Waldemar Łysiak - Lider

Здесь есть возможность читать онлайн «Waldemar Łysiak - Lider» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lider: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lider»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Miał prostą dewizę: "Człowiek umiera, kiedy przyjdzie jego pora, lub kiedy się doigra!" Kochał giganta, jako lidera nowego imperium i hodował mikrusa, jako lidera nowej partii. Że nie zawsze wszystko idzie według planu – zrozumiał, kiedy pułkownik Heldbaum mu rzekł: – Umrzesz jak każdy, na tym polega demokracja…

Lider — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lider», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

1. Emilia markiza du Châtelet, de domo Le Tonnelier de Breteuil, była wrednym babusem o figurze dragona, zepsutych zębach, fatalnych manierach, niewyparzonej gębie, braku poczucia humoru i braku higieny osobistej, co przyniosło jej wątpliwą famę flejtucha.

2. Sławę uczonej zawdzięczała notorycznemu pozowaniu na «filozofkę» i «matematyczkę». Jest rzeczą zdumiewającą, iż owej «matematyczce» musiał dawać «lekcje algebry» zwykły belfer, niejaki pan Koenig, kiedy miała już 33 lata! Ten sam Koenig zarzucił później pani du Châtelet, że swym dziełkiem « Institutions de physique» streściła po prostu wykłady o Leibnizu i metafizyce, które jej dawał. Eksperci wyśmiali to dziełko tak bezdyskusyjnie, że skompromitowana pani du Châtelet przestała się zajmować Leibnizem i wzięła na warsztat Newtona, bo był modny. Argument, iż sam Wolter zwał swą metresę «filozofką», jest bez znaczenia, gdyż Wolter zwał tym terminem każdą damę mającą znośne IQ, m.in. margrabinę Bayreuth, siostrę króla Prus, Fryderyka Wielkiego.

3. Równie ciekawym dziełem pani Emilii du Châtelet była praca «Réflections sur le bonheur», gdzie wyłożyła swą ideę szczęścia, twierdząc, że warunkiem osiągnięcia pełnego szczęścia w życiu jest dobre zdrowie, regularne wypróżnianie, uprawianie gier hazardowych, łakomstwo, zakupy i cnotliwość. Istotnie, uprawiała hazard na okrągło (czasami przez kilkanaście godzin bez przerwy), bulwersowała olbrzymimi ilościami pochłanianego jedzenia i zachwycała «cnotliwością» przekraczającą miarę (wysoką) zepsucia tamtych czasów, gdyż swoim lokajom, kuchcikom, ogrodnikom i reszcie męskiej służby pokazywała się zupełnie goło bez skrępowania (czego nie robiły nawet kurtyzany), a do swego łóżka wpuszczała każdego chętnego, całkowicie nie dbając o zachowanie pozorów. Pewnego razu Wolter rzekł przy niej (i myśląc o niej) do syna swego siostrzeńca:

– Moje dziecko, aby radzić sobie z mężczyznami, trzeba mieć kobiety jako sojuszniczki, zaś aby radzić sobie z kobietami, trzeba wiedzieć jakie są. Pamiętaj, że wszystkie kobiety zdradzają i wszystkie są nieskromne, każda.

– Cóż ty wygadujesz dziecku! – krzyknęła pani du Châtelet.

– Prawdę, moja kochana, jest bowiem rzeczą bardzo szkodliwą okłamywanie dziatwy.

4. Rzeczą bardzo szkodliwą jest też okłamywanie użytkowników prac paranaukowych fałszywą mitologią, jak choćby wykorzystywane przez dyplomantkę ględy brytyjskiego historyka, Davida Bodanisa, hagiografujące panią du Châtelet. Przykładem mit o karcianych sukcesach tej damy, realizowanych dzięki jej geniuszowi matematycznemu – to czysta bzdura, jak świadczą jej zachowane listy, którymi ciągle żebrała o pożyczki na spłacenie karcianych długów. Przegrywała permanentnie, i to wielkie sumy (którejś nocy aż 84 tysiące liwrów, majątek!) – hazard był dla niej równie fatalną estradą co scjentyzm.

5. Panu profesorowi Donowi Bready'emu, historykowi, i jego serdecznej dyplomantce, dedykujemy sąd Emilii du Châtelet o historiografii. Uważała tę dziedzinę za najgłupszą z nauk, pisząc: «Jest to nauka tylko obciążająca umysł, a nie rozświetlająca».

6. Pannie Klarze Mirosz życzymy rozświetlenia bez obciążeń, czyli wyjścia z mroku, jak się to chyba udało jej poprzedniczce, pani Nancy Mitford, która już 36 lat temu opublikowała książkę o pani Emilii du Châtelet. Autorka, komentując głupkowate (ckliwe i roztrzęsione) listy markizy do jednego z kochanków, puentuje tam: «Gdy czytamy tę beznadziejną paplaninę, dziwimy się, iż Wolter, człowiek wrażliwy i nerwowy, mógł w ogóle wytrzymać z taką kobietą».

7. Złośliwi współcześni, wykpiwając newtonizm pani du Châtelet, zwali ją «Emilią Newton». Jednak pogłoska, iż profesor Bready chce sobie zmienić nazwisko na Dan Arouet, to nieprawda, bo sam Wolter preferował przydomek, a nie tę swoją familijną godność. Również pogłoska, że dyplomantka chce sobie zmienić imię (na Emilia), to bzdura, gdyż rabini w ottawskiej synagodze tępią takie niekoszerne kaprysy”.

Widząc ten afisz, Klara doznała szoku. Stała przed gablotą niby słup, czytała i czerwieniała jak burak. Chciała zbić szybę i zerwać to antyhumanistyczne, antyfeministyczne, antysemickie gówno, lecz pomyślała, iż za zniszczenie gabloty może zostać oskarżona i ukarana. Nie miała przy sobie grubego flamastra, więc wyjęła szminkę i wielkimi literami nakreśliła na szybie: FASZYŚCI! Przepłakała pół nocy, życząc „faszystom” drugiej Norymbergi lub Gułagu.

* * *

Śmierć (jak również choroba czy złamanie nogi) wcale nie jest rzeczą okropną. Pod warunkiem, że przytrafia się komuś innemu. Kiedy w Ottawie zmarł nastoletni Luciano Tavese, Johnny'ego Serena zupełnie to nie wzruszyło. Dopiero kiedy uświadomiono mu, że on sam może gwałtownie zemrzeć, bo właśnie umarł Luciano Tavese – śmierć zaczęła bardzo obchodzić Janka.

Tego jesiennego wieczoru wrócił do domu trochę wymęczony. Chciał chwilę odpocząć, wziąć prysznic, wdziać modny ciuch i ruszyć do klubu, gdzie spotykał przyjaciół. Ale gdy zapalił światło, zobaczył młodego (mniej więcej trzydziestopięcioletniego) eleganckiego mężczyznę w fotelu. Intruz był obcy, źrenice Janka nie widziały go nigdy przedtem. Siedział bez ruchu i patrzył na gospodarza chłodnym, rozumnym wzrokiem – włamywacze tak nie wyglądają, ani tak nie patrzą. Lecz przecież się włamał – wszedł bez zezwolenia! Johnny pomyślał, że owa milcząca persona przyszła go zabić. Bał się zrobić jakiś nerwowy ruch, by nie spowodować nerwowej reakcji tamtego, reakcji przy użyciu noża lub pistoletu. Siadł więc na kanapie, rozparł się i tłumiąc strach wycedził:

– Jak tu wlazłeś, drzwiami, oknem, szybem wentylacyjnym czy przenikającą ścianę mocą czarów?

– Jestem dobry – odparł krótko nieproszony gość.

– Widzę. I wierzę. Jesteś dobry. Tylko w jednym kraju powiedzenie: „- Jestem dobrym zabójcą” to komplement. W Hiszpanii. Gdyż tam kochają matadorów. „Matador” to po hiszpańsku: zabójca. Jesteś Hiszpanem?… Aha, możesz być jeszcze Meksykaninem, w Meksyku również kwitnie corrida. „- Eres un buen matador!” , tak brzmi ten komplement ekskluzywny, bo zastrzeżony tylko dla dwóch krajów.

– We wszystkich sekcjach operacji specjalnych wszystkich tajnych służb to też komplement. Wszędzie, w każdym kraju – rzekł intruz cicho.

– Więc jesteś mordercą, egzekutorem?

– Gdzie tam! – zaprzeczył intruz. – Masz chore obsesje, kolego. Tkwisz w niewoli Jamesów Bondów z ich „licencją na zabijanie” . Nie dziwię się, to normalne, wszyscy są niewolnikami legendowych archetypów, pielęgnujemy całą ich menażerię, od szlachetnego Robin Hooda, do zsyntetyzowanej figury herosa wojennego. Jedynie ci, którzy uczestniczyli w wojnach, wiedzą, że wojna stanowi konkurs brudu, smrodu, gnoju, jatkę mającą tyle wspólnego z jej idealizacją literacko-filmową, z cnotą heroizmu i z duchem altruizmu, co demokracja ze świadomym wyborem władzy przez powszechny elektorat. Mylisz się, kolego, nie jestem zabójcą.

– Qui s'excuse, s'accuse… – prychnął Seren. – Rozumiesz co to znaczy?

– Tak. „Kto się tłumaczy , ten się oskarża” , stare francuskie powiedzonko. A Szekspir gdzie?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lider»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lider» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Waldemar Łysiak - Cena
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak - Kolebka
Waldemar Łysiak
Waldemar Pfoertsch - Going Abroad 2014
Waldemar Pfoertsch
Waldemar Paulsen - Bismarck von unten
Waldemar Paulsen
Waldemar Bonsels - Himmelsvolk
Waldemar Bonsels
Waldemar Paulsen - Bürde der Lust
Waldemar Paulsen
Waldemar R. Sandner - 38 Geniale Geschäftskonzepte
Waldemar R. Sandner
Waldemar Knat - Бег
Waldemar Knat
Отзывы о книге «Lider»

Обсуждение, отзывы о книге «Lider» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x