Joanna Chmielewska - Babski Motyw

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Babski Motyw» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Babski Motyw: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Babski Motyw»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przed moją furtką zatrzymała się jakaś nieznajoma facetka. Widziałam ją doskonale, bo akurat robiłam sobie w kuchni herbatę i czekałam, aż mi się woda zagotuje. Facetka popatrzyła na dom, a potem rozejrzała się z uwagą po okolicy, najdłuższe spojrzenie poświęcając wierzbie. Następnie zadzwoniła. Nie wyglądała na brutalnego złoczyńcę, zatem wpuściłam ją od razu, z niepokojem usiłując sobie przypomnieć, czy przypadkiem nie byłam umówiona na jakiś kolejny wywiad. Nie, chyba nie, bo nic mnie nie gryzło w głębi duszy.

Babski Motyw — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Babski Motyw», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– I bez policji zgaduję, jak było – powiadomiłam ją. – Patrz, gdzie doprowadził.

Wysiadła przed sąsiadem, poszła w moim kierunku i przy śmietniku padła trupem, kroku więcej ku furtce nie zrobiła.

– Skąd wiesz?

– No przecież sama widzisz, co ten pies pokazuje. Taki pies to czyste złoto, elektronikę możesz wyłączyć, psa nie oszukasz. Zdaje się, że zdejmuje ze mnie podejrzenie, jakobym gościła ją u siebie, zabiła i wyniosła na śmietnik…

– Szczególnie, że nie masz jeszcze umowy ze śmieciarzami – przypomniała Martusia z troską.

Wściekłość, która zelżała trochę pod wpływem sensacyjnego wydarzenia, ogarnęła mnie na nowo, kiedy wróciłyśmy do domu. Zarazem przypomniałam sobie, co było głównym jej źródłem.

– No i masz, następna punktualna – powiedziałam ze złością. – Uczepiła się mnie któraś dziennikarka, wywiad i wywiad, miała przyjść o wpół do czwartej albo koło trzeciej, chociaż wyłgiwałam się jak mogłam, w dodatku z fotoreporterem, i proszę bardzo, do tej pory jej nie ma. I po cholerę ja się tu pindrzę, męczę w peruce, zbijam się z tematu, a w dodatku nie wiem, o co jej chodziło.

– Z którego czasopisma? – zainteresowała się Martusia.

– A bo ja wiem? Zapomniałam zapytać, bo wcale nie chciałam, zdaje się, że wymyśliła coś, czego nie cierpię. Już chyba nie przyjdzie, a nawet jeśli przyjdzie, nie zamierzam z nią gadać.

Na żadne gadanie rzeczywiście nie było szans, ponieważ komisarz dotrzymał obietnicy i przyszedł sporządzać protokół. Usadziłam go przy stole.

– Powinniśmy właściwie rozmawiać w pracowni, ale tam się suszą roślinki i nie ma miejsca – wyjaśniłam. – Do pracowni wygonimy osoby, które przyjdą lada chwila i mogłyby przeszkadzać, a tu, proszę bardzo, stół wolny, może pan pisać całą powieść.

– Kto przyjdzie? – spytał nieco podejrzliwie.

– Mój plenipotent i mój siostrzeniec. Musimy z nimi pozałatwiać rozmaite sprawy służbowe.

– Mogą także iść do salonu – zaproponowała Martusia. – Będą podsłuchiwać, ale tajemnic do ukrywania chyba żadnych nie mamy?

– Jeśli nawet, to akurat nie w tej kwestii…

– Panie pozwolą dowody osobiste – poprosił grzecznie komisarz i spojrzał na Martusię. – Pani tu mieszka?

– Niestety, nie. Mieszkam w Krakowie. Przyjechałam wczoraj, na dwa dni, bo byłam umówiona w filmie i w telewizji. Pojutrze rano wyjadę.

Gapiłyśmy się w niego niczym sroka w gnat, kiedy spisywał sobie nasze dane osobowe. Skończył z personaliami i przystąpił do pytań.

– Czy zna pani Barbarę Borkowską? – zwrócił się do mnie znienacka.

– Nie – odparłam bez namysłu. – Nawet się nie muszę zastanawiać. Borkowskich w rodzinie miałam dwie, każdą oddzielnie, ściśle biorąc, w dwóch rodzinach, panieńskie nazwiska, nie miały ze sobą nic wspólnego i od dawna nie żyją. Żywej Borkowskiej nie znam żadnej. To ta nieboszczka spod wierzby?

– Skąd pani… – zaczął i zreflektował się. – O, nie będę kręcił, bo i tak się pani domyśli. Owszem, ta nieboszczka.

– A ja jedną Borkowską znam! – oznajmiła Martusia z triumfem. – Ale nie Barbarę, tylko Lucynę, i nie tu ani w Krakowie, tylko w Zamościu. Ma sklep warzywniczy. To nie ona tu leżała z pewnością, rozpoznałabym ją, jest potwornie gruba. I nie ruda.

– Bardzo dobrze – pochwalił komisarz informację, nie wiadomo dlaczego. – Czy ma pani broń palną?

Martusia zachłysnęła się piwem.

– Niech pan mnie tak nie zaskakuje – poprosiła. – Nie mam i nie chcę mieć, ja się boję broni palnej!

– Ja chcę, ale też nie mam – wyznałam z żalem i nagle ożywiłam się nadzieją.

– A może pan mi nie uwierzy? I zrobicie u mnie rewizję? Takie porządne, rzetelne przeszukanie?

– Zwariowałaś, na co ci przeszukanie? – zgorszyła się Martusia.

– Jak to, na co? Może przy okazji znajdą czerwony grzebień ze szpikulcem?

– A, grzebień… Rozumiem. Jeszcze go nie znalazłaś od zeszłego roku?

– Nie. Nie miałam kiedy szukać.

Komisarz przyglądał się nam z rosnącym zainteresowaniem.

– Cały czas była pani dziś w domu? – zwrócił się znów do mnie.

– Poza chwilowymi pobytami w ogródku, cały.

– I nic pani nie słyszała?

Zdezorientował mnie doszczętnie.

– Jakie nic…? Nie ogłuchłam przecież! Radio grało, słyszałam doskonale, koty miauczały, jak wyszłam z puszką, gong u furtki słyszałam… Co jeszcze miałam słyszeć?

– Huk, na przykład. Albo warkot samochodów.

– W pracowni samochodów nie słychać, chyba że budowlane. Ale przez ostatnie parę dni ta budowa naprzeciwko stoi i nie jeżdżą. Huku żadnego nie było. A, rozumiem!

Tę facetkę ktoś zastrzelił?

Martusia z miejsca okazała sceptycyzm.

– A skąd ty wiesz, że ktoś, może ona tak sama siebie? Samobójczyni?

– No coś ty, pod moim śmietnikiem…?!

– Pod wierzbą płaczącą.

– Wszystko jedno. Gdyby sama siebie, znaleźliby pistolet i ten pan nie pytałby nas o broń palną. Trudno chyba przypuszczać, że weszła, poprosiła o pożyczenie, rąbnęła w siebie i potem co? Przerzuciła mi z powrotem przez ogrodzenie? Pies powiedział, że nas tam przy niej nie było!

Komisarz wytrzymywał to wszystko, wzdychając tylko od czasu do czasu.

Spróbowałam się skupić, bo w końcu wydarzenie mnie interesowało, a nabrałam obaw, że, zraziwszy do siebie władze śledcze, niczego się więcej nie dowiem.

– Zaraz, chwileczkę. Kto tutaj był ostatni…? Witek…

– Witek dopiero ma być – przypomniała mi z naganą Martusia.

– Ale już raz był. Przyleciał o wpół do trzeciej i zaraz poleciał, wiem, że o wpół do trzeciej, bo myślałam, że to ta na wywiad, spojrzałam na zegarek…

– I Tadeusz był.

– Tadeusz był wcześniej, zaraz po twoim odjeździe. Witek był o wpół do trzeciej i nic nie mówił, żeby coś leżało, potem już tylko czekałam na ciebie. Czyli jakąś Barbarę Borkowską ktoś rąbnął z broni palnej pomiędzy czternastą czterdzieści pięć, a siedemnastą trzydzieści, przyjechawszy tu z nią samochodem. Nie pytaj mnie głupio, skąd wiem, bo sama widziałaś, pies ją wywęszył na małym kawałku, więc z czegoś wysiadła, a potem to coś samo nie odjechało. Przyjechał z nią zabójca, bo osoba niewinna od razu podniosłaby krzyk i w pięć minut zawiadomiła policję. Albo usiłowałaby ją ratować. Pistolet miał z tłumikiem, inaczej nie ma siły, huk bym usłyszała, chociaż mogłam nie zwrócić uwagi. Więcej nie wiem i nie wymyślę.

– Całkiem wystarczy – powiedział komisarz potępiająco. – Ja tu nie przyszedłem po to, żeby pani prowadziła dochodzenie, tylko po odpowiedzi na pytania. Czy ten pani śmietnik był zamknięty?

W tym momencie zadźwięczał gong od furtki i zaraz potem szczęknęły drzwi.

– Pan Tadeusz – powiedziałam. – Wszystko otwarte, ale on dzwoni z grzeczności.

Martusia, zajmij go czymś chwilowo.

– Nie ma obawy! – zapewniła Martusia, zrywając się z miejsca. – Od razu mu powiem o tej umowie z telewizją…

– Kto to jest pan Tadeusz? – spytał komisarz.

– Mój plenipotent, agent i ofiara. Znęcam się nad nim i wykorzystuję go prawie wszechstronnie, z bardzo słabymi wyrzutami sumienia.

Pan Tadeusz już wchodził, próbując wygłosić jakieś uprzejme wyrazy, co zostało mu uniemożliwione. Wszyscy odezwali się do niego równocześnie, Martusia jednak była najbliżej i jej słowa wybiły się z tłoku.

– Tadeusz, znasz jakąś Barbarę Borkowską?

– Barbarę Borkowską? – zastanowił się pan Tadeusz odruchowo. – Zdaje się, że jest taka dziennikarka… Zajmuje się chyba jakimiś prawniczymi historiami, osobiście się z nią nie zetknąłem, ale obiło mi się o uszy, że to raczej nieciekawa postać… Zwróciła się do pani o wywiad?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Babski Motyw»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Babski Motyw» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Krowa Niebiańska
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Rzeź bezkręgowców
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Bułgarski bloczek
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Babski Motyw»

Обсуждение, отзывы о книге «Babski Motyw» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x