• Пожаловаться

Cormac McCarthy: Droga

Здесь есть возможность читать онлайн «Cormac McCarthy: Droga» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Cormac McCarthy Droga

Droga: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Droga»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Przerażająca postapokaliptyczna wizja przyszłości Ameryki w powieści uznanej za największe arcydzieło Cormaca McCarthy’ego. Spalona Ameryka, ciemność, proch i kurz przesłaniające niebo. Kamienie pękają od mrozu, a śnieg, który pada, jest szary. Ani jednego ptaka, ani jednego zwierzęcia, gdzieniegdzie tylko zdziczałe bandy kanibali. Jakiś straszliwy a nienazwany kataklizm zniszczył naszą cywilizację i większość życia na ziemi. Na tle martwego pejzażu po katastrofie dwie ruchome figurki – to ojciec i syn przemierzają zniszczoną planetę. Zmierzają ku wybrzeżu lecz co tam zastaną? Przed nimi długa i pełna niebezpieczeństw droga w nieznane. Wokół nich – świat, w którym nawet nadzieja już umarła, lecz nadal – dzięki łączącej ich więzi – trwa miłość… „Droga” Cormaca McCarthy’ego to połączenie powieści drogi, powieści przygodowej oraz gotyckiego horroru. To przypowieść o świecie apokalipsy spełnionej, ponura odpowiedź na niepokojące pytanie jak świat wyglądałby bez człowieka. Krytyka literacka zalicza tę powieść do nurtu prozy amerykańskiego minimalizmu, w latach 80-tych nazywanego „brudnym realizmem”.

Cormac McCarthy: другие книги автора


Кто написал Droga? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Droga — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Droga», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kto jeszcze tu jest?

Nie odpowiedziała. Wyminął ją i ruszył do pozostałych pokojów. Rana krwawiła okropnie. Czuł, że nogawka spodni lepi się do skóry. Wrócił do pierwszego pomieszczenia. Gdzie łuk?, spytał.

Nie mam go.

Gdzie jest?

Nie wiem.

Zostawili was tutaj, co?

Sama się zostawiłam.

Odwrócił się, pokuśtykał schodami na dół, otworzył frontowe drzwi i wyszedł na ulicę tyłem, wpatrując się w dom. Dowlókł się do wózka, postawił go i wrzucił do niego rzeczy. Trzymaj się blisko mnie, szepnął. Trzymaj się blisko.

Na noc zatrzymali się w sklepie na skraju miasta. Wtoczył wózek na zaplecze, zamknął drzwi i przystawił go do nich na skos. Wygrzebał palnik i butlę z gazem, odkręcił kurek, postawił palnik na podłodze, następnie rozpiął pasek i zdjął zakrwawione spodnie. Chłopiec patrzył. Strzała rozpłatała nogę tuż nad kolanem na mniej więcej siedem centymetrów. Krew wciąż płynęła, a cała noga zbielała- widział, że rana jest głęboka. Domowej roboty szeroki grot, wykuty z paska metalu, może ze starej łyżki. Spróbuj znaleźć apteczkę, powiedział.

Chłopiec się nie poruszył.

Znajdź apteczkę, do ciężkiej cholery. Nie siedź tak.

Zerwał się, podszedł do drzwi i zaczął grzebać pod plandeką i kocami powrzucanymi do wózka. Wrócił z apteczką, a mężczyzna wziął ją bez słowa, położył na betonowej podłodze przed sobą, poluzował zatrzaski i otworzył pokrywkę. Wyciągnął rękę i odkręcił bardziej kurek palnika, żeby mieć więcej światła. Przynieś baniak z wodą, powiedział. Chłopiec przyniósł baniak, a mężczyzna zdjął zakrętkę, polał ranę wodą, następnie przytrzymał brzegi palcami i wytarł krew. Oczyścił delikatnie ranę proszkiem dezynfekującym, wreszcie zębami otworzył foliową kopertę, wyjął małą zakrzywioną igłę chirurgiczną i zwój jedwabnej nici, usiadł, przysunął nić do światła i nawlekł igłę. Z apteczki wydobył zacisk, chwycił igłę w szczęki, zwarł je i zaczął zszywać ranę. Robił to szybko, nie starając się zbytnio. Chłopiec przykucnął na podłodze. Mężczyzna spojrzał na niego i znów pochylił się nad igłą. Nie musisz patrzeć, powiedział.

W porządku?

W porządku.

Boli?

Tak, boli.

Zawiązał supeł na końcu nici i zacisnął go, następnie odciął nić nożyczkami z apteczki i spojrzał na chłopca. Chłopiec patrzył na jego dzieło.

Przepraszam, że na ciebie wrzasnąłem.

Podniósł wzrok. Nic nie szkodzi, tatusiu.

Zacznijmy od nowa.

Dobrze.

Rankiem padało, a silny wiatr grzechotał szybami na tyłach budynku. Mężczyzna stał i patrzył na zewnątrz. Stalowe nabrzeże do polowy zwalone, zanurzone w wodach zatoki. Sterówki zatopionych kutrów rybackich wystające nad szarymi falami. Nic się nie poruszało. Wszystko, co mogło się poruszać, zostało dawno zwiane. Noga go rwała, więc ściągnął opatrunek, zdezynfekował ranę i obejrzał ją. Tkanka spuchnięta i odbarwiona w splotach czarnych szwów. Założył opatrunek i wciągnął sztywne od krwi spodnie.

Spędzili tam dzień, siedząc pośród pudeł i skrzyń. Musisz się do mnie odzywać, powiedział.

Odzywam się.

Na pewno?

No przecież teraz się odzywam.

Chcesz, żebym ci opowiedział pewną historię?

Nie.

Dlaczego nie?

Chłopiec spojrzał na niego, a potem odwrócił wzrok.

Dlaczego nie?

Bo te historie nie są prawdziwe.

Nie muszą być prawdziwe. To są historie.

Tak, ale w tych historiach my zawsze pomagamy ludziom, a przecież nie pomagamy.

To może ty mi coś opowiesz?

Nie chcę.

No trudno.

Nie mam nic do opowiedzenia.

Mógłbyś mi opowiedzieć o sobie.

Ty przecież wszystko o mnie wiesz. Byłeś zawsze ze mną.

Nosisz w sobie różne historie, których nie znam.

Takie jak sny?

Sny. Albo coś, o czym myślisz.

No tak, ale historie mają być szczęśliwe.

Nie muszą takie być.

Ty zawsze opowiadasz szczęśliwe historie.

A ty nie znasz szczęśliwych?

Moje bardziej przypominają prawdziwe życie.

A moje nie?

Twoje nie. Nie.

Mężczyzna przyglądał się chłopcu. Prawdziwe życie jest dość okropne?

A jak ty myślisz?

Hm, ja myślę, że ciągle żyjemy. Mnóstwo złych rzeczy się stało, ale my żyjemy.

No tak.

Nie uważasz, że to dużo?

Może być.

Podciągnęli stół do okien, rozpostarli koce, a chłopiec położył się na brzuchu i obserwował zatokę. Mężczyzna siedział z wyprostowaną nogą. Na kocach między nimi leżał rewolwer, pistolet i pudełko flar. Po chwili mężczyzna powiedział: Ja uważam, że to całkiem dobra historia. Coś znaczy.

Nie trzeba, tatusiu. Chcę po prostu posiedzieć trochę w ciszy.

A sny? Czasem opowiadałeś mi swoje sny.

Nie chcę rozmawiać o niczym.

No dobrze.

Poza tym ja nie mam już dobrych snów. Zawsze są o czymś złym. Ty mówiłeś, że to nie szkodzi, bo dobre sny to zły znak.

Może. Nie wiem.

Jak budzisz się i kaszlesz, to odchodzisz na drogę albo gdzieś, ale ja i tak słyszę, że kaszlesz.

Przepraszam.

Raz słyszałem, jak płaczesz.

Wiem.

Jeśli ja nie powinienem płakać, ty też nie powinieneś.

Dobrze.

Czy z twoją nogą będzie lepiej?

Tak.

Czy tylko tak mówisz?

Nie.

Bo wygląda, że jest bardzo skaleczona.

Nie jest tak źle.

Ten człowiek próbował nas zabić, prawda?

Tak.

Zabiłeś go?

Nie.

Naprawdę?

Naprawdę.

Dobrze.

W porządku?

Tak.

Podobno nie chciałeś rozmawiać?

Nie chcę.

Dwa dni później ruszyli – mężczyzna kuśtykając za wózkiem, chłopiec trzymając się jego boku, póki nie wyszli z przedmieść. Szosa biegła płaskim szarym wybrzeżem, tkwiły na niej zaspy piasku nawianego przez wiatr. To utrudniało marsz, więc miejscami musieli oczyszczać drogę deską, którą wieźli na dolnej półce wózka. Zeszli na plażę, usiedli pod osłoną wydm i zaczęli patrzeć na mapę. Wzięli ze sobą palnik, podgrzali wodę, zaparzyli herbatę i siedzieli owinięci kocami w obronie przed wiatrem. W dole spróchniałe bale zabytkowego statku. Szare i wyszorowane przez piasek belki. Stare obracane ręcznie śruby. Dziobate żelazo w kolorze głębokiego fioletu, wytopione w jakimś piecu fryszerskim w Kadyksie albo Bristolu, wykute na czarnym kowadle, zdatne przetrwać w starciu z morzem trzysta lat. Nazajutrz minęli zabite deskami ruiny nadmorskiego kurortu i przez sosnowy las ruszyli drogą w głąb lądu – długa prosta szosa dryfująca w igliwiu, wiatr pośród ciemnych drzew.

W południe, kiedy było najlepsze światło, usiadł na drodze, przeciął szwy nożyczkami, włożył nożyczki da apteczki i wyjął klamrę. Następnie zabrał się do wyciągania czarnych nitek ze swojej skóry, naciskając opuszkiem kciuka, a chłopiec siedział na szosie i patrzył. Chwytając klamrą końce nitek, usunął jedną po drugiej. Małe szpileczki krwi. Gdy skończył, schował klamrę i plastrem przylepił gazę na ranę, a potem wstał, wciągnął spodnie i podał chłopcu apteczkę, by odłożył ją na miejsce.

Bolało, prawda?

Tak. Bolało.

Czy ty jesteś bardzo odważny?

Średnio.

A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu?

Splunął na drogę krwawą flegmą. Wstałem dziś rano, odparł.

Naprawdę?

Nie. Nie słuchaj mnie. Chodź, idziemy.

Wieczorem mroczne zarysy kolejnego nadmorskiego miasta, skupisko wysokich budynków, lekko przekrzywionych. Pomyślał, że żelazne zwory zmiękły od gorąca, a potem stężały, odkształcając sylwetki domów. Stopione okienne szkło wisiało zakrzepłe na ścianach jak lukier na cieście. Szli dalej. Teraz budził się czasem w nocy na czarnym i mroźnym pustkowiu z łagodnie barwnych światów ludzkiej miłości, ptasich trelów, słońca.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Droga»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Droga» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Отзывы о книге «Droga»

Обсуждение, отзывы о книге «Droga» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.