Martin Kat - Diabelska wygrana

Здесь есть возможность читать онлайн «Martin Kat - Diabelska wygrana» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Diabelska wygrana: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Diabelska wygrana»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Romans, którego nigdy nie zapomnisz! Szukając zemsty za śmierć brata, Damien Falon zastawia pułapkę na piękną Alexę Garrick. Wygrywa od niej fortunę przy karcianym stole, nie żąda jednak pieniędzy, lecz tego, by Alexa spędziła z nim noc. Wbrew jego oczekiwaniom Alexa okazuje się delikatną i miłą dziewczyną i Damien wkrótce przyłapuje się na tym, że pragnie nie tylko jej ciała. Tymczasem niespodziewane komplikacje powodują, że musi bronić honoru Alexy, proponuje jej więc małżeństwo…

Diabelska wygrana — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Diabelska wygrana», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Aleksa pomyślała, że już nigdy więcej nie chcia¬łaby stanąć w obliczu takiej sytuacji. Idąc po ciem¬ku, pokonali kilka ostatnich metrów, które dzieliły ich od rozwidlenia. Stamtąd dalszą drogę oświetlał im mdły blask lampy strażnika. Jules pociągnął Aleksę w cień, gdzie podał jej nóż o krótkim ostrzu.

– Wygląda na to, że Damien jest dość mocno związany. Rozetniesz sznury, a ja zajmę się straż¬nikiem. Zaczekaj tu, aż wrócę.

Ruszył przed siebie w zupełnej ciszy. Zatrzymał się, gdy pod stopą zachrzęścił mu jakiś kamyk. Strażnik odwrócił się, szukając źródła tego hałasu. Usatysfakcjonowany, że wszystko jest w porządku, zaczął się oddalać, a wtedy Jules skoczył na niego od tyłu. Objął mężczyznę ramieniem za szyję i zaczął naciskać..

Aleksa przygryzła wargę. Zołnierz był niższy od napastnika. Zaczęli się szamotać, chciał go kopnąć, lecz w kilka sekund Jules go uciszył, po czym odciągnął bezwładne ciało w cień i zosta¬wił na ziemi.

Gdzieś przed nimi w korytarzu rozległ się jakiś dźwięk.

– Remi, to ty? – zawołał żołnierz, który w tune¬lu pilnował Damiena. Jules szybko pociągnął Aleksę na drugą stronę korytarza, gdy barczysty mężczyzna ruszył w poszukiwaniu przyjaciela.

– Remi! – zawołał ponownie. Jules wymamrotał w odpowiedzi: – Nom de Dieu, przestań w końcu żłopać ten parszywy pastis, który pędzi twój wuj.

Gdy mężczyzna zagłębił się w cień, Aleksa wy¬mknęła się za jego plecami, pozostawiając żołnie¬rza w rękach Sto Owena. Po chwili usłyszała dobie¬gające z tyłu odgłosy walki, jęki, stęknięcia, ciosy, lecz nie traciła czasu na oczekiwanie na wynik po¬tyczki.

Puściła się pędem w kierunku drugiej smugi światła na końcu tunelu, gdzie na krześle siedział bezwładnie pochylony do przodu ciemnowłosy męzczyzna.

– Damien? – spytała drżącym głosem, przyklę¬kając tuż obok. – Damien, kochany, to ja, Aleksa – powiedziała łagodnie, uspokajająco, gładząc go po wilgotnych włosach. Poruszył się, gdy dotknęła palcem jego czoła, po czym wolno uniósł głowę. Strasznie się o niego bała, czuła też ogromny żal i ogromną.falę uczuć, jakich nigdy dotąd nie do¬świadczyła.

– Aleksa? – powtórzył zbolałym głosem.

Po chwili przechylił głowę i kolejny jej zawrót po¬nownie kierował go ku bezpiecznej nieświadomo¬ści. Usiłował otworzyć oczy, ale cały świat był jak¬by za mgłą, czas zwolnił do niedających się zmie¬rzyć chwil, bardziej niemrawych niż niespokojne bicie jego serca. Może właśnie dlatego wydawało mu się, że usłyszał, jak ona wypowiada jego imię.

Chłodne palce przesunęły się po jego policzku. – Tak, kochany. Jestem przy tobie. Przyszłam tu po ciebie.

Próbował zwilżyć usta, nadać jakiś sens temu, co docierało do jego uszu, lecz coś nie pozwalało mu zanurzyć się z powrotem w koszmarze, jąki spo¬dziewał się zobaczyć, unosząc powieki. Wymamro¬tał coś w odpowiedzi, potem poczuł szarpnięcie za sznury, którymi był związany, i zrozumiał, że ktoś rozcina więzy.

Połyskujące w świetle lamy ostrze poruszało się gorączkowo. Pierwsza linka krępująca go na wyso¬kości piersi opadła, więc niepodtrzymywany zgiął się do przodu i zapewne by upadł, gdyby szczupłe ramię nie przytrzymało go i nie usadziło pionowo na krześle.

Już dobrze, kochany – powiedziała kobieta głosem, w który słychać było płacz. – Nic ci nie będzie, tylko musimy się stąd wydostać.

Aleksa…? – wyszeptał ledwie dosłyszalnie.

Ale wiedział, że to przecież niemożliwe. Próbował opanować drżenie, które nagle ogarnęło jego cia¬ło. Tym razem otworzył oczy i zobaczył jej twarz.

Rubinowe usta, ciemnokasztanowe włosy… naj-. piękniejsze zielone oczy, jakie kie,dykolwiek wi¬dział.

Wróciłaś… – powiedział. Jego mózg wciąż źle funkcjonował, bo przecież to nie mogła być ona.

Przygryzła drżącą wargę

Na Boga, czy naprawdę myślałeś, że cię zostawię?

St. Owen… Wyjechałaś ze St. Owenem… Głupio mu było, że powiedział to na głos. Prze¬cież Aleksy tam nie było. Rozmawiał z iluzją Spoj¬rzał na sterty zmasakrowanych zwłok, roztrzaska¬ne czaszki, bezgłowe ciała. Nic dziwnego, że tracił zmysły, skoro był uwięziony w samym sercu piekła.

Nie, kochany – koił go cichy głos, gdy nóż sprawnie rozcinał więzy krępujące mu nogi. – Nie wyjechałam. Nigdy bym cię nie opuściła. Nigdy.

Aleksa… – nie mógł przestać wymawiać jej imienia, nie mógł oderwać wzroku od obrazu, któ¬ry tak bardzo ją przypominał. Poczuł jeszcze boleś¬niejsze ukłucie w sercu.

Pomyślał o nocy, gdy przyjechała do niego do za¬jazdu, o uczuciach, jakimi go darzyła, gdy on sprawiał jej zawód na całej linii. Cierpiał coraz bardziej, chciał przeklinać samego siebie za wszystko, co zrobił.

– Wszystko będzie dobrze – powiedział cichy glos. Nóż cały czas rozcinał kolejne sznury, a cu¬downa zjawa krążyła wokół niego w niesamowitym świetle lamp.

Pomyślał szaleńczo, że to może być jednak rze¬czywistość.

– Damien, słyszysz mnie?

Chwyciła palcami jego podbródek i zmusiła, by na nią spojrzał. Kiwnął głową, zastanawiając się, jak to wszystko jest możliwe.

– Damien, kocham cię. – Na te słowa coś ścisnꬳo go mocno za gardło.

Wpatrywał się w tę iluzję – jej cudowne zielone oczy – i marzył, by wpaść w ramiona pięknej po¬staci mówiącej słowa, które chciał usłyszeć od dawna. Ile osób w jego życiu je wypowiedziało? Jeszcze mniej wymówiło je zupełnie szczerze.

– Słyszałeś mnie? – powiedział głos. Jakaś ręka potrząsnęła go za ramię. Ostatnie słowa padły po¬jedynczo. – Ja… ciebie… kocham.

Poczuł w oczach gorące łzy. Chciał je powstrzy¬mać, lecz formowały się w wielkie krople, które za¬częły spływać po jego zapadniętych policzkach.

– Powtórz to – wyszeptał. – Powiedz to jeszcze raz, zanim odejdziesz.

– Ja nigdzie nie odchodzę! Nie odchodzę bez ciebie! Kocham cię – wyrzuciła z siebie płaczli",ie. – Kocham bardzo, aż do bólu. Bólu, od którego chyba umrę. Dobry Boże, Damien, proszę, po¬wiedz, że rozumiesz, co do ciebie mówię.

Wizja przybrała bardziej rzeczywistą formę.

Postać wydawała się mówić zupełnie serio. Miała wypisany na twarzy głęboki niepokój, strach o je¬go życie. Kochała go. I nie wyjechała z St. Owe¬nem.

– Nie wyjechałaś… – szepnął. – Nie wyjechałaś…

– Wyjedziemy stąd razem – powiedziała, przecinając ostatni z krępujących go sznurów. – Razem! – Znowu szarpnęła go za ramię, lecz wciąż nie był w stanie się wybudzić ze swego letargu.

– Lepiej wyjedź ze St. Owenem… – powiedział do obrazu przed swymi oczami. Ta myśl już wcześniej przyszła mu do głowy, lecz bał się do niej przyznać. – Ze mnie nie będziesz mieć pożytku. Wciąż cię tyl¬ko ranię. Sam już nie wiem, kim jestem.

Nie chciał tego wyznać. Słowa same wypłynęły z jego ust, ale wiedział, że są prawdziwe. Było zbyt wiele kłamstw, zbyt wiele wyrachowanej gry, zbyt wiele lat przeżytych w oszustwie. W końcu zaczął sam siebie oszukiwać.

Smukła dłoń dotknęła jego policzka.

– Ja wiem, kim jesteś – rzekła zjawa. – Jesteś po¬łączeniem wszystkich ról, jakie grałeś. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek pragnęłam, czego potrzebowałam u mężczyzny. I kocham wszystko, czym jesteś.

Ujrzał jej pełne łez oblicze, widoczne w oczach głębokie uczucie. Ból serca powoli ustępował. Po raz pierwszy ciemność, jaką był spowity jego umysł, zaczęła się rozjaśniać. Obraz zaczął nabie¬rać ostrości. Szum w uszach minął. Czas i rytm bi¬cia jego serca wróciły do normalności.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Diabelska wygrana»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Diabelska wygrana» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Diabelska wygrana»

Обсуждение, отзывы о книге «Diabelska wygrana» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x