– Czy cię jeszcze zobaczę? – spytała.
Był milczący bardziej niż zwykle.
– Mam nadzieję – odparł w końcu.
– Chcesz tego?
– Oczywiście, że chcę – mówiąc to, usiadł i odsunął się od niej. Po chwili Teresa też się podniosła i zapaliła lampkę.
– O co chodzi, Garrett?
– Nie chcę, żeby tak się to skończyło – powiedział, spuszczając wzrok. – Nie chcę, by wszystko skończyło się między nami, nie chcę, by skończył się ten tydzień. Wkroczyłaś w moje życie, wywróciłaś je do góry nogami, a teraz wyjeżdżasz.
Wzięła go za rękę i szepnęła:
– Och, Garrett, ja też nie chcę, żeby to się tak skończyło. – Po chwili dodała: – To był jeden z najlepszych tygodni w moim życiu. Wydaje mi się, że znam cię od zawsze. Może nam się uda, powinniśmy spróbować. Mogłabym przyjeżdżać do ciebie, ty mógłbyś wpadać do Bostonu. Musimy spróbować, prawda?
– Jak często będziemy się widywali? Raz na miesiąc? Rzadziej?
– Nie wiem. To chyba zależy od nas i od tego, co chcemy zrobić. Uważam, że jeśli oboje będziemy gotowi coś z siebie dać, to się uda.
Milczał dłuższą chwilę.
– Naprawdę uważasz, że to możliwe? Kiedy znów cię przytulę? Kiedy znów zobaczę twoją twarz? Jeśli będziemy się spotykać tylko od czasu do czasu, nie będziemy mogli robić razem różnych rzeczy… przestaniemy czuć to, co teraz. Za każdym razem nasze spotkanie będzie trwało zaledwie kilka dni. Nie będzie dość czasu, aby nasze uczucia dojrzały.
Jego słowa bolały. Częściowo dlatego, że mówił prawdę. Wydało się jej, że mówi to po to, aby zakończyć ich znajomość. Kiedy odwrócił się do niej z wyrazem żalu na twarzy, nie wiedziała, co odpowiedzieć. Zdezorientowana, puściła jego rękę.
– Nie zamierzasz spróbować? Czy to właśnie chcesz mi powiedzieć? Wolisz zapomnieć o wszystkim, co się stało między nami…
Potrząsnął głową.
– Nie, nie chcę zapomnieć. Nie wiem… Pragnę widywać cię częściej, niż to jest możliwe.
– Ja też… Może chociaż wykorzystajmy jak najlepiej ten czas, który mamy. Dobrze?
Pokręcił głową prawie obojętnie.
– Sam nie wiem…
Przyglądała mu się uważnie i wyczuła, że chodzi o coś jeszcze.
– Garrett, co się stało?
Nie odpowiedział.
– Czy jest jakiś specjalny powód? Dlaczego nie chcesz nawet spróbować?
Milczał. Odwrócił głowę w stronę fotografii Catherine stojącej na nocnym stoliku.
– Jak podróż? – Garrett wyciągnął torbę Catherine z tylnego siedzenia, podczas gdy ona wysiadła z samochodu. Uśmiechnęła się, ale od razu spostrzegł, że jest zmęczona.
– Było nieźle, choć moja siostra wpada w histerię. Chce, aby absolutnie wszystko było bez zarzutu, a dowiedzieliśmy się, że Nancy jest w ciąży i nie zmieści się w sukienkę druhny.
– Co z tego? Przecież można dopasować.
– To właśnie jej powiedziałam, ale wiesz, jaka ona jest. Robi z igły widły.
Catherine położyła ręce na biodrach i krzywiąc się lekko, wyprostowała plecy.
– Nic ci nie jest?
– Trochę usztywniałam, to wszystko. Cały czas byłam zmęczona, przez ostatnie dwa dni trochę bolały mnie plecy.
Ruszyła w kierunku drzwi, a Garrett tuż za nią.
– Catherine, chciałem cię przeprosić za swoje zachowanie. Cieszę się, że pojechałaś, ale szczerze mówiąc, jestem szczęśliwy, że już wróciłaś.
– Garrett, odezwij się do mnie.
Patrzyła na niego z troską. Wreszcie przemówił.
– Tak mi ciężko… tyle przeszedłem…
Umilkł, a Teresa od razu zrozumiała, o czym mówi. Poczuła skurcz żołądka.
– Chodzi o Catherine? Czy zgadłam?
– To nie tak… – urwał, ale Teresa zrozumiała, że miała rację.
– Chodzi o nią, prawda? Nie chcesz nawet spróbować… ze względu na Catherine.
– Nic nie rozumiesz.
Ogarnął ją gniew.
– Ależ rozumiem. Spędziłeś ze mną tydzień, ponieważ wiedziałeś, że wyjeżdżam. A jak już wyjadę, wrócisz do punktu wyjścia. Byłam tylko przelotną przygodą, czy nie tak?
Pokręcił głową.
– Nie, nie byłaś przygodą. Naprawdę mi na tobie zależy…
Patrzyła na niego ze złością.
– Ale nie dość, by choćby spróbować…
Spojrzał na nią z bólem w oczach.
– Nie bądź taka…
– A jaka powinnam być? Bardziej wyrozumiała? Chcesz, żebym powiedziała: „W porządku, Garrett, skończmy z tym od razu, bo to jest za trudne i nie będziemy mogli spotykać się zbyt często. Miło było cię poznać”. Czy to właśnie mam powiedzieć? Tego oczekujesz?
– Nie, nie chcę, żebyś tak powiedziała.
– To czego chcesz? Już mówiłam, że jestem gotowa spróbować… Już mówiłam…
Nie patrząc jej w oczy, pokręcił głową. Teresa poczuła, że zbiera się jej na płacz.
– Posłuchaj, Garrett, wiem, że straciłeś żonę i bardzo cierpiałeś z tego powodu. Ale nie zachowuj się jak męczennik. Masz przed sobą całe życie. Nie odrzucaj go dla przeszłości.
– Nie żyję przeszłością – zaprzeczył, przybierając obronny ton.
Teresa z trudem opanowała łzy.
– Garrett… Ja też straciłam kogoś bliskiego i drogiego. – powiedziała łagodniejszym tonem. – Wiem, czym jest ból i cierpienie. Mówiąc szczerze, jestem zmęczona samotnością… Upłynęły trzy lata… i mam dosyć. Jestem gotowa żyć dalej i znaleźć sobie kogoś niezwykłego. Ty też powinieneś to zrobić.
– Uważasz, że tego nie wiem?
– W tej chwili wcale nie jestem tego pewna. Między nami zdarzyło się coś cudownego i nie chcę, żebyśmy to stracili.
Długo milczał.
– Masz rację – zaczął, z trudem wymawiając słowa. – Rozum mówi mi, że masz rację. Ale serce… – sam nie wiem.
– A co z moim sercem? Nie ma dla ciebie żadnego znaczenia? – Spojrzała na niego tak, że Garretta ścisnęło za gardło.
– Oczywiście, że ma znaczenie. Większe, niż myślisz.
Wyciągnął rękę, by ująć jej dłoń. Odsunęła się i wtedy zrozumiał, jak bardzo ją zranił. Zaczął mówić spokojnie, próbując panować nad emocjami.
– Tereso, tak mi przykro, że przeze mnie ty… my… że nasz ostatni wieczór zakłóciło nieporozumienie. Nie chciałem, żeby tak się stało. Uwierz mi, nie byłaś dla mnie przygodą. Boże… wszystkim, tylko nie tym. Powiedziałem ci już, że zależy mi na tobie, i mówiłem to szczerze.
Wyciągnął do niej ramiona z niemym błaganiem w oczach. Zawahała się na chwilę, ogarnięta sprzecznymi uczuciami. Wreszcie przytuliła się do niego. Położyła głowę na jego piersi, nie chcąc widzieć wyrazu jego twarzy. Pocałował ją we włosy, a potem zaczął cicho mówić, od czasu do czasu muskając jej włosy ustami.
– Naprawdę mnie obchodzisz. Tak bardzo, że aż mnie to przeraża. Już dawno nic takiego nie czułem. Zapomniałem, że druga osoba może stać się ważna. Nie potrafiłbym rozstać się z tobą i o tobie zapomnieć, wcale tego nie chcę. Na pewno też nie pragnę, abyśmy już teraz zakończyli naszą znajomość. – Przez chwilę słyszała tylko cichy, równy oddech. – Obiecuję, że zrobię wszystko, aby cię widywać. Postaramy się, żeby nam się udało. – Ściszył głos tak, że ledwie go słyszała. – Tereso, chyba zakochałem się w tobie.
Chyba zakochałem się w tobie. Chyba…
Chyba…
– Przytul mnie, dobrze? Już nie rozmawiajmy – wyszeptała.
Kochali się nad ranem i tulili mocno do siebie, ale czas wyjazdu Teresy zbliżał się nieuchronnie. Trzeba było się przygotować. Ponieważ nie spędzała zbyt wiele czasu w hotelu, rzeczy przeniosła do domu Garretta, ale nie zwolniła pokoju na wypadek, gdyby dzwonił Kevin lub Deanna.
Читать дальше