Paweł Jaszczuk - Marionetki

Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Marionetki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Marionetki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Marionetki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marionetki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Marionetki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Stern zajrzał do środka.

- Hej, Długi! Widzę, że świetnie żyjesz - rzucił wychylony przez próg.

- Nie najgorzej. Jestem trochę zawalony robotą.

- Tak jak ja - powiedział Stern, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. - Co ci mówi nazwisko Kański?

- Adam Kański? - zapytał Okularnik, odrywając wzrok od maszyny.

- Ten, którego ojciec jest bankierem, a stryj szefem Galicyjskiej Kasy - dodał Jakub.

Długolato się zastanawiał.

- Zapowiadał się nieźle w skokach na koniach przez przeszkody. Biegał też na średnie dystanse, a nawet ostatnio grywa amatorsko w tenisa. Dlaczego pytasz?

- Nie, nic. Słyszałem o nim od Wilgi. Pytam ze zwykłej ciekawości.

Okularnik się niecierpliwił. Przerzucił stronę notatnika i zaczął znowu stukać na maszynie.

- Jeszcze coś? - Spojrzał niespokojnie na kolegę.

- Co o nim sądzisz?

Długi zaczerpnął głęboko powietrza.

- Na mój rozum za szybko zmienia dyscypliny, za mało trenuje. W tenisie zdarza mu się popełnić szkolny błąd przy dojściu do siatki. Słyszałem też jakieś plotki, że ma skłonności do...

- Jakie plotki? - podchwycił Jakub.

- Podobno zrobił krzywdę jakiemuś chłopaczkowi.

- Długi mrugnął dwuznacznie. - Sprawa została szybko zatuszowana przez rodzinę. Małego musiał zszywać chirurg i prawdopodobnie będzie miał uraz psychiczny do końca życia.

Stern zagwizdał z przejęciem.

- Czy masz przypadkiem fotografię tego drania?

- zapytał, przyglądając się zdjęciom wiszącym na ścianach i pucharom ustawionym na półkach.

Okularnik kolejny raz westchnął ciężko, sygnalizując, że jest okropnie zajęty, a potem podszedł do szafki i wyjął z niej opasłą teczkę zawierającą kronikę sportową z 1937 roku. Odwiązał tasiemki, odchylił kilka kartek i położył przed Sternem na biurku wycięte z gazety zdjęcie. Przedstawiało przystojnego mężczyznę w stroju tenisisty, trzymającego w jednej ręce rakietę, a drugą obejmującego młodego zawodnika.

- Coś jeszcze?

- „Adam Kański, sportowiec i przyjaciel młodzieży” - przeczytał Stern z ironią w głosie. - Mogę pożyczyć?

Długi kiwnął głową. Stern podziękował i ruszył do wyjścia. W drzwiach jeszcze zatrzymał się i odwrócił.

- Czy twoim zdaniem Kański byłby zdolny do...

- Do czego? - zapytał Długolato rozzłoszczony, ściągając z nosa okulary.

- Nie, nic. Tak mi się tylko powiedziało - rzucił Stern i zniknął.

Nie wiedział jeszcze wszystkiego. Ale w dotarciu do tych informacji mogła mu pomóc tylko jedna osoba w redakcji. Kiedy wyszedł od Okularnika, schował fotkę do kieszeni marynarki i skierował się w przeciwną stronę korytarza, gdzie mieścił się dział kulturalny. Od kilku lat kierowała nim Halinka Badurek - niewysoka, pełna energii brunetka o bujnych, przyciągających wzrok piersiach. Była chodzącą encyklopedią na temat życia kulturalnego miasta. Pomagało jej kilkunastu stałych korespondentów, współpracowała też z Radiem Lwów, w którym w każdy czwartek o szóstej po południu czytała felietony literackie.

Jakub czul do niej sympatię. Byli rówieśnikami, kibicowali sobie na kolegiach i przeszli twardą szkołę dziennikarską za Krezusa. Halinka miała w sobie tyle kobiecego wdzięku, że mogłaby obdzielić nim inne koleżanki z redakcji, zapatrzone w męski styl pracy.

Kiedy Jakub znalazł się w jej pokoju, kolejny raz poczuł się, jakby trafił do galerii. Na ścianach wisiały dziesiątki akwarelek i widokówek przedstawiających Lwów z czasów Franciszka Józefa. Były też oprawione w ramki zdjęcia i karykatury sław literackich, śpiewaków i gwiazd filmowych, niektóre podpisane koślawymi i fantazyjnymi autografami. Pośród nich wyróżniała się fotografia uśmiechniętego Eugeniusza Bodo. Artysta był uwieczniony z wielkim łaciatym dogiem, którego zadowolona morda spoczywała na jego ramieniu. Na półkach leżały kolorowe albumy, przewodniki, a wśród nich obowiązkowo numery „Skamandra” i „Zwrotnicy”, ale także „Le Monde”, „Daily Mail” i „Bild”. Halinka stale poszerzała horyzonty

- Witaj, Kuba! Potrzebujesz pewnie czegoś do swego paskudnego rebusu - stwierdziła, odkładając na bok kalendarz z datami spotkań, w których musiała uczestniczyć.

- Skąd taka myśl? - zapytał i po męsku ścisnął jej rękę.

- Bo bardzo rzadko tu zachodzisz - odrzekła z kokieteryjnym uśmiechem, patrząc mu w oczy. - Ty masz swój świat do opisania, a ja swój. Zdziwiłam się, gdy zobaczyłam cię z Wilgą na inauguracji festiwalu w George’u, lecz przestałam po lekturze twoich tekstów. Kogo teraz namierzasz?

- Interesuje mnie Adam Kański - Stern przeszedł szybko do sedna.

Halinka się skrzywiła.

- Wybacz, ale to imię i nazwisko nic mi nie mówi.

- A panna Agata Neumann?

- Znowu pudło. - Spojrzała na niego zdziwiona.

Stern miał chęć zadać pytanie o Czabaka, lecz wiedział, że odpowiedź na nie mogłaby zająć Halince kilka godzin.

- Zaskakujecie mnie. Wczoraj była tu Wilga ze stażystą i pytała o to samo. Możesz mi wyjaśnić, o co wam chodzi?

Sternem aż zatrzęsło ze złości, ale nie dał tego po sobie poznać.

- Przepraszam, że cię fatygowałem. - Już zamierzał wycofać się do swego pokoju, gdy Halinka uśmiechnęła się i zaproponowała mu kawę z szarlotką.

- Chyba mi nie odmówisz?

Jakub niezdecydowany przysiadł na krześle i rozglądał się po ścianach, czekając na kawę.

Kiedy Halinka postawiła przed nim parującą filiżankę i talerzyk z własnym ciastem, zadał jej pytanie o Traudera. I wkrótce dowiedział się o nim kilku ciekawostek.

- Widziałam jedynie dwie jego sztuki, które wyreżyserował. Raz nawet się z nim spotkałam. Był erudytą. Miał doskonałe referencje.

Stern czekał, aż redaktorka dojdzie do wyczekiwanego przez niego „ale”.

- Ale - Halinka go nie zawiodła i Stern wyostrzył słuch - nie był to artysta, którego miałabym stawiać ci za wzór.

- To znaczy? - rzucił i zagłębił zęby w apetycznym jabłeczniku posypanym cynamonem.

- Miał wybujałą ambicję, lecz to absolutnie nie usprawiedliwia sposobu, w jaki traktował swój zespół.

- Zamordysta?

- Powiedzmy, że za życia niezbyt szanował ludzi. De mortuis aut bene aut nihil - zakończyła i obdarzyła go ciepłym spojrzeniem. - Czy ci pomogłam?

Jakub kiwnął głową i się uśmiechnął.

- To kolejny rys do jego wizerunku - uznał.

Szybko dopił kawę, zjadł ciastko i podziękował koleżance, obiecując, że od tej pory będzie częściej do niej zaglądał.

Wreszcie był sam. Wilga de Brie i jej pryszczaty pupil ulotnili się gdzieś. Otworzył okno, powiesił marynarkę na krześle i zapalił papierosa. Jego głowę zaprzątała teraz myśl, która od rana nie dawała mu spokoju. Podniecony usiadł za biurkiem i, rozpamiętując smak jabłecznika Halinki, odsunął szufladę. Wyjął z niej niewielką książkę, otworzył ją i natychmiast zatopił się w przeszłości, jakby w niej kryła się odpowiedź na jego współczesne pytania. Nie obchodził go siedzący w areszcie Czabak ani Kański z jego wstydliwymi skłonnościami. Miał chęć dowiedzieć się, co będzie dalej. Co stanie się z porucznikiem Andriejem Frołowem i jak potoczą się losy urzeczonej nim hrabianki.

Po godzinie lektury miał wypieki, a w popielniczce leżały trzy niedopałki. Do końca wspomnień została mu tylko jedna kartka. Patrzył na nią łakomym wzrokiem, lecz nie zamierzał jej na razie czytać. Wiedział, że ostatnie słowa, te najważniejsze, zasługują na specjalną okazję i trzeba je celebrować. Być może jutro, zastanawiał się, albo pojutrze, gdy przyjdzie właściwa chwila, dowiem się, dlaczego Sołowiowa nie wróciła do Petersburga i zamieszkała we Lwowie na Pasiecznej z widokiem na stary rosyjski cmentarz wojskowy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Marionetki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Marionetki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Marionetki»

Обсуждение, отзывы о книге «Marionetki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x