Janet Evanovich - Wytropić Milion
Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Wytropić Milion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wytropić Milion
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wytropić Milion: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wytropić Milion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wytropić Milion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wytropić Milion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
· Odłożyłam trochę pieniędzy ze sprzedaży domu. Oszczędzałam je na starość, żeby zapłacić za dom opieki, ale może zamiast tego zrobię użytek z rewolweru.
Skrzywiłam się.
· Oczywiście, że nie mam zamiaru wąchać kwiatków od spodu już jutro – uspokoiła mnie. – Zostało mi jeszcze wiele lat. A tak w ogóle to wszystko już sobie skalkulowałam. Pomyśl, jeśli włożysz pistolet do ust, to odstrzelisz sobie tył głowy. W ten sposób Stiva nie będzie musiał się napracować, żebyś wyglądała dobrze, kiedy włoży cię do trumny, ponieważ i tak nikt nie zobaczy twojej potylicy. Trzeba być ostrożnym, żeby nie poruszyć pistoletem, bo można schrzanić całą robotę i odstrzelić ucho. – Odłożyła gazetę. – W drodze do domu wstąpię do sklepu i kupię kotlety wieprzowe na kolację. A teraz muszę się przygotować do lekcji jazdy.
A ja musiałam iść do pracy. Problem polegał na tym, że wcale nie pragnęłam zabrać się do żadnej ze spraw, które na mnie czekały. Nie miałam najmniejszej ochoty tropić Hannibala Ramosa. I zdecydowanie nie chciałam spotkać się z Morrisem Munsonem. Mogjabym położyć się z powrotem do łóżka, ale w ten sposób nie da się zarobić na ciele. A poza tym teraz nie miałam łóżka. Łóżko miała babcia.
Zresztą co mi właściwie zależy, mogę rzucić okiem na akta Munsona. Wyjęłam papiery i przejrzałam je. Poza biciem, gwałtem i próbą podpalenia sprawa Munsona nie wyglądała najgorzej. Niekarany. Bez swastyk wytatuowanych na ciele. Podał, że mieszka przy ulicy Rockwell. Wiedziałam, gdzie to jest. Koło fabryki guzików. Nie najelegantsza część miasta. Ale i nie najgorsza. Głównie jednorodzinne bungalowy i domki szeregowe. Większość mieszkańców to robole lub bezrobotni.
Rex spał w swojej puszce po zupie, a babcia była w łazience, więc nie krępowałam się i wyszłam. Kiedy zeszłam na parking, zaczęłam szukać srebrnej latającej maszyny. I dość szybko ją znalazłam. To był rollswagen. Blacha pochodziła z zabytkowego volkswagena garbusa, a przód z przedwojennego rolls-royce’a. Samochód był w kolorze opalizującego srebra z błękitnymi falami na całej długości, a fale były usiane gwiazdkami.
Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że kiedy je otworzę, samochód zniknie. Policzyłam do trzech i otworzyłam oczy. Ale on stał nadal. Pobiegłam z powrotem do mieszkania, chwyciłam kapelusz i ciemne okulary i wróciłam do samochodu. Siadłam za kierownicą, skuliłam się na siedzeniu i wytoczyłam z parkingu. Ten samochód nie harmonizuje z moim wnętrzem, powiedziałam sobie. Moje wnętrze nie przypominało zupełnie volkswagena garbusa.
Dwadzieścia minut później byłam na Rockwell i patrzyłam na numery, szukając domu Munsona. Kiedy go znalazłam, doszłam do wniosku, że wygląda całkiem zwyczajnie. Jeden blok za fabryką. Wygodnie, jeśli chodzi się do pracy na piechotę. Gorzej, jeśli ktoś lubi malownicze krajobrazy. Był to dwupiętrowy dom, stojący w szeregowej zabudowie, bardzo podobny do domu Księżyca. Z fasadą wyłożoną brązowymi kamyczkami.
Zaparkowałam przy krawężniku i pokonałam krótką drogę do drzwi. Istniało małe prawdopodobieństwo, że zastanę Munsona w domu; mieliśmy środę rano, a on prawdopodobnie był już w Argentynie. Zadzwoniłam do drzwi i stanęłam jak wryta, kiedy te się otworzyły i wyjrzała z nich głowa Munsona.
· Morris Munson?
· Słucham?
· Myślałam, że będzie pan… w pracy.
· Wziąłem parę tygodni wolnego. Mam trochę kłopotów. A tak w ogóle, to kim pani jest?
· Reprezentuję firmę Yincent Plum – Kaucje i Poręczenia. Nie przyszedł pan na spotkanie w sądzie i chcielibyśmy wyznaczyć panu nowy termin.
· Jasne. Róbcie swoje i zmieńcie datę.
· Muszę zabrać pana do centrum, żeby to załatwić. Popatrzył za mnie, na latającą maszynę.
• Chyba nie sądzisz, że pojadę tym czymś?
· Tak właśnie sądzę.
· Czułbym się jak idiota. Co ludzie sobie pomyślą?
· Hej, koleś, jeśli ja mogę tym jeździć, to ty też.
· Wy, kobiety, wszystkie jesteście takie same – powiedział. – Pstrykniecie palcami i oczekujecie, że mężczyzna będzie tańczył, jak mu zagracie.
Trzymałam rękę w torebce, grzebiąc w poszukiwaniu spreju z pieprzem.
· Poczekaj tu – rzekł Munson. – Wezmę swój samochód. Stoi za domem. Nie mam nic przeciwko wyznaczeniu nowej daty, ale nie wsiądę do tego kretyńskiego wozu. Objadę dom i pojadę za tobą do miasta. – Trzask. Zamknął drzwi na zamek.
Niech to diabli. Wsiadłam do samochodu i przekręciłam kluczyk w stacyjce, czekając na próżno na Mun-sona i zastanawiając się, czy kiedykolwiek go jeszcze zobaczę. Popatrzyłam na zegarek. Dam mu pięć minut. A potem co? Wziąć dom szturmem? Wywalić drzwi i otworzyć ogień? Zajrzałam do torebki. Nie ma broni. Zapomniałam zabrać broń. Cholera, prawdopodobnie znaczy to, że muszę jechać do domu i zostawić Munso-na na następny raz.
Spojrzałam prosto przed siebie i zobaczyłam samochód, który wyjechał zza rogu. W wozie był Munson. Cóż za miła niespodzianka, pomyślałam. Widzisz, Ste-phanie, nie bądź taka prędka w wydawaniu sądów. Ludzie czasami okazują się całkiem w porządku. Włączyłam silnik latającej maszyny i obserwowałam, jak Munson się zbliża. Zaraz, zaraz, on przyśpieszył zamiast zwolnić! Widziałam wyraz jego twarzy, napięty i skoncentrowany. Ten maniak miał zamiar mnie staranować! Wrzuciłam wsteczny bieg i wgniotłam pedał gazu. Rolls odskoczył do tyłu. Nie dość szybko, żeby uniknąć zderzenia, ale wystarczająco szybko, żeby nie dać zrobić z siebie całkowitej miazgi. Wyrżnęłam głową pod wpływem uderzenia. Żaden problem dla kobiety, która urodziła się i wychowała w Burg. Tam się dorasta, zderzając się samochodami na brzegu Jersey. Wiemy, jak przyjąć cios.
Problem polegał na tym, że Munson walnął we mnie czymś, co wyglądało mi na stary wóz policyjny, crown victorię. Większy niż rollswagen. Wjechał w moje auto drugi raz, odbijając mnie na odległość jakichś pięciu metrów, po czym latająca maszyna zgasła. Kiedy gramolił się ze swojego samochodu, ja próbowałam zapalić silnik, tymczasem Munson biegł w moim kierunku z felgą.
· Chcesz zobaczyć, jak tańczę? – krzyczał. – Już ja ci zatańczę!
Scenariusz się powtarzał. Staranować samochodem, pobić felgą. Nie chciałam przypominać sobie, co było następne w kolejności. Silnik rollsa zaskoczył i wyrzuciło mnie gwałtownie do przodu, a Munson został prawie w tyle.
Wymachując felgą, chwycił drugą ręką za mój zderzak.
· Nienawidzę cię! – wrzeszczał. – Wy, kobiety, wszystkie jesteście takie same!
W połowie ulicy prędkość, z jaką jechałam, wzrosła od zera do osiemdziesięciu kilometrów na godzinę, a w zakręt weszłam z piskiem opon. Nie obejrzałam się za siebie przez następne kilkaset metrów, a kiedy wreszcie to zrobiłam, nikogo już za mną nie było. Zmusiłam się, żeby zdjąć nogę z gazu i wziąć parę głębszych oddechów. Serce mi waliło, a ręce miałam kurczowo zaciśnięte na kierownicy. Zobaczyłam bar McDonalda i samochód bezwiednie skręcił na odpowiedni pas. Zamówiłam waniliowy koktajl mleczny i zapytałam dzieciaka w okienku, czy mają wolne miejsca pracy.
· Jasne – powiedział. – Zawsze mamy wolne miejsca. Chcesz kwestionariusz?
· Macie tu dużo napadów?
· Niedużo – zapewnił, podając mi kwestionariusz i plastikową rurkę. – Jest trochę świrów, ale można ich przekupić resztkami jedzenia.
Zatrzymałam się w rogu parkingu i czytałam kwestionariusz, popijając koktajl. Pomyślałam, że taka praca nie byłaby najgorsza. Pewnie dostaje się frytki za darmo. Wysiadłam z auta i zaczęłam je oglądać. Krata rolls-roy-ce’a była zgnieciona, w lewym tylnym błotniku ziała wielka dziura, a tylne światła zostały rozbite. Na parking wjechał czarny lincoln i zaparkował obok mnie. Szyba zjechała w dół, Mitchell zaś uśmiechnął się na widok rollswagena.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wytropić Milion»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wytropić Milion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wytropić Milion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.