Witold Gombrowicz - Opętani

Здесь есть возможность читать онлайн «Witold Gombrowicz - Opętani» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Opętani: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Opętani»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dla miłośników Gombrowicza ta sensacyjna powieść drukowana przed wojną w prasie codziennej stanowi możliwość prześledzenia wątków mniej znanych w jego twórczości. Jest to pełne wydanie utworu, którego zakończenie – w związku z wybuchem wojny – uważano długo za zagubione lub w ogóle nie napisane.
Kryminalna intryga, wątek romansowy, zagęszczona atmosfera tajemniczości i działania sił nadprzyrodzonych podnoszą walor tekstu jako "czytadła" o znamionach jedynej w swoim rodzaju polskiej powieści "gotyckiej".
Sensacyjny romans łączący wiele wątków spotykanych w powieściach gotyckich: tajemniczy zamek, w którym straszy, skandal w ksążęcej rodzinie, opętanie, klątwa…

Opętani — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Opętani», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A przepraszam.

Ta łatwość i lekkomyślność jeszcze bardziej zirytowały rybiego pana. Radca Szymczyk niezmiernie lubił pouczać i musztrować ludzi, ale nie znosił jeśli uwagi jego przyjmowane były nie dość poważnie. Obrzucił niechętnym wzrokiem swoją ofiarę.

Był to ciemny blondyn, lat może dwudziestu, o budowie wyjątkowo zręcznej. Aczkolwiek lato miało się ku końcowi i wieczory bywały chłodne miał na sobie tylko niebieską siatkową koszulkę bez rękawów, szare spodnie i pantofle tenisowe na gołych nogach.

– Kto by to mógł być? – myślał radca. – Wiezie ze sobą aż dwie rakiety, więc może syn jakiego obywatela z tych stron? Ba, ale ręce ma zgrubiałe, o źle utrzymanych paznokciach, jak od fizycznej pracy. Zresztą włosy niezbyt wypielęgnowane i głos raczej gminny. Więc proletariat? Nie, proletariat nie miałby ta kich uszu i oczu. Ale znowu usta i podbródek nieomal ludowe… i w ogóle jest w nim coś podejrzanego… jakaś mieszanina.

Inni pasażerowie musieli być tego samego zdania, gdyż również przyglądali się spod oka młodzieńcowi, który stał plecami oparty o ścianę. Radca Szymczyk wreszcie tak się zaciekawił, że postanowił zrezygnować na razie z dalszej polemiki w przedmiocie nie dość poważnego przyjmowania wskazówek i nauk, udzielanych przez ludzi kompetentnych. Przystąpił do ustalania personaliów nieznajomego, co zresztą przyszło mu tym łatwiej, że nawet na urlopie czuł się zawsze urzędnikiem, przyzwyczajonym do wypełniania rubryk w formularzach.

– Pan czym się trudni? – zapytał.

– Trener tenisowy.

– Wiek?

– Dwadzieścia.

– Dwadzieścia? – Co – dwadzieścia? Dwadzieścia lat? Proszę odpowiadać wyraźnie! – zniecierpliwił się i zirytował.

– Dwadzieścia lat.

– A dokąd pan jedzie? – zapytał podejrzliwie radca. Coraz mniej podobał mu się ten osobnik. Czuł zawsze pewną podejrzliwość w stosunku do osób, które zbyt pośpiesznie i ulegle odpowiadają na pytania, długoletnia praktyka biurowa nauczyła go, iż zazwyczaj takie indywidua albo mają już coś na sumieniu, albo zamierzają mieć… Chłopak odparł:

– Jadę tu niedaleko, do jednego majątku, gdzie jestem zgodzony Jako trener.

– A – zawołał radca – to może pan jedzie do Połyki Ochołowskich? Co? Oczywiście! Domyśliłem się od razu, gdyż panna Ochołowska to podobno zawołana, panie, tenisistka. Pan tam na długo?

– Nieeee… A zresztą nie wiem jak wypadnie. Mam wyreperować rakiety, odświeżyć kort i ćwiczyć z tą panną, bo podobno nie ma z kim grać.

– Ja też tam jadę – uznał za stosowne wyjawić radca i wyciągnąwszy dłoń rzekł abstrakcyjnie:

– Szymczyk.

Na co trener odpowiedział z ukłonem:

– Walczak.

W tej chwili zbliżył się do nich czerstwy staruszek, który od początku z uwagą przysłuchiwał się rozmowie. – Co, panowie do Połyki? – zawołał. – A to świetnie się składa, bo ja też tam jadę. Pozwoli pan się przedstawić – zwrócił się do radcy. – Skoliński jestem, Czesław, profesor, a właściwie historyk sztuki. Skoliński! Pan pewnie do pensjonatu, co? Upewniam pana, że doskonale pan trafił, dwór w Połyce to raj, panie, nie pensjonat, czasem doprawdy cieszę się, że ziemiaństwo bankrutuje i musi zakładać po dworach pensjonaty, bo nigdzie człowiek tak nie wypoczywa, jak na wsi. Siedzę tam już ze dwa tygodnie, a teraz tylko na chwilę wpadłem do Warszawy i znowu wracam. Świetna miejscowość, panie! A propos! Panna Maja Ochołowska, pańska przyszła partnerka – wykrzyknął w stronę młodego trenera – też jedzie tym pociągiem. Pozwoli pan, Skoliński jestem, profesor, a właściwie historyk. Przedstawiłbym jej panów, ale nie chcę być niedyskretny, bo jedzie z narzeczonym… to jest właściwie narzeczony jej jedzie z księciem Holszańskim – wie pan, ten książę z Mysłoczy, to też obok Połyki – otóż jej narzeczony, pan Cholawicki, jedzie w jednym przedziale z księciem, którego jest sekretarzem, ona zaś, biedaczka, jedzie w drugim przedziale obok. Książę jest trochę… tego… – dotknął palcem czoła – i sekretarz nie może go odstępować. Ale w każdym razie lepiej nie przeszkadzajmy młodej parze.

Pociąg pędził z jednostajnym kołysaniem poprzez krainę smutną, o zachodzącym słońcu – ciemnozieloną i płaską. Coraz częściej lasy wypełzały z obu stron – coraz częściej pociąg przerzynał w pędzie drobne, sosnowe zagajniki. Obaj panowie zagłębili się w rozmowę, a Marian Walczak, trener klubu „Zespół” w Lublinie, pogwizdywał, spoglądając na mijające krajobrazy. Nudziło mu się.

W ogóle często się nudził. Czasem napadała go taka nuda, że wprost nie mógł wytrzymać. Ruszył na spacer po pociągu.

Wagon pierwszej klasy, przez który teraz przechodził, był prawie pusty, ale jeden z przedziałów wzbudził jego zainteresowanie.

– To pewnie ten książę jedzie – pomyślał i niby przeczesując się w ściennym lusterku, zajrzał do środka.

Widok był rzeczywiście szczególny. Olbrzymie walizy wielce starożytnego wyglądu zalegały półki; otwarty neseser pamiętający chyba jeszcze czasy Napoleona, spoczywał dostojnie na tanim, ordynarnym pledzie, fabrycznego wyrobu. Laska z inkrustacjami z kości słoniowej obok parasola, mocno podniszczonego, a wszędzie naokoło – masa paczek, torebek z wiktuałami, pudełeczek, co wszystko razem przypominało nieomal epokę dyliżansów.

Pośród tych luksusowych i tandetnych przedmiotów rozrzuconych w nieładzie, mały, drobny, chuderlawy staruszek drzemał, głowę wsparłszy na haftowanej poduszce, w ubraniu nieprawdopodobnie starym, z wielką łatą na prawym kolanie; ale twarz jego przy całym, wzbudzającym politowanie, zdziecinnieniu miała w rysach coś tak władczego i wykwintnego, że każdy na pierwszy rzut oka musiał zrozumieć, iż naprzeciwko siedzący elegancki pan w doskonale skrojonym garniturze mógł być co najwyżej sekretarzem i podwładnym tej majestatycznej osobistości. Sekretarz ten trzymał w ręku otwartą książkę, ale nie czytał – tylko patrzył przez okno w zamyśleniu.

Nagle dostojny starzec kichnął i otworzył oczy – a otworzywszy ujrzał młodzieńca zagapionego w siebie – i naraz wybałuszył i wytrzeszczył te małe swoje, niebieskawe oczka, jakby na widok ducha. Twarz mu poczerwieniała. Spróbował coś powiedzieć, poruszył wargami i naraz cienko wykrzyknął:

– Franio! Franio!

Wyciągnął ręce przed siebie. Ale towarzysz jego odwrócił się od okna i jednym pociągnięciem zapuścił story na drzwiach.

Walczak nie bardzo rozumiejąc, co się stało, uznał jednak za właściwsze oddalić się i zajrzał do następnego przedziału. Tutaj odkrył widok nie mniej interesujący, a nawet pod pewnym względem podobny do tego, który przed chwilą mu zniknął, ale znowu pod innymi względami biegunowo odmienny. Mianowicie w przedziale siedziała młoda dziewczyna – i spała.

– Aha – pomyślał – to pewnie ta panna Ochołowska.

Nie mógł dojrzeć jej twarzy, gdyż zakrywała się ramieniem, ale zdziwił go sposób w jaki spała – to elegancko ubrane, smukłe i delikatne ciało rzucone było w kąt, nogi założone na przeciwległą ławkę, wysoko zgięte w kolanach, tułów przechylony na bok, głowa, prawie poniżej nóg – gdyby ktoś chciał wybrać możliwie najniewygodniejszą pozycję do snu, nie mógłby się ułożyć w sposób bardziej ekscentryczny, a nawet bardziej brutalny. Chciało się po prostu potrząsnąć ją za ramię i krzyknąć: – Jak pani śpi!

– Ale też śpi bez żadnej dbałości o siebie – mruknął. Jakby siebie nie szanowała. Jakby jej było wszystko jedno, czy głowę ma niżej od nóg, czy nogi niżej… A przecież elegancka…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Opętani»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Opętani» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Tania Carver - The Surrogate
Tania Carver
Witold Gombrowicz - Trans-Atlantyk
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz - Pornografia
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz - Kosmos
Witold Gombrowicz
Tani Shiro - Покой
Tani Shiro
Tani Shiro - 6 ½
Tani Shiro
Tania Tamayo Grez - Caso Bombas
Tania Tamayo Grez
Józef Kraszewski - Litwa za Witolda
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Opętani»

Обсуждение, отзывы о книге «Opętani» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x