Marek Krajewski - Liczby Charona

Здесь есть возможность читать онлайн «Marek Krajewski - Liczby Charona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Liczby Charona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Liczby Charona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Każdy może zostać Bogiem, wystarczy tylko poznać odpowiedni kod.
Maj 1929 roku. Lwów. Komisarz Edward Popielski wyleciał z policji za niesubordynację. Wreszcie ma czas na rozwiązywanie zagadek matematycznych i… na miłość. Namówiony przez piękną Renatę podejmuje się ryzykownego zlecenia i szybko wpada w kłopoty. A we Lwowie znów wrze. Brutalne morderstwa wstrząsają miastem. I tylko policja wie, co kryje w sobie tajemniczy list od mordercy.
W Liczbach Charona Popielski ma szansę zmienić swoje życie – wrócić do policji i założyć rodzinę z ukochaną kobietą. Ale miłość jest ślepa, podobnie jak sprawiedliwość…

Liczby Charona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Liczby Charona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Co na przykład? – parsknął śmiechem Kocowski. – Że pan jest łysy, a pan Kacnelson jest Polakiem wyznania mojżeszowego?

– Wypraszam sobie! – wybuchnął Kacnelson. – Jestem wyznania ewangelicko-reformowanego!

– Właśnie tak, drogi panie naczelniku – ciągnął spokojnie Popielski. – Gdyby się okazało, że samogłoski w moim nazwisku w języku keczua utworzą wyraz „łysy”, a w nazwisku mojego młodszego kolegi – „protestant”. Co wtedy? Też by się pan tak wesoło śmiał czy może doszedłby pan do wniosku, że coś jest na rzeczy? No, bardzo proszę mi odpowiedzieć! – ostatnie zdanie wypowiedział już podniesionym głosem.

Kocowski zagryzł zęby i zamyślił się głęboko. Teraz w oczy patrzyli mu wszyscy jego podwładni.

– Musiałbym przyznać, że to by było zadziwiające – zaczął wolno – ale wcale nie jestem pewien, czy podjąłbym tak szeroko zakrojone środki, by wyjaśnić ten przypadek… A ponadto – ożywił się – chyba jest różnica, mój panie, pomiędzy przypadkową być może gematrią 68 w nazwiskach ofiar a zdumiewającą zbieżnością w pańskim patagońskim przykładzie!

Zapadła cisza. Popielski obrócił kilkakrotnie sygnet na palcu. Ten gest Zaremba wziął za magiczny, nie wiedział, że sygnet jest w myślach przyjaciela kastetem, którym zostanie teraz zadany Kocowskiemu nokautujący cios.

– Ta gematria 68 nie jest przypadkowa. – Podszedł do tablicy i wziął kredę w palce. – Otóż, moi panowie, pierwszą ofiarę można nazwać, parafrazując język biblijny, prorokinią, drugą zaś nierządnicą. – Napisał na tablicy po polsku oba te wyrazy. – Takie były ich profesje. Wróżka i prostytutka. Po hebrajsku odpowiednio n ebi’ah i zonah. – Dopisał przy polskich wyrazach ich odpowiedniki

Liczby Charona - изображение 30

– Gdy policzymy wartości tych hebrajskich liter, wie pan, naczelniku, ile nam wyjdzie?

– 68? – zapytał cicho Kocowski.

– Tak jest, i jeden, i drugi wyraz ma gematrię 68. – Popielski otrzepał palce z kredy. – Morderca zabił zatem dwie kobiety o nazwiskach, których spółgłoski dają gematrię 68, i zawodach, których spółgłoski dają gematrię 68. Dlaczego? Nie wiem. Ale wiem jedno: muszę iść do biura ewidencji ludności i przejrzeć nazwiska wszystkich obywateli naszego miasta. Na pierwszy rzut oka oddzielę ogromną większość, czyli te, które mają gematrię większą niż 100. A potem policzę wartość wszystkich spółgłosek w tych nazwiskach, które mi pozostaną. Kiedy mi wyjdzie „68”, sprawdzę, jaki zawód wykonuje dana osoba, i wtedy zatelefonuję do rabina Schatzkera. Dowiem się od niego, jak ten zawód przetłumaczyć na hebrajski. Kiedy podliczę litery w hebrajskim oznaczeniu profesji i znów wyjdzie mi gematria 68 – uderzył gwałtownie pięścią w tablicę – mam przyszłą ofiarę! Ma pan jeszcze jakieś uwagi, naczelniku?

– Nie uwagę, lecz polecenie – butny ton Kocowskiego kontrastował z jego niepewnym spojrzeniem. – Niech pan jutro idzie do mojego sekretariatu. Z samego rana! Panna Zosia wystawi panu pełnomocnictwo do urzędu meldunkowego! Do roboty!

Popielski, nie patrząc w oczy byłemu przełożonemu, zaczął strzepywać z mankietów resztki kredowego pyłu.

– A czy pan naczelnik zdaje sobie sprawę, że jeden z naszej piątki nie pasuje do reszty? Ze jeden z nas nosi nazwisko składające się z parzystej liczby liter, podczas gdy wszyscy inni są „nieparzyści”? Kto to jest? Zostawiam pana z tą zagadką, panie bystry.

3

PAN WACŁAW KRÓL, nocny portier pracujący w wydziale Va Zarządu Miejskiego w królewskim i stołecznym mieście Lwowie na ulicy Rutowskiego, rozkładał właśnie w służbówce swój codzienny ekwipunek, kiedy ostro zabrzęczał dzwonek u drzwi wejściowych. Król spojrzał na zegarek, zarejestrował godzinę dziewiątą wieczór i uznał, że o tej porze nie ma prawa tu być żadnego interesanta. Może się przesłyszał? Wepchnął wskazujące paluchy do małżowin usznych i świdrował nimi przez chwilę. Należało być czujnym i udrożnić kanały słuchowe, w razie gdyby rzekomy dźwięk dzwonka okazał się jednak prawdziwy. Nigdy nic nie wiadomo – może to jakiś pijak dzwoni dla hecy, a może kierownik administracyjny budynku chce wypróbować czujność swego personelu? Nasłuchiwał. Cisza. Odetchnął. Najprawdopodobniej było to jednak przesłyszenie. Kiedy już przystępował do ulubionej swej czynności na dobry początek dyżuru – czyli do obierania jabłka małym nożykiem z bakelitową rękojeścią – dzwonek zadzwonił po raz drugi. Portier Wacław Król nie miał teraz najmniejszych wątpliwości, że dźwięk dochodzi spod wejścia głównego.

Poprawił mundur, pas wciągnął na brzuch, nasunął czapkę głębiej na czoło i pobrzękując kluczami, pokuśtykał w stronę drzwi wejściowych. Otworzył małe zakratowane okienko i na tle katedry łacińskiej ujrzał potężnie zbudowanego osobnika z sińcami na twarzy, który bez słowa powitania podał mu przez kraty jakiś dokument.

Król dwukrotnie przeczytał papier. Było to pełnomocnictwo podpisane przez naczelnika Urzędu Śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji. Okaziciel tego pisma mógł korzystać z archiwum urzędu meldunkowego o dowolnej porze, a ponadto żądać współpracy od wszystkich osób zatrudnionych w tejże instytucji. Był to glejt, jakiego Wacław Król nigdy nie widział w czasie siedmiu łat pracy w tym miejscu. Najważniejszą jednak przepustk była twarz przybysza, którą portier przypomniał sobie nagle w błysku olśnienia.

– Dobry wieczór, pani Popielski. – Otworzył drzwi na oścież. – Przepraszam, że pu nazwisku, ali nie znam rangi…

– Dobry wieczór – odparł przybyły i uśmiechnął się krzywo. – A, to pan Król! To tutaj pan teraz pracuje? Ileż to lat już minęło?

– A bendzi siedym. – Król zamykał drzwi za Popielskim. – Pan świeżu był w Śledczym, kiedy ja kulfona [58]złamałym. – Wskazał palcem na sztywną nogę. – Leżałem na Pijarów, aż si zrosłu… Krzywu bo krzywu, ale zawszy… I potem ja tu posady dostał. Dobra! Państwowa! No ali w czym mogi pomóc panu, panie… Nie znam rangi…

– Panie Król, mam lat czterdzieści cztery – uśmiechnął się Popielski – i jestem wciąż w randze szeregowca… Niech pan do mnie mówi „szeregowy Popielski”!

– Jak to? – Oczy portiera zaokrągliły się ze zdumienia.

– Potrzebuję listy osób, które korzystały z ksiąg adresowych w ostatnich dziesięciu latach. – Edward sięgnął do kieszeni po papierosy. – Czy pan mi w tym pomoże, czy powinienem zadzwonić do jakiegoś z pracujących tu archiwistów…

– Może pan sam w archiwum. – Król wciąż nie mógł się otrząsnąć z wrażenia, jakie na nim wywarła ta niespodziewana wieczorna wizyta i dziwne słowa Popielskiego. – Proszę dać mi upoważnienie, ja ji odpiszy dla szefa. U nas jest wszystku na tipes-topes, panie…

– Szeregowy. – Popielski zapalił papierosa.

Król spojrzał z niedowierzaniem na rozmówcę i poprowadził go do archiwum. Po chwili Popielski przeglądał katalog. Znalazł w nim najpierw listę wypożyczeń, która według adnotacji na karcie katalogowej miała się znajdować w gabinecie archiwistów, w oszklonej szafie numer VII. Udał się tam zatem i rzeczywiście znalazł teczkę w miejscu wskazanym przez katalog. Wykaligrafowany na niej napis głosił: „Regestr wypożyczeń akt adresowych”.

Popielski wyjął notatnik i pióro Waterman, zdjął marynarkę i zasiadł za biurkiem, które należało, jak go poinformował Król, do pana Łopuszniaka. Wykorzystał nie tylko jego miejsce pracy, ale nawet strój roboczy, który wisiał obok na wieszaku. Na plecy włożył nieco przyciasny fartuch, na przedramiona wciągnął zarękawki, a na głowę z niejakim trudem wcisnął daszek Zabezpieczony w ten sposób przed kurzem i ostrym światłem lampy, przekręcił włącznik i biurko zostało zalane przez światło spod klosza w kształcie tulipana. Zaczął skrupulatnie przeglądać regestr wypożyczeń akt adresowych. Ta praca tak mocno go pochłonęła, że zapomniał prawie o tym, co go spotkało w mieszkaniu Szaniawskiego, dokąd się udał w radosnych podskokach po tajnej naradzie na Zadwórzańskiej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Liczby Charona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Liczby Charona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marek Krajewski - Phantoms of Breslau
Marek Krajewski
libcat.ru: книга без обложки
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Głowa Minotaura
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Erynie
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Róże Cmentarne
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Festung Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Śmierć w Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Aleja Samobójców
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Dżuma W Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Widma W Mieście Breslau
Marek Krajewski
Marek Krajewski - Koniec Świata W Breslau
Marek Krajewski
Markus Krajewski - Wirtschaftsvölkerrecht
Markus Krajewski
Отзывы о книге «Liczby Charona»

Обсуждение, отзывы о книге «Liczby Charona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x