Dean Koontz - Szepty

Здесь есть возможность читать онлайн «Dean Koontz - Szepty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szepty: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szepty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna hollywoodzka scenarzystka uśmierca napastnika, który wdarł się do jej domu. Niebawem zaczyna ją prześladować nieznajomy, łudząco podobny do zabitego. Tymczasem z ręki szaleńca padają kolejne ofiary.

Szepty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szepty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chociaż trzymał wartę przez całe popołudnie, nawet przez moment nie dojrzał Hilary Thomas i był przekonany, że nie ma jej w domu. W rzeczy samej spodziewał się, że ona nie wróci, dopóki nie będzie pewna, że jest bezpieczna, dopóki nie będzie wiedziała na pewno, że on nie żyje.

– Ale to nie ja umrę – powiedział głośno, przyglądając się domowi. – Słyszysz mnie, ty suko? To ja cię pierwszy przyskrzynię. Ja cię dopadnę, zanim tobie uda się zrobić to ze mną. Odetnę ci tę twoją pieprzoną głowę.

W końcu, krótko po piątej, sprzątaczki wyniosły swój sprzęt i załadowały go na tył furgonetki. Zamknęły dom na klucz i odjechały.

Pojechał za nimi.

Były jego jedynym śladem wiodącym do Hilary Thomas. Ta suka je wynajęła. One muszą wiedzieć, gdzie ona jest. Jeśli uda mu się dopaść na osobności którąś ze sprzątaczek i zmusić ją do mówienia, to dowie się, gdzie się ukryła Katarzyna.

„Maids Unlimited” mieściło się w jednopiętrowym, otynkowanym budynku przy brudnej, bocznej uliczce w pobliżu Pico. Furgonetka, którą śledził Frye, wjechała na parking za budynkiem i przystanęła w rzędzie ośmiu innych furgonetek, na których niebiesko – złotymi literami wymalowano nazwę firmy.

Frye minął rząd identycznych białych furgonetek, dojechał do końca przecznicy, okrążył puste skrzyżowanie i skierował się z powrotem w stronę, z której przyjechał. Wysiadł na czas, aby zobaczyć trzy kobiety wchodzące do otynkowanego budynku. Żadna z nich nie mogła go zauważyć ani wiedzieć, że jego dodge to ta sama furgonetka, którą było widać z domu Thomas przez cały dzień. Zaparkował przy krawężniku, naprzeciwko agencji wynajmującej sprzątaczki, pod palmą, której liście szeleściły na wietrze, i czekał, aż ponownie pojawi się któraś z kobiet.

Przez następne dziesięć minut z „Maids Unlimited” wychodziło wiele sprzątaczek w białych uniformach, ale żadna z nich nie była w domu Hilary Thomas tego popołudnia. Potem zobaczył kobietę, którą rozpoznał. Wyszła z budynku i podeszła do jaskrawożółtego datsuna. Była młoda, koło dwudziestki i miała proste brązowe włosy, które sięgały jej prawie do pasa. Szła z ramionami wygiętymi do tyłu i wyprostowaną głową, stawiając energiczne, sprężyste kroki. Wiatr oblepiał jej biodra i uda uniformem i targał jego brzegiem ponad zgrabnymi kolanami. Wsiadła do datsuna i wyjechała z parkingu, skręciła w lewo, pojechała w stronę Pico.

Frye zawahał się, nie mogąc zdecydować, czy ona jest właściwym tropem; nie wiedział, czy nie powinien poczekać na pozostałe dwie. Ale coś mu kazało wybrać właśnie tę kobietę. Zapuścił dodge’a i ruszył spod krawężnika.

Dla niepoznaki starał się, aby inne pojazdy dzieliły go od żółtego datsuna. Jechał w ślad za nią ulica za ulicą tak dyskretnie, jak to było możliwe, a ona była zupełnie nieświadoma, że ktoś ją śledzi.

Jej dom znajdował się w Culver City, w odległości zaledwie paru przecznic od studiów filmowych MGM. Mieszkała w starym bungalowie, pełnym ciekawych elementów architektonicznych, przy ulicy, na której stało wiele takich samych bungalowów. Parę z nich było zniszczonych, wymagających remontu, szarych, zawilgoconych i ponurych; ale większość była utrzymywana z wyraźną dumą, świeżo pomalowana, z okiennicami o kontrastujących barwach, ozdobiona małymi werandami, czasami z witrażowym oknem, gdzieniegdzie znajdowały się drzwi z szybkami w ołowianych ramach, lampy powozowe i dachówki. Nie była to zamożna dzielnica, ale miała bogate oblicze.

W domu sprzątaczki było ciemno, kiedy do niego dojechała. Weszła do środka i zapaliła światła w pokojach od frontu.

Brano zaparkował dodge’a po drugiej stronie ulicy, gdzie mrok zalegał ciemniejszy niż dopiero co zapadła noc. Zgasił przednie światła, wyłączył silnik i odsunął szybę. W okolicy panował bezruch i nieomal idealna cisza. Jedyne dźwięki wytwarzały drzewa, reagujące na uporczywy, jesienny wiatr, z rzadka przejeżdżające samochody i jakieś oddalone stereo czy radio grające muzykę swingową. To był Benny Goodman z lat czterdziestych, ale tytuł umknął pamięci Brana; orkiestrowa melodia docierała do niego fragmentarycznie na tle szumu wiatru. Siedział za kierownicą i czekał, słuchał i obserwował.

Około 18.40 Frye zorientował się, że młoda kobieta nie ma męża ani też mieszkającego z nią chłopca. Gdyby dzielił z nią mieszkanie jakiś mężczyzna, to najprawdopodobniej wróciłby do tego czasu z pracy.

Frye odczekał jeszcze pięć minut.

Potem muzyka Benny Goodmana urwała się.

To była jedyna zmiana.

O 18.45 wysiadł z dodge’a i przeszedł przez ulicę do jej domu.

Bungalow stał na małym dziedzińcu, o wiele za blisko sąsiadów, aby odpowiadać zamiarom Bruna. Ale przynajmniej wzdłuż granic posesji rosło sporo drzew i krzaków; dzięki nim ganek frontu domu sprzątaczki był osłonięty przed oczyma ciekawskich, którzy mieszkali obok niej. Ale i tak musiał poruszać się szybko, wedrzeć się do bungalowu błyskawicznie, nie powodując zamieszania, zanim uda jej się krzyknąć.

Wszedł po dwóch stopniach na werandę. Deski podłogi odrobinę trzeszczały. Nacisnął dzwonek.

Otworzyła drzwi, uśmiechnęła się niepewnie.

– Tak?

Do drzwi był przyczepiony łańcuch – cięższy i mocniejszy od większości łańcuchów, ale nawet w jednej dziesiątej nie tak skuteczny, jak myślała. Mężczyzna o wiele słabszy od Bruno Frye’a wyrwałby go z zaczepów paroma solidnymi uderzeniami w drzwi. Bruno musiał jedynie raz walnąć mocno swym potężnym ramieniem w przeszkodę, w momencie gdy ona uśmiechając się powiedziała: „Tak?” Drzwi eksplodowały do wewnątrz, w powietrze poleciały drzazgi, a część rozerwanego łańcucha grzmotnęła o podłogę, wydając ostre dźwięczenie.

Wskoczył do środka i zatrzasnął za sobą drzwi. Był najzupełniej pewny, że nikt nie widział, jak się włamuje.

Kobieta leżała na wznak na podłodze, przewrócona przez drzwi. Nadal miała na sobie swój biały uniform. Zadarta do ud spódnica odsłoniła jej piękne nogi.

Ukląkł przy niej na jedno kolano.

Była oszołomiona. Otworzyła oczy i próbowała na niego spojrzeć, ale potrzebowała chwili, aby skupić wzrok.

Przyłożył czubek noża do jej gardła.

– Jeżeli krzykniesz – powiedział – to cię całą rozetnę. Zrozumiałaś?

Chaos zniknął z jej oczu o odcieniu ciepłego brązu, a w zamian pojawił się strach. Zaczęła się trząść. W kącikach jej oczu pojawiły się łzy, zabłysnęły, ale nie polały się.

Zniecierpliwiony nakłuł jej gardło czubkiem ostrza i tam pojawiła się maleńka kropla krwi.

Zwinęła się z bólu.

– Tylko bez wrzasków – powiedział. – Słyszysz?

– Tak – odpowiedziała z wysiłkiem.

– Będziesz posłuszna?

– Proszę. Proszę, niech mnie pan nie kaleczy.

– Nie chcę cię kaleczyć – powiedział Frye. – Jeśli będziesz cicho, jeśli będziesz miła i będziesz współpracować, to nie będę musiał cię kaleczyć. Ale spróbuj mi tylko krzyczeć albo uciekać, a potnę cię na kawałki. Rozumiesz?

– Tak – odpowiedziała bardzo cichym głosem.

– Będziesz grzeczna?

– Tak.

– Mieszkasz tu sama?

– Tak.

– Masz męża?

– Nie.

– Chłopaka?

– Nie mieszka tutaj.

– Oczekujesz go dziś wieczorem?

– Nie.

– Okłamujesz mnie?

– To prawda. Przysięgam.

Mimo ciemnej karnacji widać było, że zbladła.

– Jeśli mnie okłamujesz – powiedział – to potnę ci tę piękną buzię na wstążki.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szepty»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szepty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Szepty»

Обсуждение, отзывы о книге «Szepty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x