Było oczywiste, że detektyw Sloane ma w zanadrzu coś nowego. Chciałbym przypomnieć o kilku sprawach, mających związek z tym zabójstwem. Gdy dzwoniła pani na pogotowie policyjne wczoraj wieczorem, była pani bardzo zdenerwowana. Lacey uniosła brwi. Miałam ku temu dość powodów – odparła, kiwając głową.
– Jak najbardziej. Powiedziałbym nawet, że kiedy z panią rozmawialiśmy, gdy przyjechaliśmy na miejsce, była pani w szoku.
– Pewnie tak było.
Rzeczywiście, większość z tego, co działo się poprzedniego wieczora, Lacey pamiętała jak przez mgłę.
– Nie odprowadziłem pani do drzwi, kiedy pani wychodziła, okazuje się jednak, że miała pani dość przytomności umysłu, żeby zabrać z szafy przy wyjściu swoją torebkę.
– Rzeczywiście, przechodząc obok szafy, przypomniałam sobie o torebce.
– Pamięta pani może, że w tym czasie w przedpokoju robiono zdjęcia?
Lacey spróbowała to sobie przypomnieć. Cienka warstwa proszku na meblach. Błysk lamp.
– Pamiętam – odparła.
– W takim razie, może zechce pani rzucić okiem na to zdjęcie. – Sloane przesunął ku niej po biurku fotografię o wymiarach dwadzieścia pięć centymetrów na dwadzieścia pięć. – To, co pani widzi, jest powiększeniem fragmentu rutynowego zdjęcia, zrobionego w przedpokoju. – Sloane kiwnął głową w kierunku młodszego kolegi. – Detektyw Mars to zauważył.
Lacey nie mogła oderwać oczu od zdjęcia. Widać było na nim ją samą, stojącą bokiem i kurczowo ściskającą torebkę, odsuwającą ją jak najdalej od Ricka Parkera, który wyciąga rękę, chcąc pomóc Lacey.
– Jak widać, nie tylko pamiętała pani o swojej torbie, ale jeszcze upierała się, żeby jej nie wypuścić z ręki.
– Z przyzwyczajenia. W kontaktach z kolegami z pracy kładę szczególny nacisk na to, żeby polegać wyłącznie na sobie – wyjaśniła Lacey spokojnym głosem. – Przypuszczam, że działałam odruchowo. Nie wiem, o czym wówczas myślałam.
– Jestem przekonany, że pani dobrze wie – powiedział detektyw Sloane. – Była pani świadoma’ tego, co robi. Musi pani wiedzieć, że znaleźliśmy w szafie ślady krwi Izabelli Waring. Jak pani sądzi, skąd się tam wzięła jej krew?
Pamiętnik Heather – pomyślała Lacey. Luźne kartki, zbroczone krwią. Kiedy upychała je w torebce, kilka upadło na dywan, którym wyłożone było dno szafy. Ręce Lacey również były pobrudzone krwią. Tego jednak nie mogła powiedzieć detektywowi; jeszcze nie teraz. Najpierw musi sama przeczytać co na nich jest napisane. Lacey spojrzała na swoje dłonie. Powinnam coś powiedzieć – pomyślała. – Ale co?
Sloane pochylił się ku niej, jeszcze bardziej agresywny niż dotąd, oskarżający.
– Pani Farrell, nie wiem, w co pani gra, ale coś pani ukrywa. To nie jest zwyczajne morderstwo. Mężczyźnie, przedstawiającemu się jako Curtis Caldwell, nie chodziło o obrabowanie mieszkania, a zabójstwo Izabelli Waring nie było przypadkowe. To przestępstwo starannie przygotowano i wykonano. Tylko pani przyjście nie było ujęte w planach. – Policjant zamilkł, by po chwili podjąć z irytacją: – Mówiła nam pani, że zabójca miał przy sobie skórzany segregator pani Waring. Proszę mi jeszcze raz powiedzieć, jak ten segregator wyglądał.
– To niczego nie zmieni – odparła Lacey. – Segregator miał typowy rozmiar i zamykał się na suwak, żeby nic ze środka nie wypadało.
– Czy już kiedyś to pani widziała? – Sloane przesunął ku niej jakąś kartkę. Lacey spojrzała na nią. Była zapisana ręcznym pismem.
– Nie jestem pewna – powiedziała.
– Proszę przeczytać.
Lacey przebiegła tekst wzrokiem. Nosił datę sprzed trzech lat. Zaczynał się tak:
Baba znów przyszedł obejrzeć przedstawienie. Zaprosił nas wszystkich na kolację do restauracji…
Pamiętnik Heather – pomyślała. – Musiałam zgubić tę kartkę, a może nawet kilka – zaniepokoiła się.
– Czy już to pani widziała? – Sloane powtórzył pytanie.
– Wczoraj po południu, kiedy przyprowadziłam do mieszkania pani Waring mężczyznę znanego mi jako Curtis Caldwell, żeby mu pokazać lokal, Izabella siedziała przy biurku w bibliotece. Segregator był otwarty, a ona czytała wyjęte z niego kartki. Nie mogę z całą pewnością twierdzić, że to jedna z nich, ale to możliwe.
Przynajmniej tym razem mówię prawdę – pomyślała. Nagle zrobiło się jej żal, że nie skopiowała pamiętnika rano, przed przyjściem na komisariat.
Postanowiła bowiem oryginał oddać policji, jedną kopię Jimmy’emu Landiemu, a drugą zachować dla siebie. Izabelli chodziło o to, żeby Jimmy przeczytał pamiętnik. Było oczywiste, że spodziewała się, że ojciec Heather zauważy w nim coś znaczącego. Z kopii wyczyta to sumo co z oryginału; podobnie Lacey, której z jakiegoś powodu Izabella kazała przysiąc, że i ona przeczyta pamiętnik.
Znaleźliśmy tę kartkę w sypialni, pod krzesłem – powiedział Sloane. – Może istnieją jeszcze inne? Czy sądzi pani, że to możliwe? – Nie zaczekał na odpowiedź. – Wróćmy do śladów krwi Izabelli, znalezionych na podłodze szafy. Domyśla się pani może, skąd się tam wzięły?
– Miałam pobrudzone krwią ręce – odparła Lacey. – Przecież pan wie.
– A jakże, wiem, ale wczoraj, kiedy pani przed wyjściem wyjmowała swoją torbę z szafy, pani dłonie nie ociekały krwią. Co się mogło wydarzyć? Może przed naszym przybyciem do mieszkania wzięła pani coś z sypialni Izabelli Waring i schowała w swojej torbie? Tak sądzę. Może zechce nam pani powiedzieć, co to było? Może po pokoju porozrzucanych było więcej takich kartek jak ta, którą pani przed chwilą przeczytała? Mam rację?
– Spokojnie, Eddie. Pozwól, że Lacey odpowie na twoje pytania – skarcił go Mars.
– Lacey może mówić tak długo, jak tylko zechce, Nick – odburknął Sloane – ale to nie zmieni faktów. Jestem pewien, że zabrała coś z tamtego pokoju. Nie zastanawia cię, dlaczego niewinny, przypadkowy świadek miałby zabierać coś z domu ofiary? A może pani potrafi mi wytłumaczyć, dlaczego? – spytał Lacey.
Lacey bardzo chciała im powiedzieć, że ma pamiętnik i wyjaśnić, dlaczego go zabrała. Ale jeśli to zrobię – rozważała gorączkowo – zażądają, żebym im go natychmiast oddała. Nie pozwolą mi zrobić kopii dla ojca Heather. Pod żadnym pozorem nie wolno mi powiedzieć, że dla siebie też chcę zrobić odbitkę. Zachowują się tak, jakby podejrzewali, że mam ze śmiercią Izabelli coś wspólnego – myślała dalej. – Jutro oddam im oryginał.
Lacey wstała.
– Nie, nie umiem tego wytłumaczyć – powiedziała. – Czy to już wszystko, detektywie?
– Tak, na dzisiaj to wszystko, proszę jednak pamiętać, że zatajenie prawdy podczas śledztwa w sprawie o zabójstwo zagrożone jest surową karą. To przestępstwo – dodał groźnym tonem. – Jeszcze jedno! Jeśli wzięła pani resztę kartek, będę się musiał poważnie zastanowić, czy rzeczywiście jest pani tylko niewinnym świadkiem. Ostatecznie, to pani przyprowadziła mordercę do mieszkania Izabelli Waring.
Lacey wyszła bez słowa. Powinna pójść prosto do biura, najpierw jednak musiała wstąpić do domu po pamiętnik Heather Landi. Postanowiła zostać w pracy nieco dłużej, żeby po wyjściu reszty personelu zrobić odbitki. Jutro odda oryginał Sloane’owi. Postaram się mu wytłumaczyć, dlaczego zabrałam te kartki – myślała zdenerwowana.
Zamierzała zatrzymać taksówkę, ale po namyśle postanowiła pójść pieszo. Promienie słońca świecącego wysoko na niebie rozgrzewały ją przyjemnie. Nadal czuła się przemarznięta do szpiku kości. Przechodząc Drugą Aleją, poczuła, że ma kogoś za plecami. Odwróciwszy się szybko, napotkała zdziwione spojrzenie starszego mężczyzny.
Читать дальше