– Tak, proszę pani. Zrobię to. Cieszę się, że do nich zadzwoniłem. Trudno się było dogadać, dotarłem w końcu do jakiegoś ważniaka, nazywa się Jarvis, i wydobyłem od niego tę informację.
Skinął głową Tylerowi, który wyglądał, jakby go przepuszczono przez wyżymaczkę, potem Adamowi Carruthersowi, temu bezczelnemu łobuzowi, który nie roześmiał się, kiedy odpadł mu guzik od koszuli.
– Wyprowadzę pana, szeryfie – powiedziała Becky i wyszła razem z nim z salonu. Adam zwrócił się do Tylera:
– Becky powiedziała mi, co się tu wydarzyło. Cieszę się, że byłem w pobliżu i mogłem służyć jej pomocą.
Tyler obrzucił go uważnym spojrzeniem. Nie miał okazji wypytać go przed przyjazdem szeryfa.
– Nie wiedziałem, że Becky ma kuzyna – powiedział powoli, obrzucając go podejrzliwym spojrzeniem. – Kim pan, u diabła, jest?
Matka Becky była moją ciotką – wyjaśnił Adam swobodnie. – Niestety, niedawno umarła na raka. A moja mama mieszka z moim ojczymem w Baltimore. To fajny facet, uwielbia łowić łososie.
Dobrze, że to usłyszała, zanim weszła do salonu. Ten mężczyzna był świetnym kłamcą. Sama by mu uwierzyła, gdyby nie znała prawdy. Matka była przecież jedynaczką, a dziadkowie od dawna nie żyli. Ojciec też był jedynakiem i jego rodzice również nie żyli. Kim więc był Adam?
Tyler obrócił się do Becky i powiedział ciepłym, intymnym głosem.
– Może Sam też będzie miał drugą mamę, tak jak ty, Adamie masz drugiego tatę.
Becky zamarła. Tyler widział w niej drugą matkę Sama? Znała go od bardzo dawna, wiedziała, że nie zabił swojej żony, ale był tylko przyjacielem, nikim więcej.
– Robi się późno, Adamie, co z…
Szybko jej przerwał, wstając z miejsca i z lekka się przeciągając.
– Wiem, Becky. Nie będziesz długo na mnie czekać. Muszę tylko zabrać swoje rzeczy z Hamaka Errola Flynna. Ten Scottie to niezły dowcipniś. Chcesz zjeść dzisiaj kolację na mieście?
– Mieliśmy iść dzisiaj z Becky do Barbecue Errola Flynna -wtrącił Tyler, prostując się i wysuwając brodę do przodu.
Jak kogut, gotów do obrony kurnika przed lisem, pomyślał Adam i powiedział:
– To dobry pomysł. Lubię mięso z grilla. Czy Sam też tam będzie? Chciałbym go poznać.
– Naturalnie – odparła Becky. – Tyler, na jakiej ulicy jest Barbecue Errola Flynna?
– W Alei Naparstnicy, naprzeciwko Butiku z Bielizną Sherry. Słyszałem, że pani Ella uwielbia bieliznę Sherry i zawsze tam zachodzi podczas przerwy na lunch. – Pokręcił głową. – To trochę przerażające.
– Nie widziałam jeszcze pani Elli. – Becky zwróciła się do Adama. – Ona jest asystentką szeryfa, jego kurierem i ochroną przed interesantami. Poznałam już wszystkie zwierzęta, jakie hodowała przez pięćdziesiąt lat. Jej zadaniem było uchronić mnie przed napadem histerii, kiedy czekałam na przyjazd szeryfa.
– Pomogło? – spytał Adam.
– Tak, pomogło. Myślałam tylko o jej psie Turnipie, który zginął w pogoni za samochodem, spadając ze skały.
Obaj mężczyźni roześmieli się i awantura została zażegnana. Becky postanowiła porozmawiać z Tylerem, który, jak widać, fałszywie oceniał sytuację. Poza tym powinien wiedzieć, że jeśli Adam jest jej ciotecznym bratem, to nie stanowi żadnego zagrożenia. Pójdzie z nimi na grilla, dobrze, że będzie tam Sam. On na szczęście nie bierze jeszcze udziału w męskich rozgrywkach.
Było po północy. Tyler McBride stał jeszcze we frontowych drzwiach, a Sam spał już w samochodzie. Niebieski podkoszulek i czarne dżinsy chłopca poplamione były sosem z żeberek. Podczas kolacji chłopiec prawie się nie odzywał – Adam uznał, że jest bardzo nieśmiały – za to zjadł całą swoją porcję. Wreszcie wymówił imię Adama i już więcej nie wypowiedział ani słowa.
Czy ten facet nigdy nie wyjdzie? Adam wstał z miejsca, żeby wreszcie z tym skończyć, kiedy usłyszał cichy głos Tylera.
– Nie podoba mi się to, że on tu z tobą zostaje. Nie ufam mu. Usłyszał potem łagodny głos Becky, która, jak sobie wyobrażał, dotykała teraz lekko ramienia Tylera.
– Tyler, on jest moim ciotecznym bratem. Nigdy go nie lubiłam. Tyranizował mnie, kiedy byłam mała i miał mnie za nic, bo byłam dziewczynką. Wyrósł na męskiego szowinistę. Ale skoro już tu jest, to może się przydać, gdyby ktoś się tu pojawił. Jest bardzo silny i ma wyszkolenie komandosa.
– Nadal mi się to nie podoba.
– Posłuchaj, gdyby coś się działo, to mamy dodatkową pomoc. On jest zupełnie nieszkodliwy. Jego ojczym mówił, że prawdopodobnie jest gejem. Adam omal nie wybuchnął śmiechem, chociaż po chwili miał ochotę ją udusić.
– Aha, akurat. – McBride pokiwał głową. – Ten facet gejem? Nigdy w to nie uwierzę. Powinnaś zatrzymać się u mnie i Sama. Wtedy byłabyś bezpieczna.
– Tyler, wiesz, że nie mogę tego zrobić – powiedziała łagodnie. Kiedy wreszcie się go pozbyła i zamknęła drzwi, usłyszała głos za plecami.
– Nie jestem męskim szowinistą.
– Aha, więc podsłuchiwałeś. – Becky odwróciła się. – Tak podejrzewałam. Bałam się, że będziesz próbował wyrzucić Tylera z domu.
– Może bym tak zrobił, gdyby tobie się to nie udało. Nigdy cię nie tyranizowałem, kiedy byłaś mała, i to nieprawda, że miałem cię za nic.
– Nie wczuwaj się tak bardzo we własny scenariusz. Ja też w nim występuję, więc mogę dopisywać, co zechcę.
– Nie jestem również gejem. Roześmiała mu się w twarz.
Chwycił ją za ramiona, przyciągnął do siebie i mocno pocałował w usta.
– Nie jestem gejem, do cholery.
Odsunęła się, patrząc na niego szeroko otwartymi oczami. Otarła usta grzbietem dłoni.
– Przepraszam cię. – Przeczesał palcami włosy. – Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Nie miałem takiego zamiaru. Nie jestem gejem.
Becky pokręciła głową, ale po chwili odrzuciła ją do tyłu i wybuchnęła serdecznym śmiechem.
– Wybaczam ci to usiłowanie udowodnienia swojej męskości. Ruszyło cię?
Zrozumiał, że dał się złapać. Jak to się stało?
– Prawdę mówiąc, nie mam całkowitej pewności, że nie jestem gejem. Nie wiem na pewno. Ten pocałunek był testem, ale nie mogę się jeszcze zdecydować. Muszę mieć więcej danych. – Nie była to najlepsza odzywka, ale zawsze coś.
Becky przeszła do kuchni, żeby nastawić kawę.
– Chcę wiedzieć, kim jesteś-powiedziała wreszcie. -Tylko nie kłam. Nie zniosę już kłamstw. Już naprawdę nie mogę tego wytrzymać.
– Dobrze. Nalej mi kawy, a powiem ci, kim jestem i co tu robię. Odchylił się w krześle, kołysząc się na jego tylnych nogach.
– Ty jesteś amatorką, ja patrzyłem inaczej na ten problem. Ale, jak ci już mówiłem, dość dobrze sobie poradziłaś. Jedynym dużym błędem, jaki popełniłaś, była próba zmylenia kierunku, kiedy poleciałaś z Waszyngtonu do Bostonu, a dopiero stamtąd do Portland. Jeszcze jedna rzecz: przejrzałem wszystkie wydruki z twojej karty kredytowej. Korzystałaś tylko z linii United. Jesteś amatorką, więc nie przyszło ci do głowy, żeby zmienić przewoźnika.
– Pomyślałam nawet, żeby lecieć inną linią, ale chciałam wyjechać jak najszybciej i zawsze latałam United. Nie przyszło mi do głowy…
– To dobra metoda, ale nie w takiej sytuacji. Nie zadałem sobie nawet trudu, żeby sprawdzać inne linie.
– W jaki sposób udało ci się zdobyć wydruki z mojej karty kredytowej?
– To żaden problem. Uzyskanie dostępu do prywatnych dokumentów wcale nie jest trudne. Na twoje szczęście policja musi najpierw przekonać sędziego, żeby wydał nakaz, a to zabiera dużo czasu. Poza tym ja mam ludzi, którzy wszystko potrafią. Ale nie musisz się obawiać, pełna dyskrecja zapewniona.
Читать дальше