– Nigdy nie był w tym domu! Chyba że zaprosiło go któreś z dzieci, ale wątpię. Po co miałby tu przychodzić?
– Przed chwilą powiedziałem. Spotyka się pani z nim?
Nerwowo poprawiła włosy. Były barwy ciemnej miedzi, zebrane na szczycie głowy, z wyjątkiem kilku niesfornych długich kosmyków. Sama fryzura była bardzo oficjalna, ale kosmyki stanowiły oznakę frywolności.
– Doprawdy! Skąd mu to przyszło do głowy? Przecież jestem mężatką!
– Z tego, co wiem, niedługo bierze pani rozwód. Czy mam rację?
Przewróciła oczami.
– Owszem, ale to jeszcze nie znaczy, że uganiam się za młodszymi mężczyznami!
– On ma dziewiętnaście lat – powiedział Sejer.
– A wie pan, ile ja mam?
– Czterdzieści pięć, o ile się nie mylę.
Zaczęła przechadzać się nerwowo.
– Naprawdę nie rozumiem! Dlaczego Gøran opowiada takie rzeczy?
– Może dlatego że to prawda? – Wyraz jej twarzy świadczył o toczącej się walce ze sprzecznymi emocjami. – Zjawiliśmy się tutaj ze względu na pewne informacje, które przekazał nam Gøran. Jeśli może pani potwierdzić, że istotnie tutaj był, i jeśli powie nam pani coś o jego zachowaniu, w znaczący sposób przyczyni się pani do postępu śledztwa. Proszę się dobrze zastanowić, zanim pani odpowie. Pani słowa mogą mieć ogromne znaczenie.
Przyjrzała im się uważnie, po czym wznowiła swoją niespokojną wędrówkę.
– Więc mam ocalić Gøranowi skórę? Ale przecież on nie ma nic wspólnego z tym morderstwem?
– Przecież niedawno stwierdziła pani, że go nie zna, nieprawdaż?
– No, tak… Ale mimo wszystko…
Sejer odczekał chwilę, po czym zapytał:
– Chodzi o to, że musi pani zdecydować, czy ratować Gørana, czy swoją reputację.
Wyszła do kuchni. Wróciła ze szklanką wody, którą wypiła, nie siadając.
– Kiedyś pojechałam z koleżanką na dyskotekę do miasta. Był tam też Gøran w towarzystwie innych młodych ludzi. Tańczyliśmy i odrobinę flirtowaliśmy, ale to wszystko. Widocznie zaczął sobie wyobrażać różne rzeczy i fantazjuje o nich do tej pory. Może jest uzależniony od seksu? Dużo ćwiczy, ma potężne muskuły.
– Zauważyła to pani?
Zarumieniła się i odwróciła.
– Więc w jego opowieści nie ma ani krztyny prawdy? – zapytał Sejer.
Spojrzała mu prosto w oczy.
– Najmniejszej.
Wręczył jej wizytówkę.
– Mój numer, na wypadek gdyby chciała pani porozmawiać. A tak przy okazji: o czym był ten amerykański film?
– O nieszczęśliwej miłości, oczywiście.
Wiadomość o aresztowaniu Gørana Setera była dla Gunwalda prawdziwym szokiem. Co prawda w gazecie nie wymieniono nazwiska, jednak z opisu domyślił się, o kogo chodzi: dziewiętnastoletni chłopak mieszkający z rodzicami kilka kilometrów od miejsca popełnienia przestępstwa, który uprawiał kulturystykę, pracował jako stolarz i jeździł samochodem bardzo podobnym do tego, jaki w pobliżu miejsca zbrodni widział jeden ze świadków. Siorbał kawę, ściskając mocno gazetę w drugiej ręce. To nie mogła być prawda. To nie mógł być Gøran, ten pogodny młody człowiek tryskający energią, który miał stałą dziewczynę, dumnych z niego rodziców, dobrą pracę i porządnych przyjaciół. Tym bardziej że to przecież nie on wrzucił walizkę do jeziora. Zdezorientowany, spojrzał na grubego psa leżącego pod stołem.
– Czyżby to jednak on zrobił? – zapytał głośno. Pies czujnie uniósł łeb. – Bo przecież walizkę wrzucił Einar Sunde…
Gunwald sam był zaskoczony swoimi słowami. Odruchowo obejrzał się przez ramię. Za ciemnymi pniami świerków rozciągała się łąka. Wyglądała jak zakątek raju, jakby nigdy nic się na niej nie wydarzyło. Deszcz spłukał ślady, krew zmasakrowanej kobiety wsiąkła w ziemię i znikła. Muszę zadzwonić, pomyślał. Choćby po to żeby opowiedzieć o walizce. Nie muszę mówić wprost, że to zrobił Einar; wystarczy, jeśli im powiem, że to nie Gøran.
Nic z tego nie rozumiem, myślał, czytając artykuł po raz kolejny. Przyczyną problemów Gørana stały się niespójne wyjaśnienia dotyczące miejsca, w którym przebywał tamtego wieczoru, oczekiwano też na wyniki badań laboratoryjnych kilku dodatkowych dowodów. To właśnie chyba było najgorsze. Biedni Torstein i Helga, pomyślał. A jak szybko roznoszą się plotki! On sam nigdy nie plotkował w kawiarni. Był na to za stary; wolał siedzieć w domu przed telewizorem z kieliszkiem Eau de Vie w dłoni. Gøran z pewnością jest niewinny i policja na pewno sama do tego dojdzie, bez jego pomocy. A jeśli nie? Nie musi tam dzwonić od razu. Powinien się najpierw zastanowić, w jaki sposób powiedzieć im to, co ma do powiedzenia. Ważne, żeby wszystko zrobić, jak należy. Pod żadnym pozorem nie poda nazwiska. Odniósł filiżankę i spodek do kuchni, po czym wziął psa na smycz. Znowu pora na przygotowania, żeby sprzedać cztery kartony mleka, bochenek chleba i może, jeśli szczęście się do niego uśmiechnie, skrzynkę piwa. Pojechał do sklepu, otworzył drzwi, wrzucił do środka paczkę z gazetami. Jeszcze raz popatrzył na pierwszą stronę. Dziwne było wiedzieć, że to nie był Gøran, podczas gdy wszyscy uważali inaczej. Dzięki temu poczuł się ważny, lecz równocześnie dręczył go niepokój. Gdybym był młodszy, zadzwoniłbym dawno temu, pomyślał. Teraz jednak nie mogę się ujawnić. Niedługo przejdę na emeryturę.
Linda usłyszała wiadomość w radio, siedząc w szlafroku przy stole w kuchni. Z niedowierzaniem pokręciła głową. To nie mógł być Gøran, chyba że policja wiedziała o czymś więcej. Potarła szyję. Ciągle ją bolała. Brała środki przeciwbólowe, ale nie pomagały. Wydawało jej się, że otacza ją gęsta mgła, w której znikła światu. Było tam miejsce tylko dla niej i dla Jacoba. Świat ukrył się za nieprzeniknioną mgłą, ale Jacoba widziała bardzo wyraźnie. Niekiedy prowadziła z nim długie rozmowy. Jego głos brzmiał tak prawdziwie…
Gunder zwrócił uwagę na nagłówek, gdy tylko wyjął gazetę ze skrzynki. Przez chwilę stał bez ruchu, patrząc przed siebie. Czuł jedynie ogromne zmęczenie. Ile hałasu, pomyślał. Powinniśmy wszyscy się zamknąć i zasnąć na zawsze. Powłócząc nogami, wrócił do domu, usiadł i zaczął czytać.
Mode ze stacji benzynowej wyjątkowo długo obsługiwał klientów, ponieważ każdy miał swój pogląd na tę sprawę. Szybko dokonał się podział na dwa obozy: tych, którzy wierzyli w niewinność Gørana, oraz tych, którzy bez wahania go potępiali. Nieliczni wzruszali ramionami i odwracali wzrok, zdając sobie sprawę, że któregoś dnia i tak zapadnie wyrok.
Na posterunku przygotowano się do pierwszego przesłuchania. Gøran wszedł z podniesioną głową. Przypomniał sobie twarz matki w oknie i milczącego ojca. I te jego oczy, pełne wątpliwości. Ojciec nigdy nie należał do rozmownych, matka za to płakała jak dziecko. Inspektor szedł przed nim. Milczał. Bardzo to wszystko dziwne, myślał Gøran. Jak ze snu. Policjanci byli jednak uprzejmi i nikt nie zamierzał go bić. Za jego plecami tłoczyli się dziennikarze. Nie krył się przed nimi, szedł spokojnie, pewnym krokiem. Powiedziano mu, że jego adwokat jest już w drodze. Będzie go bronił. Powinien mu zaufać.
Dlaczego mu to mówili? Usiłował odgadnąć, jakie postępowanie jest najrozsądniejsze w tej nieprawdopodobnej sytuacji. Dlaczego w ogóle go tu sprowadzili? Czego się dowiedzieli? Szli krok w krok z nim poważni i skupieni. Od czasu do czasu przystawali, kiedy z któregoś pokoju wychodziła jakaś osoba z kolejnym stosem papierów. On również zatrzymywał się wtedy i czekał, ruszał, kiedy oni ruszali. Miał sucho w ustach. Dokąd szli? Do pustego pokoju ze świecącą w oczy lampą? Będzie tam sam z przesłuchującym czy znajdą się tam również świadkowie? Oglądał przecież tyle filmów. Przed oczami przemykały mu strzępy wspomnień: ludzie krzyczący i walący pięściami w stół, wyczerpanie, brak snu, brak posiłków, powtarzane w kółko te same pytania. Jeszcze raz. Zaczynamy od początku. Co się wydarzyło, Gøran?
Читать дальше