Jerzy Edigey - Walizka z milionami

Здесь есть возможность читать онлайн «Jerzy Edigey - Walizka z milionami» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Walizka z milionami: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Walizka z milionami»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jeden z napastników zatrzymał się przy wejściu. Drugi szybko przeszedł, a właściwie przebiegł przez salę i stanął w drzwiach skarbca. Trzebi brodacz wybrał miejsce na środku sali. Podniósł pistolet i dwukrotnie strzelił w sufit.
– Wszyscy wstać! Ręce do góry!- zakomenderował.
Wybuchła panika. Jedna z urzędniczek zaczęła krzyczeć. Napastnik skierował lufę swej broni w jej kierunku.
– Cisza! Bo strzelam – powiedział dobitnie.

Walizka z milionami — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Walizka z milionami», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To wiedział więcej od nas.

– Pułkownik się myli. Najdalej w ciągu tygodnia miałbym Lipienia pod kluczem. Antoni Dobrawoda pamiętał, że on ma imię Zygmunt, zaś nazwisko pochodzi od jakiegoś drzewa. To była wprawdzie nikła, ale konkretna wskazówka. Inny z kumpli Strzelczyka, Roman Kowalski, także nie pamiętał nazwiska przyjaciela Strzelczyka, ale za to ujawnił istotny szczegół. Ten człowiek pracował w ministerstwie przy Kruczej. Przy tej ulicy mieszczą się siedziby kilku ministerstw, ale odnalezienie wśród pracowników tych urzędów człowieka, o którym mieliśmy nieco dokładniejsze dane, nie przedstawiało większych trudności. Moi wywiadowcy właśnie ustalali listę podejrzanych. Na pewno byłoby ich kilku, może nawet kilkunastu. Różnych Zygmuntów Jaworskich, Konarskich, Klonowskich, Grabowskich. Drzew u nas nie brakuje i co najmniej dziesięć procent polskich nazwisk wywodzi się od nich. W tym spisie znalazłby się także Zygmunt Lipień. Zaplanowałem zdobycie fotografii tych „drzewek” i pokazanie ich Dobrawodzie i Kowalskiemu Jeśli to by nawet nie od razu rozstrzygnęło sprawy, w każdym razie zawęziłoby moją listę. A drogą eliminacji doszedłbym i do przestępcy. Tę robotę obliczałem na pięć dni.

– Brawo, Januszku. Tym razem naprawdę chwacko się spisałeś.

– Nie – zaprzeczył major. – Byłem na dobrym tropie, jednak spóźniłem się. „Wysoki” wyprzedził mnie cc najmniej o trzy dni. Zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa. Wiedział, że jeżeli dostanę do swoich rąk choć jednego z członków bandy, wycisnę z niego nazwiska pozostałych.

– To zrozumiałe – przytaknął Niemiroch.

– Trzy kule przerwały moją nić dochodzenia. Muszę ją teraz wiązać na nowo.

– Twój „wysoki” jest także zabójcą tamtych dwojga, Doberskiego i Rodzińskiej?

– Nie wiem, ale na to pytanie zdobędziemy odpowiedź po zbadaniu pocisków wyjętych z ciała Lipienia. Przypuszczam jednak, że te pociski wyszły z dwóch różnych pistoletów.

– Tak sądzisz?

– Właśnie. Inna jest technika zbrodni. Na Wilczej przestępca strzelił w plecy Doberskiemu. Tutaj morderca ustawił ofiarę twarzą do siebie, chociaż na pewno mógł wybrać taki moment, kiedy Lipień był odwrócony do niego tyłem. W piwnicy nie znaleźliśmy łuski po pocisku. Strzelający postarał się o usunięcie tego śladu. Liczył widocznie na to, że kula ulegnie uszkodzeniu i nie będzie można dokonać analizy. W mieszkaniu Lipienia łuski leżały na podłodze, zabójca chociaż starannie usuwał ślady palców, nie fatygował się z pozbyciem tego dowodu. Poza tym ilość strzałów. Mordercy z Wilczej wystarczy jeden. Oszczędzał pocisków. Do Lipienia strzelono aż trzykrotnie, mimo że przy tak małej odległości nie mogło być mowy o pudle. Każdy pocisk był śmiertelny.

– Wydaje mi się, że masz rację. Mamy do czynienia; z dwoma przestępcami. Moja teoria „mózgu” znowu się potwierdza.

Kaczanowski nie zaprzeczył, chociaż tę teorię niedawno całkowicie obalił. Ale nie chciał wracać do poprzedniej dyskusji. Zwierzchnikowi, nawet jeżeli jest przyjacielem, należy ustępować. Przynajmniej w drobiazgach.

– Ale gdzie są pieniądze?

– Dla mnie to nie problem – uśmiechnął się major. – Mam nawet kluczyk do nich, ale nadal nie wiem, na jakich drzwiach wisi kłódka. Pocieszam się tym że nasi obaj przestępcy, mój „wysoki” i twój „mózg”, także tego, nie wiedzą, chociaż jeden z nich ma duplikat mojego, klucza. Widziałem japoński film „Rashomon”, tam poradzono sobie bardzo prosto, wezwano na świadka umarłego. Niestety, nam Strzelczyk nic nie powie. Musimy szukać sami.

– Widzę, że masz nową koncepcję, Januszku. Jakaż to?

– Mylisz się. Koncepcji jeszcze nie mam. Ale czuja że zbliżamy się do rozwiązania. Dochodzenie zebrało; ogromną ilość materiału. Wśród tych wszystkich doku-

meritów znajduje się na pewno coś, na co nie zwróciliśmy uwagi, a co może nas doprowadzić do morderców i do schowka z milionami. – Tak sądzisz?

– Jestem tego najzupełniej pewien. Już teraz dostrzegam pewne luki naszego rozumowania, zwłaszcza dotyczące przebiegu wypadków przy Wilczej. Zdaje się, że popełniliśmy zasadniczy błąd w ocenie sytuacji.

– Jaki?

– Walizka.

– Z tego błędu wyprowadziła nas Komenda Powiatowa MO w Łowiczu. To był zresztą nie nasz, lecz ich błąd. W żadnym protokole, w żadnym dokumencie dochodzenia prowadzonego na miejscu w banku nie ma wzmianki, że walizka, w której bandyci wynieśli pieniądze, miała kolor brązowy.

– To racja. Niemniej istnieje problem, dlaczego zabójca Doberskiego zabrał tę granatową walizę. Rozumiem, szukał pieniędzy, wszedł do piwnicy, natknął się na konkurenta i wywalił do niego.

– On też nie wiedział, jakiego koloru jest ta właściwa walizka.

– Zgoda. Mógł nie wiedzieć. Ale później, kiedy już wziął ciężar do ręki, musiał się zorientować, że coś nie gra. Papier waży sporo, jednak nie tyle, aby człowiek normalnie zbudowany, jeszcze nie stary, przyginał się pod ciężarem tego pudła. A poza tym już w piwnicy miał okazję sprawdzić, co jest w środku granatowej walizki.

– Bał się ryzykować. W każdej chwili mógł ktoś nadejść.

– A jednak miał czas zarówno znaleźć i usunąć łuskę po pocisku, jak też starannie zamknąć piwnicę i do czysta wytrzeć kłódkę. Z tego wynika, że człowiek, który niósł walizkę, od początku wiedział, że w niej nie ma czterech milionów. Na tej paczce zależało mu nie mniej niż na pieniądzach.

– Sądzisz więc, że facet przyszedł po dwie walizki?

– Jeżeli nie po dwie, to na pewno po tę granatową. Miała ona dla niego co najmniej taką samą wartość, jak ta z milionami.

– Dla tej walizki zamordował dwoje ludzi?

– Nie. Tylko Doberskiego. Rodzińską zabił, bo ona wiedziała albo mogła się domyślić, kto w jej piwnicy zastrzelił tamtego człowieka. Śmierć Lipienia i tej kobiety ma to samo podłoże, chociaż zbrodni dokonało dwóch różnych mężczyzn. Każdy z zabójców za cenę zbrodni chciał sobie zapewnić bezpieczeństwo. Przyznaję, że to się im obu chwilowo udało.

– Dobrze, że dodałeś „chwilowo”.

– Nie byłbym godnym tak sławnego szefa, gdybym nie wierzył w ostateczny sukces.

– Więc co zamierzasz teraz robić?

– Mógłbym spokojnie czekać, aż los zrobi mi znowu prezent w postaci następnego nieboszczyka. Drogi tych dwóch przestępców muszą się skrzyżować w miejscu ukrycia pieniędzy. Ale nie będę czekał. Sam spróbuję dobrać odpowiedni klucz, lecz nie do schowka z milionami, bo ten mam w kieszeni, ale do rozwiązania całej tajemnicy.

– Gdzie będziesz szukał tego swojego klucza?

– Przede wszystkim w aktach sprawy. Poza tym w swojej głowie. Naturalnie nie zaniedbując normalnego dochodzenia. Obecnie moi ludzie idą po śladach w ministerstwie, w którym pracował Zygmunt Lipień, ustalają jego przyjaźnie i kontakty. Zwłaszcza w ostatnich dniach, z uwzględnieniem ludzi wysokiego wzrostu. Przesłuchuje się mieszkańców kamienicy, gdzie popełniono zbrodnię i ludzi z okolicznych domów.

– To wszystko już robiłeś parę razy.

– Lubię ścisłość, więc poprawiam na trzy.

– Bez efektów.

– Nie powiedziałbym – bronił się major – jednak trafiliśmy na ślad Lipienia. Wprawdzie trochę nas ubiegli, ale może tym razem nam się poszczęści.

– A co z mieszkaniem zajmowanym przez Strzelczyka?

– Opieczętowane. Prokurator nie podjął żadnej decyzji. Także jedyny spadkobierca zmarłego, jego brat, nie wszczął żadnych kroków prawnych.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Walizka z milionami»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Walizka z milionami» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jerzy Żuławski - Na srebrnym globie
Jerzy Żuławski
Jerzy Pilch - The Mighty Angel
Jerzy Pilch
Jerzy Kosiński - The Painted Bird
Jerzy Kosiński
Jerzy Edigey - Sprawa dla jednego
Jerzy Edigey
Edigey Jerzy - Król Babilonu
Edigey Jerzy
Jerzy Andrzejewski - Ład Serca
Jerzy Andrzejewski
Jerzy Pilch - Miasto utrapienia
Jerzy Pilch
Jerzy Andrzejewski - Miazga
Jerzy Andrzejewski
Jerzy Żuławski - Zwycięzca
Jerzy Żuławski
Отзывы о книге «Walizka z milionami»

Обсуждение, отзывы о книге «Walizka z milionami» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x