Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe

Здесь есть возможность читать онлайн «Schulz Bruno - Sklepy cynamonowe» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Мифы. Легенды. Эпос, literature_20, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Sklepy cynamonowe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Sklepy cynamonowe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jeden z najbardziej oryginalnych zbiorów opowiadań literatury dwudziestolecia międzywojennego, debiut wydawniczy Brunona Schulza, opublikowany w 1934 w dużej mierze dzięki wsparciu Zofii Nałkowskiej.Narrator opowiadań – Józef – snując oniryczną opowieść cofa się do wspomnień i doświadczeń z czasów dzieciństwa. Opisywana przez niego rzeczywistość rozmywa się, najbardziej prozaiczne wydarzenia nabierają cech surrealistycznych. Widziane z takiej perspektywy miasto jest fantasmagorycznym tworem, niemal labiryntem. Ojciec magiem i demiurgiem z pogranicza snu i jawy. Przeżycia z czasu młodości urastają do rangi mitu.Schulz był artystą wszechstronnym, pisarzem, malarzem i krytykiem, jednak pozostało po nim niewiele opublikowanych tekstów. Poza Sklepami cynamonowymi do druku trafiło Sanatorium pod Klepsydrą, pojedyncze opowiadania i teksty krytyczne oraz zbiory listów. Powieść Mesjasz, nad którą pracował, zaginęła w czasie II Wojny światowej, a wokół jej dalszych losów narosły legendy.

Sklepy cynamonowe — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Sklepy cynamonowe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Manekiny

Ta ptasia impreza mego ojca była ostatnim wybuchem kolorowości, ostatnim i świetnym kontrmarszem fantazji, który ten niepoprawny improwizator, ten fechtmistrz 73 73 fechtmistrz – szermierz a. nauczyciel szermierki. [przypis edytorski] wyobraźni poprowadził na szańce 74 74 szaniec – wał, okop, umocnienie ziemne. [przypis edytorski] i okopy jałowej i pustej zimy. Dziś dopiero rozumiem samotne bohaterstwo, z jakim sam jeden wydał on wojnę bezbrzeżnemu żywiołowi nudy, drętwiącej miasto. Pozbawiony wszelkiego poparcia, bez uznania z naszej strony, bronił ten mąż przedziwny straconej sprawy poezji. Był on cudownym młynem, w którego leje sypały się otręby 75 75 otręby – łuski pozostałe po zmieleniu ziarna, przen.: coś zbędnego. [przypis edytorski] pustych godzin, ażeby w jego trybach zakwitnąć wszystkimi kolorami i zapachami korzeni Wschodu. Ale przywykli do świetnego kuglarstwa 76 76 kuglarstwo – sztuczka magiczna. [przypis edytorski] tego metafizycznego prestidigitatora 77 77 prestidigitator (daw.) – iluzjonista. [przypis edytorski] , byliśmy skłonni zapoznawać wartość jego suwerennej 78 78 suwerenny – niepodległy. [przypis edytorski] magii, która nas ratowała z letargu pustych dni i nocy. Adeli nie spotkał żaden wyrzut za jej bezmyślny i tępy wandalizm. Przeciwnie, czuliśmy jakieś niskie zadowolenie, haniebną satysfakcję z ukrócenia tych wybujałości, których kosztowaliśmy łakomie do syta, ażeby potem uchylić się perfidnie od odpowiedzialności za nie. A może był w tej zdradzie i tajny pokłon w stronę zwycięskiej Adeli, której przypisywaliśmy niejasno jakąś misję i posłannictwo sił wyższego rzędu. Zdradzony przez wszystkich, wycofał się ojciec bez walki z miejsc swej niedawnej chwały. Bez skrzyżowania szpad oddał w ręce wroga domenę swej byłej świetności. Dobrowolny banita 79 79 banita – wygnaniec. [przypis edytorski] , usunął się do pustego pokoju na końcu sieni i oszańcował się tam samotnością.

Zapomnieliśmy o nim.

Obległa nas znowu ze wszech stron żałobna szarość miasta, zakwitając w oknach ciemnym liszajem 80 80 liszaj – schorzenie skóry, przen. plama a. ubytek na płaskiej powierzchni w rodzaju tynku. [przypis edytorski] świtów, pasożytniczym grzybem zmierzchów, rozrastającym się w puszyste futro długich nocy zimowych. Tapety pokojów, rozluźnione błogo za tamtych dni i otwarte dla kolorowych lotów owej skrzydlatej czeredy 81 81 czereda – gromada. [przypis edytorski] , zamknęły się znów w sobie, zgęstniały, plącząc się w monotonii gorzkich monologów.

Lampy poczerniały i zwiędły jak stare osty i bodiaki 82 82 bodiak (reg.) – gatunek ostu. [przypis edytorski] . Wisiały teraz osowiałe i zgryźliwe, dzwoniąc cicho kryształkami szkiełek, gdy ktoś przeprawiał się omackiem przez szary zmierzch pokoju. Na próżno wetknęła Adela we wszystkie ramiona tych lamp kolorowe świece, nieudolny surogat 83 83 surogat – namiastka. [przypis edytorski] , blade wspomnienie świetnych iluminacji 84 84 iluminacja – efektowne, odświętne oświetlenie. [przypis edytorski] , którymi kwitły niedawno wiszące ich ogrody. Ach! gdzie było to świegotliwe pączkowanie, to owocowanie pośpieszne i fantastyczne w bukietach tych lamp, w których, jak z pękających czarodziejskich tortów, ulatywały skrzydlate fantazmaty, rozbijające powietrze na talie kart magicznych, rozsypując je w kolorowe oklaski, sypiące się gęstymi łuskami lazuru, pawiej, papuziej zieleni, metalicznych połysków, rysując w powietrzu linie i arabeski 85 85 arabeska – symetryczny, geometryczny ornament ze stylizowanych motywów roślinnych. [przypis edytorski] , migotliwe ślady lotów i kołowań, rozwijając kolorowe wachlarze trzepotów, utrzymujące się długo po przelocie w bogatej i błyskotliwej atmosferze. Jeszcze teraz kryły się w głębi zszarzałej aury echa i możliwości barwnych rozbłysków, lecz nikt nie nawiercał fioletem, nie doświadczał świdrem zmętniałych słojów powietrznych.

Tygodnie te stały pod znakiem dziwnej senności.

Łóżka cały dzień nie zaścielone, zawalone pościelą zmiętą i wytarzaną od ciężkich snów, stały jak głębokie łodzie gotowe do odpływu w mokre i zawiłe labirynty jakiejś czarnej, bezgwiezdnej Wenecji. O głuchym świcie Adela przynosiła nam kawę. Ubieraliśmy się leniwie w zimnych pokojach, przy świetle świecy, odbitej wielokrotnie w czarnych szybach okien. Poranki te były pełne bezładnego krzątania się, rozwlekłego szukania w różnych szufladach i szafach. Po całym mieszkaniu słychać było kłapanie pantofelków Adeli. Subiekci 86 86 subiekt (daw.) – sprzedawca w sklepie. [przypis edytorski] zapalali latarnie, brali z rąk matki wielkie klucze sklepowe i wychodzili w gęstą, wirującą ciemność. Matka nie mogła dojść do ładu z toaletą. Świece dogasały w lichtarzu. Adela przepadała gdzieś w odległych pokojach lub na strychu, gdzie rozwieszała bieliznę. Nie można jej było się dowołać. Młody jeszcze, mętny i brudny ogień w piecu lizał zimne, błyszczące narośle sadzy w gardzieli komina. Świeca gasła, pokój pogrążał się w ciemności. Z głowami na obrusie stołu, wśród resztek śniadania zasypialiśmy na wpół ubrani. Leżąc twarzami na futrzanym brzuchu ciemności, odpływaliśmy na jego falistym oddechu w bezgwiezdną nicość. Budziło nas głośne sprzątanie Adeli. Matka nie mogła uporać się z toaletą. Nim skończyła czesanie, subiekci wracali na obiad. Mrok na rynku przybierał kolor złotawego dymu. Przez chwilę z tych dymnych miodów, z tych mętnych bursztynów mogły się rozpowić kolory najpiękniejszego popołudnia. Ale szczęśliwy moment mijał, amalgamat 87 87 amalgamat – mieszanina różnorodnych składników (pierwotnie stop metalu z rtęcią). [przypis edytorski] świtu przekwitł, wezbrany ferment dnia, już niemal dościgły, opadał z powrotem w bezsilną szarość. Zasiadaliśmy do stołu, subiekci zacierali czerwone z zimna ręce i nagle proza ich rozmów sprowadzała od razu pełny dzień, szary i pusty wtorek, dzień bez tradycji i bez twarzy. Ale gdy pojawiał się na stole półmisek z rybą w szklistej galarecie, dwie duże ryby leżące bok przy boku, głową do ogona jak figura zodiakalna, odpoznawaliśmy w nich herb owego dnia, emblemat 88 88 emblemat – przedmiot (lub jego plastyczne przedstawienie) symbolizujący jakąś ideę. [przypis edytorski] kalendarzowy bezimiennego wtorku, i rozbieraliśmy go pośpiesznie między siebie, pełni ulgi, że dzień odzyskał w nim swą fizjonomię 89 89 fizjonomia (daw.) – twarz, wygląd. [przypis edytorski] .

Subiekci spożywali go z namaszczeniem, z powagą kalendarzowej ceremonii. Zapach pieprzu rozchodził się po pokoju. A gdy wytarli bułką ostatek galarety ze swych talerzy, rozważając w myśli heraldykę następnych dni, i na półmisku zostawały tylko głowy z wygotowanymi oczyma – czuliśmy wszyscy, że dzień został wspólnymi siłami pokonany i że reszta nie wchodziła już w rachubę.

W samej rzeczy z resztą tą, wydaną na jej łaskę, Adela nie robiła sobie długich ceregieli. Wśród brzęku garnków i chlustów zimnej wody likwidowała z energią tych parę godzin do zmierzchu, które matka przesypiała na otomanie. Tymczasem w jadalni przygotowywano już scenerię wieczoru. Polda i Paulina, dziewczęta do szycia, rozgospodarowywały się w niej z rekwizytami swego fachu. Na ich ramionach wniesiona, wchodziła do pokoju milcząca, nieruchoma pani, dama z kłaków i płótna, z czarną drewnianą gałką zamiast głowy. Ale ustawiona w kącie, między drzwiami a piecem, ta cicha dama stawała się panią sytuacji. Ze swego kąta, stojąc nieruchomo, nadzorowała w milczeniu pracę dziewcząt. Pełna krytycyzmu i niełaski, przyjmowała ich starania i umizgi 90 90 umizgi (daw.) – zaloty. [przypis edytorski] , z jakimi przyklękały przed nią, przymierzając fragmenty sukni, zaznaczone białą fastrygą. Obsługiwały z uwagą i cierpliwością milczący idol 91 91 idol – bożek; przedmiot kultu symbolizujący lub przedstawiający bóstwo. [przypis edytorski] , którego nic zadowolić nie mogło. Ten moloch 92 92 moloch (mit. semicka) – bóstwo ognia; przen.: coś bezlitosnego, złego, pochłaniającego niewinne ofiary. [przypis edytorski] był nieubłagany jak tylko kobiece molochy być potrafią, i odsyłał je wciąż na nowo do pracy, a one, wrzecionowate i smukłe, podobne do szpuli drewnianych, z których odwijały się nici, i tak ruchliwe jak one, manipulowały zgrabnymi ruchami nad tą kupą jedwabiu i sukna, wcinały się szczękającymi nożycami w jej kolorową masę, furkotały maszyną, depcąc pedał lakierkową, tanią nóżką, a dookoła nich rosła kupa odpadków, różnokolorowych strzępów i szmatek, jak wyplute łuski i plewy, dookoła dwóch wybrednych i marnotrawnych papug. Krzywe szczęki nożyc otwierały się ze skrzypieniem, jak dzioby tych kolorowych ptaków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Sklepy cynamonowe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Sklepy cynamonowe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Bruno Schulz - Sklepy cynamonowe
Bruno Schulz
Schulz Bruno - Sierpień
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Pan Karol
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Nawiedzenie
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Ojczyzna
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Genialna epoka
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Karakony
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Manekiny
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Martwy sezon
Schulz Bruno
Schulz Bruno - Dodo
Schulz Bruno
Отзывы о книге «Sklepy cynamonowe»

Обсуждение, отзывы о книге «Sklepy cynamonowe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x