Joanna Chmielewska - Mnie Zabić

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Mnie Zabić» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Mnie Zabić: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Mnie Zabić»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mimo upływu trzech tygodni, nie zapomniałam o holenderskiej aferze, bo ciągle mi o niej ktoś przypominał. Martusia nerwowo dopytywała się przez telefon, czy coś wiem o Ewie Thompkins i czy ona na pewno do niej nie przyjedzie. Nie wynikało z tego wprawdzie jasno, która do której miałaby przyjechać, ale pocieszająco twierdziłam, że nie. Gąsowska dzwoniła dwukrotnie, cała zatroskana, bo Jadzia tam się martwi i nie wie co zrobić, Thompkins chodzi ponury, a Thompkinsowa w strasznych nerwach. Samochód, co jej ukradli, już odzyskała, ale teraz go nie chce i płacze, żeby jej inny kupić, a kto by się dziwił, skoro w nim trupa znaleźli. Gorzej, podobno je mąż tego trupa znał, więc tym bardziej nie wiadomo, co robić.
Poradziłam, żeby nic. Znajomość z trupem, o ile został pochowany, niczemu nie szkodzi.
Teraz znów Górski…

Mnie Zabić — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Mnie Zabić», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mgła nie tylko ograniczała widoczność, tłumiła także dźwięki. Mimo to Soames Unger usłyszał przerażający ryk, zbliżający się ze straszliwą szybkością. Tylko ten dźwięk sprawił, że nie wykonał ostatniego, upragnionego ruchu, tego silnego pchnięcia…

* * *

Na znany mi świetnie ryk motoru Waldemara odwróciłam się i chyba trochę zaparło mi dech. Tuż za mną znajdował się facet, zapamiętany z parkingu w Zwolle, z dokładnie takim samym wyrazem twarzy.

Naprawdę nigdy w życiu nie potrafiłam ocenić ani własnego charakteru, ani własnych reakcji. Powinnam była chyba przerazić się tak, żeby stracić mowę?

Nic nie straciłam, aczkolwiek możliwe, że przerażenie miało do mnie nieograniczony dostęp.

– Kiciu, czy ty nigdy nie żywisz żadnych innych uczuć? – powiedziałam, zdaje się, że z wyrzutem, święcie przekonana, że holenderski złoczyńca polskiego języka znać nie może.

Waldemar wjechał w wodę, rzucił motor, już był obok ze swoim kaczorkiem w ręku. Moja siatka, pieczołowicie wykonana z grzebieniówki, na suchym, lekkim drągu, nie ważyła nic, rybackie kaczorki, ciężkie, potężne i solidne, świetnie nadawały się na maczugi, można było z nimi iść w bój, łamiąc przeciwnikom ręce i nogi. Nie miałam najmniejszych wątpliwości, że Waldemar kaczorka użyje.

Facet ze Zwolle był chyba podobnego zdania, bo po sekundzie osłupienia cofnął się gwałtownie, odskoczył i w mgnieniu oka był na brzegu. Poderwał motor Waldemara.

Przyglądaliśmy się temu obydwoje bez słowa i bez ruchu. Przedstawienie trwało krótko, ale spodobało nam się nadzwyczajnie, jasne było, że łapie jedyny dostępny mu pojazd, zamierzając na nim uciec i gdyby to był normalny motor, z pewnością by mu się udało. Motor Waldemara jednakże miał cechy szczególne, pomijając już to, że liczył sobie około trzydziestu wiosen, nie posiadał rozrusznika. Nie posiadał także wielu innych elementów, z urządzeń niezbędnych pozostały mu właściwie tylko silnik i koła, i nikt, poza samym Waldemarem, nie potrafił go uruchomić. Chwilę, w której śmiertelnie zaskoczony facet oglądał poderwaną z piasku machinę, usiłując zrozumieć co widzi, można było zaliczyć do najpiękniejszych w życiu.

– Teraz widzi pani, dlaczego ja czymś takim jeżdżę? – wytknął niebotycznie zadowolony Waldemar, kiedy niedoszły złodziej porzucił ustrojstwo i znikł we mgle na piechotę. – Nie ma obawy, żeby mi go kto ukradł.

– Panie Waldku, o! – powiedziałam, odwracając się i pokazując palcem. – Źle widać w tej mgle, ale są tam. Dosięgnie pan?

Waldemar spojrzał, kiwnął głową i ruszył dalej w morze ku majaczącej niewyraźnie czarnej smudze. Ruszyłam w przeciwnym kierunku, na brzeg, wlokąc za sobą prawie pełną siatkę. Nadzieja na bursztyn nie pozwoliła mi wykrzesać z siebie nawet odrobiny rozumu, zastanowić się bodaj co robię, ten zbrodniczy palant mógł się przecież czaić w pobliżu i tylko czekać, żebym podeszła. Podłaziłam mu pod rękę! Gdyby Waldemar nie nadjechał, spróbowałby zapewne utopić mnie w morzu!

Nie miałam teraz czasu zastanawiać się nad tym, w moich śmieciach błyskały bursztyny…

* * *

Robert Górski w żywe kamienie przeklinał tę cholerną mgłę. Nic w niej nie było widać, nic nie można było zrobić, znajdowało się tu ich czterech, trzech policjantów i żołnierz straży granicznej, i nie widzieli siebie wzajemnie. W lesie owszem, w lesie mgła ledwo się snuła, gęstniała bliżej wody, w lesie faceta wypatrzyli, potem znikł im z oczu. Jedyną pociechę stanowiła myśl, że on widzi tyle samo i nie będzie strzelał.

Bardzo liczyli na sprzymierzeńca. W obliczu okropnej lekkomyślności potencjalnej ofiary musieli zapewnić sobie jakąś pomoc, w całą sprawę Górski, na wszelki wypadek, wtajemniczył Waldemara. Zaopatrzył go w komórkę z wklepanym numerem, zobowiązał do pilnowania nieznośnej baby, najlepiej bez jej wiedzy. Rybak, miejscowy, energiczny, znający teren jak własną kieszeń, lepiej niż ktokolwiek inny mógł nieznacznie czuwać nad sytuacją, dostrzec każdą obcą twarz, zawiadomić o wszystkim. Jego obecność nie budziła najmniejszych podejrzeń, oni zaś powinni być dla złoczyńcy niewidzialni…

No i dostali sygnał.

Telefon od Waldemara ściągnął ich na plażę we właściwe miejsce, natknęli się na ten dziwaczny, terenowy pojazd, ludzie musieli być kawałek dalej, ryk motoru Waldemara ucichł, zdawałoby się, gdzieś blisko, ale mgła myliła, fałszowała dźwięki. Co się tam działo, do diabła?

Górski był pewien, że Soames Unger znajduje się w zasięgu ręki. Chciał go złapać osobiście. Przynęta, wbrew ostrzeżeniom, sama, można powiedzieć, wystawiała się na wabia, należało tylko dopilnować chwili, w której zbliży się do niej obcy człowiek. W tej mgle mogła się zbliżyć cała procesja, a Górski czuł, że Soames Unger się śpieszy. Został już spalony wszechstronnie i jeśli została mu jakaś bezpieczna kryjówka, powinien do niej natychmiast uciec. Przedtem musi zabić naocznego świadka.

Nie trzymali się oczywiście wszyscy czterej razem, porozstawiani byli w punktach strategicznych, dwóch w lesie, dwóch na plaży, i od jednego z lasu przyszedł sygnał. Zobaczył obcego człowieka.

* * *

Soames Unger znów popełnił błąd. Zmora miała obstawę, mógł zabić wprawdzie i tego faceta, ale gość nie wyglądał na takiego, który grzecznie poczeka na strzał, próba byłaby ryzykowna. Poznała go, to było widoczne, powiedziała przy tym coś tak dziwnego, że wciąż jeszcze nie mógł znaleźć w tym sensu. W każdym razie wolał uciec, przynajmniej na razie, ta mgła w końcu się rozejdzie, zastrzeli ją wtedy i ucieknie definitywnie. Wstrząsnął nim jeszcze ten przerażający rupieć, który przecież, na własne oczy to widział, przedtem jechał, i to jak jechał! Cudem…? Nie do pojęcia!

Chyba te dwa drobne zaskoczenia spowodowały, że bez zastanowienia popędził przez wydmy do lasu. Nie spodziewał się zasadzki, kiedy zatrzymał go żołnierz straży granicznej, zachował spokój, pokazał mu ten wątpliwy dowód Jana Kowalika, ekologa, żołnierz nie nabrał żadnych podejrzeń, tyle że trzymał się go jak rzep.

I nagle nastąpiło coś takiego, że w mgnieniu oka stracił wszelkie szansę. Nie zdążył wyciągnąć broni, a ich było czterech i mieli spluwy, w dodatku legalnie. Gliny. Kołatała się w nim jeszcze odrobina nadziei, ale niestety, miał przy sobie także swoje prawdziwe dokumenty i nadzieję szlag trafił…

* * *

Z plaży przepędził nas terenowy samochód straży granicznej, przyjechali i zażądali natychmiastowego powrotu do portu. Na szczęście śmieci się skończyły, Waldemar wygarnął, ile zdołał, więcej nie podchodziło, w dodatku zaczynało się zmierzchać. Dałam spokój grzebaniu w wywalonych na brzeg stosach, postanowiłam wrócić tu jutro o świcie. Waldemar nie narzekał, złapał bursztyn blisko półkilowy i pochwalił przestępczą aferę, która go tu akurat teraz przywiodła. Nie wiadomo, czybym po niego zadzwoniła, gdyby mi się tu żaden pacan nie pętał.

W porcie czekał Górski.

– O, właśnie! – przypomniałam sobie na jego widok. – Miał pan rację, jest tu ten ze Zwolle. Myśli pan, że naprawdę przyjechał mnie zabić? Nic mi nie zrobił…

– Widzi go pani w tym gronie? – przerwał mi Górski, gestem wskazując grupę siedmiu osób, zgromadzonych na dziedzińczyku strażnicy.

– Widzę, tu stoi. Mam go pomacać czy jak…? Kurtkę miał inną, ale twarz mu została i nawet wyraz ten sam. On mnie chyba trwale nie lubi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Mnie Zabić»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Mnie Zabić» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Dwie Głowy I Jedna Noga
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Przeklęta Bariera
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Bułgarski bloczek
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Mnie Zabić»

Обсуждение, отзывы о книге «Mnie Zabić» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x