— Czy pani mąż tam będzie?
— Już nie przyjeżdża do Jerozolimy.
Zaparkowała samochód na małym dziedzińcu, na skraju ulicy Mea Szearim i pociągnęła go w stronę kamiennego domu.
Około trzydziestu osób dyskutowało na stojąco, z kieliszkami w rękach, przy akompaniamencie miłego gwaru na podkładzie z muzyki klasycznej. Zahra przedstawiła Malko pani domu, atrakcyjnej brunetce o żywym spojrzeniu, która tylko przez chwilę poświęciła mu uwagę. Jej córka krążyła wśród zaproszonych gości z butelką Tattingera comtes de Champagne Rosę rocznik 1995, napełniając systematycznie opróżnione kieliszki. Nie odstępując ani na krok Zahry, Malko znalazł się w grupie osób dyskutujących z ożywieniem o problemach związanych z podróżowaniem między Tel Awiwem i Jerozolimą.
— Gdyby TU był szybki pociąg — zawyrokował brodaty mężczyzna — wszyscy mieszkaliby w Tel Awiwie i zostawiliby orto doksów samym sobie. Argumenty się wyczerpały.
Malko krążył między różnymi grupami, pogryzając falafel, gawędząc z obcymi ludźmi.
Mniej więcej po godzinie odnalazł Zahrę. Palestynka, przechodząc obok niego, powiedziała dyskretnie:
— Pójdę już. Jeśli ma pan ochotę zostać, ktoś pana stąd zabierze, to nie jest daleko.
— Nie, idę.
Wygląd Zahry przynosił zaszczyt Tattingerowi, jej oczy błyszczały.
Była zadowolona, że Malko wychodzi razem z nią.
Na zewnątrz było chłodno. Pięć minut później byli w American Golony.
Zamiast zatrzymać się przed wejściem, Zahra pojechała prosto i wjechała na parking poniżej hotelu.
Stanęła i uśmiechnęła się do Malko.
— To miejsce jest bardziej odpowiednie, by się pożegnać. W którym budynku pan mieszka?
— Dokładnie nad basenem. Dlaczego?
— Gdyby pan mieszkał w skrzydle naprzeciwko, w nowym gmachu, mogłabym pójść do pana do pokoju na kieliszek.
O tej porze bar jest zamknięty. Lecz jeśli recepcjonista zobaczy mnie wchodzącą z panem na górę, pomyśli sobie, Bóg wie co.
A tutaj wszyscy mnie znają!
— Czy jest pani pewna, że bar jest zamknięty?
Zachowanie Zahry zaczęło go naprawdę wprawiać w dobry nastrój. Wyłączyła silnik samochodu i jakby się wahała.
Przy pomniał sobie, co robiła przy stole, w restauracji i odważył się zaproponować:
— Może pójdziemy gdzie indziej?
Roześmiała się z całego serca:
— Gdzie?
Nie ma gdzie pójść w Jerozolimie. Nawet King David jest pusty o tej porze.
Nic nie szkodzi. Możemy porozmawiać tutaj.
Wyjęła z torebki paczkę papierosów.
Malko podał jej ogień. Ich ręce się zetknęły i kobieta zwróciła w jego stronę głowę.
— Musiał pan się bać niedawno.
Malko uśmiechnął się — Potem, tak.
Przedtem nie miałem czasu.
W zamyśleniu wydmuchała dym z papierosa na przednią szybę.
Samochód był mały, więc prawie się dotykali.
Jej spódnica uniosła się, odsłaniając część ud.
Znowu pomyślał o restauracji.
— Co pozwala panu wymykać się śmierci? — zapytała.
— Chęć kochania się — spontanicznie odpowiedział Malko.
Zahra przez jakiś czas zastanawiała się nad jego odpowiedzią.
Sięgnęła jeszcze raz po papierosa.
— Dlaczego pan mi to mówi? — spytała trochę zmienionym głosem.
— Bo to prawda.
Ich spojrzenia się spotkały i teraz wpatrywali się w siebie.
Amerykanie nazywają to eye — contact.
Malko musiał się tylko pochylić, by ich usta się zetknęły.
Położył rękę na udzie obleczonym w czerń, lecz Zahra natychmiast zacisnęła nogi.
— Niech mnie pan zostawi — powiedziała miękko.
— Może pan znaleźć kogoś innego, by sobie ulżyć.
Położył rękę na jej karku i mówił łagodnie, z oczami utkwionymi w jej oczach:
— W restauracji nie otarłem się jeszcze o śmierć, a już mia łem na panią ochotę.
Pani zresztą też…
— Skąd pan to wie?
Rozmowa stała się idiotyczna.
Zaciskając palce na karku Zahry przycisnął swoje wargi do jej ust, które potrzebowały kilku sekund, by się rozchylić.
Potem oddała mu pocałunek. Najpierw powściągliwie, a potem, kiedy palce Malko zaczęły wędrować wzdłuż jej uda, coraz bardziej namiętnie. Jednak znów go zatrzymała.
— Jest mi gorąco — westchnęła.
Rozpięła żakiet od kostiumu i kiedy się do niego odwróciła, zobaczył, że pod spodem nie nosi niczego, oprócz mocno wy pełnionego stanika z czarnej koronki. Nie tracił ani chwili, na tychmiast biorąc w posiadanie jedną pierś, a potem drugą, masując je, pieszcząc, drażniąc ich brodawki.
Z odrzuconą do tyłu głową Zahra zgadzała się na wszystko. Oddychała coraz prędzej, lecz pozostawała bierna.
Ten występ małolaty-prowokatorki zaczynał drażnić Malko i doprowadzać go na skraj frustracji.
— Niech pani wejdzie! — nalegał.
— Jest tylko nocny portier. Na pewno pani nie zna.
Zahra potrząsnęła energicznie głową.
— Nie, nie. To Palestyńczyk, na pewno mnie zna.
Niech pan przestanie, natychmiast.
Kiedy to mówiła, Malko wsunął rękę między jej rozchylone teraz uda i podstępnie wędrował do góry.
Jego palce dotknęły nagiej skóry nad krawędzią pończoch bez podwiązek.
Zahra zesztywniała i odsunęła jego rękę. Nie ustąpił i posunął się jeszcze wyżej.
Ruchem zapewne bezwiednym Palestynka rozchyliła teraz nogi najszerzej, jak mogła i Malko dostał to, co chciał.
— Niech pan przestanie mnie podniecać — wyszeptała błagalnie.
Jego palce zajęły się gorliwie seksem młodej kobiety, gładząc go przez osłonę z nylonu.
Zwiększył jeszcze swoją przewagę i nagle Zahra przestała się bronić.
Ręka, która trzymała Jego nadgarstek opadła i kobieta uniosła się, pozwalając mu podciągnąć wąską spódniczkę kostiumu.
zaczął masować jej rozpalony, jeszcze osłonięty materiałem seks. Kobieta opadła na siedzenie samochodu, mocno wbijając wzrok w podłogę, gotowa mu się oddać. Malko poczuł, jak Zahra wilgotnieje pod jego dotykiem, a jej biodra zaczynają się poruszać. Kiedy wsunął rękę pod nylon, Palestynka wydała krótkie westchnienie i wyrzuciła w jego kierunku lewe rnl?, po omacku, jak topielica. Potrzebowała tylko kilku sekund by uwolnić z ubrania i objąć jego penisa.
Lecz zamiast go Pieścić, trzymała tylko mocno, skoncentrowana na swojej własnej Przyjemności.
Malko czuł, jak jego członek rośnie…
Coraz bardziej zagłębiał Palce w seks Palestynki.
Zahra jęczała.
— Tak, właśnie tak, szybciej!
Malko posłuchał i nagle poczuł, jak kobieta staje dęba pod jego Palcami.
Wydała głębokie, świszczące westchnienie, potem opadła jak porzucona marionetka, z palcami wciąż zaciśniętymi wokół jego penisa.
Ze spojrzeniem topielicy tkwiła w bezruchu przez czas, który Malko wydawał się bardzo długi.
I z własnej inicjatywy pochyliła się nad nim i delikatnie wzięła go między swoje wargi.
To nie trwało długo. Po kilku minutach Malko eksplodował w jej ustach z chrapliwym krzykiem. Wypiła go do ostatniej kropli.
Następnie doprowadziła ubranie do porządku i spróbowała się umalować.
Muszę porządnie wyglądać — powiedziała. Nocuję u przyjaciół i elegancka, w zapiętym kostiumie, wyjechała na drogę.
Podjechała pod samą recepcję. Zanim go zostawiła samego, powiedziała z uśmiechem:
— Dał mi pan wiele rozkoszy. Do następnego razu, mszallah!
Malko spędził godzinę, jadąc zderzak przy zderzaku, nim wreszcie udało mu się wjechać do Tel Awiwu.
Zanim opuścił American Colony, zajrzał do Jerusalem Post.
Читать дальше