Stefan Żeromski - Przedwiośnie

Здесь есть возможность читать онлайн «Stefan Żeromski - Przedwiośnie» — ознакомительный отрывок электронной книги совершенно бесплатно, а после прочтения отрывка купить полную версию. В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2016, Жанр: foreign_antique, foreign_prose, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Przedwiośnie: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Przedwiośnie»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przedwiośnie — читать онлайн ознакомительный отрывок

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Przedwiośnie», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Cóż dopiero mówić o matce Baryki! Nie jadła, chudła z dnia na dzień, a nie sypiała wcale. Gdy młody adept [54] adept — uczeń, zwolennik. rewolucji cały teraz dzień spędzał poza domem na obserwowaniu zjawisk społecznego przewrotu, a właściwie na gromadzeniu facecji, zabawnych nieskończenie, skoro jedni szli z salonów do piwnic, a inni z piwnic do salonów — matka jego gromadziła zapasy. Wymykała się z miasta na daleką prowincję. Czyniła wyprawy w step urodzajny, biegnący ku wybrzeżom rzeki Kury [55] Kura — główna rzeka na Zakaukaziu, wpada do Morza Kaspijskiego, na południe od Baku. , do zagród tatarskich i gruzińskich albo do folwarczków niemieckich. Zrazu jechała koleją, a później z jakiejś podrzędnej stacyjki puszczała się piechotą. Niosła ze sobą złote i srebrne przedmioty, złote imperiały [56] imperiał — w carskiej Rosji złota moneta wartości 15 rb. i srebrne ruble, a w zamian za nie wypraszała jakieś parę garncy ziarna pszenicy, żyta, wreszcie jęczmienia, a nawet prosa. Kilkakroć udało jej się wydębić, po prostu wyżebrać, za olbrzymią cenę nieco mąki. Niosła ją z powrotem, upadając pod ciężarem, wiorstami do stacji kolejowej, a w samym pociągu przemycała, krótko mówiąc, pod spódnicą. Chodziły bowiem wzdłuż wagonów patrole i konfiskowały tego rodzaju indywidualistyczną i burżuazyjną kontrabandę. Przytaszczywszy ziarno do miasta, Barykowa niosła je po nocy do Tatarów, z którymi miała zadawnione konszachty. Mełła ziarno, znowu za bajeczną opłatą w złocie i srebrze. Po nocy również piekła chleby i podpłomyki, najczęściej niewyrośnięte placki z jęczmienia, ażeby jej jedynak mógł zakosztować świętego, mącznego chleba. Cezary mało co wiedział o tych matczynych wycieczkach. Nie informowała go przecie, skąd i jakim sposobem posiada cenne rzeczy na wymianę za zboże i mąkę. Wiedziała, że w świętej głupocie swojej wydałby w te pędy i tamten skarb z groty. Prawiła mu tedy, iż ten Tatar albo tamten Ormiaszka daje jej po starej znajomości parę garści żytniej mąki.

Lecz siły tej kobiety malały. Nogi jej zaplatały się i gięły. W oczach latał jakby rój skrzydeł czarnych nietoperzów, a dusza pełna była mroku i strachu. Bała się teraz śmierci. Straszliwie, ach, straszliwie! Cóż się stanie z tym chłopcem nieszczęsnym! Będzie jakimś katem, zbójem, mordercą! Dusza jego runie w przepaść! Umrze tutaj z głodu wśród ludzi, którzy się tęgo naśmieją z jego chłopczyńskiej łatwowierności.

Mieszkanie Seweryna Baryki zarekwirowano. Do salonu, gabinetu, sypialni, jadalni wprowadzili się nowi ludzie. Rozsiedli się na meblach i zagarnęli wszystko, co było w mieszkaniu. Cezary z matką mieścił się teraz w najmniejszym pokoiku, a sypiał w niszy, gdzie dawniej było legowisko pokojówki.

Gdy zabierano gabinet ojca, Cezary przypomniał sobie zalecenie: „Pilnować jak oka w głowie!” — wypisane w małej książeczce oprawionej ozdobnie, którą mu nieraz pokazywano. Chciał odszukać ową książeczkę, pokazać ją, komu należy, jako niewinną pamiątkę, i zachować ją dla ojca, gdyby przypadkiem żył i gdyby kiedyś powrócił. Przeszukał całą szafę, przerzucił wszystkie książki, lecz broszurki o wyprawie generała Dwernickiego na Ruś nie znalazł. Przyszedł tedy do wniosku, że ojciec musiał ją zabrać ze sobą.

Prywacje [57] Prywacje — wyrzeczenia. , na które Cezary Baryka został narażony — wyrzeczenie się półdobrowolne i szczerze ofiarne wszystkiego: rozkosznych zabaw, sportów, mieszkania, jedzenia, ubrania, pieniędzy — podziałało jednak na niego w pewnej mierze otrzeźwiająco. Jakoś spoważniał, zesmutniał. Począł spostrzegać rzeczy i zjawiska, które dawniej nie wpadały mu w oczy. Przede wszystkim z nagła i z dziwaczną oczywistością ujrzał — matkę. Uderzyła go niespodziewanie jej twarz, jej małomówność, jej spoglądanie spode łba, jej sposób zachowania się, postępowania, milczenia. Przypatrzył się jej pewnego razu pilnie, spod oka — i wzdrygnął się jak od sparzenia białym żelazem. Począł obserwować jej wybiegi, śledzić jej kroki, badać jej uczynki — i wzdrygnął się jeszcze bardziej. Nie była przecie jeszcze stara, miała zaledwie czterdzieści lat, a wyglądała na sześćdziesiąt. Zgarbiła się, skuliła, zmalała. Była siwa, pomarszczona, żółta, odziana w dawną, wyświechtaną sukienczynę. Gdy biegała za jego sprawami, wynosiła jego brudy, prała jego bieliznę, obsługiwała go jak pokojówka i kucharka — często chwytała się rękami za serce albo za głowę. Widział, jak się podpiera sękatym kijem wchodząc na schody — maca rękami sprzęty i ściany w biały dzień, jakby nagle oślepła. Smagający wstyd wziął go w obroty na wspomnienie usług tej steranej i bezsilnej kobiety, gdy go pielęgnowała, zdrowego byczka, który się wysypiał, obżerał, wypoczywał i trawił wobec niej, goniącej ostatkiem tchu i wyczerpanymi nerwami.

Nie mógł jednakże zmienić od razu postępowania — niby to dlatego, że matka spostrzegłaby się od razu — a właściwie z jakiegoś szczególnego wstydu czy z jakiejś pychy. Począł niepostrzeżenie, chyłkiem, niby to od niechcenia pomagać w pracy: nosić ciężkie rzeczy, usuwać brudy, myć podłogę i naczynia, nawet prać, prasować, rąbać drwa, dźwigać wodę i pitrasić jadło. Tłumaczył matce z dawną opryskliwością, iż nadeszły czasy inne, komunistyczne, i oto wszyscy muszą pracować. Kto nie pracuje, ten niech nie je. Grabit’ nagrablennoje [58] Grabit’ nagrablennoje (ros.) — grabić to, co zostało zagrabione (hasło anarchistów). — o tyle tylko jest słuszne, o ile się pracuje. Precz z białymi rączkami! — i tym podobne.

Wyśledził wreszcie sekret matczyny, najstaranniej chowany: wyprawy za miasto po zboże. Wtedy ogarnął go żal stusieczny. Cezary płakał głucho, myśląc o tym, jak biegła obcymi polami, ciągnąc i niosąc dla niego zboże, jak się od rowu do rowu słaniała na zwątlałych nogach, jak chwytała powietrze, którego płuca coraz więcej potrzebowały. Począł w nocy czatować na jej bezsenność. Wstawał, okrywał ją, małą i chudą pod kołdrą, jakby jej wcale nie było — utulał, uspakajał, uciszał. Zdarzało się, iż zasypiała słodko uśmiechnięta, z radosnym w sercu weselem od jego łaskawych słów i nieznacznych pogłaskań.

W tym czasie oboje jakoś przytulili się do siebie moralnie i wsparli ramionami ducha. Cezary spostrzegł, iż matka, która „nic nie mogła skapować, najprostszych rzeczy nie rozumiała” — nie była przecież tak ograniczona, jak mu się z pierwszego wydawało. Pewne wyniki przewidywała nieomylnie jasno, niektóre zjawiska oceniła z matematyczną dokładnością. Tu brzmią takie oto hasła, wdraża się w życie takie oto żelazne dyrektywy, takie padają wzniosłe i wspaniałe nakazy — a ona widzi w skutku coś bezwzględnie odwrotnego, coś śmiesznie i diametralnie [59] diametralnie — biegunowo, skrajnie. przeciwnego. I oto, wbrew logice rzeczy, wbrew sile i kierunkowi impulsu — według jej mrukliwej, półgębkiem wyrażonej wątpliwości sprawy poszły. Zastanawiała Cezarego ta przypadkowa zbieżność, lecz nie zdołała go zepchnąć z drogi obranej.

Gdy od strony Astrachania przychodził statek pasażerski, o czym matka zawsze z góry wiedziała, obydwoje chodzili do portu i wyczekiwali — nie wiedzieć na co. Właściwie nawet wiedzieli na co, lecz nigdy o tym nie mówili. Nie chcieli przyznać się przed sobą i bali się, żeby nie spłoszyć szczęścia. Czekali na ojca. Teraz już Cezary nie lękał się jego powrotu, gdy było za późno. Stracił już wszelką nadzieję, odkąd mu powiedziano w urzędzie, że ojciec zginął na wojnie. Nie wyjawiał tego matce, gdyż nie był w stanie wymierzyć jej tego ciosu w strudzone serce. Zresztą — wątpił. Ileż to razy powracali ci, których za zabitych ogłoszono!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Przedwiośnie»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Przedwiośnie» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Słowo o bandosie
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Wszystko i nic
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Zmierzch
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Aryman mści się
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Popioły
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Ludzie bezdomni, tom drugi
Stefan Żeromski
Stefan Żeromski - Echa leśne
Stefan Żeromski
Отзывы о книге «Przedwiośnie»

Обсуждение, отзывы о книге «Przedwiośnie» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x