Hugh Laurie - Sprzedawca broni

Здесь есть возможность читать онлайн «Hugh Laurie - Sprzedawca broni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2009, ISBN: 2009, Издательство: Albatros, Жанр: Шпионский детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sprzedawca broni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sprzedawca broni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wycieczki do Amsterdamu Thomas Lang dostaje propozycję zabójstwa Amerykanina, której nie przyjmuje. Po wielu przemyśleniach postanawia uprzedzić swoją niedoszłą ofiarę Woolfa. Ciąg nieprzypadkowych zdarzeń uzależnia go od Woolfa i jego córki Sary. Ich celem jest uniknięcie amerykańskiego planu ataku terrorystycznego, który miałby zmusić rząd do kupienia nowoczesnych helikopterów (projekt Absolwent). Thomas przez cały czas wmawia sobie, że nic nie czuje do dziewczyny, lecz gotowy jest zrobić dla niej wszystko. W pewnym momencie mężczyźni trafiają w pułapkę, Woolf zostaje zabity. Ranny Lang próbuje odnaleźć Sarę, pomoc w poszukiwaniach oferuje Ronnie — jej koleżanka z pracy. Thomas udaje się do ambasadora USA w Wielkiej Brytanii i uświadamia sobie jak zawiła i tajemnicza jest to sprawa. W ostateczności zostaje zmuszony to przygotowania tego ataku, inaczej Sara zginie.

Sprzedawca broni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sprzedawca broni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Miałem przeczucie, że w końcu się spotkamy, dlatego poczyniłem stosowne przygotowania na czarną godzinę, odwiedzając Blitz Electronics na Tottenham Court Road, gdzie wybuliłem dwa funty osiemdziesiąt na trzydziestocentymetrowy kawałek grubego kabla elektrycznego. Giętkiego, ciężkiego i — kiedy przychodzi do odpierania ataków zbójców i rozbójników — lepszego niż jakakolwiek specjalnie do tego celu przystosowana pałka. Nie nadaje się na broń jedynie w sytuacji, kiedy zostawi się go w kuchennej szufladzie w sklepowym opakowaniu. Wtedy rzeczywiście staje się zupełnie nieskuteczny.

Co do nieznanego mężczyzny rasy białej, który chciał mi zlecić zabójstwo, to, prawdę mówiąc, nie robiłem sobie wielkich nadziei, że kiedykolwiek uda mi się go namierzyć. Dwa tygodnie temu pojechałem do Amsterdamu, eskortując bukmachera z Manchesteru, który żywił głęboką wiarę w istnienie jakichś agresywnych wrogów. Zatrudnił mnie, aby podtrzymać w sobie to urojenie. Tak więc przytrzymywałem dla niego drzwi od samochodu, sprawdzałem, czy na okolicznych budynkach nie czają się snajperzy (choć wiedziałem, że ich tam nie ma), a następnie spędziłem wyczerpujące czterdzieści osiem godzin, przesiadując z nim w klubach nocnych i patrząc, jak szasta pieniędzmi na wszystkie strony z wyjątkiem mojej. Kiedy wreszcie opadł z sił, wróciłem do swojego pokoju w hotelu, gdzie leniuchowałem, oglądając filmy erotyczne w telewizji. Zadzwonił telefon — jak pamiętam, w trakcie wyjątkowo dobrego kawałka — i męski głos zaprosił mnie do baru na drinka.

Upewniłem się, że bukmacher leży bezpiecznie w ciepłym łóżeczku z miłą i gorącą prostytutką, po czym wymknąłem się na dół, mając nadzieję, że naciągnę jakiegoś starego znajomego z armii na kilka drinków i zaoszczędzę w ten sposób czterdzieści funciaków.

Jak się jednak okazało, głos w słuchawce należał do niskiego, grubego, zdecydowanie mi nieznanego jegomościa w drogim garniturze. Nie miałem też specjalnej ochoty, aby go poznać, aż sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął zwitek banknotów mniej więcej tak gruby jak ja.

Amerykańskich banknotów. Wymienialnych na dobra i usługi w tysiącach punktów sprzedaży detalicznej na całym świecie. Przesunął po stole studolarowy banknot w moim kierunku, więc na pięć sekund zdążyłem nawet polubić małego człowieczka, ale miłość wygasła niemal natychmiast.

Podał mi kilka „suchych faktów” na temat mężczyzny nazywającego się Woolf — gdzie mieszkał, czym, dlaczego i za ile się zajmował — po czym powiedział, że leżący na stole banknot ma tysiąc małych przyjaciół, którzy staną się moją własnością, jeżeli uda się dyskretnie doprowadzić owego Woolfa do śmiertelnego zejścia.

Z odpowiedzią musiałem zaczekać, aż nasza część baru się opróżni, co, jak wiedziałem, nastąpi dość szybko. Przy cenach, jakich sobie tam życzyli za alkohol, na świecie istniało prawdopodobnie tylko kilka tuzinów ludzi, którzy mogli sobie pozwolić na drugą kolejkę.

Kiedy przy barze zrobiło się pusto, nachyliłem się do grubasa i wygłosiłem przemówienie. Było nieszczególnie ciekawe, mimo to słuchał z uwagą, ponieważ sięgnąłem ręką pod stół i chwyciłem go za mosznę. Powiedziałem mu, jakiego typu człowiekiem jestem, jakiego typu błąd popełnił i co może sobie podetrzeć swoimi pieniędzmi. Po czym się rozstaliśmy.

To wszystko. Nic więcej nie wiedziałem i w dodatku bolała mnie ręka.

Położyłem się do łóżka.

Śniło mi się wiele rzeczy, którymi nie będę wprawiał was w zakłopotanie. Na koniec wydawało mi się, że muszę odkurzyć dywan. Odkurzałem i odkurzałem, ale cokolwiek zrobiło plamę na dywanie, nie chciało zejść.

Wreszcie zdałem sobie sprawę, że już nie śpię, a plamę na dywanie tworzy światło słoneczne wpadające do pokoju, ponieważ ktoś gwałtownym ruchem rozsunął zasłony. W mgnieniu oka zwinąłem ciało, wykonałem przysiad, przyjmując pełną napięcia postawę „No, spróbuj się tylko do mnie zbliżyć”. W dłoni miałem kabel elektryczny, a w sercu żądzę krwawego mordu.

Wtedy jednak zdałem sobie sprawę, że to również mi się przyśniło, i tak naprawdę leżę w łóżku i patrzę na wielką, owłosioną rękę znajdującą się bardzo blisko mojej twarzy. Ręka zniknęła, zostawiając kubek z wydobywającą się ze środka parą i zapachem popularnego naparu z herbaty sprzedawanego pod nazwą PG Tips. Być może w owym mgnieniu oka ustaliłem, że intruzi, którzy przychodzą z zamiarem poderżnięcia komuś gardła, nie gotują wody w czajniku i nie rozsuwają zasłon.

— Która godzina?

— Trzydzieści pięć minut temu minęła ósma. Czas na pańskie piątki, panie Bond.

Podniosłem się z łóżka i przyjrzałem się Solomonowi. Był niski i pogodny, jak zawsze, i miał na sobie ten sam koszmarny brązowy płaszcz przeciwdeszczowy, który kupił z ogłoszenia znalezionego na ostatnich stronach „Sunday Express”.

— Zakładam, że przyszedłeś przeprowadzić śledztwo w sprawie kradzieży? — powiedziałem, przecierając oczy, aż zaczęły się w nich pojawiać białe plamki światła.

— O jaką kradzież miałoby chodzić, sir?

Solomon zwracał się „sir” do wszystkich z wyjątkiem swoich przełożonych.

— Kradzież dzwonka w moich drzwiach — wyjaśniłem.

— Jeżeli w swoim sarkastycznym stylu nawiązuje pan do faktu, iż po cichu wszedłem na pański teren, pozwolę sobie przypomnieć, że zawodowo praktykuję czarną magię. A jak wszyscy, którzy praktykują coś zawodowo, muszę praktykować, aby to pojęcie w ogóle miało sens. A teraz niech pan będzie grzecznym chłopcem i wrzuci coś na siebie, dobrze? Już jesteśmy spóźnieni.

Zniknął w kuchni i usłyszałem brzęczenie mojego czternastowiecznego tostera.

Zwlokłem się z łóżka, krzywiąc się przy poruszeniu zdrętwiałej lewej ręki, wcisnąłem się w koszulę oraz parę spodni i z elektryczną maszynką do golenia wszedłem do kuchni.

Solomon przygotował dla mnie nakrycie i zdążył już wyłożyć na stół koszyk z kilkoma tostami. Nawet nie wiedziałem, że go mam. Istniała też możliwość, że Solomon przyniósł go ze sobą, ale wydawało mi się to mało prawdopodobne.

— Jeszcze herbaty, pastorze?

— Spóźnieni na co? — zapytałem.

— Na spotkanie, panie, na spotkanie. Masz może krawat, panie?

Spojrzał na mnie z nadzieją swoimi wielkimi, brązowymi, błyszczącymi oczami.

— Mam dwa — odpowiedziałem. — Jeden z nich ma logo klubu Garrick, do którego nie należę, a drugi przytrzymuje rezerwuar w toalecie.

Usiadłem przy stole i zauważyłem, że udało mu się nawet wyszperać skądś słoik dżemu Keiller's Dundee. Nigdy nie wiedziałem, jak właściwie Solomon to wszystko robi, ale jeżeli musiał, potrafił przegrzebać pojemnik na śmieci i wyciągnąć z niego samochód. Idealny towarzysz podróży, jeżeli człowiek wybierał się na pustynię.

Może tam właśnie mieliśmy się udać.

— A więc, panie, z czego aktualnie opłacasz swoje rachunki?

Usiadł połową zadka na stole i przyglądał się, jak jem.

— Miałem nadzieję, że ty za nie zapłacisz.

Dżem smakował wybornie i chciałem przedłużyć śniadanie, ale Solomonowi wyraźnie bardzo zależało, abyśmy wyszli jak najszybciej. Spojrzał na zegarek i zniknął w sypialni, gdzie, jak wynikało z odgłosów, przetrząsał szafę, starając się znaleźć dla mnie marynarkę.

— Leży pod łóżkiem — zawołałem.

Podniosłem dyktafon ze stołu. Taśma wciąż znajdowała się w środku.

Wypiłem duszkiem herbatę, a Solomon pojawił się, niosąc dwurzędową marynarkę, w której brakowało dwóch guzików. Wyciągnął ją w moją stronę, jakby był służącym. Nie ruszyłem się z miejsca.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sprzedawca broni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sprzedawca broni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Sprzedawca broni»

Обсуждение, отзывы о книге «Sprzedawca broni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x