Paweł Huelle - Weiser Dawidek

Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Huelle - Weiser Dawidek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Weiser Dawidek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Weiser Dawidek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jego książki, a zwłaszcza debiutancka powieść WEISER DAWIDEK, zostały przetłumaczone na wiele języków. Akcja tej powieści, określanej przez krytykę jako "książka dziesięciolecia", "arcydzieło", "zwycięstwo literatury", rozgrywa się w Gdańsku w roku 1957 i przynosi historię tajemniczego zniknięcia żydowskiego trzynastoletniego chłopca pod koniec niezapomnianych letnich wakacji oraz prowadzonego wiele lat potem prywatnego śledztwa w tej sprawie przez jednego z jego kolegów, zarazem narratora opowieści – bowiem dziwne zdarzenia jakie wówczas miały miejsce, napiętnowały go na resztę życia. Dawidek, będący przywódcą grupki rówieśników, stanowi uosobienie tajemnicy: jest kimś w rodzaju mesjasza, cudotwórcy i maga, wysłannika nieznanych mocy. Ta oparta na schemacie powieści detektywistycznej, na poły sensacyjna, na poły paraboliczna, pełna metaforycznych tropów historia, daje się czytać w rozmaitych porządkach: jako opowieść o dojrzewaniu, powieść obyczajowa, polityczna, przygodowa, wreszcie jako filozoficzny traktat.

Weiser Dawidek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Weiser Dawidek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Właściwie nie był to głos, tylko dźwięk, dźwięk muzyczny, bo wszystko, co teraz nastąpiło, to była muzyka, śpiewanie całych zdań, które wzrastały, wybuchały i cichły jedno za drugim w niewielkich po sobie odstępach czasu. – Biada wam, mieszkańcy kraju nadmorskiego! Biada wam! Słowo pańskie weszło do mego ucha i przemówiło ustami moimi! Bliski jest wielki dzień pański, bliski i spieszny bardzo głos dnia pańskiego, tam i mocarz gorzko wołać będzie! – Mówiąc to, Żółtoskrzydły wspinał się na palce i wznosił ręce do góry, a jego długie, kręcone włosy wyglądały jak broda Mojżesza, którą pamiętałem dobrze z obrazka proboszcza Dudaka, kiedy na lekcji religii pokazywał nam przejście przez Morze Czerwone. – Spadnie – nie spadnie – chyba spadnie – szeptano na dole, ale następne inkantacje Żółtoskrzydłego zamknęły usta ciekawym. – Wtedy ześlę strach na ludzi, tak iż chodzić będą jak ślepi!!! – jego ręka wskazywała teraz głowy stłoczone jedna obok drugiej. – Ich krew będzie rozbryzgana niby proch, a ich wnętrzności rozrzucone niby błoto!!! Ani was srebro, ani złoto nie będzie mogło wyratować w dniu gniewu Pana, bo ogień gniewu Jego pochłonie całą ziemię!!! Doprawdy, koniec straszny zagładę zgotuje wszystkim mieszkańcom ziemi!!!

To ostatnie „ziemi" brzmiało szczególnie długo i przenikliwie. Ujrzałem, jak niektóre kobiety żegnają się z przestrachem, a mężczyźni stoją z głowami zadartymi w górę, jakby zobaczyli na niebie kometę. – Sprowadziłem też posuchę na kraj i na góry, na wszystko, co ziemia wydaje, na wszelką pracę rąk – głos stawał się coraz mocniejszy i brzmiał głośniej niż wszystkie trzy brętowskie dzwony razem. – Biada wam mieszkańcy kraju nadmorskiego! Przetoż niebo zatrzymało swoją rosę nad wami, ziemia także zawarła się, aby nie wydawała urodzaju swego! – Bezradny kościelny rozkładał ręce niczym Poncjusz Piłat, aż wreszcie rozwścieczony do białości zawołał jak najgłośniej, gdy tylko opadła fraza zawodzącej melodii: – Ludzie! Chrześcijanie! Nie słuchajcie go! To antychryst żywy, heretyk, wariat, wariat, mówię wam, to grzech śmiertelny słuchać takich rzeczy! Łapcie go lepiej, no, dalej, żywo!!! – Lecz nikt nie uczynił nawet pół kroku do przodu. Żółtoskrzydły tryumfował.

– Czy już czas dla was – zwrócił się do ludzi na dole jeszcze głośniej – czy już czas, abyście mieszkali w domach wykładanych kafelkami, podczas gdy dom Pana leży w gruzach? Liczyliście na wiele, lecz oto jest mało, a gdy to przynieśliście do domu, zdmuchnąłem to. Dlaczego? Mówi Pan Zastępów: Z powodu mojego domu, który leży w gruzach, podczas gdy każdy z was gorliwie krząta się koło własnego domu!!!

Nagle od strony miasta usłyszeliśmy słabe wycie syreny, a w chwilę później na rębiechowskiej szosie zamajaczyły światła samochodu. – Milicja jedzie – wykrzyknął uradowany kościelny – otoczcie dom, żeby nie uciekł! – ale i tym razem nikt nie rwał się do czynu. Żółtoskrzydły wyciągnął rękę w stronę Ubliżających się świateł. – Biada temu – podniósł głos jeszcze groźniej niż przed chwilą – kto gromadzi mnóstwo tego, co do niego nie „należy! Serce się rozpłynie, kolano o kolano tłuc się będzie i boleść na wszystkich biodrach będzie, a oblicza wszystkich poczernieją! – Z samochodu wyskoczyło czterech milicjantów uzbrojonych w pałki i pistolety. Dowódcą patrolu był ciemnowłosy porucznik. – Rozejść się – rzucił krótko i energicznie – nie przeszkadzajcie teraz, obywatele!! – Lecz Żółtoskrzydły, który w tym momencie miał jeszcze szansę na ucieczkę, zważywszy ciemności i doskonałą znajomość terenu, poczuł przypływ nowego ducha. Pochylając się wyraźnie w kierunku porucznika, wykrzyknął śpiewnie: – Biada temu, który krwią buduje miasto i utwierdza je nieprawością! W dzień ofiary Pańskiej nawiedzę wszystkich, którzy się obłóczą w szaty cudzoziemskie! Biada krwawemu miastu! Wszystko w nim jest oszustwem, pełno w nim łupu, nie masz końca grabieży!

Milicjanci zbili się w ciasną grupkę wokół porucznika, a ten dawał im rozkazy. Dowódca podniósł głowę w kierunku dachu, skąd Żółtoskrzydły rzucał coraz sroższe przekleństwa, tym razem specjalnie na ludzi w mundurach. – Twoje szczenięta pożre miecz! Położę kres twojemu łupiestwu w kraju, już nie będzie słychać głosu twoich posłów!!! Sprowadzę najgorsze z narodów, aby opanowały wasze domy i położę kres waszej dumnej potędze!!! Gdy nadejdzie zgryzota, będziecie szukać pokoju, ale go nie będzie! Postąpię z wami według waszego postępowania i osądzę was zgodnie z waszymi prawami!

– Złaź stamtąd natychmiast – przerwał mu ostry głos porucznika – złaź, bo będę zmuszony użyć siły! – Twoi urzędnicy są jak szarańcza – odpowiedział mu zaśpiew Żółtoskrzydłego – nieuleczalna jest rana twoja, wszyscy, którzy o tobie usłyszą, klaskać będą w dłonie, bo kogóż ustawicznie nie omijało okrucieństwo twoje?!! Ponieważ złupiłeś wiele narodów, więc i ciebie złupią wszystkie inne ludy z powodu przelanej krwi ludzkiej i gwałtu dokonanego na kraju!!! – Ujrzeliśmy, że dwaj milicjanci zachodzą teraz dom od tyłu, a porucznik wyjmuje z kabury pistolet. – Złaź – powtórzył rozkaz – złaź, bo będę strzelał!!! – I wyrzucę na cię obrzydliwości – zabrzmiała odpowiedź Żółtoskrzydłego – zelżę cię i uczynię widowiskiem tak, że ktokolwiek cię ujrzy, oddali się od ciebie!!! Pożre cię ogień, wytnie cię miecz, pożre cię jak szarańcza!!!

Ostatni wyraz, a właściwie ostatnia samogłoska wybrzmiewająca długo i dźwięcznie zbiegła się z hukiem wystrzału. Porucznik dał ognia na postrach w powietrze, ludzie zgromadzeni w bramie sąsiedniego domu i oknach odruchowo wtulili głowy w ramiona, a dwaj milicjanci, którzy zaszli Żółtoskrzydłego od tyłu, wskoczyli na gzyms i wspinali się szybko do góry. Sekundy jego wolności zdawały się policzone. Jeszcze raz podniósł dłonie do nieba, jakby brał gwiazdy na świadków swojej niewinności i krzycząc: – Panujący Pan jest siłą moją – ruszył na spotkanie milicjantów, którzy byli już na dachu. Ich białe pałki wzniesione do uderzenia groźnie odcinały się od czarnego tła nieba. Żółtoskrzydły jednak nie miał w sobie ducha Chrystusowego, bo zamiast poddać się ludziom w mundurach i przyjąć spokojnie spadające nań razy, zepchnął obu milicjantów z dachu jednym zdecydowanym uderzeniem łokci. Dźwięk spadających dachówek, krzyki milicjantów i nowy śpiew Żółtoskrzydłego zlały się teraz w jedno. – Panujący Pan jest siłą moją – powtórzył radośnie – który czyni nogi moje jako nogi łani i po miejscach wysokich prowadzi mię!!! – To mówiąc Żółtoskrzydły zeskoczył z dachu na miękką ziemię ogródka i szybko umykał w stronę cmentarza. Poturbowani milicjanci ruszyli za nim. – Stój – krzyczał porucznik – stój, bo strzelam!!! – Lecz Żółtoskrzydły ani myślał zatrzymywać się. Powietrze rozdarł huk kolejnych wystrzałów, oddanych tak samo, jak pierwszy – w górę, dla postrachu.

I byłoby właściwie już po wszystkim, gdyby nie to, że wariat i ścigająca go pogoń biegli prosto na nas. Uciekaliśmy co sił w nogach, lecz Żółtoskrzydły był szybszy, po sekundach jego oddech czuliśmy już na karkach. Nie zapytał o nic, i widząc, że uciekamy tak jak on, pokazał ręką, żeby się rozdzielić. Nie było to jednak możliwe. Od strony Bukowej Górki, z przeciwległego krańca cmentarza nadbiegały ku nam postacie w białych, powłóczystych szatach. Do dzisiaj nie wiem, kto wezwał pielęgniarzy ze szpitala, a przede wszystkim dlaczego pojawili się oni z tamtej strony, odcinając nam i Żółtoskrzydłemu odwrót. Być może proboszcz brętowskiego kościoła po wezwaniu milicji zadzwonił jeszcze na wszelki wypadek do szpitala i teraz mieliśmy na karku milicję, wariata i ludzi w białych fartuchach, którzy pomiędzy nagrobkami wyglądali jak duchy. Po raz pierwszy poczułem się jak zwierzyna osaczona w pułapce i przemyśliwałem w strzępkach zdań gwałtownie i chaotycznie, jak też będziemy się tłumaczyć. Czy wezmą nas do aresztu? A jeśli tak, to czy potraktują nas jako wspólników Żółtoskrzydłego? Obława zacieśniała pierścień i już wydawało się, żenić nas nie uratuje, gdy Piotr chwycił mnie za rękę. -

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Weiser Dawidek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Weiser Dawidek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Weiser Dawidek»

Обсуждение, отзывы о книге «Weiser Dawidek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.