Witold Gombrowicz - Pornografia

Здесь есть возможность читать онлайн «Witold Gombrowicz - Pornografia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pornografia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pornografia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pornografia jest dziełem wielkim. Żadna lektura ani żadna interpretacja nie jest w stanie wyczerpać jej sensów, stanowi tylko formę zbliżenia, formę wydobycia tych znaczeń, ujęć, symboli, które wydają się najdonoślejsze. Wielkie dzieło przerasta bowiem to, co jest w stanie o nim powiedzieć czytelnik i interpretator gdyby tego nie czyniło, nie byłoby wielkim dziełem. A Gombrowiczowska Pornografia jest nim niewątpliwie. z posłowia Michała GłowińskiegoNa podstawie powieści Witolda Gombrowicza powstał film w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego.Chciałem być wierny książce, szedłem za literkami. Bez rezultatu. Gombrowicz nie jest filmowy. Ale kiedy zdobyłem się na bezczelność wobec autora, ta powieść zaczęła się przede mną otwierać jak żywy człowiek. (Jan Jakub Kolski)

Pornografia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pornografia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Co pan jej powie?

– Zachowam się przyzwoicie i ją zmuszę do przyzwoitości. Zachowam się z szacunkiem – ja ją uszanuję i zmuszę aby i mnie uszanowała. Potraktuję ją tak, że nie będzie mogła odmówić mi swego uczucia i swej wierności. Ja wierzę, że szacunek, poszanowanie, wie pan – zobowiązują. I wobec tego młokosa także zachowam się jak trzeba.

Teraz, ostatnio, wyprowadził mnie trochę z równowagi – to się nie powtórzy.

– Pan chce zachowywać się… poważnie?

– Z ust pan mi to wyjął! Poważnie! Ja ich – przywołam do powagi!

– Tak, ale „powaga" pochodzi od „wagi". Poważny jest ten kto się zajmuje tym co najważniejsze. Cóż jednak jest najważniejsze? Dla pana może być najważniejsze jedno, dla nich – drugie. Każdy wybiera to sobie wedle uznania – i na swoją miarę.

– Jak to? Ja jestem poważny, nie oni. Jak oni mogą być poważni, jeśli to dzieciństwa – bzdury – głupstwa. Idiotyzmy!

– A jeśli – dla nich – dzieciństwo jest ważniejsze?

– Co? Dla nich ważniejsze musi być to, co dla mnie jest ważne. Co oni wiedzą? Ja wiem lepiej! Ja ich zmuszę! Nie zaprzeczy pan, że chyba ja jestem ważniejszy od nich, moja racja musi być decydująca.

– Zaraz. Ja myślałem że pan uważa siebie za poważniejszego ze względu na swoje zasady… ale teraz wychodzi na to, że pańskie zasady są ważniejsze, ponieważ pan sam jest ważniejszy. Osobiście. Jako osoba. Jako starszy.

– Nie kijem go to pałką! – krzyknął. – To jedno i to samo! Najmocniej przepraszam. Te zwierzenia o tak późnej godzinie. Najmocniej dziękuję.

Wyszedł. Mnie na śmiech się zbierało. Heca! Połknął haczyk – i rzucał się, jak ryba!

Jakiego figla spłatała mu nasza parka!

– Cierpiał? Cierpiał? No tak, cierpiał, ale to było cierpienie tłustawe -

znużone – łysawe…

Wdzięk był po tamtej stronie. Więc i ja byłem „po tamtej stronie". Wszystko co stamtąd – rozkoszne i… umiejące zjednać… ujmujące… Ciało.

Ten byk, który udawał, że broni moralności, a naprawdę pchał się na nich własnym swoim ciężarem. Pchał się na nich sobą. Narzucał tę swoją moralność nie z innego powodu jak, że była „jego" -

cięższa, starsza, bardziej rozwinięta… moralność mężczyzny. Narzucał gwałtem!

A to mi byk! Nie mogłem go ścierpieć. Tylko że… czyż sam nie byłem jak on? Ja – mężczyzna… O tym myślałem, gdy znów odezwało się pukanie do drzwi. Byłem pewny, że Wacław powraca – a to był Siemian! Rozkaszlałem mu się w twarz – tego się nie spodziewałem!

– Wybaczy pan, że niepokoję, ale słyszałem głosy i wiedziałem, że pan nie śpi.

Czy mógłbym prosić o szklankę wody?

Pił wolno, drobnymi łykami, nie patrząc na mnie. Bez krawata, z rozpiętą koszulą i zmięty – a włosy miał wypomadowane, ale sterczące, i co chwila przebierał w nich palcami. Wychylił szklankę, ale nie wychodził. Stał i przebierał we włosach.

– Jaka to arabeska! – mruknął. – Nie do uwierzenia!… Stał dalej, jakby mnie nie było. Umyślnie nie odzywałem się. Rzekł półgłosem, nie do mnie.

– Potrzebuję pomocy.

– Czym mogę panu służyć?

– Pan wie za ja zupełnie załamałem się nerwowo? – zapytał obojętnie, jakby nie o niego chodziło.

– Przyznam się… Nie rozumiem…

– Pan musi być jednak au courant – roześmiał się. – Pan wie kim jestem. I że się załamałem.

Rozczesywał włosy i oczekiwał mojej odpowiedzi. Mógł czekać bez końca ponieważ zamyślił się, czy też raczej był skupiony na jakiejś myśli, choć nie myślał.

Postanowiłem dowiedzieć się, czego chce – odpowiedziałem, iż rzeczywiście jestem au courant…

– Pan człowiek sympatyczny… Ja tam obok już dłużej nie mogłem… w odosobnieniu… – wskazał palcem na swój pokój. – Jak by tu wyrazić się?

Zdecydowałem, że zwrócę się do kogoś. Zdecydowałem, że zwrócę się do pana. Może dlatego, że pan sympatyczny, a może dlatego, że przez ścianę… Dłużej ja nie mogę być sam. Nie mogę i kwita! Pozwoli pan, że spocznę.

Usiadł, a ruchy jego były jakby po chorobie – ostrożne, jakby nie miał pełnej władzy nad członkami i musiał naprzód obmyślić każde poruszenie. – Prosiłbym o informację – rzekł – Czy tu coś się knuje przeciwko mnie?

– Dlaczego? – zapytałem.

Postanowił roześmiać się, a potem powiedział: – Wybaczy pan, ja bym chciał otwarcie… ale wpierw muszę wyjaśnić w jakim charakterze tu zjawiam się przed panem szanownym. Będę musiał trochę zreferować mój żywot. Proszę łaskawie posłuchać. Pan zresztą sporo musi o mnie wiedzieć ze słyszenia. Pan słyszał o mnie, jako o człowieku śmiałym, niebezpiecznym, można powiedzieć… No tak…

Ale teraz, niedawno, napadło mnie to… Zapeszyłem się, wie pan. Taki feblik.

Tydzień temu. Siedziałem, wie pan, przy lampie i naraz mnie do głowy przychodzi takie pytanie: dlaczego tobie dptąd nie pośliznęła się noga? A jeśli jutro pośliznie się i wpa- t dniesz?

– To przecież nieraz musiało się panu nasunąć.

– Naturalnie! Nieraz! Ale rym razem na tym nie skończyło się – bo mnie zaraz przyszła do głowy druga myśl, taka, że ja nie powinienem tak myśleć, bo to mnie mogłoby ewentualnie zmiękczyć, otworzyć, diabli wiedzą, udostępnić niebezpieczeństwu. Pomyślałem, że lepiej tak nie myśleć. A jak tylko tak pomyślałem, już nie mogłem się opędzić tej myśli, i złapało, i teraz ciągle, ciągle muszę myśleć, że mnie powinie się noga i że nie powinienem o tym myśleć, bo mnie powinie się noga, i tak w kółko. Panie! Złapało mnie!

– Nerwy.

– To nie nerwy. Wie pan co? To przeinaczenie. Przeinaczenie śmiałości w strach.

Na to nie ma rady.

Zapalił papierosa. Zaciągnął się, dmuchnął. – Panie, ja jeszcze trzy tygodnie temu miałem przed sobą cel, zadanie, miałem walkę, obiekt taki czy inny… Teraz nic nie mam. Wszystko ze mnie opadło jak, za przeproszeniem, gacie. Teraz tylko myślę żeby mnie się coś nie stało. I mam rację. Ten kto się boi o siebie, zawsze ma rację! Najgorsze jest to, że mam racj:ę, dopiero teraz mam rację!. Ale czego wy chcecie ode mnie? Już piąty dzień tu siedzę. Proszę o konie – nie dają. Trzymacie mnie jak w więzieniu. Co chcecie ze mną zrobić? Ja w tym pokoiku na górze skręcam się… Co chcecie?

– Niech się pan uspokoi. To nerwowe.

– Chcecie mnie wykończyć?

– Pan przesadza.

– Taki głupi nie jestem. Ja nawaliłem… Nieszczęście się stało, że ja się im wygadałem ze strachem moim, już wiedzą. Póki się nie bałem, oni się mnie nie bali. Teraz, kiedy się boję, stałem się niebezpieczny. Ja to rozumiem. Nie można mieć do mnie zaufania. Ale zwracam się do pana, jak do człowieka. Powziąłem takie postanowienie: żeby wstać, przyjść do pana i odezwać się wprost. To moja ostatnia szansa. Przychodzę do pana wprost, bo człowiek w moim położeniu nie ma innej drogi. Niech pan posłucha, to jest błędne koło. t Wy mnie się boicie, bo ja boję się was, ja was się boję, bo wy mnie się boicie. Ja nie mogę inaczej z tego wydobyć się, jak tylko skokiem i dlatego buch, uderzam do pana po nocy, choć się nie znamy… Pan jest inteligentny człowiek, pisarz, niech pan zrozumie, niech pan mi rękę poda, żebym ja z tego wydobył się.

– Co mam zrobić?

– Niech mi pozwolą odjechać. Odczepić się. Ja tylko o tym marzę. Żeby się odczepić. Wycofać się. Odszedłbym na piechotę – ale gotowiście mnie na polu gdzie zdybać i… Niech pan wyperswaduje, żeby mi pozwolili odjechać, że ja nikomu już nic nie zrobię, że mnie się przejadło, że już nie mogę. Ja chcę być -

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pornografia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pornografia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


J. Jance - Name Witheld
J. Jance
Witold Gombrowicz - Trans-Atlantyk
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz - Opętani
Witold Gombrowicz
Witold Gombrowicz - Kosmos
Witold Gombrowicz
David. H. Lawrence - Pornografía y obscenidad
David. H. Lawrence
Sandra Orchard - Identity Withheld
Sandra Orchard
Józef Kraszewski - Litwa za Witolda
Józef Kraszewski
Отзывы о книге «Pornografia»

Обсуждение, отзывы о книге «Pornografia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x