Mówiąc krótko: człowiek dostaje się do wydziału kosmicznego za karę, ponieważ nic tu się nigdy nie dzieje.
Na Wschodnim Wybrzeżu zbliżała się dziesiąta rano, gdy Fairfax – obojętny na wszystko, co się działo w otaczającym go świecie – pracował przy komputerze, próbując odczytać kilka rozmów telefonicznych, które DIA przechwyciła w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Nieznany użytkownik telefonu zamaskował treść za pomocą skomplikowanego szyfru i zadaniem Fairfaxa było go złamać.
Śmieszne, jak czasy się zmieniają, pomyślał.
David Theodore Fairfax był kryptologiem, łamaczem szyfrów. Był średniego wzrostu, miał niesforne ciemne włosy i okulary w cienkich drucianych oprawkach i wcale nie wyglądał na geniusza. W podkoszulku z nadrukiem zespołu The Mooks, dżinsach i adidasach sprawiał wrażenie nie analityka rządowego, ale niezgrabnego studenta.
Uwagę Defense Intelligence Agency, głównej jednostki wywiadowczej Departamentu Obrony, zwróciła jego błyskotliwa praca na trzecim roku studiów, dotycząca teorii nieliniowych obliczeń komputerowych. DIA działa w ścisłej współpracy z NSA * – organizacją zajmującą się przechwytywaniem sygnałów informacyjnych oraz łamaniem szyfrów.
* [NSA (National Security Agency) – Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (przyp. tłum).]
Nie przeszkadza to jej jednak utrzymywać własnej grupy kryptologów, którzy często szpiegują NSA. Do tej właśnie grupy należał David Fairfax.
Fairfaxowi natychmiast spodobało się łamanie szyfrów. Uwielbiał kryjące się za tym zadaniem wyzwanie i walkę umysłów: tego, który ma nadzieję coś ukryć, i tego, który ma nadzieję to ujawnić. Jego mottem życiowym było: każdy szyfr jest do złamania.
Na początku lat 90. XX wieku władze USA wprawił w zakłopotanie niejaki Phil Zimmerman i jego niemożliwy do złamania komputerowy program szyfrujący PGR W 1991 roku, ku wielkiej konsternacji rządu Stanów Zjednoczonych, Zimmerman umieścił PGP w Internecie – głównie dlatego, że rząd nie był w stanie go złamać.
PGP stosował system szyfrujący znany jako „metoda klucza publicznego”, wykorzystujący do uzyskania klucza deszyfrującego multiplikację bardzo dużych liczb pierwszych. W tym przypadku „bardzo duże liczby pierwsze” były liczbami o ponad 130 cyfrach.
Szyfr był nie do złamania.
Stwierdzono, że sprawdzenie wszystkich możliwych liczb, zawartych w jednej wiadomości, zajęłoby wszystkim superkomputerom na świecie czas równy dwunastokrotnemu okresowi istnienia wszechświata.
Amerykański rząd był wściekły, bo PGP zaczęły używać grupy terrorystyczne i obce rządy. W 1993 roku rozpoczęto proces z udziałem ławy przysięgłych, oskarżając Zimmermana o to, że umieszczając PGP w Internecie, bez zezwolenia wywiózł poza teren Stanów Zjednoczonych broń, ponieważ programy szyfrujące podpadają pod rządową definicję amunicji.
W 1996 roku, po dręczeniu Zimmermana przez trzy lata, prokurator generalny nagle zawiesił sprawę.
Ot, tak sobie, po prostu.
Oświadczono, że jest już „po ptakach”, nie warto dalej prowadzić sprawy i dlatego postanowiono zamknąć akta.
Prokurator generalny nie wspomniał oczywiście o tym, że w dniu, kiedy postanowił zamknąć sprawę, dostał od dyrektora DIA telefon z informację, że PGP został złamany.
Każdy, kto ma do czynienia z kryptografią, wie doskonale, że jeśli złamało się szyfr przeciwnika, nie ogłasza się tego.
Szyfr złamał nieznany dwudziestopięcioletni matematyk pracujący dla DIA, David Fairfax.
Okazało się, że teoretyczny nieliniowy komputer Fairfaxa przestał być jedynie teorią. W celu złamania PGP zbudowano w ekspresowym tempie prototyp i okazało się, że urządzenie było w stanie bez najmniejszego trudu analizować nawet największe liczby.
Każdy szyfr jest do złamania.
Historia jest jednak dla kryptoanalityków okrutna: nie wolno im mówić o swoich największych sukcesach.
Podobnie było z Davidem Fairfaxem. Choć złamał PGP, nie mógł nikomu o tym powiedzieć – dostał skromną podwyżkę i zapędzono go do następnej roboty.
Tak więc tkwił w wydziale kosmicznym i analizował nieautoryzowane rozmowy telefoniczne, które przeprowadzono z jakąś bazą sił powietrznych w Utah.
W innym odosobnionym pokoiku po drugiej stronie korytarza działy się naprawdę ciekawe rzeczy: połączona grupa specjalna kryptoanalityków DIA i NSA badała zaszyfrowane komunikaty, które nadawał chiński prom kosmiczny, wystrzelony kilka dni temu z bazy w Xichang.
To jest dopiero ciekawe, myślał Fairfax. Lepsze od deszyfrowania jakichś pogaduszek przez telefon, prowadzonych z idiotycznej bazy na pustyni.
Nagrane rozmowy pojawiały się na ekranie monitora Fairfaxa w postaci kaskady przesuwających się cyferek – stanowiło to matematyczną reprezentację słów, wymienianych przez ostatnie kilka miesięcy w Utah.
Fairfax miał na uszach wielkie słuchawki, w których słychać było monotonny szum. Wpatrywał się w ekran.
Jedno było pewne: ktokolwiek prowadził te rozmowy, dobrze je zaszyfrował. Fairfax pracował nad nimi od dwóch dni.
Spróbował kilku starszych algorytmów.
Nic to nie dało.
Spróbował kilku nowszych.
Również niczego nie osiągnął.
Jeśli okaże się to konieczne, będzie siedział nad tym choćby miesiąc.
Spróbował programu, który napisał do łamania najnowszego systemu szyfrującego Vodafone.
Przez moment w słuchawkach słychać było wypowiadany gardłowym tonem tekst:
…Kan bevestig dat In enting plaasvind…
Oczy Fairfaxa zamigotały.
Mam cię…
Zastosował ten sam program do kilku następnych rozmów telefonicznych.
W jednej wspaniałej chwili bezpostaciowy szum stał się nagle prowadzonym w nieznanym języku dialogiem, przeplatanym angielskimi zdaniami.
…Toetse op laaste poging word op de vieren-twentigste verwag. Wat van die onttrekkings eenheid…
…Reccondo span is alreeds weggestuur…
…Voorberreidings onderweg. Vroeg oggend. Beste tyd vir onttrekking…
…wszystko gotowe. Potwierdzam: trzeciego…
…Onttrekking kann probleem wees. Gestel ons gebruik die Hoeb land hier naby. Verstaan hy is’n lid van Die Organisasie…
…Sal die instruksies oordra…
…misja rusza…
…Die Reccondos is gereed. Verwagte aankoms by beplande bestemming binne nege dae…
Oczy Fairfaxa błyszczały.
Każdy szyfr jest do złamania.
Sięgnął po słuchawkę.
Po potyczce w komorze dekompresyjnej grupa z Schofieldem i prezydentem wycofała się w drugi koniec poziomu 4 – do laboratorium obserwacyjnego z widokiem na wielki sześcian. Zamknęli za sobą drzwi i przestrzelili znajdujące się w ścianie elektroniczne urządzenie do ich zamykania i otwierania.
Zdaniem Schofielda było to miejsce najłatwiejsze do obrony w całej Strefie 7.
Pomijając windę osobową, były tu tylko dwa wejścia: krótka pochylnia, prowadząca do platformy podnoszącej samoloty, oraz drzwi na schody, którymi docierało się do szklanego sześcianu.
Juliet Janson padła wycieńczona na podłogę.
Prezydent zrobił to samo.
Komandosi piechoty morskiej – Book II, Elvis, Maszyna Miłości, Matka i Mózgowiec – zbili się w grupkę i szybko przekazali sobie informacje o tym, co się z nimi działo, opowiedzieli także o zalaniu szybu windowego oraz ucieczce rozpędzonym samolotem.
Ostatni członek grupy – naukowiec w kitlu – usiadł w rogu.
Schofield i Gant nie usiedli jednak.
Mieli teraz nieco broni i sprzętu, zabranego zabitym komandosom 7. Szwadronu – w tym zestawy słuchawkowo-mikrofonowe, trzy potężne granaty z materiałem wybuchowym RDX i dwa urządzenia wielkości pinezki do niszczenia zamków, znane jako „wywalacze zamków”.
Читать дальше