Joe Alex - Cicha jak ostatnie tchnienie
Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Alex - Cicha jak ostatnie tchnienie» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Cicha jak ostatnie tchnienie
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Cicha jak ostatnie tchnienie: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Cicha jak ostatnie tchnienie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Cicha jak ostatnie tchnienie — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Cicha jak ostatnie tchnienie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
. Dorothy Ormsby wstała z fotela i trzymając w jednej ręce swój notatnik, a w drugiej ołówek, podeszła z wolna i stanęła za ich plecami.
– A flaga QUARENDON PRESS będzie wówczas powiewała na wieży? – zapytała poważnie z miną przejętego podlotka Joe, który znał ją od wielu lat, uśmiechnął się w duchu.
– Rozumie pani przecież, że moim marzeniem jest, aby chorągiew QUARENDON PRESS powiewała na wielu wieżach! Ale byłbym najszczęśliwszy, gdyby jutro któreś z was rozwiązało zagadkę prawdziwej Ewy de Vere. To by nobilitowało tę siedzibę i udowodniło, że żadna tajemnica nie oprze się tak wspaniałemu bukietowi mózgów jak ten, który tu zebrano dzisiaj.
– W takim razie, byłoby naprawdę cudownie, gdyby ktoś z nas zechciał tu popełnić prawdziwą zbrodnię. Czy pomyślał pan o tym, mister Quarendon? – Dorothy miała zachwyconą minkę.
– Och, to byłoby zbyt piękne, aby mogło stać się prawdziwe… – odparł Quarendon i zmarszczył brwi starając się przypomnieć sobie, gdzie, na miłość boską, zadano mu niedawnym czasem to pytanie i kto je zadał.
W tej samej chwili drzwi otworzyły się. Sir Harold Edington szedł i spokojnie zbliżył się ku stojącym.
– Dokładnie piętnaście minut minęło od pańskiego wyjścia, sir Haroldzie – powiedział Frank Tyler zerkając na zegarek. – Mam tylko jedno, dozwolone regulaminem pytanie: czy znalazł ją pan?
Sir Harold bez słowa potrząsnął przecząco głową i rozłożył ręce.
– Te wszystkie głosy i dźwięki są obrzydliwe… – wzdrygnął się.
Nie znalazł jej… – pomyślał Joe i przymknął na chwilę oczy. Nikły płomyk świeczki; wspaniałe smukłe ciało na złotopurpurowej kapie… nagie ramiona… “nie zasnę”.
– Pan Jordan Kedge! – zawołał Frank Tyler. Stał tuż obok stolika, na którym spoczywał czarny wazon i trzymał w palcach rozwinięty rulonik papieru. – Proszę, oto pańska koperta!
Kedge wziął kopertę, przełamał pieczęć i wyciągnął jej zawartość, po której szybko przesunął oczyma.
– Jeszcze pięć sekund… – powiedział Tyler – jeszcze dwie, jedna, start!
I Jordan Kedge cicho zamknął za sobą drzwi. Za oknem rozległ się daleki grom.
– Burza wraca – powiedział Parker, który rozstał się z panią Wardell i podszedł do Alexa.
– O czym rozmawiałeś z nią tak długo? – zapytał Joe półgłosem. Zerknął nieznacznie ku siedzącej nieruchomo starej kobiecie, do której zbliżyła się Amanda Judd, stanęła nad nią i zadała jakieś pytanie, którego nie usłyszał. Pani Wardell uniosła głowę i uśmiechnęła się z wdziękiem, który bywa czasem udziałem starych kobiet i jest tak bardzo inny niż wdzięk młodych dziewczyn.
– To bardzo ciekawa osoba – Parker przytaknął sobie ruchem głowy, jak gdyby chcąc stwierdzić, że nie jest to jedynie grzecznościowa formułka. – Rozmawialiśmy oczywiście o duchach. Wszyscy jej bliscy już zmarli, nawet córka i dorosły wnuk. Jakieś tragiczne wypadki. Nie rozwodziła się nad tym. Nie sprawiała wrażenia osoby, która przeżyła tragedię. Mówiła o każdym z nich jak o kimś, kto jest. Gdybym nie słuchał uważnie, mógłbym mieć wrażenie, że pozostawiła ich troje w domu i zaczyna już do nich tęsknić… Mówiła też o duchach w ogóle. Wiedziała kim jestem i zaczęła mówić o duchach ludzi zamordowanych… potem przeszła na nieszczęsną panią tego zamku, zamordowaną przecież trzysta lat temu. I o niej też mówiła, jak gdyby to była osoba żywa, znajdująca się w wyjątkowo trudnej sytuacji. Współczuła jej i miała nadzieję, że w końcu wszystko skończy się szczęśliwie, to znaczy: jakaś inna nikczemna kobieta zginie w tym zamku i wyzwoli ją. Zapytałem, czy następna też będzie musiała czekać setki lat, aż znajdzie się trzecia i czy musi to trwać w nieskończoność. Powiedziała, że nie… Koło zamknie się i nastąpi cisza.
– Mówisz z takim przejęciem, jak gdybyś sam był absolutnie przekonany, że tak właśnie wygląda wiekuista sprawiedliwość… – Alex uśmiechnął się. – To komplement dla tej starej damy. Najwyraźniej umie sugestywnie opowiadać o tych sprawach.
– Jestem tylko prostym oficerem policji, Joe. Widziałem setki umarłych, przeważnie zamordowanych, i ani jednego ducha. Było także paru morderców, których za moich młodych lat, kiedy nie zniesiono jeszcze kary śmierci, doprowadziłem pod szubienicę. I nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co się z nimi może dziać później, już po wszystkim. O ich ofiarach także nie myślałem w ten sposób. Kiedy patrzysz na zabitego człowieka, wiesz, że stało się coś ostatecznego… Ale pani Wardell jest innego zdania… to znaczy, ona wierzy głęboko, że jest inaczej. I wierzy, że istnieją na to tysiące dowodów… obiecała, że da mi tutaj, po tej zabawie, swoją książkę, którą przywiozła.
– Nie pamiętasz tytułu?
– Zdaje się, że brzmi on: “Czy i dlaczego duchy pojawiają się!”… Mówi, że tę książkę lubi najbardziej z wszystkich, które dotąd napisała, bo zawiera ona, jak gdyby, całą teorię i bardzo wiele przykładów poświadczonych przez licznych poważnych, wiarygodnych świadków.
– Pożycz mi to, kiedy wrócimy do Londynu – Joe ujął go pod ramię i ruszyli w drugi koniec sali, gdzie stały zastawione stoły. – Poczułem nagły głód – zerknął na zegarek. – Jeżeli się nie mylę, mija już piętnaście minut od chwili kiedy opuścił nas Kedge…
– Boże! – jęknął cicho Parker, kiedy zatrzymali się przed tacą wypełnioną kanapkami z kawiorem i Joe sięgnął po najbliższą z nich – Za chwilę pan Tyler może wywołać mnie. Jeżeli nie znajdę jej, a ta Ormsby gdzieś to opisze, stanę się pośmiewiskiem całego Scotland Yardu!
– Głowa do góry! – Joe wziął drugą kanapkę. – Już teraz wiemy, że nie będziesz sam. Quarendon i Edington również do niej nie dotarli.
– Ale ja jestem detektywem! To znaczy, byłem… – Parker westchnął – bo awansowałem zbyt wysoko i mózg mi zaczyna rdzewieć. Mimo to…
Nie dokończył, gdyż drzwi otworzyły się i wszedł Jordan Kedge.
– Nie było pana osiemnaście minut! – zawołał Tyler – Czy to znaczy, że znalazł ją pan?
– Znalazłem!
Kedge był zarumieniony. Oczy mu błyszczały i Joe nagle zrozumiał, jak ważne dla tego starzejącego się pisarza było znalezienie Białej Damy. Podeszli do niego, on i Parker.
– Stara szkoła nie zawodzi! – powiedział Kedge. – Na razie jest nas dwóch! Nie było to wcale trudne, prócz jednego pytania…
Alex położył palec na ustach.
– Nie wolno nam komentować. Opowiemy sobie o tym wszystkim, kiedy ostatni współzawodnik wyruszy i będziemy wiedzieli, że nikt już z tego nie skorzysta,
– Tak, oczywiście! Zapomniałem, że…
Nie dokończył, bo Frank Tyler siągnął do wazonu, a później zawołał:
– Lord Frederick Redland!
Redland wziął kopertę, przełamał pieczęć i wyjąwszy kartkę! odczytał powoli jej treść.
– Trzy sekundy, dwie… start!
Stał nadal, więc Frank Tyler łagodnie ujął go pod ramię] i podprowadził ku drzwiom.
– Milordzie, traci pan cenne sekundy…
Redlan wyszedł powoli, nadal wpatrzony w kartkę. Frank zamknął za nim drzwi.
– Do tej pory jesteśmy równo podzieleni – obwieścił. – Dwie osoby dotarły do celu, a dwie nie. – Rozejrzał się i dostrzegł Amandę rozmawiającą z panią Wardell, która ku jego zdumieniu uniosła właśnie ku wargom pękaty kieliszek, do połowy napełniony złocistym koniakiem. Podszedł ku nim.
Tymczasem Joe zapalił fajkę i opadł na fotel obok stolika Dorothy Ormsby, która szybkimi, drobnymi poruszeniami ołówka zapisywała kolejną kartkę swego notatnika. W pewnej chwili skończyła, odłożyła ołówek i uniosła głowę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Cicha jak ostatnie tchnienie»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Cicha jak ostatnie tchnienie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Cicha jak ostatnie tchnienie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.