Gøran wpatrywał się z przygnębieniem w stół.
– Sąd chce usłyszeć, że kochasz Ullę i że romans z Lillian był incydentem, którego teraz gorzko żałujesz. Pech chciał, że byłeś u niej akurat wieczorem dwudziestego sierpnia. Tak powiedziałeś policji i teraz musisz się tego trzymać.
– Oczywiście. Przecież to prawda!
– Ulla zerwała z tobą po ćwiczeniach w siłowni, przed budynkiem. Pojechałeś stamtąd prosto do Lillian, zgadza się?
– Tak. Najpierw do niej zadzwoniłem.
– Wściekłeś się na Ullę?
– Zirytowała mnie. Wciąż ze mną zrywała, w końcu nie wiedziałem, co o tym myśleć. Cholerne baby, mówią jedno, a robią…
– Uspokój się, Gøran. Uspokój się.
Ponownie opadł na krzesło.
– Nie zabiłem tej kobiety w Hvitemoen. W głowie wszystko mi się pomieszało, mylą mi się czas i daty, lecz jednego jestem pewien: nie zabiłem tej kobiety! Nie widziałem wtedy żywej duszy!
Kręciło mu się w głowie. Czuł się dziwnie, ponieważ rzadko mu się to zdarzało.
– Przesłuchanie poprowadzi Konrad Sejer – powiedział Friis. – Wkrótce po ciebie przyjdzie. Będziesz z nim teraz spędzał sporo czasu. Przez pierwsze dni będzie się zapewne starał zdobyć twoje zaufanie.
– Przez pierwsze dni?
– Nie zapomnij oddychać głęboko. Do niczego się nie przyznawaj. Zachowuj się spokojnie i z godnością. Jeśli stracisz nad sobą panowanie, natychmiast zaatakują. Sejer wygląda na miłego faceta, ale skorzysta z każdej okazji, żeby cię dopaść. Uważa, że to ty ją zamordowałeś, że rozbiłeś jej głowę z wściekłości, ponieważ coś ci się nie udało w życiu. Coś, z czym ona nie miała nic wspólnego. Chyba nie lubisz być odrzucany?
– Założę się, że ty też za tym nie przepadasz! – syknął Gøran, po czym zamknął oczy. – Wydałem na Ullę mnóstwo pieniędzy. Chodziłem z nią tam, dokąd chciała, kupowałem prezenty, płaciłem za kino i za kawiarnię, chociaż ona pracuje i też zarabia. A potem nagle się dowiaduję, że już jej nie interesuję!
– Cóż, nie wysyłamy rachunków byłym sympatiom…
– Jej bym wysłał, gdybym mógł!
– Lubiłeś ją?
Tym razem Gøran pamiętał, żeby policzyć do trzech.
– Człowiek przyzwyczaja się do ludzi. Tym bardziej przez tyle czasu.
Friis spojrzał w okno, jakby w nadziei, że zobaczy tam kogoś, kto będzie mógł mu pomóc.
– Rzeczywiście. Przyzwyczaja się. Przyzwyczaiłeś się do niej, a kiedy odeszła, poczułeś się opuszczony, zgadza się?
– Miałem jeszcze Lillian.
– Miałeś ochotę kogoś uderzyć?
– Nigdy nie uderzyłem Ulli! – wykrzyknął. – Nigdy! Powiedziała, że ją biłem?
– Nie. Ale policja będzie twierdzić, że uderzyłeś kogoś innego, żeby rozładować agresję; że przypadkowo spotkałeś Poonę i zmasakrowałeś ją, samotną w obcym kraju, małą i delikatną. – Adwokat sięgnął po notes i długopis. – Opowiedz mi o tamtym dniu od rana, kiedy się obudziłeś, do nocy, kiedy poszedłeś spać. Godzina po godzinie. Ze szczegółami. Nie spiesz się i niczego nie pomijaj.
– Mówiłem już to policji…
– I powiesz jeszcze raz. To ważne, żeby te opowieści były takie same, rozumiesz?
– Byłem z Lillian… – powtórzył Gøran.
Czy to moja wina? – myślała Linda. Nie przejmowała się tym bardzo. Nie obchodziło jej, czy zamkną Gørana, Nudla czy Modego. Położyła się, udając, że ma migrenę. Matce nie udało się wypędzić jej do szkoły. Leżała, gapiła się na pająka na suficie i prawie przestała jeść. Czuła się cudownie lekka i słaba, rozmarzona. Matka wsiadła do ciężarówki i odjechała. Nie wiedziała więc, że zaraz potem córka wstała i pojechała do sklepu Gunwalda po gazety. Wciąż zajmowały się morderstwem, szczególnie po aresztowaniu Gørana, ale Gøran tego nie zrobił. Człowiek, który zaatakował ją w komórce, był znacznie wyższy i miał inny głos. A więc będą musieli go wypuścić. Może będzie chciał się zemścić na niej za to, co opowiedziała o samochodzie, lecz nie miała siły się bać. Spędzała w łóżku długie godziny na fantazjowaniu. Wyobrażała sobie, że porwał ją okrutny i cyniczny przestępca. Więził ją w ponurym domu, a Jacob zakradł się z pistoletem przez tylne drzwi i uwolnił ją, ryzykując własnym życiem. Ta fantazja występowała w kilku odmianach. Czasem Jacob był ranny, a wtedy ona kładła sobie jego głowę na kolanach i ocierała mu krew ze skroni; czasem to ją trafiała kula, a wtedy on wołał ją po imieniu, tulił, kładł dłoń na jej piersi, ratował. Wariacji było bez liku, tworzyła je bez najmniejszego wysiłku. Zastanawiała się, czy ma własny pistolet, czy może wszystkie są przechowywane na posterunku, skąd policjanci pobierają je i potem zdają. Gdyby tak miała broń… Ostrożności nigdy za wiele. Szczególnie kiedy Gøran wyjdzie na wolność. Zamknęła oczy. Wciąż bolała ją szyja. Plecy zresztą też – za długo leżała. Niemal cieszyła się tym bólem, była zadowolona, że coś jej dokucza. Leżała bez ruchu, cierpiąc z wielkiej miłości.
Do każdego człowieka można jakoś dotrzeć, i ja właśnie zamierzam to uczynić, pomyślał Sejer. Wrażliwa dusza ukryta w twardym ciele. Nie można tam, ot tak, po prostu wejść. Trzeba zaczekać na zaproszenie, a to może potrwać.
Idąc do pokoju, w którym czekał na niego Gøran, myślał o Kollbergu. Operacja już się skończyła, pies był w trakcie wybudzania. Jeszcze przez jakiś czas nie będzie mógł stanąć na łapy.
Gøran siedział przy stole wyraźnie spięty.
– Teraz nasza kolej – powiedział Sejer z uśmiechem.
Rzadko się uśmiechał, ale Gøran nie musiał o tym wiedzieć. Na stole stały butelki z wodą mineralną farris i coca-colą. Pokój był całkiem przyjemny, z dyskretnym oświetleniem i wygodnymi krzesłami.
– Zanim zaczniemy, powinieneś się czegoś dowiedzieć. Masz prawo zażyczyć sobie, żeby przy przesłuchaniu była obecna jeszcze jedna osoba, na przykład Friis. Masz prawo do odpoczynku, jedzenia i picia. W każdej chwili możesz przerwać przesłuchanie i wrócić do celi. Czy to jasne?
– Tak – odparł Gøran zaskoczony tym, że przysługuje mu aż tyle uprawnień.
– Jak ci się układa z Friisem? – zapytał Sejer troskliwym, niemal ojcowskim tonem.
Stara się zdobyć moje zaufanie, pomyślał Gøran. Ale to nieprzyjaciel. Oddychaj: jeden, dwa, trzy.
– Trudno mi ocenić. Nie mam go z kim porównać, nigdy nie potrzebowałem adwokata.
– Dla twojej wiadomości, jest dobry. Jesteś młody, pełen energii, dostałeś więc najlepszego. I nic cię to nie będzie kosztować. Inni zapłacą za ciebie.
– Ma pan na myśli podatników? – zapytał z przekąsem Gøran, zapominając o oddychaniu.
– Właśnie. Na tym polega demokracja.
– Jeśli to rzeczywiście demokracja, powinienem jeszcze dziś być wolny. Nawet jeśli ukrywałem coś przed wami, to jeszcze nie znaczy, że zabiłem tę kobietę.
– Mógłbyś mówić trochę jaśniej?
Gøran pomyślał o Lillian.
– Byłem głupi, starając się chronić zamężną kobietę – powiedział z goryczą. – Powinienem był od razu przyznać się, że byłem wtedy z Lillian.
– Ona mówi co innego – zwrócił mu uwagę Sejer.
– Głupia cipa! – Poderwał się z krzesła, ale zaraz z powrotem usiadł. – Nie rozumiem, dlaczego kobiety nie chcą się po prostu przyznać do tego, co robią w łóżku. Lubią to, jednak wstydzą się tego.
– Kobietom jest trudniej – odparł Sejer. – Z wielu powodów. Czasem wykorzystuje się to przeciwko nim. Lecz ty jesteś mężczyzną, więc nie masz takich problemów. – Napełnił dwie szklanki i podsunął mu jedną. – Porozmawiajmy o czymś innym. Mamy dużo czasu. Masz ładny dom. Mieszkasz w nim od urodzenia?
Читать дальше