William Wharton - Niezawinione Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «William Wharton - Niezawinione Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Niezawinione Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Niezawinione Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka o charakterze autobiograficznym, w której Wharton opisuje przeżycia związane ze śmiercią swojej córki, zięcia i dwóch wnuczek. Dzieli się miłością, smutkiem, gniewem oraz pragnieniem doskonałej sprawiedliwości.
"Niezawinione śmierci" to powieść, która w tym samym stopniu jest afirmacją życia, co opowieścią o śmierci. To książka o życiu pogodzonym za śmiercią, o duchowej przemianie i pogłębionym rozumieniu naszych codziennych zmagań.
"Sądzę, że Wharton jest jedynym współczesnym pisarzem, który trafia wprost do czytelniczych serc i przyśpiesza ich bicie…".
"London Evening Standard"

Niezawinione Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Niezawinione Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

O Boże! Z miejsca domyślam się, kto to taki. Co robić?

Dzwonię po pielęgniarkę. Zaraz przybiega i jest niesamowicie przejęta. Tłumaczę jej po niemiecku, żeby wpuściła jednego, tylko jednego, i przyprowadziła do mojego pokoju. Siostrzyczka wytrzeszcza na mnie oczy. Powtarzam więc, tylko jednego. Nur eins. Wybiega na korytarz.

Nie wiem, dlaczego wybrała akurat tego. Gdy go wprowadza do mojego pokoju, widzę, że jest kompletnie pijany. Może to był jedyny, który jeszcze trzymał się na nogach. Stoi, a przynajmniej usiłuje stać, przy moim łóżku, opiera się o nie, kolebie do tyłu i do przodu, głowa mu się kiwa na wszystkie strony.

– Nie rozumiecie, że to szpital? Nie możecie tu wejść. Co wam strzeliło do głowy?

Przygląda mi się. Próbuje coś powiedzieć, ale dopiero za trzecim razem udaje mu się wydobyć z siebie zrozumiałe dźwięki.

– Klucz… zgubiliśmy klucz.

O mało nie wybucham śmiechem. Tego już za wiele. Sięgam do mojej torebki leżącej na nocnym stoliku koło łóżka.

– Dlaczego nie poszliście do mieszkania? Bert miał klucz.

Znowu mija dłuższa chwila, zanim daje się słyszeć bełkotliwa odpowiedź.

– Poszliśmy. Nikogo nie było. Wołaliśmy. Nikt nie otwierał.

Wierzę mu. Bert potrafi spać w niewyobrażalnym hałasie. Jak ktoś się wychował koło tartaku, to potem nie zwraca uwagi na byle stukanie. Daję mu klucz.

– Tylko nie zgub! Znasz drogę?

– Taaa. Teraz wszystko gra, jak mamy klucz.

Ściska go w sztywno wyciągniętej ręce jak złoty samorodek znaleziony pod kamieniem. W takiej pozie maszeruje do drzwi.

Nie chce mi się wierzyć, że to najbliżsi przyjaciele Berta.

Kiedy następnego dnia w przerwie obiadowej przyjeżdża Bert, nie muszę nawet nic mówić. Oni mu już wszystko opowiedzieli.

Bert zasłania się obiema rękami; wygląda jak policjant zatrzymujący samochody na skrzyżowaniu.

– Już po wszystkim, kochanie. Wszyscy cię bardzo przepraszają. Są już w pociągu do Heidelbergu. Najpierw jadą do Monachium, a potem dalej. Wiem, że uważasz ich za bandę dzikusów, ale to naprawdę wspaniali chłopcy. Po prostu zmogło ich to niemieckie piwo.

Wyciągam do niego ręce i Bert podchodzi do mnie. Bije od niego pierwotna siła mieszkańców dziewiczych puszczy. Jestem taka szczęśliwa, że jesteśmy razem. Chciałabym już być w domu.

Kiedy wracam, mieszkanie tonie w kwiatach. Moje przyjaciółki przygotowały nam jedzenie na cały tydzień i włożyły wszystko do lodówki. Wystarczy podgrzać. Pierwsze dni w domu spędzam w łóżku, wstaję tylko do toalety. Kiedy się czuję na siłach, bawię się z Dayiel. Taka z niej już bystra dziewuszka, wszystkiemu się uważnie przygląda. To jak nowy początek. Obliczam, że za siedem lat będę miała następne dziecko. W ten sposób każdym z tej trójki będę mogła się zajmować tak, jakby to było jedyne dziecko. Poza tym starsze będą już dość duże, żeby mi pomóc. Wszystko sobie zaplanowałam. Czegoś jednak nie przewidziałam.

Rozdział IV

Dayiel jest aniołkiem, ale ma też w sobie diabełka. Kiedy kończy trzeci miesiąc, zaczyna mnie gryźć podczas karmienia, a nie ma jeszcze ani jednego zęba. Bert uważa, że to zabawne, a ja, że Dayiel robi to specjalnie, aby go rozśmieszyć.

Staje na czworakach zaraz jak tylko opanowuje sztukę przewracania się na brzuszek. Kołysze się w przód i w tył, śmieje się na głos i ma taką zadowoloną minę, jakby właśnie obrabowała bank. Opracowuje swój własny sposób raczkowania – nie na czworakach, ale na rękach i stopach – i buszuje po całym mieszkaniu jak mały piesek. Nic, co znajdzie się w zasięgu jej rączek, nie jest bezpieczne. Staram się schować wszystko, co mogłaby zniszczyć, ale Dayiel zawsze okazuje się sprytniejsza.

Nigdy nie przesypia całej nocy, budzi się trzy albo cztery razy.

Nakarmiona chce się bawić. Nawet kiedy ma już sześć miesięcy, śpi mniej niż osiem godzin na dobę. Tak bardzo kocha życie, że nie lubi zamykać oczek. Jakby coś przeczuwała.

Bert i ja zamieniamy się w automaty do opieki nad niemowlę, ciem. Na zmianę wstajemy do Dayiel. Później pozwalamy jej spać w łóżku między nami. Wydaje mi się, że nic jej tu nie grozi, ale Dayiel znajduje sposób, żeby się stąd wydostać. Tej nocy, kiedy robi to po raz pierwszy, czuję nagle, że Bert szarpie mnie za ramię.

– Kate, gdzie jest Day?

– Jestem wpółprzytomna.

– Nie wiem, może któreś z nas przeniosło ją do jej łóżeczka?

– Ja nie.

Bert zrywa się z materaca. Po chwili wsuwa głowę do naszego pokoju.

– Tam jej nie ma!

Siadam, teraz już naprawdę wystraszona.

– Może jest u Willsa. Może zabrał ją do swojego łóżka, kiedy płakała.

Wyczołguję się z materaca na podłogę i wstaję. Potwornie boli mnie głowa. Bert biega po korytarzu. Coraz bardziej się boję.

Gdzie, u licha, w zamkniętym mieszkaniu może się podziać niemowlę? Może coś jej się stało?

Wtedy słyszę śmiech Berta i zaraz potem śmiech Dayiel. Są w łazience.

Day siedzi pod prysznicem i bawi się zabawkami do kąpieli.

Wiem, że bardzo lubi się kąpać, to jedno z jej ulubionych zajęć, ale żeby w środku nocy, po ciemku i bez wody? Dayiel pokazuje paluszkiem na kurki – chce żebyśmy odkręcili wodę. Jest brudna i przesiusiana. Bert pochyla się i zaczyna ją rozbierać. Day wciąż wskazuje na kurki.

– Okay, Day. Tylko ten jeden raz. Ale żadnych więcej kąpieli o trzeciej nad ranem. Zrozumiano?

Dayiel uśmiecha się i klapie rączkami o podłogę kabiny prysznicu jak wówczas, kiedy jest tam woda.

– Bert, nie będziesz miał mi za złe, jeśli wrócę do łóżka?

– Jestem wykończona i strasznie boli mnie głowa.

– Jasne, już cię tu nie ma, dziecino. Zmykaj do łóżka i postaraj się zasnąć. Może po kąpieli uda mi się ją położyć. Kurczę, zanosi się na to, że jutro będę baaardzo niemiłym panem od matematyki.

Odkręca wodę. Słyszę, jak szumi, kiedy idę do naszego pokoju i kładę się do łóżka. Nie wiem, kiedy Bert wraca do mnie; możliwe, że w ogóle nie wraca, ponieważ kiedy budzi mnie płacz Dayiel, nie ma go już w domu.

Kilka razy odwiedzają nas rodzice. Tato fantastycznie bawi się z Dayiel. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Chodzi za nią po całym mieszkaniu i pozwala jej robić wszystko, na co ma ochotę, pod warunkiem, że niczym to jej nie grozi. Tato mówi, że to jak wyprowadzanie szczeniaka na spacer, a poza tym, że spędzając tyle czasu na podłodze, on sam zyskuje całkiem nowy ogląd rzeczywistości. Robi Dayiel „samolot”, sadza ją sobie na kolanach albo pozwala skakać na swoim brzuchu. Teraz przypominam sobie, jak robił to wszystko ze mną, Mattem i Camille. Zupełnie już o tym zapomniałam.

Pojawienie się dziecka zawsze wywołuje masę wspomnień z własnego dzieciństwa, o których w innej sytuacji nigdy byśmy nie pamiętali. Gdybym nie widziała taty z Dayiel, nigdy bym nie przypomniała sobie tych wszystkich sztuczek, które z nami wyczyniał. Zabawne, jak łatwo się zapomina. Myślę, że niepamięć jest najbliższym śmierci stanem, którego doświadczają żyjący. To coś innego niż sen.

Mama dużo czyta Dayiel. Wydaje mi się, że to ją uspokaja.

Mama opowiada mi o wynikach badań naukowych, według których małemu dziecku, począwszy od niemowlęctwa powinno się czytać nie mniej niż trzy książeczki dziennie. Zdaniem tych samych naukowców każde normalne dziecko, któremu przeczytano trzy tysiące książeczek, zanim zaczęło chodzić do szkoły, później radzi sobie dużo lepiej z nauką, nawet na uniwersytecie. Mój Boże! Trzy tysiące książeczek.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Niezawinione Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Niezawinione Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


William Wharton - Dad
William Wharton
William Wharton - Birdy
William Wharton
William Wharton - Ever After
William Wharton
William Wharton - A Midnight Clear
William Wharton
William Wharton - Houseboat on the Seine
William Wharton
William Wharton - Franky Furbo
William Wharton
William Wharton - Last Lovers
William Wharton
William Wharton - Scumbler
William Wharton
William Wharton - Tidings
William Wharton
William Wharton - Shrapnel
William Wharton
William Wharton - The WWII Collection
William Wharton
William Wharton - The Complete Collection
William Wharton
Отзывы о книге «Niezawinione Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Niezawinione Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x