Mary Clark - W Pajęczynie Mroku

Здесь есть возможность читать онлайн «Mary Clark - W Pajęczynie Mroku» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W Pajęczynie Mroku: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W Pajęczynie Mroku»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przeszło dwa lata po tym, jak schwytano go wybiegającego z mieszkania, w którym pozostał trup zamordowanej Niny Peterson, Ronald Thompson ma zostać stracony. Choć nigdy nie przyznał sie do zbrodni, oprócz matki nikt nie wierzy w jego niewinność. Kontrowersje budzi natomiast sam problem kary śmierci. Jej przeciwniczką jest młoda pisarka Sharon Martin, natomiast kochający ją Steve Peterson, mąż zamordowanej kobiety i ojciec siedmioletniego Neila, przychyla się do opinii zwolenników przeprowadzenia egzekucji. Jest jednak jeszcze ktoś, kto doskonale wie, że Roland jest niewinny. To prawdziwy morderca Niny, który planuje porwanie Sharon i Neila. Zamierza on wyłudzić od Steve'a 82 tys. dolarów, a następnie zamordować kobietę i chłopca.

W Pajęczynie Mroku — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W Pajęczynie Mroku», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zadzwoni tuż przed wejściem do samolotu. Do kogo zadzwoni?

Jeszcze raz do domu pogrzebowego? Nie.

Kto będzie pewien, że ten telefon nie jest głupim dowcipem?

Już wie! Uśmiechając się i przewidując reakcję, jaką wywoła swoim telefonem, poszedł po następną kawę. Dwanaście po dziesiątej wyszedł z baru, ściskając w ręce uchwyt walizki. Specjalnie zwlekał tak długo, aby ochroniarze spieszyli się, prześwietlając podręczny bagaż. Nikt nie będzie zbyt zainteresowany jego walizką. Linie lotnicze lubiły trzymać się rozkładu lotów.

O dziesiątej piętnaście wśliznął się do budki przy wejściu numer dziewięć, wyjął ćwierćdolarówkę i wykręcił numer. Gdy usłyszał, że telefon po drugiej stronie został odebrany, szeptem przekazał wiadomość. Potem delikatnie odłożył słuchawkę, podszedł do miejsca odpraw i bez problemów minął kontrolę.

Światełko wzywające do zajmowania miejsc w samolocie migało, gdy przeszedł przez poczekalnię do rękawa, prowadzącego na pokład.

Była godzina dziesiąta szesnaście.

42

Ubranie było wilgotne, ciepłe i lepkie. Krew. Mocno krwawiła. Umrze. Lally wiedziała o tym. Czuła to. W mózgu pojawiło się zaćmione, zanikające światełko. Ktoś ją zabił… Ten człowiek, który zabrał jej pokój, teraz odebrał jej życie.

Pokój, jej pokój! Chciała w nim umrzeć. On już nie wróci.

Będzie się bał. Może nikt jej nie znajdzie, ukrytej w pokoju jak w grobowcu. Będzie pochowana w jedynym domu, jaki kiedykolwiek miała. Będzie tam spała na wieki, w kojącym szumie pociągów. Umysł rozjaśniał się… Nie miała wiele czasu, wiedziała o tym.

Świadoma tego, że w prawej ręce ściska klucz, Lally próbowała się podnieść. Coś ciągnęło… Nóż… Nóż wciąż tkwił w jej ciele. Nie mogła go dosięgnąć… Zaczęła się czołgać… Leżała nogami w kierunku schodów i musiała się odwrócić. Z ogromnym wysiłkiem przesuwała się wolno, centymetr po centymetrze, aż ustawiła się twarzą w stronę pokoju. Co najmniej pięć metrów do schodów, a potem schody. Czy podoła? Lally potrząsnęła głową. Czuła krew wypływającą z ust. Usiłowała ją wypluć.

Prawa ręka… Trzymaj mocno klucz… Lewa ręka naprzód… Prawe kolano pociągnij do przodu… Lewe kolano… Prawa ręka… Zrobi to. Jakoś zdoła wejść na schody.

Już wyobrażała sobie, jak otwiera drzwi, zatrzaskuje je za sobą, czołga się, wciąga na łóżko, leży, zamyka oczy, czeka.

W pokoju śmierć przyjdzie do niej jak przyjaciółka; przyjaciółka z chłodnymi, delikatnymi rękami…

43

Są już martwi, pomyślał Steve. Gdy jesteś skazany, to tak jakbyś był już martwy. Dziś po południu matka Ronalda Thompsona przyjedzie odebrać ciało syna. Dziś po południu ludzie z zakładu pogrzebowego udadzą się na miejsce eksplozji i będą czekać na ciała Sharon i Neila. Gdzieś w stanie Nowy Jork, przeszukując gruzy…

Stał przy oknie. Na zewnątrz czekała grupa reporterów i kamery telewizyjne.

– Słowa biegną szybko – powiedział. – My, sępy ze środków masowego przekazu, kochamy dobre tematy. Przed chwilą dzwonił Bradley:

– Steve, co mogę zrobić? – zapytał.

„Nic. Nic. Daj mi znać, jeśli przypadkiem zobaczysz ciemnozielonego volkswagena z facetem około czterdziestki w środku. Prawdopodobnie samochód ma zmienione tablice rejestracyjne, więc to nic nie da. Mamy godzinę i dwadzieścia minut”.

– Co zrobiliście w związku z tą informacją o bombie? – spytał Taylora.

– Postawiliśmy w stan gotowości wszystkie większe miasta stanu. Nic więcej nie możemy zrobić… Eksplozja w stanie Nowy Jork… Czy wie pan, ile tysięcy kilometrów kwadratowych obejmuje ten obszar? Panie Peterson, wciąż istnieje podejrzenie, że to tylko mistyfikacja. Mamy na myśli groźbę wybuchu… telefon do zakładu pogrzebowego…

Nie, nie, jest za późno, myślał Steve. Bill i Dora Lufts wprowadzili się do jego domu po śmierci Niny. Zostali tu, aby wyświadczyć mu przysługę, zająć się Neilem i nim. Ale Bili Lufts, opowiadając wszystkim o życiu Steve’a, mógł spowodować porwanie Neila i Sharon… ich śmierć. Krąg śmierci… Nie, proszę, niech oni żyją, pomóż nam ich odnaleźć…

Steve odwrócił się od okna. Hank Lamont wszedł do pokoju razem z Billem. Raz jeszcze powtarzali całą historię. Znał ją już na pamięć…

– Panie Lufts, dużo pan rozmawiał z tym Artym. Proszę, niech pan spróbuje sobie przypomnieć, czy on wspominał kiedyś o jakimś szczególnym miejscu, dokąd chciałby pojechać… Meksyk… albo Alaska?…

Bili potrząsnął głową. To wszystko przerastało jego możliwości pojmowania. Oni podejrzewali, że to Arty porwał Neila i Sharon. Arty, spokojny chłopak, dobry mechanik. Parę tygodni temu Bili pojechał do niego. Zabrał ze sobą Neila. Dokładnie pamięta ów dzień, bo następnej nocy chłopiec miał ostry atak astmy. Bili rozpaczliwie próbował sobie przypomnieć, co mówił Arty. Ale wyglądało na to, że tamten nigdy zbyt wiele nie mówił. Raczej był zainteresowany opowieściami Billa.

Hank był na siebie wściekły. Siedział wtedy w barze Mill Tavern i stawiał tym facetom piwo! Powiedział potem w komisariacie, żeby sobie nie zawracali głowy sprawdzaniem ich. Jak mówił Hughie, wszystko, co człowiek robi, pozostawia ślady… Widział, jak ten facet wychodzi z baru – a on, Hank, niczego nie podejrzewał. Zmarszczył brwi. Był jakiś zgrzyt w tym, co Arty powiedział, wychodząc. Co to było? Bili opowiadał:

– …miły, spokojny facet… pilnuje swego nosa… Może trochę mnie wypytywał… Wydawało mi się, że jest po prostu przyjazny i interesuje się tym, co mówię…

– Chwileczkę – przerwał mu Hank.

– O co chodzi? – Hugh odwrócił się do młodszego agenta. – Masz coś…

– Może. Kiedy Arty wychodził razem z innymi… oni powiedzieli coś o tym, że nie będą mieli okazji już go zobaczyć, nim wyjedzie do Rhode Island…

– Taaak. Tu mi kaktus wyrośnie, jeśli Arty wybiera się do Rhode Island… – mruknął Hugh.

– O to mi właśnie chodzi. Powiedział coś innego, a ten facet od reklamy, Allan Kroeger, podsumował to żartem… Żartem o… malowanej pustyni. O to chodzi.

– O co? – spytał Taylor, nic nie rozumiejąc.

– Kiedy powiedzieli: „Szkoda, że Billa Luftsa tu nie ma i nie może cię pożegnać”, Arty odrzekł: „Rhode Island to nie Arizona”. Czy to może być przejęzyczenie?

– Wkrótce się przekonamy. – Hugh sięgnął do telefonu.

Wszedł Roger Perry. Położył dłoń na ramieniu Steve’a i razem z nim przysłuchiwał się, jak Taylor rzuca rozkazy do słuchawki, nakazując zdumionym ludziom z FBI iść nowym śladem.

– Jeśli wybiera się do Arizony, dostaniemy go, panie Peterson, mogę to panu obiecać.

– Kiedy? – zapytał bezbarwnym głosem Steve. Twarz Rogera miała kolor popiołu.

– Steve, chodźmy stąd – zaproponował. – Glenda chce, abyś przyszedł do nas. Proszę cię.

Steve potrząsnął przecząco głową.

– Pójdziemy obaj – powiedział szybko Hugh. – Hank, zajmij się tu wszystkim.

Peterson zastanowił się chwilę.

– W porządku – zgodził się i ruszył do frontowych drzwi.

– Nie, chodźmy tylnym wyjściem i przez las. Uniknie pan reporterów – doradził Taylor.

Cień uśmiechu zawisł na moment na ustach Steve’a.

– O to właśnie chodzi. Nie mam zamiaru ich unikać. – Otworzył drzwi. Fala reporterów natychmiast ruszyła w jego stronę. Podstawiono mu pod nos mikrofony. Kamery telewizyjne ustawiono tak, aby uchwycić jego wychudłą, zmęczoną twarz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W Pajęczynie Mroku»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W Pajęczynie Mroku» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «W Pajęczynie Mroku»

Обсуждение, отзывы о книге «W Pajęczynie Mroku» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x