Joseph Heller - Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”

Здесь есть возможность читать онлайн «Joseph Heller - Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Autobiograficzne dzieło ukazujące życie autora od dzieciństwa spędzonego na Coney Island, poprzez służbę w lotnictwie, studia, pracę i małżeństwo aż do wielkiej kariery literackiej zapoczątkowanej spektakularnym sukcesem ''Paragrafu 22''.

Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22” — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wciąż na nią czekam.

O sześć lat dojrzalszy, studiując jako dwudziestotrzylatek na drugim roku Uniwersytetu Nowojorskiego, wykorzystałem ten incydent na ćwiczeniach z pisarstwa, pisząc opowiadanie zatytułowane World Full of Great Cities, które nie zostało opublikowane w żadnym periodyku, lecz ukazało się w kilku antologiach. Ostatnim razem, pamiętam, opublikował je po angielsku japoński wydawca dla japońskich uczniów studiujących amerykańską literaturę i styl życia. Obrany w tym opowiadaniu punkt widzenia okazał się bardzo trafiony. W tym czasie znałem już / Want to Know Why Sherwooda Andersena i „Mojego starego" Ernesta Hemingwaya i świadomie naśladowałem ich pomysł: młody człowiek odkrywa w świecie dorosłych jakieś draństwo, którego się nie spodziewał. Była jednak pewna różnica; w tamtych utworach czytelnik wiedział to, o czym niezdemoralizowany i niedoświadczony młody narrator nie miał pojęcia. W moim opowiadaniu czytelnik zna motywacje postaci w tym samym ułamkowym zakresie, w jakim ja, narrator wcielony w postać posłańca z Western Union, znałem je, słysząc o tym incydencie, znałem, pisząc to opowiadanie i znam po dziś dzień.

Biuro w górnej części Manhattanu, gdzie mnie w końcu przeniesiono, mieściło się na parterze General Motors Building, zajmującego całą przecznicę Broadwayu między ulicami Zachodnią Pięćdziesiątą Siódmą i Pięćdziesiątą Ósmą, niedaleko ruchliwego ronda Columbus Circle. Cała nasza trójka mogła oglądać przez okno budowę wysokiego bloku mieszkalnego, wznoszonego w czasach, gdy robotnicy wciąż używali rozpalonych do czerwoności nitów, wyjmowanych szczypcami z podnoszonych w odpowiednim momencie na rusztowania małych palenisk, i rzucanych innym, którzy łapali je w metalowe rożki i wbijali w złącza belek okrytych pomarańczową rdzą. Dom wznoszono pod numerem 240 Central Park South i znam ludzi, którzy tam dzisiaj wygodnie mieszkają. Podróż z Brooklynu do tego nowego miejsca pracy trwała trochę dłużej: dwa lokalne przystanki metra za stacją linii ekspresowej przy Times Square. Ale wracając do domu, mogłem być pewny, że zawsze znajdę miejsce siedzące.

Nowe biuro zajmowało nieduże pojedyncze pomieszczenie i obsługiwało wyłącznie firmy usytuowane w tym samym budynku, co, według mojej obecnej oceny, wynikało głównie z olbrzymiej ilości spraw, które załatwiano na kilku najwyższych piętrach zajętych w całości przez różne wydziały General Motors Corporation. Tutaj także pracowałem na pół etatu, przebierając się po szkole w swój mundurek w męskiej toalecie na korytarzu. Nie pamiętam, czy pracowałem również w soboty.

Nasza trójka świetnie radziła sobie z robotą. Kierowniczką biura była panna McCormack, ładna nieduża blondynka, mająca stałe kłopoty ze swoim przyjacielem, na temat którego Tom Fitzgerald, przez jakiś czas pracujący z nią na pełnym etacie, żartował z przyjazną i łagodną ironią. Panna McCormack była jedyną operatorką dalekopisu, który przetwarzał przychodzące i wychodzące depesze. Tak naprawdę nie była potrzebna przy stole; Tom i ja mogliśmy z łatwością zająć się na zmianę sortowaniem telegramów, przyjmowaniem elektrycznych wezwań i roznoszeniem depesz po różnych piętrach budynku. Tom Fitzgerald był wysokim, zrównoważonym małomównym młodzieńcem o wyprostowanej sylwetce. Poruszał się bezszelestnie i był mądry, bardzo mądry jak na swoje dwadzieścia jeden lat. Pewne wydarzenia, które działy się poza naszym biurem i za które nie ponosił żadnej odpowiedzialności, sprawiły, że zaczął się wkrótce martwić, czy nie zostanie powołany. Ustawa o przymusowej służbie z roku 1940 przewidywała powołanie do czynnej służby wszystkich mężczyzn między dwudziestym pierwszym i dwudziestym szóstym rokiem życia. A przed atakiem na Pearl Harbor ludzie martwili się, że zostaną powołani. Jeśli martwili się tym po Pearl Harbor, nie dawali tego po sobie poznać, a odpowiadający wymaganiom ustawy, lecz pozostający w cywilu młodzi mężczyźni wymyślali różne usprawiedliwienia i czuli się zobligowani ich udzielać.

Jestem pewien, że pracowałem tam latem 1940 roku, pamiętam bowiem dobrze lawinę zaadresowanych w różne miejsca depesz, które płynęły z dyrektorskich pięter General Motors Corporation do delegatów na ogólnokrajową konwencję Partii Republikańskiej, wzywając do wyboru Wendela Willkiego jako rywala Franklina Delano Roosevelta w wyścigu o fotel prezydenta. Pochodzący z Indiany Willkie, podobnie jak Roosevelt, popierał Wielką Brytanię i potępiał Hitlera; akceptował poza tym wiele programów Nowego Ładu i w związku z tym nie mógł wytoczyć przeciw swemu oponentowi zbyt wielu argumentów prócz datującej się od George'a Waszyngtona zasady dwukadencyjności. W czasie tej kampanii pracownicy domów towarowych Woolwortha zostali zmuszeni przez pracodawców do noszenia znaczków z napisem WILLKIE NA PREZYDENTA. Mimo to przegrał i wcale mnie to nie zdziwiło. Zagorzały czytelnik liberalnych gazet, nie rozumiałem, dlaczego ktoś może nie chcieć wybrać Roosevelta na trzecią, a nawet czwartą kadencję. Nie wierzyłem wtedy, bo w tamtym okresie nigdy się z nimi nie zetknąłem, że istnieją ludzie dobrej woli, którzy są republikanami, i wciąż trudno mi w to uwierzyć. Dzisiaj mam podobne wątpliwości co do demokratów.

W miarę zwiększania się naszego zaangażowania w wojnę przedział wieku, w którym można było zostać powołanym do służby wojskowej, rozszerzał się progresywnie w obu kierunkach, w górę i w dół, i kiedy w roku 1942 rząd ogłosił obniżenie wieku poborowego do dziewiętnastu lat, a ja skończyłem już osiemnaście, razem z grupką przyjaciół z Coney Island doszliśmy do wniosku, że nadszedł czas, żeby się zaciągnąć. Znaczącą zachętą była obietnica, że będziemy mogli wybrać preferowany przez nas rodzaj wojsk i służby. Dotrzymano jej w stosunku do tych, którzy wybrali siły powietrzne; żaden ze znanych mi osobiście ludzi, którzy to zrobili, nie doznał takiego szoku jak w późniejszym okresie Kurt Vonnegut i Mel Brooks. Obu nie pozwolono służyć dalej w specjalnościach, w których się szkolili, po czym wysłano w ramach uzupełnień za morze i bez żadnego przygotowania wcielono do piechoty.

Praca w nowym biurze z panną McCormack i Tomem Fitzgeraldem była dla mnie bardziej interesująca, ponieważ było jej o wiele mniej. Miałem czas na odrobienie pracy domowej, na długie rozmowy (które do tej pory pozostają moją ulubioną rozrywką) oraz, w czym naśladowałem Toma, na ćwiczenia w kaligrafii, którą się nagle zainteresowałem. Niczym dawny rękodzielnik, Tom projektował dla siebie wyszukany charakter pisma. Siedząc obok niego, gdy się zastanawiał, czekałem, aż postanowi coś w sprawie każdej dużej i małej litery naszego alfabetu, i trudziłem się, duplikując z przejęciem jej kształt, kiedy podjął ostateczną decyzję. Zanim na wiosnę następnego roku przeniesiono mnie do biura w Brooklynie, jego charakter pisma stał się moim. Po jakimś czasie uznałem, że mogę się z nim rozstać, zakłopotany ozdobną kursywą, wymagającą znacznego wysiłku i zdradzającą pewną afektację, i z nowego charakteru pisma Toma Fitzgeralda z roku 1940 zachowałem dzisiaj jedynie drugi zawijas pod J w moim podpisie oraz jego zmodyfikowane ślady pod y, g, j, a także w dużym H.

Nie wiem, jakie były dalsze losy Toma i jego charakteru pisma w wojsku i w cywilu. Miał żydowską dziewczynę, o której czasami napomykał. Przyjaźnił się z młodym rudowłosym irlandzkim windziarzem o łagodnych manierach, który mieszkał obok niego w Bronksie i z którym ja też się przyjaźniłem. Utrzymywałem dobre stosunki ze wszystkimi windziarzami -widzieli we mnie towarzysza pracy. Aby zaskarbić sobie ich względy, czego nauczyłem się bardzo szybko po pierwszej burkliwej reprymendzie, trzeba było zawsze schodzić pieszo z pierwszego piętra na parter i bez wzywania windy pokonywać schodami dystans jednego piętra. Dzisiaj, z perspektywy zajmowanej przeze mnie i zapewne przez was pozycji społecznej, fakt, że młodzi dobrze wychowani biali Amerykanie zadowalali się pracą w zawodach takich jak windziarz lub posłaniec, wydaje się bajką o żelaznym wilku; ale tak to wtedy wyglądało, a społeczny ład, jaki znamy, stanowi tylko jeden z aspektów realnego świata, jedno z jego obliczy. Inne oblicza są kolejną rzeczywistością, od której staramy się z naszymi przywilejami bezpiecznie odgrodzić i o której z całą pewnością nie chcemy nic wiedzieć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”»

Обсуждение, отзывы о книге «Teraz i Wtedy. Od Coney Island do „Paragrafu 22”» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x