Janet Evanovich - Wytropić Milion
Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Wytropić Milion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wytropić Milion
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wytropić Milion: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wytropić Milion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wytropić Milion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wytropić Milion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
· Nie zamawiam prasy – wytłumaczyłam jej. – Jak chcę przeczytać gazetę, to ją sobie kupuję. – Albo pożyczam.
· Śniadanie nie może być udane bez porannej gazety -oświadczyła babcia. – Przecież ja muszę przeczytać kawały i nekrologi, a dzisiaj rano chciałam przejrzeć ogłoszenia o mieszkaniach do wynajęcia.
· Przyniosę ci gazetę – obiecałam, nie chcąc odwlekać sprawy poszukiwania mieszkania. – Miałam na sobie flanelową zieloną koszulę nocną w krateczkę, która bardzo pasowała do moich zaczerwienionych niebieskich oczu. Narzuciłam na nią krótką dżinsową kurtkę firmy Levi’s, wskoczyłam w szare przepocone spodnie, wcisnęłam stopy w buty, których nie zasznurowałam, włożyłam czapkę z daszkiem na moje brązowe kręcone włosy do ramion, które przypominały teraz ptasie gniazdo, i porwałam kluczyki od samochodu. – Będę za chwilę! – krzyknęłam już z holu. – Tylko skoczę do „7-Eleven”.
Przycisnęłam guzik windy. Kiedy drzwi się otworzyły, pociemniało mi w oczach. Komandos stał oparty o ścianę dźwigu z założonymi rękami, przyglądając mi się uważnie ciemnymi oczyma i lekko się uśmiechając.
· Wsiadaj – powiedział.
Porzucił swój dyżurny zestaw czarnych ubrań w stylu rap i koszul firmy GI Joe. Był w brązowej skórzanej kurtce, kremowej koszuli od Henleya, spranych dżinsach i znoszonych butach. Włosy, które zawsze nosił spięte w kucyk, były teraz ścięte na krótko. Komandos miał dwudniowy zarost, który sprawiał, że jego zęby wydawały się bielsze, a latynoska karnacja jeszcze ciemniejsza. Wilk w ciuchach Gapa.
· Niech cię kule biją – powitałam, czując niepokój w dole brzucha, w miejscu, do którego wstydziłabym się przyznać. – Zmieniłeś się.
· Jestem tylko twoim przeciętnym kolesiem.
Jasne.
Wychylił się, chwycił mnie za kurtkę i wciągnął do windy. Nacisnął przycisk zamykania drzwi, a potem guzik stopu.
– Musimy pogadać.
–
rozdział 3
Komandos służył kiedyś w oddziałach specjalnych i było to nadal widoczne w jego ruchach i sylwetce. Stał tak blisko, że musiałam odchylić głowę do tyłu i patrzeć mu prosto w oczy.
· Wstałaś przed chwilą? – zapytał. Spojrzałam w dół.
· Chodzi ci o koszulę nocną?
· O koszulę, włosy… Osłupiałem.
· To ty wprawiłeś mnie w osłupienie.
· Tak – przyznał Komandos. – Często to robię. Wprawiam kobiety w osłupienie.
· Co się stało?
· Spotkałem się z Homerem Ramosem i kiedy wyszedłem, ktoś go zabił.
· A pożar?
· To nie ja.
· Wiesz, kto zabił Ramosa?
Komandos gapił się na mnie przez chwilę.
· Mam pewne podejrzenia.
· Policja myśli, że ty to zrobiłeś. Mają cię na kasecie wideo.
· Policja ma nadzieję, że ja to zrobiłem. Trudno uwierzyć, że gliniarze naprawdę mogliby myśleć, że to ja. Nie jestem uważany za głupca.
· Nie, ale za… za kogoś, kto zabija.
Komandos uśmiechnął się do mnie z góry.
· Plotki. – Popatrzył na kluczyki, które trzymałam w ręce. – Jedziesz gdzieś?
· Babcia wprowadziła się do mnie na kilka dni. Chciała przejrzeć gazetę, więc zamierzałam pojechać do „7-Eleven”.
Miał ogniki w oczach.
· Przecież ty nie masz samochodu, dziecinko. A niech to!
· Zapomniałam. – Zmarszczyłam brwi. – Skąd wiesz?
· Nie ma go na parkingu. Ufl
· Co się z nim stało? – zapytał.
· Poszedł do nieba dla samochodów.
Nacisnął przycisk trzeciego piętra. Kiedy drzwi się otworzyły, nacisnął przycisk zatrzymywania, postawił jedną nogę w holu i porwał gazetę spod drzwi numer 3C.
· To gazeta pana Kline’a – powiedziałam. Komandos podał mi gazetę i nacisnął guzik drugiego piętra.
· Jesteś mi winna przysługę.
· Dlaczego nie przyszedłeś do sądu?
· Zła pora. Muszę kogoś znaleźć, a nie znajdę go, jak mnie aresztują.
· Albo zabiją.
· Tak – potwierdził Komandos. – To też. Pomyślałem, że moje pojawienie się w miejscu publicznym w określonym czasie nie byłoby chwilowo dla mnie najlepsze.
· Wczoraj deptało mi po piętach dwóch kolesi wyglądających na gangsterów. Mitchell i Habib. Chcą mnie śledzić dopóty, dopóki ich do ciebie nie doprowadzę.
· Pracują dla Artura Stolle’a?
· Arturo Stolle, ten król dywanów? A cóż on ma z tym wspólnego?
· Nie chciałabyś wiedzieć.
· To znaczy, że gdybyś mi powiedział, musiałbyś mnie zabić?
· Nie. Gdybym ci o tym powiedział, mógłby to zrobić ktoś inny.
· Czyżby zawiedziona miłość między Mitchellem i Alexandrem Ramosem?
· Nie. – Komandos podał mi kartkę z jakimś adresem. – Chciałbym, żebyś przeprowadziła dla mnie małe śledztwo. Hannibal Ramos. Pierworodny syn i drugi w hierarchii królestwa Ramosa. Jako miejsce stałego zamieszkania podaje Kalifornię, ale spędza coraz więcej czasu tutaj, w Jersey.
· Teraz też tu jest?
· Jest tu od trzech tygodni. Ma dom koło trasy numer dwadzieścia dziewięć.
· Ale chyba nie sądzisz, że to on zabił swojego brata, prawda?
· Nie jest na pierwszym miejscu mojej listy – powiedział Komandos. – Szepnę jednemu z moich ludzi, żeby ci podrzucili jakiś samochód.
Komandos zatrudnia na luźnych zasadach całą armię ludzi do pomocy w swoich licznych przedsięwzięciach. Większość z nich to byli żołnierze, którzy są jeszcze bardziej zwariowani niż on sam.
· Nie! Nie potrzeba. Mam pecha do samochodów. Ich kasacja często kończy się interwencją policji, a samochody Komandosa mają niejasne źródła pochodzenia.
Komandos cofnął się do windy.
· Nie zbliżaj się za bardzo do Ramosa – doradził. – To nie jest sympatyczny facet. – Drzwi zamknęły się. I Komandos zniknął.
Wyszłam z łazienki ubrana w swój dyżurny zestaw -dżinsy, sportowe buty i podkoszulek – odświeżona prysznicem i gotowa zacząć nowy dzień. Babcia przy stole w jadalni czytała gazetę, a naprzeciw niej siedział Księżyc i wcinał naleśniki.
· Cześć, facetka – powiedział. – Twoja babcia usmażyła mi parę naleśników. Szczęściara z ciebie, że mieszka u ciebie babcia. To absolutny hit, facetka. Babcia uśmiechnęła się.
· Czyż on nie jest wspaniały? – rozczuliła się.
· Czułem się fatalnie po wczorajszym – wyjaśnił Księżyc – więc przywiozłem ci samochód. Jest tak jakby pożyczony. Pamiętasz, opowiadałem ci o moim kumplu, który jest dilerem. Skrzyczał mnie, kiedy usłyszał ode mnie o tym spalonym aucie, powiedział, że byłoby w porządku, gdybyś jeździła jednym z jego samochodów, dopóki nie będziesz miała nowego.
· To nie jest kradziony samochód, prawda?
· Hej, facetka, na kogo ja wyglądam?
· Wyglądasz na kolesia, który ukradłby auto.
· No dobra, ale nie zawsze. Ten akurat to naprawdę pożyczka.
Naprawdę potrzebowałam samochodu.
· Wzięłabym go tylko na kilka dni – oświadczyłam. -Dopóki nie dostanę pieniędzy z ubezpieczenia.
Księżyc odsunął się od stołu, na którym stał pusty talerz, i wręczył mi pęk kluczy.
· Będzie cię rajcował. To kosmiczna maszyna, facetka. Sam go wybierałem, tak żeby pasował do twojego wnętrza.
· Co to za auto?
· Rollswagen. Srebrna latająca maszyna. No, no.
· Dobra, dzięki. Podrzucić cię do domu? Wyszedł do przedpokoju.
· Muszę lecieć. Na mnie już czas.
· Mam zaplanowany cały dzień – powiedziała babcia. – Dziś rano lekcja jazdy. Potem, po południu, Melvi-na zabiera mnie, żeby pooglądać mieszkania.
· Stać cię na własne mieszkanie?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wytropić Milion»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wytropić Milion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wytropić Milion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.