Sidney Sheldon - Krwawa Linia

Здесь есть возможность читать онлайн «Sidney Sheldon - Krwawa Linia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Krwawa Linia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Krwawa Linia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pełna dramatyzmu powieść o chciwości, zdradzie, sabotażu, niebezpieczeństwie i związkach, które prowadzą do zbrodni. Roffe Sons, potężna międzynarodowa korporacja farmaceutyczna, na czele której stoją zdesperowani, żądni pieniędzy członkowie rodziny Roffe, traci swego właściciela, jednego z najbogatszych ludzi na świecie, który ginie w tajemniczym wypadku, pozostawiając zarządzanie imperium swojej jedynej córce. Elżbieta, inteligentna, ambitna i piękna kobieta, wbrew oczekiwaniom pozostałych członków rodziny, nie zgadza się po śmierci ojca na sprzedaż Roffe Sons. Postanawia nie tylko ocalić firmę od bankructwa, ale doprowadzić ją do dawnej świetności. Aby tego dokonać, musi zmierzyć się z tymi, którzy podstępnie usiłują jej w tym przeszkodzić, jak również z tym, który czyha na jej życie…

Krwawa Linia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Krwawa Linia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Elżbieta utrzymywała też stały kontakt z Emilem Joeppli. Dzwoniła do jego domu przy Aussersihl i pytała o postęp w pracach.

– Wszystko idzie dobrze, proszę pani – odpowiadał niezmiennie.

– Czy potrzebuje pan mojej pomocy?

– Na razie nie. Zadzwonię do pani, jeżeli będę miał kłopoty. Obiecuję.

Podczas każdej takiej rozmowy Elżbieta miała ochotę ponaglić go, dać mu do zrozumienia, że w jego rękach spoczywa los całego “Roffe & Sons”. Było to jednak zbyteczne. Joeppli był odpowiedzialnym człowiekiem. Dwoił się i troił, aby zakończyć badania na czas. Jak jednak zaznaczył, na pewno nie uda mu się zakończyć ich przed upływem roku. Elżbieta nie miała zatem wyboru. Postanowiła, że po upływie terminu płatności kredytów zaproponuje Badruttowi wizytę w tajnym laboratorium. Była przekonana, że po zapoznaniu się z wynikami badań nad lekiem i rozmowie z Emilem Joeppli bankier zgodzi się na najdłuższy nawet termin spłaty kredytów.

Dużo też ostatnio pracowała z Rhysem. Czasem zostawała w biurze do późna w nocy, Williams towarzyszył jej przez cały czas. Jedli kolację w małej jadalni na zapleczu bądź też w pięknie położonym apartamencie w Zurichberg. Zauważyła, że przybyło mu nieco siwizny na skroniach, co dodawało mu jeszcze uroku. Czuła, że ona także mu się podoba, choć właściwie nie okazywał tego. Był co prawda dla niej bardzo uprzejmy i czuły, ale swoim zachowaniem przypominał bardziej dobrotliwego wujaszka. Wiele razy miała ochotę zwierzyć mu się ze swoich nadziei związanych z badaniami nad niezwykłym lekiem oraz powiedzieć mu o tym, że któryś z członków rodziny próbuje zniszczyć korporację. Powstrzymywała się jednak. Nawet jemu nie mogła ufać, póki nie dowie się czegoś więcej.

Z każdą podjętą decyzją Elżbieta nabierała coraz więcej zaufania do siebie.

Kiedyś rozmawiali o nowym lakierze do włosów. Dowiedziała się, że sklepy kosmetyczne zwracają go, ponieważ nie zainteresował klientów. Zdziwiło ją to, gdyż był on o niebo lepszy od innych, mających powodzenie na rynku.

– Zabierzcie lakier ze sklepów – zarządziła – i dajcie go do salonów piękności. Musi stać się dostępny tylko dla bogatszej klienteli. Zróbcie przy tym większą reklamę.

Przy tej rozmowie obecny był również Rhys. Wysłuchał jej rady, pokiwał głową i powiedział:

– Nasza pani prezes ma rację. Myślę, że możemy spróbować tak postąpić.

Lakier w ciągu zaledwie kilku dni stał się handlowym przebojem.

– W tej pięknej główce kryje się wiele rozumu – powiedział Rhys z uznaniem, przeglądając raport o zyskach ze sprzedaży lakieru.

“Pięknej główce. Zauważył w końcu, że jestem ładna” – pomyślała Elżbieta, oblewając się rumieńcem.

Rozdział 26

LONDYN, PIĄTEK, 2 LISTOPADA, 5 PO POŁUDNIU

Alec Nichols siedział samotnie w saunie na zapleczu klubu, gdy nagle otworzyły się drzwi i do środka wszedł mężczyzna, owinięty ręcznikiem kąpielowym. Usiadł na drewnianej ławce obok Nicholsa.

– Gorąco tu jak w piekle, prawda, panie Nichols?

Alec odwrócił się nerwowo i spojrzał na mężczyznę.

– Jon Swinton? Jak się pan tu dostał?

– Powiedziałem, że mnie pan oczekuje. – Swinton przymrużył zawadiacko oko. – Miałem rację, czekał pan na mnie, nieprawdaż?

– Myli się pan. Przecież uprzedzałem was, że potrzebuję trochę więcej czasu.

– Mówił pan też, że jego mała, śliczna kuzyneczka nosi się z zamiarem sprzedania firmy i że wkrótce dostaniemy brzęczące pieniążki.

– Ona… rozmyśliła się.

– Wiesz dobrze, że byłoby lepiej dla ciebie, gdyby zmieniła zdanie.

– Robię, co mogę. To tylko kwestia czasu.

– Mamy po dziurki w nosie twoich krętactw, Nichols. – Swinton przysunął się bliżej Aleca, powoli spychając go z ławki. – Nie chcemy zrobić ci krzywdy, bo miło mieć przyjaciela w parlamencie. Są jednak pewne granice. – Przysunął się jeszcze bliżej. – Kiedyś pożyczyliśmy ci pieniądze. Teraz już czas, abyś je nam oddał. Wystarczy mały transporcik narkotyków.

– Nie, to wykluczone. – Alec trząsł się z oburzenia. – Nie ma sposobu, aby…

Swinton posunął się jeszcze kilka centymetrów, przyciskając Nicholsa do dużego metalowego pojemnika z gorącymi kamieniami. Błyskawicznie chwycił jego ramię i przycisnął do jednego z wystających kamieni. Nichols syknął z bólu i upadł na posadzkę. Swinton wstał spokojnie z ławki i powiedział:

– Niech pan zapamięta: jeden mały transporcik i będziemy kwita. Do zobaczenia, sir Nichols. Będziemy w kontakcie.

Rozdział 27

BERLIN, SOBOTA, 3 LISTOPADA, 6 PO POŁUDNIU

Anna czuła, że dłużej nie wytrzyma tego napięcia. Była więźniem we własnym domu. Odwiedzała ich jedynie starsza kobieta, która raz w tygodniu przychodziła sprzątać. Anna wraz z dziećmi była skazana na łaskę męża. Ich los stał się tym okrutniejszy, że Walther nie krył się już ze swoją nienawiścią.

Tamtego popołudnia przebywała z dziećmi w ich pokoju. Słuchali ulubionej płyty:

Welch ein Singen, Musizieren, Pfeifen, Zwitschken, Tiriliern…

Nagle Walther, jak burza, wpadł do pokoju, krzycząc:

– Nie chcę dłużej tego słuchać! – I połamał płytę na oczach przerażonych dzieci.

Anna próbowała go udobruchać:

– Wybacz, Waltherze. Nie wiedziałam, że jesteś w domu… – przerwała zalękniona.

– Musimy pozbyć się dzieci, Anno – powiedział spokojnie, cedząc wolno słowa. Oczy błyszczały mu jak w gorączce. Dzieci, cicho popłakując, tuliły się do matki.

– To, co dzieje się w tym domu – krzyknął nagle – musi pozostać tajemnicą, rozumiesz!

– Tak, Waltherze.

Gassner zamachnął się i z całej siły uderzył ją w twarz. Pod Anną ugięły się kolana i zemdlona upadła na podłogę.

Kiedy się ocknęła, leżała w łóżku, w swojej sypialni. W domu panowała cisza. Było zbyt cicho. W pierwszej chwili pomyślała z przerażeniem o dzieciach. Zwlokła się z łóżka i podeszła do drzwi. Były zamknięte od zewnątrz. Przycisnęła ucho do drzwi. Z dziecinnego pokoju powinny dobiegać głosy. A może już nie żyją? Poczuła, jak znów robi jej się ciemno przed oczami. Potykając się o meble, dotarła do telefonu i podniosła słuchawkę. Nagle uświadomiła sobie, jakie groziłoby jej niebezpieczeństwo, gdyby Walther odkrył, że dzwoni na policję. Chciała natychmiast odłożyć słuchawkę, ale w końcu przezwyciężyła strach i wykręciła numer najbliższego posterunku policji.

– Hier ist der Notruf der Polizei – usłyszała w słuchawce. Nie mogła jednak wydobyć z siebie głosu.

– Ja, bitte. – Miała nienaturalnie wysoki głos. – Ich bin in grosser Gefahr. Bitte schichen się jemanden.

Nagle Walther wyrósł przed nią jak spod ziemi. Odepchnął ją gwałtownie od telefonu, aż zatoczyła się na łóżko. Potem wyrwał wtyczkę z gniazdka i uderzał słuchawką o aparat, póki nie rozleciała się w kawałki.

– Dzieci – usłyszał szept Anny. – Co zrobiłeś z dziećmi?

Nie doczekała się jednak odpowiedzi. Walther wyszedł z pokoju bez słowa.

Główny posterunek policji w Berlinie mieści się przy Keithstrasse 2832. Budynek nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych w tej dzielnicy.

Każdy, kto próbuje zaalarmować policję wykręcając numer 110, uruchamia specjalny system elektroniczny, który uniemożliwia rozłączenie. Poza tym wystarcza zaledwie kilka sekund, aby dowiedzieć się, skąd dzwoni rozmówca. Maszyna jest cennym nabytkiem i dumą Deltk ans Mensch.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Krwawa Linia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Krwawa Linia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Krwawa Linia»

Обсуждение, отзывы о книге «Krwawa Linia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x