Unknown - J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty
Здесь есть возможность читать онлайн «Unknown - J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Старинная литература, на русском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ale Kleofas oglądał list pod ławką i pytał o coś Maksencjusza, który siedzi razem z nim. I nagle pani zawołała:
— Kleofas! Powtórz, co powiedziałam przed chwilą! A ponieważ Kleofas wstał i nic nie mówił, pani powiedziała:
— Doskonale. Zobaczymy teraz, czy twój sąsiad jest uważniejszy... No, proszę, Maksencjuszu, może powtórzysz, co powiedziałam?
Wtedy Maksencjusz wstał i zaczął płakać, a pani kazała Kleo-fasowi i Maksencjuszowi odmienić czasownik: „Powinienem u-ważać na lekcji, zamiast zajmować się głupstwami, ponieważ chodzę do szkoły po to, żeby się uczyć, a nie po to, żeby się bawić czy błaznować".
Potem Euzebiusz, który siedzi za nami, podał list do Alcesta, Alcest podał go mnie, a pani zawołała:
— Co za diabeł w was dzisiaj wstąpił! Euzebiusz, Alcest, Mikołaj! Proszę pokazać mi tę kartkę! Ale szybko! Nie próbujcie jej chować, widziałam was! No proszę! Czekam!
Alcest zrobił się cały czerwony, ja się rozpłakałem, a Euzebiusz powiedział, że to nie jego wina. Pani przyszła po kartkę, przeczytała ją, otwarła szeroko oczy, spojrzała na nas i powiedziała:
— „Nie można drwić sobie bezkarnie z Bandy Mścicieli"? Co to znowu za brednie?...
A zresztą nie chcę nic o tym wiedzieć, wcale mnie to nie obchodzi! Lepiej byście uczyli się na lekcji,
zamiast robić głupstwa. Tymczasem za karę wszyscy trzej przyjdziecie mi w czwartek do szkoły!
Na przerwie Ananiasz się śmiał. Ale ten wstrętny pupilek nie powinien się śmiać.
Bo, jak powiedział Kleofas, bezkarnie czy nie, z Bandą Mścicieli nie ma żartów!
Jonasz
Euzebiusz, ten co jest bardzo silny i lubi dawać chłopakom w nos, ma starszego brata, który nazywa się Jonasz i właśnie poszedł do wojska. Euzebiusz jest strasznie dumny ze swojego brata i ciągle nam o nim opowiada.
— Dostaliśmy zdjęcie Jonasza w mundurze — powiedział nam któregoś dnia. —
Wygląda fantastycznie! Jutro przyniosę wam pokazać.
I Euzebiusz przyniósł nam zdjęcie: Jonasz wyglądał na nim bardzo fajnie, w berecie, cały uśmiechnięty.
— Nie ma galonów — powiedział Maksencjusz.
— To dlatego, że jest nowy — wyjaśnił Euzebiusz — ale na pewno zostanie oficerem i będzie dowodził masą żołnierzy. W każdym razie ma karabin.
— A nie ma rewolweru? — zapytał Joachim.
— Jasne, że nie — powiedział Rufus. — Rewolwery są dla oficerów. Żołnierze mają tylko karabiny. To się Euzebiuszowi nie spodobało.
— Co ty tam możesz wiedzieć? — powiedział. — Jonasz ma rewolwer, bo zostanie oficerem.
— Nie rozśmieszaj mnie — powiedział Rufus. — Mój ojciec ma rewolwer.
— Twój ojciec — krzyknął Euzebiusz — nie jest oficerem, tylko policjantem! To żadna sztuka mieć rewolwer, jak się jest policjantem!
— Policjant to tak jak oficer! — krzyknął Rufus. — Poza tym mój ojciec ma kepi! A twój brat ma kepi, co?
I Eugeniusz z Rufusem się pobili.
Kiedy indziej Euzebiusz opowiedział nam, że Jonasz pojechał ze swoim pułkiem na ćwiczenia i robił niesamowite rzeczy, że zabił mnóstwo wrogów i że generał mu pogratulował.
— Na ćwiczeniach nie zabija się wrogów — powiedział Got-fryd.
— Zabija się na niby — wyjaśnił Euzebiusz. — Ale to bardzo niebezpieczne.
— E, tam! — powiedział Gotfryd. — Na niby się nie liczy! To by było za łatwe!
— Chcesz w nos? — zapytał Euzebiusz. — I to nie na niby!
— Tylko spróbuj! — powiedział Gotfryd.
Euzebiusz spróbował, udało mu się, no i się pobili.
W zeszłym tygodniu Euzebiusz opowiedział nam, że Jonasz po raz pierwszy stał na warcie i że wybrano go dlatego, że jest najlepszym żołnierzem w pułku.
— To trzeba być najlepszym żołnierzem w pułku, żeby stać na warcie? — zapytałem.
— A jak? — powiedział Euzebiusz. — Nie myślisz chyba, że dają pilnować pułku jakiemuś idiocie? Albo zdrajcy, który wpuściłby do koszar wrogów?
— Jakich wrogów? — zapytał Maksencjusz.
— Coś ty, to wszystko bujda — powiedział Rufus. — Wszyscy żołnierze stoją na warcie, każdy po kolei. Idioci tak samo jak reszta.
— Tak mi się wydawało — powiedziałem.
— Zresztą to nic takiego stać na warcie — powiedział Gotfryd. — Każdy to może robić!
— Chciałbym cię widzieć! — krzyknął Euzebiusz. — Stać tak samemu po nocy i pilnować pułku.
— O wiele niebezpieczniej jest uratować kogoś, kto się topi, jak ja na ostatnich wakacjach! — powiedział Rufus.
— Nie rozśmieszaj mnie — powiedział Euzebiusz — nikogo nie uratowałeś i jesteś kłamca. A wy wiecie, kim jesteście? Je-steście bandą idiotów!
Wtedy żeśmy się wszyscy pobili z Euzebiuszem, ja dostałem pięścią w nos, i Rosół, nasz opiekun, postawił nas do kąta.
W ogóle to zaczynamy mieć już dość Euzebiusza razem z jego bratem.
A dzisiaj rano Euzebiusz przyszedł do szkoły strasznie przejęty.
— E, chłopaki! — zawołał. — Wiecie co? Dostaliśmy list od mojego brata!
Przyjeżdża na przepustkę! Dzisiaj! Na pewno już jest w domu! Chciałem na niego poczekać, tylko że ojciec się nie zgodził. Ale obiecał powiedzieć Jonaszowi, żeby w południe przyszedł po mnie do szkoły! I wiecie, co jeszcze? No, zgadujcie!...
Ponieważ nikt nic nie mówił, Euzebiusz wrzasnął, dumny jak nie wiem co:
— Ma już stopień! Jest rekrutem!
— To nie jest stopień — powiedział Rufus.
— On mówi, że to nie jest stopień — powiedział śmiejąc się Euzebiusz. — Jasne, że to jest stopień, i Jonasz ma na rękawie galon. Napisał nam w liście!
— A co robi taki rekrut? — spytałem.
— To samo, co oficer — powiedział Euzebiusz. — Dowodzi masą żołnierzy, wydaje rozkazy, na wojnie prowadzi innych do walki i żołnierze muszą mu salutować. Żebyś wiedział! Żołnierze muszą salutować mojemu bratu! O tak!
I Euzebiusz przyłożył rękę do czoła, żeby zasalutować.
— Ale fajnie! — powiedział Kleofas.
Zazdrościliśmy trochę Euzebiuszowi, że ma brata w mundurze z galonami, któremu wszyscy salutują. I cieszyliśmy się, że go zobaczymy po skończonych lekcjach. Ja już go kiedyś widziałem, ale to było przedtem, kiedy nie był jeszcze żołnierzem i nikt mu nie salutował. Jest bardzo fajny i silny.
— Zresztą po szkole — powiedział Euzebiusz — sam wam opowie. Pozwolę wam z nim porozmawiać.
Weszliśmy do klasy bardzo przejęci, ale najbardziej przejęty był oczywiście Euzebiusz. Nie mógł usiedzieć w ławce, wiercił się i rozmawiał z chłopakami, którzy najbliżej siedzą.
— Euzebiuszu! — krzyknęła pani. — Nie wiem, co się dziś z tobą dzieje, ale jesteś nieznośny! Jeśli się zaraz nie uspokoisz, zostaniesz w szkole po lekcjach.
— Och, nie, proszę pani! Nie! — zawołaliśmy wszyscy.
Pani spojrzała na nas zdziwiona i Euzebiusz wytłumaczył jej, że jego brat, podoficer, przychodzi po niego do szkoły.
Pani schyliła się, żeby poszukać czegoś w szufladzie, ale my ją znamy i wiemy, że kiedy tak robi, to znaczy, że chce jej się śmiać. A potem powiedziała:
— Dobrze. Ale macie się zachowywać spokojnie. Zwłaszcza ty, Euzebiuszu, musisz być grzeczny, żeby być godnym brata
żołnierza!
Lekcja okropnie nam się dłużyła, a kiedy zadzwonił dzwonek, mieliśmy już spakowane tornistry i pędem wylecieliśmy z klasy.
Na chodniku czekał na nas Jonasz. Nie był w mundurze. Miał na sobie żółty sweter i niebieskie spodnie w prążki, i trochę żeśmy się rozczarowali.
— Się masz, pyszczku! — zawołał na widok Euzebiusza. —
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «J.J.Sempe, R..Goscinny Joachim ma kłopoty» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.