Janet Evanovich - Seven Up

Здесь есть возможность читать онлайн «Janet Evanovich - Seven Up» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Иронический детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Seven Up: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Seven Up»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zadanie odnalezienia gangstera Eddiego DeChoocha nie jest łatwe – zwłaszcza gdy w sprawę wciągnięci są dwaj sympatyczni nieudacznicy: Walter "Księżyc" Dunphy i Dougie "Diler" Kruper. Okazuje się, że chodzi o coś więcej niż tylko o przemyt papierosów i kiedy obaj znikają, Stephanie Plum prosi o pomoc Komandosa. Ten zaś stawia warunek: spędzenie nocy z naszą bohaterką. Gdy Eddie uprowadza babcię Stephanie, żadną przygód, energiczną starszą panią, sytuacja komplikuje się coraz bardziej…

Seven Up — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Seven Up», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– On ma babkę, a ja to schrzaniłam. I teraz się boję. Nie odezwał się. Co będzie, jeśli ją zabił?

Łkałam bez opamiętania. Nie mogłam przestać. Zanosiłam się głupim, rozpaczliwym szlochem, aż zaczęło mi lecieć z nosa, a twarz spuchła i poczerwieniała.

Morelli otoczył mnie ramionami.

– Jak to schrzaniłaś?

– Miałam serce w pojemniku i strażnik mnie zatrzymał, a potem DeChooch się wyłączył.

– Serce?

Pokazałam palcem kuchnię.

– Jest w zamrażarce.

Morelli puścił mnie i podszedł do lodówki. Usłyszałam, jak otwiera drzwi. Upłynęła chwili ciszy.

– Masz rację – powiedział. – W zamrażarce jest serce.

Potem drzwi lodówki zamknęły się cicho.

– To świńskie serce – wyjaśniłam.

– Cóż za ulga.

Opowiedziałam mu wszystko.

Problem z Morellim polega na tym, że trudno go rozgryźć. Najpierw był cwanym dzieciakiem, potem stukniętym nastolatkiem. Przypuszczam, że zgodnie z tradycją. Mężczyźni z rodu Morellich znani są z trudnego charakteru. Ale potem, gdzieś około dwudziestki, Morelli zaczął się wyłamywać z tego schematu. I teraz trudno powiedzieć, kiedy zaczyna się nowy Morelli, a kończy dawny.

Podejrzewałam, że ten nowy uzna pomysł z wciskaniem świńskiego serca Eddiemu DeChoochowi za coś kretyńskiego. Co więcej, podejrzewałam, że cała ta historia rozbudzi tylko jego obawy co do ożenku z absolutną idiotką.

– Sprytnie zagrałaś z tym świńskim sercem – pochwalił Morelli.

O mało nie spadłam z kanapy.

– Gdybyś zadzwoniła do mnie, a nie do Komandosa, mógłbym zabezpieczyć teren.

– Teraz to wiem – kiwnęłam głową. – Nie chciałam zrobić niczego, co mogłoby spłoszyć DeChoocha.

Oboje podskoczyliśmy, gdy zadzwonił telefon.

– Daję ci jeszcze jedną szansę – powiedział DeChooch. – Spieprzysz ją i twojej babki nie ma.

– Nic jej nie jest?

– Doprowadza mnie do szału.

– Chcę z nią pogadać.

– Pogadasz, jak dostarczysz serce. A oto nowy plan. Weź serce i swoją komórkę do baru w Hamilton Town-ship.

– Do Srebrnego Dolara?

– Tak. Zadzwonię jutro o siódmej wieczorem.

– Dlaczego nie możemy dokonać wymiany wcześniej?

– Wierz mi, zrobiłbym to z chęcią, ale nie da rady. Serce w porządku?

– Trzymam je w lodzie.

– W jak dużej ilości lodu?

– Jest zamrożone.

– Tak sobie pomyślałem, że to będzie konieczne. Uważaj, żebyś nie oderwała nawet kawałeczka. Wycinałem je naprawdę ostrożnie. Nie wolno go uszkodzić.

Rozłączył się, a ja poczułam mdłości.

– Fuj.

Morelli objął mnie.

– Nie martw się o swoją babkę. Jest jak ten buick 53. Przerażająco niezniszczalna. Może nawet nieśmiertelna.

Pokręciłam głową.

– To starsza pani.

– Czułbym się znacznie lepiej, gdybym mógł w to uwierzyć – wyznał. – Ale myślę, że mamy tu do czynienia z generacją samochodów i kobiet, które przeczą nauce i logice.

– Masz na myśli swoją własną babkę.

– Nigdy tego nikomu nie powiedziałem, ale czasem się martwię, że ona naprawdę potrafi przenikać ludzi okiem. Czasem przyprawia mnie o śmiertelny strach.

Wybuchnęłam śmiechem. Naprawdę nie mogłam się powstrzymać. Morelli zawsze lekko traktował groźby i przepowiednie swej babki.

Obejrzeliśmy Rangersów, wyprowadziliśmy Boba i wpełzliśmy do łóżka.

Trach. Szur, szur. Trach.

Popatrzyliśmy po sobie. To Bob buszował, zrzucając z szafki talerze i szukając resztek jedzenia.

– Jest głodny – zauważył Morelli. – Może trzeba by go zamknąć z nami w sypialni, żeby nie zżarł krzesła.

Morelli wstał z łóżka i po chwili wrócił z Bobem. Zamknął drzwi na klucz i wskoczył z powrotem do łóżka. Bob wskoczył razem z nim, okręcił się wokół własnej osi pięć czy sześć razy, podrapał pazurami kołdrę i poobracał się jeszcze trochę, wyraźnie zbity z tropu.

– Cwaniak z niego – powiedziałam. – W sensie prehistorycznym.

Bob wykonał jeszcze kilka obrotów, a następnie wpakował się klinem między mnie a Morellego. Złożył swój wielki łeb na rogu poduszki Joego, westchnął z zadowoleniem i natychmiast zasnął.

– Musisz załatwić sobie większe łóżko – zauważył Morelli.

Nie musiałabym też martwić się zbytnio o antykoncepcję.

Morelli zlazł z łóżka o bladym świcie.

Otworzyłam oko.

– Co robisz? Ledwie świta.

– Nie mogę spać. Bob się rozpycha. Przyrzekłem poza tym weterynarzowi, że zmuszę go do wysiłku, idziemy więc pobiegać.

– To miłe.

– Wstawaj.

– Nie ma mowy.

– To ty mi załatwiłaś tego psa. I teraz ruszysz tyłek z łóżka i pobiegasz z nami.

– Nie zrobiłabym tego, nawet gdyby zajęło się ogniem.

Morelli złapał mnie za kostkę i ściągnął z łóżka.

– Nie zmuszaj mnie do brutalności – ostrzegł.

Staliśmy oboje, patrząc na Boba. Tylko on został jeszcze w łóżku. Wciąż trzymał łeb na poduszce, ale nie wyglądał na zadowolonego. To nie był ranny ptaszek. Ani typ atlety.

– Wstawaj – nakazał Morelli.

Bob zacisnął powieki, udając głęboki sen. Morelli spróbował wyciągnąć Boba z łóżka i Bob zawarczał głucho. Widać było, że nie żartuje.

– Cholera – zaklął Morelli. – Jak mam sobie z nim poradzić? Jak mam go zmusić, żeby narżnął o tej porze na trawnik Joyce?

– Wiedziałeś o tym?

– Gordon Skyer mieszka naprzeciwko. Grywam z nim w squasha.

– Ja przekupuję Boba żarciem. Morelli poszedł do kuchni i wrócił z torebką marchewki.

– Zobacz, co znalazłem – powiedział. – Masz w lodówce zdrową żywność. Jestem pod wrażeniem.

Nie chciałam psuć mu dobrego nastroju, ale marchewki były dla Reksa. Osobiście lubię marchewki tylko wtedy, kiedy są przysmażone w cieście naleśnikowym albo stanowią składnik ciasta z mnóstwem kremu.

Morelli podsunął marchewkę Bobowi, a Bob spojrzał na niego, jakby chciał powiedzieć: Chyba żartujesz.

Zrobiło mi się żal Joego.

– No dobra, ubierzmy się i zacznijmy przestawiać garnki w kuchni – zaproponowałam. – Bob się nie oprze.

Pięć minut później byliśmy gotowi do wyjścia, a Bob miał na szyi obrożę z przypiętą smyczą.

– Zaczekaj – powiedziałam. – Nie możemy wyjść i zostawić serca na pastwę losu. Ludzie regularnie się do mnie włamują.

– Jacy ludzie?

– Przede wszystkim Benny i Ziggy.

– Ludzie nie mogą ot, tak sobie, wchodzić do twojego mieszkania. To niezgodne z prawem. To włamanie i naruszenie terenu prywatnego.

– Nic wielkiego – uspokoiłam go. – Na początku człowiek jest trochę zaskoczony, ale potem się przyzwyczaja. A serce zostawimy u pana Morgensterna. To ranny ptaszek.

Wyjęłam serce z lodówki i poszliśmy do pana Morgensterna.

– Moja zamrażarka coś szwankuje – poinformowałam go. – Nie chcę, żeby się rozmroziło. Może pan to przechować do obiadu?

– Pewnie – odparł. – Wygląda jak serce.

– Nowa dieta. Raz na tydzień trzeba zjeść całe serce.

– Coś podobnego. Może też powinienem tak robić. Ostatnio czułem się nieco ociężały.

Morelli czekał już na parkingu. Biegał w miejscu. Bob zaś miał zadowoloną minę i cieszył się, że jest na świeżym powietrzu.

– Ma pusty brzuch? – spytałam.

– Dopilnowałem tego.

Morelli i Bob ruszyli żwawo do przodu, a ja powlokłam się za nimi. Mogę przejść pięć kilometrów w szpilkach i zamęczyć Morellego na śmierć podczas zakupów, ale nie biegam wyczynowo. Może gdyby chodziło o sprint do sklepu, gdzie wyprzedają torebki damskie…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Seven Up»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Seven Up» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Janet Evanovich - Hot Stuff
Janet Evanovich
Janet Evanovich - The Grand Finale
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Amor Comprado
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Smokin Seventeen
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Bastardo numero uno
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Scoop
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Blast
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Full Speed
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Wicked Appetite
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Visions Of Sugar Plums
Janet Evanovich
Janet Evanovich - Motor Mouth
Janet Evanovich
libcat.ru: книга без обложки
Janet Evanovich
Отзывы о книге «Seven Up»

Обсуждение, отзывы о книге «Seven Up» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x