Jeden z dziennikarzy z wielką powagą powiedział do kamery:
– Senator Jon Rothman wydaje się bardzo zasmucony z powodu wczorajszego odkopania zwłok swojej byłej żony przez psa myśliwskiego. Zwłoki Cleo Rothman zostały zidentyfikowane dziś rano. Będziemy na bieżąco informować państwa o kolejnych szczegółach tej przerażającej sprawy.
Nick powoli podeszła do telewizora i wyłączyła go. Zaczęła się trząść, nie mogąc się opanować.
Podniosła wzrok i zobaczyła Dane'a patrzącego na nią z drugiego końca pokoju. Opierał się o drzwi, ręce miał skrzyżowane na piersi.
Nie słyszała, kiedy wszedł. To była niespodzianka. Przez ostatni tydzień bardzo się z nim zżyła. Tylko tydzień. To niebywałe. Próbowała się uśmiechnąć, ale nie mogła.
– Widziałeś to?
– Tak.
– Nie ma dowodów, Dane. Ciągle bez zmian. Na pewno wiesz, że na uniwersytecie mnie nie szukają, bo zdążyłam napisać do mojego dziekana, że zatrzymały mnie ważne sprawy osobiste.
– Jakie sprawy osobiste?
Stał w bezruchu, a kiedy ona milczała, cichym głosem powiedział:
– Nadszedł czas, żebyś mi o tym wszystkim opowiedziała, doktor Campion. Nie ma więcej powodów, by dalej trzymać to w tajemnicy. Linus nie żyje. Detektyw Flynn z prokuratorem okręgowym zdecydują, co zrobić z kapitanem DeLoachem, a Weldon będzie żył. Co cię łączyło z senatorem Johnem Rothmanem, Nick? Chcę wiedzieć wszystko. Teraz.
– Jeszcze trzy tygodnie temu był moim narzeczonym.
– Kim był? Jezu, Nick, jak mogłaś dać się poderwać facetowi, który mógłby być twoim ojcem? Nie mogę w to uwierzyć. Nie, czekaj, opowiesz mi o tym później.
Przeciął jej drogę, przyciągnął ją do siebie i pocałował. Oddychał szybko i ciężko. Oczy Nick, przed chwilą szkliste od łez, były teraz zamglone i płonęły.
– O Boże, Dane, to jest… – Stanęła na palcach i przyciągnęła go mocno do siebie. Całowała go, lekko kąsając jego wargi, dłońmi targała jego włosy, przyciągała go bliżej, naciskając na niego, pragnąc go. Jęknęła, gdy ich języki spotkały się.
– Nick, nie, nie możemy… a niech tam. – Rękami oplótł jej biodra, podniósł ją do góry i zaniósł do łóżka. Nigdy nie pragnął żadnej kobiety tak mocno jak jej. Zbyt wiele się wydarzyło. Jego brat, wszyscy zabici, a teraz ten cholerny senator, coraz większy zamęt, coraz więcej tajemnic. Nie, nie mógł tego zrobić, nie teraz, nie w tym miejscu. Cofnął się, delikatnie dotykając palcami jej policzka i ust.
– Nick, ja…
Złapała go i położyła na sobie.
– Nie przestawaj. Proszę, nie przestawaj… – Całowała go po całej twarzy, głaskała, chciała dotykać każdego fragmentu jego ciała.
– Jasna cholera!
Miał ochotę płakać, wyć. Nie miał prezerwatyw, ani jednej. Nie chciał, żeby zaszła w ciążę. Ale nie to było najważniejsze, nawet ulżenie sobie w tej chwili się nie liczyło. Chodziło o Nick. Była zaręczona z tym przeklętym senatorem? Z tym starcem o arystokratycznym wyglądzie, tym łajdakiem? Nieważne, przecież nie wychodzi za niego za mąż. Za niego ani za nikogo innego.
Rozpiął jej dżinsy, ściągnął je i rzucił na podłogę. Próbowała wciągnąć go z powrotem na siebie, ale on zatrzymał ją, przez chwilę przyglądał się jej białym wysoko wyciętym majtkom, które sam jej kupił, i szybkim ruchem zdjął je z niej.
Była taka piękna, niewyobrażalnie piękna. Jego oddech przyspieszył, ciężko dyszał.
– Spokojnie, Nick, i pozwól, że sprawię ci przyjemność. Tylko leż spokojnie i nie próbuj mnie dusić. Połóż się i baw się dobrze.
Klęczał między jej rozłożonymi nogami, pokrywając pocałunkami jej brzuch, schodząc coraz niżej, a po chwili krzyknęła i zaczęła się wić w ekstazie. Jakie to było cudowne uczucie, dawać jej to, co lubiła.
Opadła na pościel, a jej serce łomotało tak mocno, jakby chciało wyskoczyć z piersi, oddychała tak szybko, że wydawało jej się, że za chwilę umrze. Wtedy spojrzał na nią. Bardzo cierpiał. Całe szczęście, pomyślał, że miał na sobie spodenki, w przeciwnym razie błyskawicznie znalazłby się w niej. Ale nie to było najważniejsze, przynajmniej w tej chwili. Zastanawiał się, czy gdzieś w pobliżu jest apteka. Albo stacja benzynowa, lub inne miejsce, gdzie można kupić prezerwatywy.
Pochylił się nad nią i zaczął ją całować, powoli i spokojnie, i wiedział, że czuła, jak jest podniecony. Po dłuższej chwili przestał i usiadł na brzegu łóżka. Popatrzył na jej długie nogi, płaski brzuch i powoli pogładził go dłonią.
– Jesteś piękna – powiedział.
Mruknęła zaskoczona, po czym uśmiechnęła się do niego.
– Ty też.
Uśmiechnął się. Już nie było tak źle. Powoli dochodził do siebie. Z trudem zmusił się do włożenia majtek, potem dżinsów. Zanim je zapiął, pochylił się i znowu pocałował jej brzuch. Boże, pragnął jej tak mocno. Nie, nie teraz. Dobrą chwilę zajęło mu postawienie jej do pionu i ubranie. Przerwał na chwilę, pochylił się nad nią i ujął w dłonie jej twarz.
– To dopiero początek. Jesteś cudowna, Nick. Ale nie wierzę, że byłaś zaręczona z Johnem Rothmanem.
– Teraz mnie samej trudno w to uwierzyć – powiedziała, całując go.
Pochyliła się i oparła twarz na jego ramieniu. Pogłaskał ją po włosach. Pomyślał, że chyba nie powinien być zaskoczony, a jednak był, właściwie to był zaszokowany.
– John Rothman jest dla ciebie o wiele za stary. Dlaczego chciałaś poślubić faceta, który jest prawie w wieku twojego ojca?
Jego głos brzmiał już spokojnie, normalnie, więc pozbierała się i odsunęła od niego.
– John Rothman ma czterdzieści siedem lat, jego sposób postrzegania świata i jego poglądy są bardzo podobne do moich. Przynajmniej tak mi się wydawało.
– Ale gdyby paradował przed tobą nago, na pewno oblizywałabyś się ze smakiem, co?
Była tak zaskoczona tym, co powiedział, że aż dostała czkawki ze śmiechu.
– Nie wiem – odpowiedziała, opanowując się. – Nigdy nie widziałam go nago.
– Tym lepiej.
– Dlaczego tak ci na tym zależy?
– Z bardzo prostej przyczyny, doktor Campion. Jakieś trzy dni temu zadecydowałem, że najbliższe pięćdziesiąt lat spędzisz ze mną. Wiedziałaś, że znaleźli ciało jego żony?
– Tak. Pięćdziesiąt lat może nie wystarczyć.
– Powiedział wszystkim, że od niego uciekła? Trzy lata temu? To tak, zaczniemy od pięćdziesięciu lat, potem będziemy dalej negocjować, zgoda?
– Tak, twierdził, że od niego uciekła. Wtedy zniknął też Tod Gambol, jego doradca, i wszyscy uwierzyli, że uciekła z nim. Zgoda, pięćdziesiąt lat na początek, potem zobaczymy.
– A czy ciało tego Toda Gambola znaleźli razem z ciałem jego żony?
– Widocznie nie.
– To co się z nim stało? – zastanawiał się Dane. – A wiedziałaś, że tak naprawdę ona od niego nie odeszła?
– Nie, Cleo go opuściła, a ja w to uwierzyłam. Nie miałam wątpliwości. Nie było jej przez trzy lata, on się z nią rozwiódł, chociaż nie odpowiedziała na jego pozew, bo nikt nie wiedział, gdzie jej szukać. A ja to zaakceptowałam. Kochałam go. Chciałam wyjść za niego za mąż.
– Ale ona od niego nie uciekła. On ją zabił.
– Nie. Faktem jest, że ona odeszła.
– Skąd możesz to wiedzieć?
– Wiem też, że jeszcze cztery tygodnie temu żyła. Dane skrzyżował ręce na piersi.
– Skąd? Czy Senator Rothman zapewniał cię, że jego żona jest cała i zdrowa i że bzyka się z jego doradcą?
– Nie. Jest jeszcze coś. Cleo Rothman napisała do mnie list. Niemożliwe, że nie żyje od trzech lat, najwyżej od miesiąca, i sekcja zwłok na pewno to wykaże. Nie, John Rothman nie mógł zabić jej trzy lata temu.
Читать дальше