— Nazywam się Thomas Lang. Zostałem zmuszony do tego przez oficerów amerykańskich służb wywiadowczych, rzekomo w celu przeniknięcia do organizacji terrorystycznej o nazwie Miecz Sprawiedliwości.
Na ekranie ponownie pojawiła się Connie. Podniosła wzrok i dotknęła słuchawki w uchu.
Męski głos zapytał:
— Connie, czy oni przypadkiem nie byli odpowiedzialni za to zabójstwo w Austrii?
Connie potwierdziła, że ma całkowitą rację. Poza tym, że to się stało w Szwajcarii.
Ponownie przeniosła wzrok na kartkę papieru.
— Miecz Sprawiedliwości jest tak naprawdę finansowany przez zachodniego sprzedawcę broni działającego wspólnie z osobami, które zdradziły CIA.
Krzyki na korytarzu ucichły i kiedy wyjrzałem przez drzwi, zobaczyłem Solomona, który stał w progu i patrzył na mnie. Skinął głową raz, po czym powoli wkroczył do pokoju, lawirując między resztkami zniszczonych mebli. Grupka obcisłych koszul pojawiła się za jego plecami.
— To prawda! — krzyknął Morderstone i ponownie zwróciłem wzrok na ekran telewizora, aby zobaczyć, co — udało im się nagrać z jego wyznania na dachu. Nie najlepiej to wypadło, muszę przyznać. Czubki dwóch głów poruszające się od czasu do czasu. Głos Morderstone'a był zniekształcony, nakładały się na niego stłumione odgłosy z tła, a to dlatego, że nie udało mi się umieścić mikrofonu dostatecznie blisko drabinki pożarowej. Tak czy inaczej wiedziałem, że to on mówi, a to znaczyło, że pozostali też wiedzą.
— Na końcu oświadczenia pan Lang — kontynuowała Connie — podał CNN częstotliwość VHF 254. 125 megaherców, z której pochodzi to nagranie. Nie udało się jeszcze zidentyfikować głosów, jakie się na nim znajdują, ale wydaje się…
Dałem znak ręką Beamonowi.
— Może pan ściszyć — powiedziałem.
Nie zrobił tego, a ja nie miałem zamiaru się z nim sprzeczać.
Solomon przysiadł na krawędzi biurka. Przez chwilę przyglądał się Latifie, później przeniósł wzrok na mnie.
— Nie powinieneś się przypadkiem zająć zgarnianiem podejrzanych? — zapytałem.
Solomon uśmiechnął się nieznacznie.
— Pan Morderstone jest w tej chwili bardzo zgarnięty — powiedział. — A panna Woolf znajduje się w dobrych rękach. A jeżeli chodzi o Russella P Barnesa…
— Siedział za sterami Absolwenta — dokończyłem.
Solomon uniósł brew. A dokładnie zostawił ją na — swoim miejscu, za to opuścił nieznacznie resztę ciała. Sprawiał wrażenie, jakby nie miał ochoty na kolejne niespodzianki.
— Rusty latał helikopterami w piechocie morskiej — wyjaśniłem. — Przede wszystkim dlatego wmieszał się w tę sprawę. — Delikatnie odjąłem ręcznik od twarzy Latify i przekonałem się, że krwawienie ustało. — Myślisz, że mogę stąd zadzwonić?
Dziesięć dni później wróciliśmy do Anglii na pokładzie rafowskiego herculesa. Siedzenia były twarde, w kabinie panował hałas i nie puścili nam filmu. Mimo to czułem się szczęśliwy.
Czułem się szczęśliwy, widząc Solomona śpiącego w drugim końcu kabiny. Podłożył sobie pod głowę zwinięty brązowy płaszcz przeciwdeszczowy, ręce złożył na brzuchu. Solomon w każdej sytuacji był dobrym przyjacielem, ale kiedy spał, czułem, że niemal go kocham.
A może tylko rozgrzewałem swój mechanizm miłosny, przygotowując go dla kogoś innego.
Tak, prawdopodobnie to właśnie miało miejsce.
Wylądowaliśmy na lotnisku RAF-u w Coltishall zaraz po północy. Stado samochodów podążało za nami, kiedy kołowaliśmy w stronę hangaru. Zatrzymaliśmy się i po chwili drzwi otworzyły się ze szczękiem i na pokład wsiadło zimne powietrze Norfolk. Wziąłem głęboki oddech.
ONeal czekał na zewnątrz z rękami wetkniętymi głęboko w kieszenie płaszcza i ramionami owiniętymi wokół uszu. Na mój widok podniósł podbródek i zaprowadził nas z Solomonem do rovera.
ONeal i Solomon usiedli z przodu, a ja wślizgnąłem się za nich — powoli, aby nacieszyć się ta chwilą.
— Cześć — powiedziałem.
— Cześć — powiedziała Ronnie.
Zapadło milczenie z gatunku tych lepszych. Uśmiechaliśmy się do siebie i kiwaliśmy głowami.
— Panna Crichton ogromnie chciała znaleźć się tutaj, kiedy przylecisz — wyjaśnił ONeal, wycierając rękawiczką zaparowaną szybę.
— Naprawdę? — powiedziałem.
— Naprawdę — powiedziała Ronnie.
ONeal uruchomił silnik, a Solomon majstrował przy ogrzewaniu tylnej szyby.
— No cóż — oznajmiłem — czegokolwiek zażyczy sobie panna Crichton, z pewnością należy spełnić jej prośbę.
Siedzieliśmy z Ronnie uśmiechnięci na tylnym siedzeniu, podczas gdy rover wytaczał się z bazy prosto w noc panującą nad Norfolk.
W ciągu sześciu miesięcy, które nastąpiły po opisanych tu wydarzeniach, międzynarodowa sprzedaż rakiety ziemia-powietrze Javelin wzrosła o ponad czterdzieści procent.