Dotarli do drzwi prowadzących na poziom 6. Na podłodze obok nich w dalszym ciągu leżało zakrwawione ciało Franka Cutlera.
– Uważaj – powiedziała Juliet do Schofielda, gdy położył dłoń na klamce. – Tu właśnie nas poprzednio zaatakowali.
Schofield skinął głową, a potem szybko otworzył drzwi i schował się za nimi. Nic się nie stało. Nikt nie strzelił.
Na klatkę schodową nie poleciały pociski. Matka wyjrzała zza drzwi.
– Jezus Maria… – jęknęła.
Potężna platforma opadała powoli z głośnym łoskotem.
Między szczątkami boeinga stało dziesięciu komandosów z oddziału Bravo. Zjeżdżali w głąb bazy, kierując się na poziom 6, skąd zamierzali rozpocząć pościg za Guntherem Bothą i chłopcem.
Platforma sunęła w dół, wokół niej przesuwały się szare betonowe ściany.
Minęła poziom 3 i dalej zjeżdżała w dół… minęła poziom 4… zjechała jeszcze niżej… i nagle…
…wjechała w wodę.
Na poziomie 5 – mieszczącym więzienie – znalazła się w wodzie, która zebrała się na dnie szybu. Kilka ton wody natychmiast wlało się na wielki prostokąt i rozlało między resztkami AWACS-a.
– Jasna cholera! – krzyknął dowódca oddziału, Boa McConnell, kiedy w parę sekund woda sięgnęła mu do pasa.
Chwycił mikrofon.
– Oddział Bravo zgłasza zalanie poziomu 5. Woda zaczyna wypełniać szyb główny. Dojście na poziom 6 możliwe jedynie przez wschodnie schody pożarowe albo zachodni szyb wentylacyjny. Ruszamy do szybu wentylacyjnego…
– Sir, właśnie przechodzi powiększenie obrazu satelitarnego Awaryjnego Szybu Wentylacyjnego.
Z drukarki zaczęła wysuwać się płachta błyszczącego papieru. Radiooperator oderwał kartkę i sprawdził umieszczony na górze wydruku kod czasowy.
– Sprzed dziesięciu minut – powiedział. – Właśnie przechodzi następne… a to co takiego?
– Co się stało? – Cezar Russell wziął zdjęcie z rąk operatora. Powiększenie zrobiono po to, aby określić, czym tak naprawdę są dwadzieścia cztery podłużne obiekty, uchwycone przez satelitę na jednym z poprzednich zdjęć – rozłożone koliście wokół Awaryjnego Szybu Ewakuacyjnego.
Oczy Cezara zwęziły się.
Powiększenie ukazywało bardzo dokładnie kilka z nich. Nie były to ani pręty, ani szczury.
Były to wojskowe buty – wystające spod pałatek.
Drukarka wydrukowała kolejne zdjęcie. Sprzed minuty.
Obejmowało ten sam fragment pustyni: okolicę Awaryjnego Szybu Ewakuacyjnego.
Na tym zdjęciu nie było butów.
Zniknęły.
– Hmm… bardzo sprytne, Gunther – mruknął Cezar. – Przyprowadziłeś ze sobą Reccondos…
Wszędzie leżały ciała.
Jezus Maria, jęknął w duchu Schofield. Jakby przetoczył się tędy front…
Właściwie wiele się nie pomylił.
Poziom 6 przypominał z wyglądu stację metra – pośrodku znajdował się „peron”, po obu stronach biegły szyny. Jak w zwykłej stacji kolei podziemnej, z obu stron długiego pomieszczenia odchodziły po dwa znikające w ciemności tunele. Ale w odróżnieniu od normalnej stacji kolejowej trzy z czterech tuneli zagradzały masywne drzwi pancerne.
Na peronie leżało dziewięć ciał – wszystkie ubrane w garnitury.
Dziewięciu członków Pierwszej Grupy Osłonowej Secret Service.
Sposób, w jaki były porozrzucane ciała, świadczył o tym, że agenci zostali całkowicie zaskoczeni. Trupy były skąpane we krwi, garnitury poszarpane przez niezliczone pociski.
Obok zwłok leżało dziesięć ciał w czarnych mundurach bojowych.
Komandosi 7. Szwadronu.
Wszyscy byli martwi.
Trzech komandosów miało ogromne dziury w klatkach piersiowych. Rany wylotowe. Wyglądało na to, że strzelono im w plecy w chwili, gdy wczołgiwali się na peron z prawych torów, a ich klatki piersiowe rozszarpały od wewnątrz pociski dum-dum.
Na torach leżeli kolejni komandosi 7. Szwadronu – również zalani krwią. Trzech miało rany postrzałowe pośrodku czoła.
Ale czterech komandosów 7. Szwadronu nie zostało zabitych z broni palnej.
Leżeli obok stalowych drzwi, wpuszczonych w ścianę tuż przy prawym torze – gdzie było wejście do Awaryjnego Szybu Ewakuacyjnego.
Poderżnięto im gardła.
Zginęli pierwsi, kiedy napastnicy wyszli z szybu za ich plecami, pomyślał Schofield.
Wszedł na peron.
Stacja była pusta.
Stały na niej tylko pojazdy kolei X – po jednym na każdym torze.
– O rany…
Kolejka X to bardzo szybkie pojazdy do poruszania się pod ziemią, wykorzystywane przez wojsko amerykańskie do transportu i dostaw sprzętu. Wagony tej kolejki – choć w zasadzie nie są to „wagony”, lecz zaopatrzone w potężne silniki jednostki transportowe – poruszają się tak szybko, że dla zachowania stabilności potrzebują czterech torów: dwóch na ziemi i dwóch na górze tunelu.
Sam wygląd wagoników świadczył o ich mocy i możliwościach.
Miały mniej więcej po dwadzieścia metrów długości, czyli tyle, co przeciętny wagon metra, ale smukłe kształty i spiczasty „nos” świadczyły o tym, że zaprojektowano je, aby poruszały się jak najszybciej.
Każdy wagonik wyglądem zewnętrznym przypominał najbardziej znany pociąg ekspresowy świata: japoński Shinkansen. Skośny przód, aerodynamicznie ukształtowane boki i wystające z przodu krótkie skrzydła – wszystko to służyło osiąganiu jak największej prędkości.
Pociąg stojący na lewo od Schofielda składał się z dwóch wagoników, połączonych harmonijkowym przejściem. Ustawiono je „plecami” do siebie, tak że ich nosy skierowane były w przeciwne strony. Oba wagony były śnieżnobiałe i cały skład wyglądał jak dwa zetknięte ze sobą ogonami wahadłowce.
Nazwę kolei X najlepiej wyjaśniały wystające z kadłuba wsporniki.
Z przodu i z tyłu każdego wagonika wychodziły po cztery płaskie „skrzydła”, które oglądane od przodu układały się w wielkie X. Dolne wsporniki dotykały szerokich szyn pod wagonikiem, górne – szyn biegnących nad wagonikiem. Wszystkie były tak wyprofilowane, aby umożliwiać osiąganie maksymalnych prędkości.
Przy jednych z pancernych drzwi stał mniejszy pojazd X – mini wagon, mniej więcej trzy razy mniejszy od głównego pojazdu. Wyglądał jak dwuosobowa kabina, zawieszona pośrodku krzyżujących się wsporników.
– To pojazd techniczny – wyjaśnił Herbie. – Używany do konserwacji tunelu i zachowania czystości. Szybszy od dużych maszyn, ale zabiera tylko dwie osoby.
– Dlaczego nie używa się czegoś takiego w nowojorskim metrze? – spytał Elvis, patrząc na dwuwagonowy skład.
– Patrzcie tutaj! – zawołał Mózgowiec, wskazując na otwarte pancerne drzwi, prowadzące do tunelu.
– To drzwi sześćdziesiąt dwa zachód – powiedział Herbie. – Tędy się wydostali.
– My też tędy pojedziemy – oświadczył Schofield. Pobiegli w kierunku dwuwagonowego pociągu, nie zwracając uwagi na to, że wybiegają na otwartą przestrzeń.
Schofield dobiegł pierwszy do przednich drzwi pierwszego wagonika i wcisnął znajdujący się obok nich przycisk. Z cichym sykiem otworzyły się wszystkie drzwi po ich stronie – po dwie sztuki na wagon.
Schofield zatrzymał się w wejściu i poganiał resztę. Po chwili do środka wskoczył Book II, zaraz za nim Herbie. Obaj natychmiast pospieszyli do kabiny maszynisty.
Jako następni – tylnymi drzwiami – weszli do wagonu Juliet i prezydent, osłaniani przez Gant i Matkę, a za nimi Wycior Hagerty i Nick Tate – jak zwykle dbający o to, by być w pobliżu prezydenta.
Na końcu truchtali Elvis i Mózgowiec – niosący rannego Maszynę Miłości.
Читать дальше