• Пожаловаться

Joanna Chmielewska: Złota mucha

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska: Złota mucha» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Иронический детектив / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Joanna Chmielewska Złota mucha

Złota mucha: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Złota mucha»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Akcja powieści toczy się, pomijając ważne retrospekcje, współcześnie, w środowisku znawców, producentów i kolekcjonerów bursztynu. Joanna wpada na trop afery kryminalnej związanej z pięknym okazem jantaru, w którym tkwi tytułowa złota mucha. Z klejnotem łączy się mroczna sprawa zabójstwa sprzed lat. Bohaterka postanawha wyjaśnić, co się kiedyś stało na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, tuż obok rosyjskiej granicy. W rezultacie wędruje przez rybackie wioski, Gdańsk i Warszawę tropiąc po swojemu złoczyńców.

Joanna Chmielewska: другие книги автора


Кто написал Złota mucha? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Złota mucha — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Złota mucha», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mimo woli spoglądałam w kierunku doskonale widocznej pętli autobusowej, ale nic tam nie stało, nic nie podjeżdżało i żadni pasażerowie nie czekali. Dochodziła czwarta, według mojej prywatnej logiki na autobus było jeszcze za wcześnie. Zaczęło się robić ciemno. Zastanowiłam się, czyby nie kupić w sklepie pół litra i nie zużyć, bodaj częściowo, dla ochrony zdrowia. Zanim zdążyłam podjąć decyzję, a wahałam się jeszcze przez drugi kwadrans, słodki piesek pojawił się nagle przy samochodzie. Dochodziło wpół do piątej.

Podniosłam się ze schodków przed sklepem i podeszłam. Na mój widok okazał niemiłe zaskoczenie.

– Co tu robisz?

– Gram na waltorni – odparłam złym głosem, z wybuchłą natychmiast furią. – A ty? Gdzie się podziewasz w tych ciemnościach, zimno mi jak cholera!

Nie odpowiedział na to ani jednym słowem i zrobił coś w ogóle nie do pojęcia. Wsiadł do samochodu, nie otwierając drzwiczek od strony pasażera, ruszył i zostawił mnie na tym parkingu przed sklepem.

Że mnie tam na miejscu jasny szlag nie trafił, to był zwyczajny cud boski. Nie wierzyłam własnym oczom. Różne mi numery wywijał, ale ten przekraczał wszystko. Na całe szczęście od wściekłej furii zrobiło mi się gorąco i te pół litra przestało mi być potrzebne, ale kupiłam je ze złości. Drugi cud, że miałam przy sobie portmonetkę, a należało mieć także zapasowe kluczyki od samochodu! Drogę do pętli autobusowej przeleciałam na skrzydłach szaleństwa, na poszarpanej i niewyraźnej kartce, stanowiącej rozkład jazdy, przy świetle zapalniczki przeczytałam, że autobus odjeżdża o osiemnastej, po trzecim spojrzeniu na zegarek zdołałam zrozumieć aktualną godzinę. Za dwadzieścia piąta. Mąciło mi się w oczach.

Musiałam stanowić chyba niezłe dziwowisko, kiedy siedziałam na ławeczce pod wiatą z pół litrem jarzębiaku w dłoni, popijając płyn dość regularnie, bo korek udało mi się wybić bez trudu, jednym gestem, ze strąkami mokrych włosów na twarzy i morderstwem w oczach. Chłop z flachą w ręku, to jeszcze, ale baba? Młoda w dodatku i w niezłym stanie…?

Obmyślanie sposobów zabicia go zajęło mnie tak, że nie zauważyłam upływu czasu i omal nie zapomniałam, na co tu czekam. Autobus przyjechał dziesięć minut przed czasem, możliwe że byłam już na bani, bo jakoś dziwnie łypano na mnie okiem, ale nie obchodziło mnie to wcale. Do Krynicy Morskiej dotarłam bez przeszkód, w butelce została ledwo jedna czwarta.

No i od tego się zaczęło. Nie bursztyn był mi w głowie i nie podejrzane sensacje. Zabrałabym samochód i wróciła do Warszawy bez niego, ale pilnował mnie niczym strażnik więzienny. W tydzień po powrocie do domu rozeszłam się z nim na zawsze, co by może nie nastąpiło, gdyby nie to, że sam chciał. Zrobił, co mógł, żeby przypadkiem nie pozostawić po sobie przyjemnego wspomnienia i zaraz potem przestał mi się kłaniać na ulicy. Sama byłam zdumiona, że związek, na początku tak płomienny, rozpadł się w jednym mgnieniu oka za obopólnym staraniem. Zgrzytając zębami, poprzysięgłam sobie nigdy więcej nie wychodzić za mąż, a jego czym prędzej zapomnieć, odcierpiałam swoje i nie od razu wygrzebałam się z depresji.

Z tej przyczyny, kiedy w trzy lata później umarł, od rozpaczy byłam niezmiernie daleka i w ogóle zbytnio mnie to nie obeszło.

– I nawet cię nie obchodzi, jak i dlaczego umarł? – spytała z niedowierzaniem nasza wspólna przyjaciółka. – To było przecież nagłe i podejrzane?

– Dlaczego podejrzane? – warknęłam w telefon, łamiąc się odrobinę.

– Jakieś zatrucie wątrobowe. Jak alkoholik… czy ja wiem, po denaturacie…? Nie był przecież alkoholikiem i nie pił denaturatu…?

Przyświadczyłam, że istotnie. Nie był i nie pił. Przyjaciółka znała niektóre szczegóły.

– Podobno był z kimś na kolacji, coś tam pili, a potem się okazało, że za dużo, nie wiem skąd denaturat, w restauracji im przecież nie dali, pogotowie przyjechało, no i do widzenia. Wątroba nie wytrzymała.

– A z kim był?

– Nie wiadomo. Nikt znajomy nic nie wie. Słuchaj, czy to możliwe, żeby go ktoś otruł?

Zastanowiłam się.

– Owszem, możliwe – odparłam po krótkiej chwili namysłu. – Sama byłabym chętnie w jakimś momencie go otruła. Nie zamierzam się w to wdawać.

– Czy nie powinnaś komuś powiedzieć…?

– Gdybym miała coś konkretnego do powiedzenia, pewnie bym to zrobiła. Ale to, co mam, to są wnioski natury przeważnie intymnej. Nie ma mnie w tej całej imprezie.

Na tym stanęło. Wnioski zachowałam dla siebie. Po czym przeniosłam się z deszczu pod rynnę.

* * *

Oczywistą jest rzeczą, że utratę jednego mężczyzny zrekompensować może wyłącznie drugi mężczyzna. Tak mi się przynajmniej w owym czasie wydawało, nie wiedziałam bowiem, że do tych celów nada się każda namiętność.

Kiedy zatem w sześć lat później ponownie stanęłam na wydmie przy porcie w Krynicy Morskiej, przy moim boku znajdował się cud urody i całej reszty. Wymarzony w bezsenne noce, od słodkiego pieska całkowicie odmienny.

Nie dość, że był nader piękny, to jeszcze o bursztynie wiedział bardzo dużo, bez porównania więcej niż ja. Wiedział, gdzie najczęściej morze go podsuwa i wyrzuca, wiedział dlaczego, znał proces szlifowania i nawet sam umiał z niego coś zrobić. Fakt. Widziałam na własne oczy. Ponadto był opiekuńczy, samowystarczalny, nie żerował na mnie i umiał naprawić kran. Przywlokłam go na Mierzeję, bo mnie do tego bursztynu znienacka zassało. Do Piasków. O port w Krynicy Morskiej zahaczyliśmy tylko po drodze.

I już po kilku dniach zaczęło mi coś przychodzić do głowy, starszej niż sześć lat temu i możliwe, że nawet nieco mądrzejszej, chociaż w tej kwestii miałam liczne wątpliwości. Ruszyło to przerażające coś na plaży.

Nie byliśmy małżeństwem. Do małżeństwa, po słodkim piesku, zraziłam się radykalnie i dotrzymywałam przysięgi. To całe zawracanie głowy z rozwodami było nie do wytrzymania i zabierało potworną ilość czasu, ponadto w tamtych czasach małżeństwo nie miało prawa do dwóch mieszkań i co, na litość boską, mielibyśmy z tym fantem zrobić, stracić jego czy moje, czy wdać się w upiorną imprezę, określaną mianem zamiany mieszkań…? To już chyba lepsze trzęsienie ziemi. A jeszcze lepsze: dać sobie spokój z urzędowymi papierami. No i fajnie. Ale połowiczny konkubinat też miał swoje mankamenty.

Wszystkie nasze rzeczy znajdowały się w dwóch różnych domach, wprawdzie blisko siebie, ale jednak jakoś tam, automatycznie i naturalnie, rozdzielone. Co moje, to moje, a co jego, to jego, chociaż wzajemne obdarowywanie się nimi nie napotykało trudności. Przez całe cztery lata nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu, wręcz nie dostrzegałam istniejącego stanu rzeczy, mimo iż bywanie u niego było mi właściwie niedostępne, piąte piętro bez windy w budownictwie, które jeszcze szanowało ludzki wzrost. Nigdy nie mogłam swobodnie chodzić po schodach, dusiłam się tak jak w górach, równie dobrze mógłby mieszkać na Giewoncie albo w skarbcu Narodowego Banku Polskiego. Czy tam Pekao SA, wszystko jedno.

I teraz nagle, chyba już od drugiego dnia, coś się we mnie zmieniło. Opadła mnie rozszalała zachłanność bursztynowa, chciałam ten bursztyn SAMA znaleźć, dla SIEBIE, mieć we własnym domu! Zorientowałam się, że wcale nie chcę błąkać się po plaży razem z nim, wolę oddzielnie. Ty pójdziesz górą, a ja doliną, ty na zachód, ja na wschód, albo odwrotnie…

W kwestii stron świata innych możliwości nie było.

Kochać, to ja go chyba tak naprawdę nie kochałam, ale zależało mi na nim straszliwie. Na jego wady, już widoczne, starannie zamykałam oczy. Chciałam go mieć. Chciałam być przy nim, mieć go przy sobie, patrzeć na niego, dotykać go, czuć się przy nim bezpieczna, coś znaczyć dla niego… On się mną opiekuje, a ja mogę się pławić w błogości przy jego boku…

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Złota mucha»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Złota mucha» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Joanna Chmielewska: Trudny Trup
Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska: 2/3 Sukcesu
2/3 Sukcesu
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska: Krowa Niebiańska
Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska: Hazard
Hazard
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Złota mucha»

Обсуждение, отзывы о книге «Złota mucha» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.