– To pielęgniarka powiedziała ci, że serce było chłopca.
– Spytałam ją.
– Nie powinna ci tego mówić. Nikomu to niepotrzebne. Ani tobie, ani temu chłopcu.
– Ależ nie – powiedziała Nina miękko. – Chłopcu nie, ale może jego rodzinie, jeżeli miał rodzinę.
– Jestem pewien, że nie chcą, żeby im o tym przypominano. Pomyśl, wszystkie szczegóły trzymane są w tajemnicy, oni muszą mieć jakiś powód.
– Czy przesłanie rodzinie listu z podziękowaniem byłoby nie na miejscu? List mógłby być anonimowy.
– Nie, Nina, to absolutnie niemożliwe.
Nina zamilkła i wcisnęła się głębiej w poduszki. Wiktor ma rację. Wiktor zawsze miał rację, a ona – jak zwykle przy nim – poczuła, że nie jest najmądrzejsza.
– Wspaniale dzisiaj wyglądasz, kochanie – powiedział – czy już pozwalali ci siadać?
– Dwukrotnie – nagle pokój wydał jej się bardzo zimny. Zadrżała.
Pete siedział na krześle przy łóżku Abby i patrzył na nią. Miał na sobie niebieski mundurek Młodych Skautów, ten, na którego rękawie przyszyte były wszystkie odznaki, a do kieszeni przypięte plastikowe znaczki, po jednym za każdą zdobytą sprawność. Ale nie miał czapki. Gdzie jest jego czapka? – zastanawiała się Abby, a potem przypomniała sobie, jak czapka się zgubiła. Ona z siostrami długo szukały jej przy drodze, w pobliżu tego, co zostało z roweru chłopca, ale nie znalazły.
Już od dawna do niej nie przychodził. Nie widziała go, odkąd skończyła college. Kiedy się pojawiał, spotkanie przebiegało zawsze tak samo. Siadał, patrzył na nią i nic nie mówił.
– Gdzie byłeś, Pete? – zapytała. – Po co przyszedłeś, skoro nie chcesz mi nic powiedzieć?
Chłopiec tylko siedział i przyglądał się jej. Jego oczy były bez wyrazu, a on sam milczał. Kołnierzyk niebieskiej koszuli był wykrochmalony i sztywny. Mama wyprasowała mu go przed pogrzebem. Pete odwrócił się i spojrzał w kierunku drugiego pokoju. Wzywała go jakaś melodia. Jego obraz zaczął jej się zamazywać, jak odbicie w wodzie, którą ktoś zmącił.
– Co przyszedłeś mi powiedzieć? – zapytała. Woda spieniła się, kipiała w takt nieziemskiej melodii. Jeszcze jeden dźwięk i wszystko zniknęło. Pozostała tylko ciemność.
Odezwał się telefon. Abby sięgnęła po słuchawkę.
– DiMatteo, słucham – powiedziała.
– Dzwonię z oddziału intensywnej terapii. Dobrze by było, żeby pani tu przyszła.
– Co się dzieje?
– Chodzi o panią Voss, tę po przeszczepie. Ma temperaturę, trzydzieści osiem i sześć.
– A inne objawy?
– Ciśnienie – sto na siedemdziesiąt. Puls – dziewięćdziesiąt sześć.
– Zaraz tam jadę. – Abby odłożyła słuchawkę i zapaliła lampę. Była druga nad ranem. Krzesło przy łóżku było puste. Już nie siedział na nim Pete. Z westchnieniem wstała i powlokła się przez pokój do umywalki. Potarła twarz zimną wodą, ale wcale jej to nie otrzeźwiło. Wszystko widziała jak przez mgłę.
– Obudź się, obudź się – powtarzała sobie. – Musisz być przytomna i musisz wiedzieć, co robisz. Gorączka pooperacyjna. Trzy dni po transplantacji. Po pierwsze, trzeba sprawdzić ranę. Zbadać płuca i brzuch. Zlecić prześwietlenie i badanie krwi. I zachować zdrowy rozsądek.
Nie mogła sobie pozwolić na popełnienie najdrobniejszego błędu. Nie teraz i z pewnością nie w przypadku tej pacjentki. Przez ostatnie trzy dni jeździła do pracy do Bayside z myślą, że być może już tam nie pracuje. Każdego popołudnia o piątej oddychała z ulgą, udało jej się przeżyć kolejne dwadzieścia cztery godziny. Z każdym mijającym dniem obawy wydawały się słabnąć. Groźby Parra oddalały się. Wiedziała, że Wettig był po jej stronie, no i oczywiście Mark. Z ich pomocą może – ale tylko może – utrzyma swoją posadę. Nie chciała, żeby Parr miał jakikolwiek powód do kwestionowania jej kompetencji jako lekarza. Starała się więc być szczególnie dokładna na każdym kroku w pracy. Wszystkie wyniki laboratoryjne sprawdzała po kilka razy, wielokrotnie badała pacjentów. Trzymała się też z daleka od Niny Voss. Kolejna burza wywołana przez Wiktora Vossa byłaby ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebowała. Niestety, Nina Voss miała gorączkę, a Abby była jedynym obecnym w tym momencie lekarzem. Musiała robić to, co do niej należało. Wsunęła stopy w tenisówki i wyszła z dyżurki.
W nocy szpital był miejscem z innej rzeczywistości. Przymglone światła, białe ściany, puste korytarze, które zdawały się wić jak tunele. Abby wlokła się właśnie jednym z takich tuneli. Ciało miała ciągle jeszcze odrętwiałe, mózg pracował powoli. Tylko serce reagowało prawidłowo: biło mocno i szybko. Weszła na oddział intensywnej terapii. Na noc przyciemniano światła, w pokoju pielęgniarek szesnaście monitorów wyświetlało pracę serc szesnastu pacjentów – nowoczesna technika szpitala. Abby wystarczył tylko jeden rzut oka na monitor z numerem piętnaście. Nina Voss miała przyspieszony puls. Zadzwonił telefon. Pielęgniarka podniosła słuchawkę i po chwili powiedziała:
– To doktor Levi, chce rozmawiać z dyżurującym stażystą.
– Przyjmę – Abby sięgnęła po słuchawkę. – Halo, doktorze Levi? Mówi Abby DiMatteo.
Chwila ciszy w słuchawce, a po chwili zapytał:
– Pani ma dzisiaj dyżur? – Z tonu głosu domyśliła się, że był zaskoczony. Wiedziała, jaki był powód. Abby była ostatnią osobą, jaką Levi chciałby widzieć w pobliżu Niny Voss. Dzisiaj nie miał jednak wyboru, to ona miała dyżur.
– Właśnie miałam pójść zbadać panią Voss – oznajmiła Abby. – Pielęgniarki mówią, że ma gorączkę.
– Tak, powiedziano mi o tym. – Znowu umilkł na dłuższą chwilę. Próbowała podtrzymać rozmowę.
– Przeprowadzę rutynowe badanie. To, co zwykle w przypadku gorączki. Badanie moczu, krwi, prześwietlenie klatki piersiowej. Jak tylko będę miała wyniki, zadzwonię do pana.
– Dobrze – powiedział krótko. – Będę czekał na telefon.
Abby założyła świeży fartuch i weszła do sali Niny Voss. Paliła się tam tylko jedna lampa, której przyćmione światło padało na łóżko. Nina miała zamknięte oczy, ręce skrzyżowane na piersiach, a włosy w blasku lampy były srebrnego koloru. Królewna Śnieżka w szklanej trumnie – pomyślała Abby.
Podeszła do łóżka i powiedziała łagodnie:
– Pani Voss?
Nina otworzyła oczy. Powoli skupiła wzrok na Abby.
– Tak?
– Nazywam się DiMatteo, jestem lekarzem na chirurgii. – Zauważyła błysk w oczach kobiety. Zna moje nazwisko – pomyślała Abby. Pewnie jej naopowiadano, że jestem złodziejem organów.
Nina Voss nie odezwała się, rzuciła na Abby spojrzenie bez wyrazu.
– Ma pani gorączkę – wyjaśniła Abby. – Musimy sprawdzić, dlaczego. Proszę mi powiedzieć, jak się pani czuje, pani Voss?
– Jestem… zmęczona. To wszystko – wyszeptała. – To tylko zmęczenie.
– Muszę sprawdzić, jak wygląda szew. – Abby włączyła mocniejsze światło i delikatnie zdjęła opatrunek z piersi. Blizna była czysta. Żadnych zaczerwienień ani opuchlizny. Abby wyciągnęła stetoskop i dalej rutynowo badała wszystko zgodnie z tym, co się robi w przypadku gorączki pooperacyjnej. Tempo oddechu było w normie. Brzuch w porządku. Uszy, nos i gardło czyste. Nie znalazła nic alarmującego, nic, co mogłoby wywoływać gorączkę. Przez cały czas Nina milczała, ale jej oczy pilnie śledziły każdy ruch Abby.
– Wszystko wydaje się być w jak najlepszym porządku. Musi jednak istnieć jakiś powód gorączki. Trzeba zrobić prześwietlenie i pobrać trzy razy krew do badania. – Uśmiechnęła się przepraszająco. – Przykro mi, ale chyba nie będzie pani miała okazji teraz pospać.
Читать дальше