Francis Dick - Dowód

Здесь есть возможность читать онлайн «Francis Dick - Dowód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dowód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dowód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tony Beach, po śmierci żony Emmy, sam prowadzi sklep z winami. I jak co roku na podsumowanie sezonu wyścigów konnych w domu Jacka Hawthorna dostarcza alkohol. Ale tym razem huczne przyjęcie kończy się tragedią. Rozpędzony furgon do przewozu koni trafia w tłum i tratuje gości.
Wypadek czy celowe działanie? Zwłaszcza że ginie Larry Trent, właściciel lokalu, gdzie podaje się podrabianą whisky. I gdzie policja była już bliska zamknięcia sprawy. Prowadzącemu śledztwo Ridgerowi potrzebny jest teraz Tony Beach – jako ten, który zna się na alkoholach. A uciekający od samotności Tony przyjmuje tę rolę ochoczo. Dopóki nie pojawi się kolejna ofiara w tej sprawie. Tym razem bestialsko uduszona…

Dowód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dowód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Leżałem tam… na szampanie Pol Roger. Przyjrzał mi się zaintrygowany. – O co chodzi?

– Co masz na myśli?

– Wyglądasz… nie, to niemożliwe… wyglądasz, jakbyś się wstydził. Przełknąłem ślinę. – Kiedy byłem tam na górze… bałem się jak cholera.

Rozejrzał się po magazynie, oceniając możliwości i ograniczenia ukrycia się. – Byłbyś głupcem, gdybyś się nie bał – powiedział rozsądnie. – Chyba nie masz wątpliwości, że Paul Young zabiłby cię, gdyby cię znalazł. Mówią, że zabić po raz drugi jest łatwiej. Strach w groźnej sytuacji jest normalny. Brak strachu nie jest. Trzymanie nerwów na wodzy mimo strachu to odwaga.

Umiał mówić bez współczucia, pomyślałem, i niesamowicie przy tym pocieszać. Nie podziękowałem mu, ale w głębi duszy byłem mu bardzo wdzięczny.

– Zaczniemy? – spytał, kiedy dogoniliśmy Quigleya. – Tony, mówiłeś, że podejrzane skrzynki są gdzieś w głębi?

– Tak.

Wszyscy przeszliśmy centralnym kanionem między wysokimi ścianami skrzynek, aż dotarliśmy do końca magazynu.

– I teraz co? – pytał Quigley. – Nie widzę, żeby coś było nie w porządku. Wszystko wygląda tak jak zwykle.

– Whisky Bell’s zawsze jest w tym końcu?

– Oczywiście.

Rozmiary bloku Bell’s mogłyby zawstydzić hurtowników, u których się zwykle zaopatrywałem. Nawet Gerard wydawał się zaniepokojony perspektywą otwierania wszystkich skrzynek, żeby znaleźć zepsute jabłka, co i tak nie mogło się równać z wizją pijackiego otępienia, jaka pojawiła się w mojej wyobraźni.

– No… – zacząłem – na niektórych skrzynkach mogą być znaki. Ktoś stawiał czarnym markerem krzyżyki na pudłach z dżinem, kiedy je liczył.

– Pewnie Mervyn – wtrącił Quigley.

– Owszem, zgadza się.Wróciłem do skrzynek z dżinem i popatrzyłem na dzieło Mervyna: pospieszne zakręcony krzyżyk, którego dwie przekątne niemal łączyły się w kółko z prawej strony. Problem polegał jedynie na tym, że takie znaczki widniały na wszystkich skrzynkach Bell’s w zasięgu wzroku. Zdawało się, że na żadnej nie ma wyróżniającego oznakowania, które dałoby się zauważyć bez rozebrania całej góry.

– Vernon musiał to odróżniać bez trudu – wtrącił Gerard. – Nie mógł ryzykować, że nie rozpozna tego na pierwszy rzut oka.

– Nie wierzę w to wszystko – oświadczył zirytowany Quigley. – Vernon jest bardzo dobrym menedżerem.

– W to nie wątpię – wymamrotał Gerard.

– Może uda nam się znaleźć wino – zasugerowałem. – Pewnie będzie łatwiej.

Wino stało w węższych blokach przy ścianie naprzeciwko mocnych alkoholi, w każdej kolumnie była mniejsza ilość, ale za to większa rozmaitość. Znalazłem St Estèphe i St Emilion w szóstym rzędzie w głębi za nienaganną fasadą skrzynek z Mouton Cadet.

Quigley zgodził się na otwarcie skrzynki St Estèphe, która eksponowała znajomą fałszywą etykietę w całej krasie.

– To jest to – powiedziałem. – Czy dla pewności jeszcze spróbujemy?

Quigley wzdrygnął się. – Pan nie może mieć racji. To pochodzi od szacownego dostawcy. Vintners Incorporated. Tu na skrzynce jest ich pieczęć.

– Próbuj wino – zarządził Gerard.

Wyjąłem własny korkociąg, otworzyłem butelkę i wróciłem do kantorka w poszukiwaniu kieliszka. Znalazłem jedynie jednorazowe kubki z plastiku, których widok przyprawiłby Henri Tavela o drgawki, ale nawet w tym plastiku wagi piórkowej nie można się było pomylić co do zawartości butelki.

– To nie jest St Estèphe – oświadczyłem zdecydowanie. – Czy mam próbować St Emilion?

Quigley jedynie wzruszył ramionami. Otworzyłem skrzynkę, odkorkowałem butelkę i spróbowałem.

– To samo. Czy szukamy pozostałych czterech?

Były tu wszystkie, ukryte za szacownymi fasadami tego samego wina: Macon za prawdziwym Macon i tak dalej. Zawartość wszystkich butelek była identyczna tak jak w „Silver Moondance”. Wszystkie sześć gatunków wina dostarczył Vintners Incorporated, według informacji na skrzynkach.

– Mmm – zaczął zamyślony Gerard – czy Vintners Incorporated dostarcza także whisky Bell’s?

– Ależ to dobrze znana firma – protestował Quigley.

– Każdy może wyciąć sobie pieczątkę i na wszystkim przybijać nazwę Vintners Incorporated – zauważył Gerard.

Quigley otworzył usta i po chwili zamknął je powoli. Wróciliśmy do whisky i natychmiast znaleźliśmy partię na tyłach bloku, gdzie Vintners Incorporated widniało wyraźnie na bokach skrzynek.

– Nie wierzę w to – powiedział Quigley. I po chwili dodał: – No dobrze, niech pan próbuje.

Spróbowałem. Poczekałem. Pozwoliłem, by wykrystalizował się posmak. Pozwoliłem, by niuanse smaku zatrzymywały się w ustach, gardle i nosie.

– On nic nie stwierdzi – rzekł zniecierpliwiony Quigley do Gerarda. – Nie ma tu nic odbiegającego od normy. Mówiłem panu.

– Miał pan jakieś skargi? – spytałem w końcu

– Oczywiście, że miałem. Kto z obsługi gastronomicznej ich nie ma? Ale żadna się nie sprawdziła.

Zastanawiałem się, czy Martineau Park znajdzie się na liście Ridgera. Nie ma jednak nadziei, żeby przekonać się o tym wcześniej niż we środę, kiedy Ridger wróci.

– To nie jest Bell’s – powiedziałem. – Za dużo ziarna, prawie nie ma słodu.

– Jesteś pewien? – spytał Gerard.

– To jest to, czego szukamy.

– Co to znaczy? – pytał Quigley. I nie czekając na odpowiedź, stwierdził z urazą: – Jak to możliwe, żeby Vernon okazał taka nielojalność?

Odpowiedź stanęła w drzwiach w osobie samego Vernona w skórzanej marynarce. Był wielki, zły i zdenerwowany.

– Co się tu, u diabła, dzieje? – wykrzyknął, zmierzając szybkim krokiem do magazynu. – Co tu robisz, do cholery?

Zamarł, kiedy Gerard odsunął się trochę, ujawniając obecność Quigleya.

– O… Miles… nie spodziewałem się…Wyczul coś złowróżbnego w naszym bezruchu. Ostrożnie przeniósł wzrok z Quigleya na Gerarda i wreszcie na mnie: mój widok był dla niego szokiem o wymiarach kataklizmu.

19

Wyjaśnijmy to – zaczął Gerard rzeczowo, kiedy wszyscy weszliśmy do kantorka. – Moim zdaniem mechanizm oszustwa wygląda następująco.

Mówił bez pośpiechu, głosem pozbawionym emocji, jak księgowy przedstawiający nieciekawy audyt, co miało zdecydowanie uspokajający wpływ na Quigleya, choć niekoniecznie na Vernona.

– Ze wstępnej analizy faktur dostępnych tu na miejscu wnioskuję, że wydarzenia rozwijały się w następującej kolejności. Może jednak przy okazji powinienem wyjaśnić panu – zwrócił się bezpośrednio do Vernona – że wykrywanie i wyjaśnianie oszustw komercyjnych jest moim stałym i codziennym zajęciem.

Niewielkie, czujne oczka Vernona wpatrywały się obojętnie w Gerarda, pod wielkimi opadającymi w dół wąsami usta co chwila wykrzywiał grymas, zaciskały się i rozluźniały pod wpływem napięcia. Przysiadł na biurku, przy którym tak twórczo przygotowywał dokumenty, złożył ręce na piersi, jakby skierowane przeciw niemu oskarżenia nie dotyczyły go w najmniejszym stopniu. Jednak na jego czole znowu pojawiły się krople potu. Uznałem, że może być wdzięczny losowi choćby za to, że nie przesłuchuje go teraz jego niebezpieczny przyjaciel Paul Young.

– Dostawca zaproponował panu następującą kombinację – mówił Gerard. – Pan jako odpowiedzialny za trunki w firmie miał składać u niego duże zamówienia i w zamian za to dostawać niezłą prowizję. Czyli łapówkę. Miał pan sprzedawać dostarczony przez niego towar, jakby stanowił część regularnych zapasów firmy. Jednak to, co dostarczał, nie zgadzało się z opisem na fakturze. Pańska firma płaciła za whisky Bell’s i za dobre wina, a otrzymywała trunki niższej jakości. Pan na pewno o tym wiedział. To znacznie zwiększało pańskie dochody.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dowód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dowód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dowód»

Обсуждение, отзывы о книге «Dowód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x