Joe Alex - Powiem wam, jak zginął

Здесь есть возможность читать онлайн «Joe Alex - Powiem wam, jak zginął» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Powiem wam, jak zginął: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Powiem wam, jak zginął»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joe Alex, popularny autor powieści kryminalnych, wyrusza do posiadłości swego przyjaciela, Iana Drummonda, gdzie w ciszy i spokoju zamierza napisać kolejną książkę. W trakcie jego pobytu u profesora dochodzi jednakże do morderstwa, a wśród podejrzanych ukrywa się sprawca…

Powiem wam, jak zginął — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Powiem wam, jak zginął», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Na pewno zaraz zejdzie. – Alex zatrzymał się i zapalił papierosa – Poszedł odprowadzić żonę na górę.

– Tak, tak, oczywiście. Wiem o tym. Ale myślałem, że może… – Joe zauważył, że młody człowiek nerwowo zaciera ręce.

– Piękna noc – powiedział Alex, żeby coś powiedzieć. Chciał ruszyć dalej. Powinien był teraz spokojnie i w samotności obmyślić całą książkę i raz jeszcze przyjrzeć się z bliska i krytycznie planowanemu przebiegowi jej treści. Potem będzie już mógł spokojnie usiąść do pisania.

– Tak, rzeczywiście, bardzo piękna… – Filip uniósł się lekko na palcach i spojrzał ponad jego ramieniem ku oświetlonej sieni, z wnętrza której zabrzmiały kroki. Ale była to tylko pokojówka Kate.

– Znowu telefon z Londynu do pana, proszę pana – powiedziała i uśmiechnęła się w półmroku do Alexa.

– Do mnie? – zapytał Alex.

– Nie, do pana.

– O, mój Boże. – szepnął Filip, ale tak, że Joe zdołał go usłyszeć. Ruszył szybko ku drzwiom i minąwszy pokojówkę, zniknął w sieni. Młoda i ładna Kate uniosła głowę, spojrzała na księżyc i westchnęła.

– Bardzo piękna noc, proszę pana, prawda?

– Tak, rzeczywiście… – Alex mimo woli obejrzał ją od stop do głów i prędko odwrócił się. – Trzeba iść na spacer po kolacji – mruknął w formie zakończenia rozmowy. Nie czas był teraz na podszczypywanie młodych pokojówek w parku. Chociaż ze wstydem mógł stwierdzić, patrząc w przeszłość, że zdarzało mu się już w życiu i to także.

Mam swoje małe słabości jak każdy człowiek… – powiedział sobie w myśli i równocześnie, jak gdyby jego własna natura chciała mu udowodnić, że ma słuszność, pomyślał o Sarze Drummond, która w tej chwili znajdowała się gdzieś w tym mrocznym parku samotna na jednej z jego wielu krętych alejek. Obejrzał się. Kate znikła, a na jej miejsce pojawiła się szeroka, ciężka sylwetka mężczyzny. Sparrow. Stał rozglądając się po parku. Dostrzegłszy Alexa drgnął, jak gdyby chciał się odwrócić i odejść, ale Joe już otworzył usta.

– Przed chwilą był tu pan Davis i szukał pana. Odszedł teraz do telefonu.

– Tak. Dziękuję panu bardzo… – Sparrow zszedł ze stopnia i nadal rozglądał się dyskretnie, jak gdyby licząc na to, że nikły blask księżyca nie pozwoli dojrzeć ruchów jego głowy. – Oczywiście. Ma do mnie, zdaje się, jakąś pilną sprawę. Na pewno tu wróci. A ja pospaceruję trochę tymczasem.

I nie dodając ani słowa więcej odszedł w przeciwną stronę, oddalając się od miejsca, gdzie stał Alex. Po chwili zniknął w cieniu drzew, wynurzył się raz jeszcze w smudze światła i znowu zniknął, tym razem na dobre. Joe słyszał jeszcze przez chwilę odgłos jego kroków na pokrytej drobnym żwirem powierzchni ścieżki. Kroki te były o wiele szybsze, niż kroki człowieka pragnącego „trochę pospacerować tymczasem”. Jak gdyby Sparrow szedł w jakimś określonym kierunku i chciał jak najprędzej znaleźć się u celu. Joe znowu pomyślał o Sarze Drummond.

Ze złością potrząsnął głową. „To ich bardzo osobista sprawa! – pomyślał. – Nie powinienem się wtrącać do nie swoich rzeczy”.

Ruszył z wolna wzdłuż klombu i zatoczywszy wielkie półkole znalazł się pod jednym z platanów u wejścia lipowej alei. Stała tam długa zielona ławka, którą zauważył już za dnia. Usiadł na niej i pogrążył się w myślach o swojej książce. A raczej miał zamiar pogrążyć się w nich, bo znowu coś stanęło temu na przeszkodzie. Siadając, miał przed sobą dom. Okna lewej strony parteru, gdzie mieściło się laboratorium i gabinet Drummonda, były oświetlone, chociaż zasunięte żaluzje nie pozwalały dostrzec, co dzieje się w środku. Padało z nich lekkie, żółtawe światło, krzyżujące się z zimnym księżycowym blaskiem, tak że siedzący mógł dostrzec wszystko, co znajdowało się pomiędzy domem a ławką. I właśnie zobaczył jakąś postać zdążającą z wolna wokół klombu w jego stronę. W pierwszej chwili pomyślał, że to Filip Davis, ukończywszy rozmowę telefoniczną, wraca na swój posterunek, gdzie będzie oczekiwał Sparrowa, nie wiedząc, że ten ostatni wyszedł już do parku. Ale po chwili światło padło na łysą czaszkę idącego i zaznaczyło ją lekką aureolą. Był to Hastings. Amerykanin szedł z pochyloną lekko głową, ręce założył luźno za plecami i zdawał się zupełnie zajęty swoimi sprawami, do tego stopnia, że prawdopodobnie niewiele obchodziło go piękno nocnego parku, a na pewno nie byłby zadowolony, gdyby musiał w tej chwili rozpocząć rozmowę z kimś, kogo poznał zaledwie dziś rano i z kim nie miał żadnego naturalnego tematu do rozmowy.

Pomyślawszy to wszystko Alex wstał cicho i korzystając z głębokiego cienia, rzucanego przez koronę plątana, wszedł w mrok lipowej alei.

Wrócił myślami do książki. Tak. To było znakomite rozwiązanie. Morderca miał wszystkie motywy zabójstwa pod warunkiem… Ależ tak! Trzeba będzie tylko ukazać dokładnie tło, na którym rozegrają się wypadki. Ten sam dom, podobni ludzie, to samo skrzyżowanie interesów i namiętności…

Rozmyślając zagłębiał się coraz dalej w park i odruchowo skręcił w tę samą ścieżkę, którą za dnia szedł z Drummondem. W pewnej chwili stanął. Znajdował się teraz na samym skraju parku, tuż przed punktem, gdzie ścieżka kończyła się przy owym stoliku i ławce, na której siedzieli po południu. Było bardzo ciemno. Gdzieś w górze odezwał się wielki ptak nocny. Huknął przeraźliwie i załomotał skrzydłami w gałęziach niewidzialnego, ogromnego drzewa. Potem zrobiło się zupełnie cicho.

Lecz Alex nie poruszył się. Byłby przysiągł, że przed chwilą doszedł go dźwięk słów wypowiadanych gwałtownym, przyciszonym szeptem. Spojrzał przed siebie, starając się zobaczyć coś w ciemności. Idąc nieomal na palcach, zrobił jeszcze kilka kroków do miejsca, gdzie zakręt ścieżki zakryty był kępą krzaków. Stanął za nimi i spojrzał. Światło księżyca padało wprost na powierzchnię stolika, kryjąc w cieniu ławkę. Ale nawet ten nikły blask wystarczył, żeby w białej plamie pośród mroku rozpoznał suknię Sary Drummond. Obok niej siedział jakiś człowiek, którego twarzy nie mógł rozróżnić.

Alex chciał cofnąć się natychmiast. Nie podsłuchiwał jeszcze nigdy w życiu i uważał za nikczemność wdzieranie się bez zaproszenia w cudze sprawy. Ale słowa, które usłyszał, zatrzymały go w miejscu.

– Wolałabym, żebyśmy wszyscy umarli: on i ty, i ja! – powiedziała Sara.

– Może i ja bym wolał. – To był Sparrow. Poznał od razu twardy, pozornie spokojny ton jego głosu. – To straszne, ale wydawało mi się, że mnie kochasz. Byłem idiotą.

– Och, Haroldzie… – W tym wykrzykniku kryło się tyle zmęczenia, że człowiek, do którego zwróciła te słowa, wstał.

– Wiem. Teraz wiem wszystko. Gdybym wiedział wtedy… Gdybym wiedział, że zostałem użyty tylko po to, żebyś mogła jeszcze raz sprawdzić, że żaden uczciwy człowiek nie może ci się oprzeć. Masz swoje piękne zabawy. Może są słuszne i uczciwe? Ale ja ich nie rozumiem. Ja… ja po prostu nie rozumiem ich. Zdradziłem żonę dla ciebie, zdradziłem jego, Iana… Jestem podły… Nie umiem już patrzeć ludziom w oczy, nie wiem, co mówię. Ale, niestety, kocham ciebie… A ty, ty kochasz jego. I mówisz mi to spokojnie. Teraz!

– Ale zrozum przecież… – powiedziała Sara. – Zrozum, że w życiu tak bywa. Może i ja myślałam, że… – Umilkła. Potem zdecydowanie, jak gdyby postanowiła przeciąć tę sytuację raz na zawsze i ponieść wszystkie konsekwencje, bez względu na to, jak trudne jej się wydadzą, powiedziała: – Słuchaj! Nie umiem ci powiedzieć nic więcej. Chciałam się z tobą tu spotkać, bo tak dłużej nie może być. Przyjechałam z Londynu, żeby ci to powiedzieć. Tak. Kocham Iana. Nigdy się go nie wyrzeknę. Zrobiliśmy błąd oboje. Ty… ty musisz wrócić do… Lucy, a ja… ja zapomnę. Nigdy ode mnie nie usłyszysz już słowa o tym, o naszych sprawach. Ani ja od ciebie. Musisz żyć, jakby nic się nie stało. Jakby to był sen. To jedyne wyjście. Wierz mi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Powiem wam, jak zginął»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Powiem wam, jak zginął» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Powiem wam, jak zginął»

Обсуждение, отзывы о книге «Powiem wam, jak zginął» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x