka, i próbowała przybrać minę, jak gdyby zaraz chciała się rozpłakać.
– Z ojcem? Rozumiem. A co on porabia w tej części świata?
– Handluje. Przybyliśmy tu z ładunkiem tytoniu z Nowej Danii i kupowaliśmy futra.
– Czy twój ojciec był sam?
– Nie. Z moimi wujami i kilkoma innymi mężczyznami – odrzekła wymijająco, ponieważ nie miała pojęcia, co powiedział mężczyźnie samojedzki łowca.
– Dlaczego ojciec zabrał cię w tę podróż, Lizzie?
– Ponieważ dwa lata temu zabrał mojego brata i obiecał, że zabierze mnie następnym razem, więc ciągle go prosiłam, aż w końcu się zgodził.
– A ile masz lat?
– Jedenaście.
– No dobrze. Cóż, jesteś małą szczęściarą. Łowcy, którzy cię znaleźli, przywieźli cię w najlepsze z możliwych miejsc.
– Wcale mnie nie znaleźli – zauważyła z powątpiewaniem. – Odbyła się walka. Było ich wielu i mieli strzały…
– Och, to nieprawda. Sądzę, że oddaliłaś się od grupy twojego ojca i zgubiłaś. Byłaś sama. Ci myśliwi znaleźli cię i przywieźli wprost tutaj. Właśnie to się zdarzyło, Lizzie.
– Widziałam walkę – upierała się. – Strzelali z łuków i… Chcieli mojego ojca… – dodała głośniej i poczuła, że zaczyna płakać.
– Hm, jesteś tu całkiem bezpieczna. Zostaniesz tu póki po ciebie nie przyjedzie – oznajmił lekarz.
– Ale widziałam, jak strzelali!
– Ach, wydawało ci się. To się często zdarza w dotkliwym chłodzie, Lizzie. Zasnęłaś i miałaś złe sny, a teraz nie potrafisz oddzielić prawdy od koszmaru. Nie martw się, nie było żadnej walki. Twój ojciec jest cały i zdrowy. Teraz będzie cię szukał i wkrótce tu przyjedzie jest to bowiem jedyne zamieszkane miejsce w odległości setek mil. Cóż to będzie za niespodzianka dla niego, gdy zobaczy, że nic ci się nie stało! Teraz siostra Clara zabierze cię do sypialni, gdzie spotkasz kilka innych dziewczynek i chłopców, którzy dokładnie tak jak ty zgubili się na tym pustkowiu. Idź więc spać, a rano odbędziemy kolejną pogawędkę.
Lyra wstała, ściskając kurczowo lalkę. Pantalaimon wskoczył na ramię swej pani, a pielęgniarka otworzyła drzwi, aby ich wyprowadzić.
Przechodziły przez kolejne korytarze i dziewczynka była już rzeczywiście zmęczona i tak śpiąca, że stale ziewała i ledwie była w stanie podnosić stopy w otrzymanych od pielęgniarki wełnianych bamboszach. Pantalaimon także opadał z sił, więc zmienił się w mysz i usadowił wewnątrz kieszeni szlafroka dziewczynki. Lyra dostrzegła jeszcze tylko rząd łóżek, wiele dziecięcych twarzy, poduszkę, a potem zasnęła.
Ktoś nią potrząsał, a ona od razu dotknęła pasa; obie puszki nadal były na swoim miejscu. Wówczas spróbowała otworzyć oczy; zrobiła to z trudem, ponieważ chyba nigdy nie czuła się tak bardzo śpiąca.
– Obudź się! Obudź!
Słowa te szeptało nad nią kilka osób. Z wielkim wysiłkiem, jak gdyby wtaczała głaz pod górę, dziewczynka zmusiła się do przebudzenia.
W mrocznym świetle docierającym z zawieszonej nad drzwiami żarówki o bardzo małej mocy Lyra zobaczyła trzy dziewczynki. Widziała je jeszcze bardzo niewyraźnie, dostrzegła jednakże, że współlokatorki są mniej więcej w jej wieku. Mówiły po angielsku.
– Obudziła się.
– Dali jej pigułkę nasenną. Na pewno…
– Jak masz na imię?
– Lizzie – wymamrotała.
– Czy przybył nowy transport dzieci? – zapytała jedna z dziewczynek.
– Nie wiem. Chyba tylko ja.
– Gdzie cię dopadli?
Lyra usiłowała usiąść. Nie pamiętała, żeby ktoś jej dawał pigułkę nasenną, jednak mogła się znajdować w mleku, które wypiła. W jej głowie pulsował lekki ból.
– Gdzie się znajduje miejsce, w którym jesteśmy?
– W środku pustkowia. Zresztą nic nam o tym nie mówią.
– Zwykle przywożą więcej dzieci…
– A co tu robią? – zdołała zapytać Lyra. Starała się otrząsnąć z resztek snu, Pantalaimon bardzo jej w tym pomagał.
– Nie wiemy – odparła najrozmowniejsza z dziewczynek. Była wysoka, rudowłosa, ruchliwa i mówiła z silnym londyńskim akcentem. – W jakimś sensie mierzą nas i robią różne testy i…
– Badają Pył – wtrąciła druga dziewczynka, przyjacielska, pulchna i ciemnowłosa.
– Nie wiesz tego na pewno – odrzekła pierwsza.
– Badają go – dodała trzecia, bardzo szczuplutka; tuliła do siebie dajmona w postaci królika. – Słyszałam, jak o tym rozmawiali.
– W każdym razie zabierają nas jedno po drugim. Nikt jeszcze nie wrócił – podsumowała rudowłosa.
– Jest też ten chłopiec – zaczęła pulchna dziewczynka. – Uważa, że…
– Nie mów jej tego! – wykrzyknęła ruda. – Jeszcze za wcześnie.
– Więc są tu również chłopcy? – spytała Lyra.
– Tak. Jest nas dużo. Chyba ze trzydzieścioro.
– Więcej – stwierdziła pulchna. – Raczej ze czterdzieścioro.
– Tyle że ciągle nas ubywa – zauważyła ruda. – Zwykle przywożą całą gromadkę, a kiedy jest nas sporo wtedy jedno po drugim znika.
– To Grobale – wyjaśniła pulchna. – Na pewno o nich słyszałaś. Wszyscy się ich baliśmy, zanim nas złapali…
Lyra rozbudziła się już niemal całkowicie. Dajmony dwóch dziewczynek (z wyjątkiem królika) czatowały przy drzwiach, a żadna z nich nie mówiła głośniej niż szeptem. Lyra spytała swoje współlokatorki o imiona. Rudowłosa miała na imię Annie, pulchna brunetka – Bella, szczupła – Martha. Nie znały imion chłopców, ponieważ przedstawicieli obu płci przetrzymywano przez większość czasu z dala od siebie. Dziewczynki zgodnie stwierdziły, że nie są źle traktowane.
– Jest w porządku – oznajmiła Bella. – Nie ma zbyt dużo zajęć. Poddają nas tylko testom i każą wykonywać różne ćwiczenia, a później ważą nas, mierzą nam temperaturę i tak dalej. W gruncie rzeczy jest nudno.
– Chyba że przylatuje pani Coulter – wtrąciła Annie. Lyra z trudem powstrzymała się od krzyku, a Pantalaimon zatrzepotał skrzydłami tak gwałtownie, że zauważyły to pozostałe dziewczynki.
– Jest nerwowy – wytłumaczyła Lyra, uspokajając dajmona. – Chyba nam dali jakąś pigułkę nasenną, tak jak mówiłyście, ponieważ przez cały czas chce nam się spać. Kim jest pani Coulter?
– To ona nas schwytała, a przynajmniej większość z nas – wyjaśniła Martha. – Wszyscy o niej mówią, wszystkie dzieci. Kiedy przylatuje, wiadomo, że któreś z nas zniknie.
– Lubi patrzeć na dzieci i obserwować te eksperymenty. Ten chłopiec, Simon, uważa, że oni nas zabijają, pani Coulter się temu przygląda.
– Zabijają?! – spytała Lyra, drżąc.
– Pewnie tak. Przecież nikt nie wraca.
– Robią coś także naszym dajmonom – dodała Bella – Ważą je, mierzą, i tak dalej…
– Dotykają waszych dajmonów?!
– Nie, na Boga! Stawiają wagę w danym miejscu i twój dajmon musi na nią wejść i przybierać różne formy, a tamci w tym czasie robią notatki i zdjęcia. I ciągle zamykają nas w takiej szafce, gdzie badają Pył. Robią to przez cały czas, bez końca.
– Co to za pył? – spytała Lyra.
– Tego nie wiemy – odrzekła Annie. – Chyba coś z kosmosu. Takie niewidoczne. Jeśli go nie ma wokół ciebie, to dobrze. Ale każdy go w końcu przyciąga.
– Wiesz, co jeszcze mówił Simon? – powiedziała Bella. – Że Tatarzy robią sobie dziury w czaszkach, aby wszedł przez nie Pył.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zorza Północna»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zorza Północna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zorza Północna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.