Philip najwyraźniej zdobył sympatię Kamala, ponieważ ten szczerzył się już do niego jak idiota. Pociągnął wielki łyk ze szklaneczki, po czym ułożył rysy twarzy w coś, co z grubsza przypominało poważną minę, i oznajmił:
– Te pierwsze, panie Weston. Przewiduję, że spotka pan dziś wieczorem więcej przedstawicielek tej pierwszej kategorii.
Philip odpowiedział szerokim uśmiechem i podniósł rękę, żeby przybić piątkę, do czego Kamal natychmiast się dostosował.
– Da się to zaakceptować, panie Avigdor. Dziękuję.
Oczywiście nie przyniesiono nam żadnego rachunku, a kiedy ładowaliśmy się na łódź – a może jacht albo raczej żaglówkę – która miała nas przetransportować w dół Bosforu do Belli, byłam już nieco wstawiona i wieczór całkiem mi się podobał. Usiłując nie przyglądać się, jak Isabelle obmacuje Sammy'ego, krążyłam od gościa do gościa, namawiając wszystkich do pozowania fotografom przez pół godziny po przybyciu do klubu, a potem na kolejne pół godziny oficjalnego imprezowania, gdzie wszystko, co zostanie powiedziane lub zrobione może być odnotowane przez dziennikarzy, których ze sobą przywieźliśmy. Potem jednak ich zadanie zostanie oficjalnie zakończone i wszyscy będą mogli się bawić, pozwalając sobie na dowolne rozpasanie, nie przejmując się zbytnio uciążliwymi nagłówkami w rodzaju KOKAINA I PROSTYTUTKI. Były też media tureckie, o których należało pamiętać, ale nie obawiałam się z ich strony większych problemów, a Kamal przyrzekł trzymać ich z daleka od sal dla VIP-ów. W sumie prawie wszyscy wyglądali na zadowolonych z takiego rozwiązania i ekipa wydawała się niemal podniecona, gdy łódź przybiła do pokrytego czerwonym dywanem pomostu.
– Czy wszyscy mężczyźni będą się na nas gapili? – Elisa zapytała Kamala z oczami rozszerzonymi niepokojem.
– Gapili się na was? Dlaczego? Oczywiście zauważą waszą urodę, ale nie sądzę, żeby miało to wprawiać was w zakłopotanie – powiedział.
– No tak, ale jeżeli są przyzwyczajeni tylko do widoku kobiet w burkach, to wyobrażam sobie, że będziemy rzucały się w oczy – stwierdziła, bardzo z siebie zadowolona.
Sammy posłał mi spojrzenie, jedno z wielu tego wieczoru, ponieważ siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy kolacji, i udało mi się stłumić śmiech, ale wyrwało mi się parsknięcie. Elisa odwróciła się gwałtownie i spojrzała na mnie ze złością.
– Co? Może chciałabyś, żeby gromada wieśniaków gapiła się na ciebie przez całą noc? Nie musiałam po to lecieć taki kawał drogi, wystarczyło pojechać do New Jersey!
Kamal zignorował ją uprzejmie, pomagając nam wysiąść z łodzi, po czym przedstawił nas grupie mężczyzn, samych przystojnych i wyglądających, jakby im się bardzo dobrze powodziło. Była to reszta naszych klientów, każdemu z nich towarzyszyły przynajmniej dwie, ale nie więcej niż cztery olśniewające dziewczyny, które wsłuchiwały się w każde ich słowo i oferowały „pomoc” w realizacji rozmaitych zadań. Ku wielkiemu zaskoczeniu Elisy i Isabelle dziewczyny nie były ubrane w burki. Jeśli chodzi o ścisłość, nie miały nawet staników. Ilość nagiego kobiecego ciała na pokaz była oślepiająca, a nawet nie weszliśmy jeszcze do środka.
Jeden z nowych mężczyzn przedstawił się jako Nedim i oświadczył dosyć uroczyście, że jest właścicielem Belli, rozległego kompleksu rozrywkowego, który rozciągał się przed nami. Obiekt miał własną przystań, żeby VIP-y i gwiazdy mogły ominąć całe zamieszanie przy drzwiach wejściowych. Goście mogli zejść z jachtów wprost do lóż, a wszystko, o czym tylko zdołali zamarzyć, było im niezwłocznie dostarczane. Nedim wyglądał dokładnie tak samo jak wszyscy właściciele klubów, których znałam: klasyczny nałogowy palacz w T-shircie vintage i trampkach retro, ze sterczącymi włosami, na którego nikt by nawet nie spojrzał, gdyby nie jeździł obowiązkowym czerwonym porsche i nie rozdawał butelek szampana.
– Panie, panowie, witajcie w Belli – obwieścił, rozkładając szeroko ramiona – pierwszego pośród nocnych lokali Stambułu. Bella, jak państwo widzicie, leży nad rzeką Bosfor, dokładnie na granicy między Europą i Azją, i nasza klientela odzwierciedla ten międzynarodowy klimat. Proszę za mną, przygotujcie się do skorzystania z tego, co Bella ma wam do zaoferowania.
Odprowadził nas do masywnego okrągłego stołu, ustawionego tuż nad wodą w wydzielonej części klubu, która wyraźnie tchnęła atmosferą miejsca dla VIP-ów. Tylko delikatna tekowa brama oddzielała nas od wody, a i ona miała zaledwie dwie i pół stopy wysokości – kwintesencja potencjalnej groźby wypadku po pijanemu – ale widok był niewiarygodny: małe i duże łodzie płynęły wolno po ciemnej wodzie, przesuwając się na tle pięknie oświetlonego meczetu z minaretami, które zdawały się sięgać nieba. Podłogi wykonano z lśniącego ciemnego drewna, prawie czarnego, siedziska pokryto brokatową satyną z kunsztownie wplecionymi złotymi nitkami. Całość znajdowała się pod gołym niebem, nie licząc kilku płacht łopocącego na wietrze białego płótna, które przydawało miejscu seksownej egzotyki. Jedyne światło pochodziło ze szklanych latami w tureckim stylu i setek świec do podgrzewaczy w ozdobionych paciorkami świecznikach. Wszędzie porozstawiano misy z miniaturowymi morelami i orzeszkami pistacjowymi. Bez wątpienia było to najbardziej seksowne miejsce, w jakim kiedykolwiek się znalazłam, stylowe w znacznie bardziej naturalny sposób niż wszystkie modne miejsca w Nowym Jorku, bo bez świadomości własnej świetności, której tego typu miejsca nabierają, kiedy widzą, że są modne.
Armia szykownych kelnerów natychmiast otoczyła nasz stolik i odebrała zamówienia na drinki. Po półgodzinie wszyscy byli przyjemnie wstawieni, a nim minęła północ, Elisa i Philip tańczyli na stołach. Wyglądali na zachwyconych sytuacją. Rodzaj napięcia między nimi sugerował coś romantycznego. I świeżego. Fotografowie pstrykali, ale Nedim i załoga tak im dogadzali wódką, dziewczynami i Bóg wie czym jeszcze, że uszło ich uwagi, że Marlena siedzi okrakiem na słynnym tureckim piłkarzu, który przedostał się do części dla VIP-ów. Udało mi się ich rozdzielić, zanim ktokolwiek coś zauważył, i przekonać oboje, że będą znacznie szczęśliwsi w jej pokoju w Four Seasons, a oni nawet nie protestowali, kiedy odprowadziłam ich do samochodu Town Car czekającego od frontu i poinstruowałam kierowcę, żeby zawiózł parę do hotelu. Właśnie skończyłam rozmowę z recepcjonistą, który zapewnił mnie, że błyskawicznie odstawi ich do pokoju i nie dopuści tam żadnych fotografów ani reporterów, kiedy pojawił się Sammy.
– Hej, gdzie się ukrywałaś? – Otoczył mnie ramionami od tyłu i pocałował w szyję. – Udało mi się mieć cię na oku przez cały wieczór, aż nagle zniknęłaś.
– Cześć – szepnęłam. Rozejrzał się, sprawdzając, czy nie widać Isabelle, Philipa albo kogoś z aparatem fotograficznym.
– Wyjdźmy stąd – powiedział szorstko. – Są tak pijani, że nawet tego nie zauważą. – Znów pocałował mnie w szyję, tym razem mocniej niż poprzednio, a ja po raz pierwszy miałam uczucie, że Sammy nie jest tylko miłym facetem. Dzięki Bogu.
– Nie mogę, Sammy. Chciałabym, ale nie mogę. Muszę mieć na wszystkich oko, to mój jedyny obowiązek.
– Już prawie druga. Jak długo jeszcze będą to ciągnąć?
– Chyba żartujesz. Bez trudu do świtu. Może uda nam się coś wymyślić, kiedy dotrzemy do hotelu, ale teraz muszę tam wracać.
Opuścił ręce i westchnął głośno.
– Wiem, że tak musi być. Ale to okropne. Wracaj pierwsza, ja przyjdę za parą minut. – Zaczął przeczesywać palcami moje włosy, ale nagle cofnął się, kiedy usłyszał swoje imię.
Читать дальше