Pod koniec każdego z fragmentów widniała notatka Pelhama: „Dwuminutowa rozmowa na temat materiału filmowego między senator J. i Pat T”.
Pat zagryzła wargi.
Oba fragmenty nie były ze sobą zsynchronizowane, na czym jej bardzo zależało. Gdzie podziała się moja twórcza kontrola nad tym filmem? – zastanawiała się dziennikarka. To wszystko jest robione zbyt szybko. A raczej po partacku.
Kiedy zaczęła przeglądać listy od wyborców, odezwał się telefon. Dzwonił Sam.
– Pat, czytałem, co się stało. Dzwoniłem do biura wynajmu mieszkań w mojej dzielnicy – mieszkał w Watergate Towers. – Mają kilka wolnych apartamentów. Chciałbym, abyś przeniosła się do jednego z nich na miesiąc, dopóki nie złapią tego typa.
– Sam, nie mogę. Wiesz, pod jaką jestem presją. Wezwałam ślusarza. Policja zamierza obserwować dom. Wszystkie moje materiały do pracy są tutaj. – Spróbowała zmienić temat: – A tak naprawdę to mam kłopot, jak się ubrać na kolację do Białego Domu.
– Zawsze wyglądasz uroczo. Abigail też tam będzie. Spotkałem ją dzisiaj przypadkiem.
Niedługo potem zadzwoniła sama pani senator, aby wyrazić swoje ubolewanie z powodu włamania. Później przeszła do rzeczy:
– Niestety, sugestia, że otrzymujesz pogróżki z powodu programu, na pewno doprowadzi do różnego rodzaju domysłów. Chciałabym już naprawdę z tym skończyć, Pat. Oczywiście, kiedy program zostanie wyemitowany przez telewizję, pogróżki ustaną, nawet jeśli pochodzą od jakiegoś wariata. Czy przejrzałaś filmy, które ci dałam?
– Tak – odrzekła Pat. – To świetny materiał; zaznaczyłam te części, które chcę wykorzystać. Ale potrzebny mi Toby. Muszę mieć nazwy pewnych miejsc i więcej szczegółów.
Ustaliły, że kierowca przyjedzie w ciągu godziny. Pat odłożyła słuchawkę z uczuciem, że w opinii Abigail Jennings stała się kłopotliwa.
Toby przyjechał po czterdziestu pięciu minutach. Mówił zdecydowanym głosem i uśmiechał się do Pat.
– Szkoda, że mnie nie było, kiedy ten żartowniś próbował tu wejść – powiedział. – Starłbym go na miazgę.
– Byłoby znacznie lepiej.
Usiadł przy stole w bibliotece; a Pat włączyła projektor.
– To stary kongresman Porter Jennings – odpowiedział Toby na jedno z pytań. – Ten, który oświadczył, że nie odejdzie na emeryturę, jeśli Willard nie zajmie jego miejsca. Zna pani te stare rody z Wirginii. Myślą, że cały świat do nich należy. Ale muszę powiedzieć, że utarł nosa swojej szwagierce, kiedy poparł Abigail w staraniach o miejsce po Willardzie. Matka Willarda, ta stara diablica, robiła wszystko, żeby nie dopuścić Abby do Kongresu. Mówiąc między nami, ona jest dużo lepszym kongresmanem od męża. On był za mało przebojowy. Wie pani, co mam na myśli?
Zanim przyjechał Toby, Pat przejrzała notatki prasowe na temat sprawy Eleanor Brown. To wszystko było zbyt proste. Dziewczyna powiedziała, że kierowca zadzwonił do niej i wysłał ją do biura wyborczego. Pięć tysięcy dolarów znaleziono w piwnicy domu, w którym mieszkała.
– Czy sądzisz, że Eleanor spodziewała się wymigać tak naiwną opowiastką? – spytała Toby'ego.
Rozparł się w skórzanym fotelu, założył nogę na nogę i wzruszył ramami. Pat zauważyła cygaro w kieszeni na piersi mężczyzny. Krzywiąc się w duchu, pozwoliła mu zapalić. Dużą twarz mężczyzny pokryła sieć zmarszczek, kiedy się uśmiechnął.
– Bardzo dziękuję. Pani senator nie znosi dymu cygara. Nie pozwalam sobie nawet na jedno pociągnięcie w samochodzie, bez względu na to jak długo na nią czekam.
Zapalił cygaro i wypuścił duży kłąb dymu.
– Eleanor Brown – przypomniała Pat. Siedziała z łokciami na kolanach, opierając podbródek na dłoniach.
– Według mnie – zaczął konfidencjonalnie Toby – Eleanor nie myślała, że ktoś w jakimś momencie zauważy brak pieniędzy. Prawo zaostrzyło się od tamtego czasu, lecz rzeczywiście bywało, że w sejfie biura wyborczego przechowywano duże pieniądze przez kilka tygodni, a nawet dłużej.
– Ale siedemdziesiąt pięć tysięcy dolarów w gotówce?
– Panno Traymore… Pat, musisz zrozumieć, że wiele przedsiębiorstw lansuje kandydatów. Chcą być pewni, że są razem ze zwycięzcą. Oczywiście, nie wolno po prostu zanieść gotówki senatorowi do biura. To jest niezgodne z prawem. Jeśli więc ktoś zamierza ofiarować większą sumę, idzie do senatora, mówi mu o tym, a potem wychodzi z jego czy jej asystentem na spacer po Kapitolu i wtedy przekazuje pieniądze. Senator nie dotyka ich, lecz o nich wie. Są dokładane bezpośrednio do funduszu wyborczego. Ponieważ jednak jest to gotówka, sprawa przestaje być taka oczywista po wyborach. Rozumiesz, o co mi chodzi?
– Tak, rozumiem.
– Nie zrozum mnie źle, to jest legalne. Phil otrzymał jakieś duże dotacje dla Abigail i Eleanor oczywiście o tym wiedziała. Może miała chłopaka, który zaangażował się w jakiś interes, i tylko pożyczyła sobie te pieniądze. Potem, kiedy wszystko tak szybko się wydało, musiała wymyślić jakieś wytłumaczenie.
– Nie sądzę, żeby była aż tak sprytna – zauważyła Pat, myśląc o zdjęciu Eleanor z czasów liceum.
– No cóż, jak powiedział prokurator, cicha woda brzegi rwie. Nie chciałbym cię popędzać, Pat, ale pani senator zaraz będzie mnie potrzebować.
– Jeszcze tylko jedno lub dwa pytania. Zadzwonił telefon.
– Załatwię to szybko. – Podniosła słuchawkę. – Pat Traymore.
– Jak leci, kochanie? – Natychmiast rozpoznała staranny, wymodulowany głos.
– Dzień dobry, panie Saunders.
Zbyt późno przypomniała sobie, że Toby zna Jeremy'ego. Jej gość gwałtownie uniósł głowę. Czy skojarzy to nazwisko z Jeremym Saundersem, którego znał w Apple Junction?
– Próbowałem dodzwonić się do pani wiele razy wczoraj wieczorem – oznajmił Saunders.
Tym razem nie był pijany. Pat miała pewność co do tego.
– Nie zostawił pan wiadomości.
– Nagrane wiadomości mogą być wysłuchane przez niepowołane osoby. Czy zgodzi się pani ze mną?
– Proszę chwilę zaczekać.
Pat spojrzała na Toby'ego. W zamyśleniu palił cygaro i zdawał się nie zwracać uwagi na rozmowę. Może nie skojarzył nazwiska Saunders z człowiekiem, którego nie widział trzydzieści pięć lat.
– Toby, to prywatna rozmowa. Czy nie mógłbyś… Wstał szybko, zanim zdążyła skończyć.
– Mam poczekać na zewnątrz?
– Nie, odłóż tylko słuchawkę, kiedy dojdę do aparatu w kuchni. – Jeszcze raz powtórzyła powoli jego imię, tak żeby Saunders je usłyszał i nie zaczął mówić, dopóki nie upewni się, że tylko Pat jest przy telefonie.
Toby wziął słuchawkę jak gdyby nigdy nic, ale był pewien, że dzwoni Jeremy Saunders. Dlaczego telefonował do Pat Traymore? Czy dziennikarka kontaktowała się z nim? Abigail będzie wściekła. W telefonie słychać było nikły szmer oddechu. O wredny śmierdziel, pomyślał. Niech tylko się odważy opluwać Abby…
Usłyszał głos Pat:
– Toby, czy mógłbyś odłożyć słuchawkę?
– Jasne. – Jego głos zabrzmiał ciepło.
Odłożył słuchawkę z wyraźnym trzaskiem i nie ośmielił się jej podnieść.
– Toby – powiedział Saunders z niedowierzaniem. – Niech pani nie mówi, że zadaje się pani z Tobym Gorgone'em.
– Pomaga mi przy pewnych materiałach do programu – wyjaśniła cicho Pat.
– Oczywiście. Jest wszędzie tam, gdzie nasza pani polityk, prawda? Pat, chciałem zadzwonić, bo uświadomiłem sobie, że mieszanina wódki i pani współczucia sprawiły, iż byłem raczej niedyskretny. Nalegam, aby nasza rozmowa bezwzględnie została między nami. Moja żona i córka nie byłyby szczęśliwe, słysząc ponurą historyjkę o moich kłopotach z Abigail, przedstawioną w telewizji całego kraju.
Читать дальше