Charles Bukowski - Szmira

Здесь есть возможность читать онлайн «Charles Bukowski - Szmira» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szmira: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szmira»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedziałem, patrzyłem na czerwonego mercedesa i dumałem o Cindy. I świerzbiło mnie, żeby wziąć się do działania. Pomyślałem, że może warto zakraść się do domu. Może zdołam podsłuchać, jak Cindy rozmawia przez telefon? Może wpadnę na jakiś trop? Pewnie, że było to niebezpieczne. Sam środek dnia. A ja uwielbiam ryzyko. Sprawia, że uszy mi dzwonią, a zwieracz w tyłku mocniej się ściska. Żyje się raz, no nie? Chyba że jest się Łazarzem. Biedny skurwiel, musiał zdychać 2 razy. Ale ja jestem Nick Belane. Po jednej kolejce zsiadam z karuzeli. Świat należy do odważnych.

Szmira — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szmira», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Szkocka i woda mineralna – powiedziałem.

– Wlać wodę do szkockiej?

– Przecież mówię, że szkocka i woda.

– Hę?

– Oddzielnie szkocka, oddzielnie woda.

3 wyrostków gapiło się na mnie.

– Hej, staruszku, chcesz, żebyśmy zrobili ci kuku? – spytał ten w środku.

Spojrzałem na niego i wzruszyłem ramionami.

– Kuku robimy za frajer – rzekł, uśmiechając się szyderczo.

Wszyscy trzej cały czas uśmiechali się szyderczo.

Barman przyniósł mi szkocką i wodę.

– Wiesz, co mam ochotę zrobić, staruszku? Podejść i wypić ci drinka – oznajmił ten sam wyrostek.

– Tylko dotkniesz mojej szklanki, a zgniotę cię jak kawałek zeschłego gówna – ostrzegłem go.

– O rany, o rany, o rany!

– O rany – powtórzył drugi.

– O rany – powtórzył trzeci.

Wypiłem szkocką, wody nie ruszyłem.

– Dziadyga zgrywa się na twardziela – powiedział wyrostek w środku.

– Może sprawdźmy, czy rzeczywiście jest taki twardy – rzekł drugi.

– Czemu nie? – dodał trzeci.

Boże, jacy oni byli nudni. Prawie tak samo jak wszyscy. Nikogo nie stać na nic nowego, oryginalnego. Wciąż te same stare, oklepane grepsy. Jak w kinie.

– Jeszcze raz to samo – poleciłem barmanowi.

– Miał pan szkocką i wodę, tak?

– Tak – potwierdziłem.

– Chujowo tak zdziadziać! – zawołał wyrostek w środku.

– Zdziadzieć – powiedziałem.

– Co?

– Chujowo tak zdziadzieć.

– Potwierdzasz moje słowa, staruszku?

– Poprawiam cię, szczylu. I mam nadzieję, że nie będę musiał udzielić ci dłuższej lekcji.

Barman przyniósł mi szkocką i wodę. Po czym odszedł.

– A może my poprawimy twój wygląd, staruszku – powiedział wyrostek, który gadał najwięcej.

Zignorowałem zaczepkę.

– Może wepchniemy ci baniak do dupy – zagroził jeden z jego koleżków.

Cholerni nudziarze. Pełno ich na świecie. I tylko rodzą coraz więcej cholernych nudziarzy. Potworność. Świat aż się od nich roi.

– Może stary piernik lubi ciągnąć druta?

– Może chciałby obciągnąć 3 druty?

Nic nie powiedziałem. Łyknąłem szkockiej, popiłem wodą, wstałem, skinąłem głową w stronę tylnych drzwi baru.

– O, chyba ma ochotę pogadać z nami na zewnątrz!

– Może chce obejrzeć nasze druty!

Szedłem do tylnych drzwi. Za sobą słyszałem wyrostków. Nagle dobiegł mnie chrzęst otwieranego sprężynowca. Odwróciłem się w porę, żeby jednym kopnięciem wytrącić chłopakowi nóż z ręki. A potem walnąłem szczyla za uchem. Pozostali dwaj odwrócili się i dali w długą. Przebiegli przez bar i wylecieli na ulicę frontowymi drzwiami. Nie ścigałem ich. Wróciłem do chłopaka, który leżał na podłodze. Wciąż był nieprzytomny. Podniosłem go, przerzuciłem przez ramię i wyniosłem na dwór. Położyłem go na ławce na przystanku autobusowym. Zdjąłem mu buty i cisnąłem do studzienki ściekowej. To samo zrobiłem z jego portfelem. Następnie wszedłem z powrotem do środka, podniosłem nóż, schowałem do kieszeni, wróciłem na swój stołek i zamówiłem kolejną szkocką. Babka zakasłała. Zobaczyłem, że zapala papierosa.

– Bardzo mi się to podobało – oświadczyła. – Lubię prawdziwych mężczyzn.

Nie zareagowałem.

– Nazywam się Tchawica – powiedziała.

Wzięła swoją szklankę i przesiadła się na stołek obok mojego. Na kilometr jechało od niej perfumami, a na ustach miała tygodniowy zapas szminki.

– Moglibyśmy się zaprzyjaźnić – oznajmiła.

– Nic by z tego nie wyszło. Głupi pomysł.

– Dlaczego tak uważasz?

– Mam doświadczenie.

– Może znałeś dotąd niewłaściwe kobiety?

– Może.

– Może ja mogłabym się okazać tą właściwą?

– Może.

– Postaw mi drinka.

Barman właśnie przyniósł mi szkocką.

– I coś dla Tchawicy – poleciłem.

– Gin z tonikiem, Bobby…

Bobby oddalił się.

– Nie powiedziałeś, jak ci na imię – zaszczebiotała.

– David.

– Ładnie. Znałam kiedyś Davida.

– I co się z nim stało?

– Nie pamiętam.

Tchawica oparła się o mnie. Miała ze 12 kilo nadwagi.

– Fajny jesteś, wiesz? – powiedziała.

– Dlaczego?

– Hm… Sama nie wiem. – Na moment umilkła. – A ja ci się podobam?

– Nie za bardzo.

– Szkoda. Jestem dobra.

– W czym, w tenisie? Umiesz skracać piłki?

– Nie, ale umiem wydłużać pewne rzeczy.

– Na przykład co?

– No, wiesz!

– Nie, nie wiem.

– Zgadnij.

– Kiecki?

– Zabawny jesteś.

– Już mi to mówiono.

Barman przyniósł jej drinka. Pociągnęła łyk.

Im dłużej na nią patrzyłem, tym mniej mi się podobała.

– Cholera, podziałam gdzieś zapalniczkę!

Otworzyła torebkę i zaczęła wszystko z niej wyciągać. Otwieracz do butelek. 3 szminki, każda o innym odcieniu. Guma do żucia. Gwizdek. I… co to?

– Mam, znalazłam! – zawołała, pokazując zapalniczkę. Wyjęła papierosa, zapaliła.

– Co to takiego? – spytałem.

– Co?

– To coś, co położyłaś na barze. To czerwone.

Wskazałem palcem.

– Ach, to mój wróbel – powiedziała.

– Wróbel? Prawdziwy? Latał kiedykolwiek?

– Nie, głuptasie, to tylko zabawka z materiału. Kupiłam ją dziś w sklepie zoologicznym. Jest wypchana kocimiętką. Moja koteczka uwielbia takie wróble.

– A niech to licho! Możesz schować tę zabawkę.

– David, przez chwilę naprawdę byłeś podniecony! Tak na ciebie działają ptaki?

– Tylko Czerwony Wróbel.

– Jak chcesz, mogę ci go dać.

– Nie, dziękuję.

– W domu mam jeszcze kilka wróbli wypchanych kocimiętką.

Chodź, poznasz moją koteczkę.

– Nie, dziękuję, Tchawico, spieszę się.

– Jak chcesz, ale nawet nie wiesz, co tracisz.

Wstałem, ruszyłem wzdłuż baru, rzuciłem barmanowi kilka banknotów i wyszedłem na dwór. Szczyla nie było już na ławce. Wsiadłem do wozu, zapaliłem silnik i włączyłem się w ruch. Dochodziła 10 wieczorem. Księżyc świecił, a moje życie toczyło się bez celu.

47

Nazajutrz siedziałem w biurze. Ktoś otworzył kopniakiem drzwi i do środka wparował Harry Sanderson ze swoimi 2 małpiszonami. Tym razem ubrany był w jasnofioletowy garnitur. Miał dziwny gust, jeśli chodzi o kolory. Znałem kiedyś babkę, która też lubiła takie niewydarzone kolorki. Kiedy szliśmy razem do knajpy, wszystkie głowy obracały się w jej stronę. Kłopot w tym, że ona sama niewarta była ani jednego spojrzenia. Nawet na kacu i z 3 – dniowym zarostem wyglądałem lepiej od niej. Ale wracając do Sandersona…

– Właśnie minęły 24 godziny, frajerze – powiedział. – Wciąż ćwiczysz palcówki na flecie czy podjąłeś decyzję?

– Wciąż ćwiczę palcówki.

– Chcesz dostać Czerwonego Wróbla czy nie?

– Chcę. Ale przypominacie mi facetów, którzy wyrolowali moją ciotkę w Illinois.

– Twoją ciotkę? Co ty mi tu, kurwa, gadasz za pierdoły?

– Ciotce przeciekał dach.

– I co z tego?

– Przyszło do niej 2 facetów i powiedziało, że naprawią dach, że mają nowy superklej. Kazali jej podpisać jakiś świstek, wystawić czek i wleźli.

– Gdzie wleźli?

– Na dach. Wleźli na dach i polali go starym olejem silnikowym. I poszli sobie. Kiedy spadł deszcz, wszystko przeciekło do środka, woda razem z olejem. Zapaćkało ciotce cały dom.

– Poważnie, Belane? Co za wzruszająca historyjka! Ale do rzeczy. Chcesz Czerwonego Wróbla czy mamy się zmywać?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szmira»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szmira» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Charles Bukowski - Post Office
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Women
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Factotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Faktotum
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Hollywood
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Listonosz
Charles Bukowski
libcat.ru: книга без обложки
Charles Bukowski
Charles Bukowski - Essential Bukowski - Poetry
Charles Bukowski
Отзывы о книге «Szmira»

Обсуждение, отзывы о книге «Szmira» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x