Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany

Здесь есть возможность читать онлайн «Lauren Weisberger - Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bette Robinson pracuje w dziele bankowości inwestycyjnych z pełnym poświęceniem, bo tego oczekuje się od pracowników wielkich korporacji, ale nienawidzi swojego zajęcia, które nie zostawia jej ani chwili na życie towarzyskie. Lubi czytać romanse i z przyjemnością uczestniczy w zebraniach klubu książki, gdzie dziewczyny marzą o wielkiej miłości. W końcu znużona 'wyścigiem szczurów' rezygnuje z posady i zaczyna rozkoszować się pełną wolności. Kurczące się zasoby finansowe zmuszają ja do znalezienia następnej pracy – udaje jej się zatrudnić w modnej agencji public relations. Uczestnictwo w życiu towarzyskim należy tu do obowiązków służbowych.

Portier Nosi Garnitur Od Gabbany — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie usłyszał, odwrócił się już, żeby zdjąć z zaczepu czerwoną aksamitną linę i oznajmić oczekującej hordzie, że ich szczęśliwy moment jeszcze nie nadszedł. Powiedział coś do swojej krótkofalówki i szarpnięciem otworzył drzwi. Przemknęliśmy obok szatni i natychmiast ogarnęła nas chmura dymu.

– Skąd go znasz? – zapytała Elisa, gdy Davide witał wszystkich w promieniu dziesięciu metrów.

– Kogo?

– Tępaka przy drzwiach.

– Kogo?

– Tego idiotę, który pracuje przy drzwiach – powtórzyła, wydmuchując porcję dymu, która mogłaby wypełnić cale płuca.

– Wydawało mi się, że go lubisz – powiedziałam, wspominając, jak ciepło go objęła.

– A co miałam zrobić? Wszystko to element układu. Straszny obciach. Znasz go?

– Był wrogo do mnie nastawiony na przyjęciu zaręczynowym Penelope parę tygodni temu. Kazał mi czekać na dworze całe wieki.

– Wszystko jedno. Chodźmy się zabawić.

Jak na najmodniejszy klub w kraju, nie wygląda zbyt imponująco. Prostokątna sala z barem w odległym końcu i mniej więcej ośmioma stolikami otoczonymi ławkami wzdłuż każdego boku. Ludzie tańczyli na środku sali, a inni gromadzili się przy barze. Tylko wysoki szklany sufit i rząd palm zrobiły na mnie wrażenie pewnej egzotyki.

– Hej, tutaj! – zawołał Leo, usadowiony na kanapie w odległym kącie po lewej, dokładnie tak jak życzyła sobie Elisa. Niewidoczny didżej puszczał 50 Cents i zauważyłam, że Skye rozsiadła się już na kolanach jakiegoś faceta i rytmicznie porusza miednicą w takt muzyki. Na naszym stole urządzono coś w rodzaju minibaru z rozstawionymi byle jak butelkami veuve cliquot, ketel one i tanqueray. Do mieszania drinków dostarczono karafki soku pomarańczowego, grejpfrutowego i żurawinowego, do tego parę butelek toniku i gazowanej wody. Penelope wspomniała o zaporowej cenie za przyjęcie, więc wiedziałam, że płacimy wiele setek dolarów za każdą butelkę.

– Co mogę ci podać do picia? – odezwał się zza moich pleców Leo.

Nie chcąc ryzykować kolejnego niemodnego drinka, poprosiłam po prostu o kieliszek szampana.

– Już podaję. Chodź, zatańczymy. Skye, idziesz?

Leo wstał, ale Skye podczas ostatnich sześciu minut przeszła do pełnowymiarowego obściskiwania się z facetem, na którego kolanach okrakiem siedziała. Nie czekaliśmy na odpowiedź.

Tłum był niemal jednolicie urodziwy. Wszyscy mieścili się w przedziale wiekowym od po dwudziestce do po trzydziestce i wszyscy najwyraźniej byli tu już wcześniej. Kobiety, wysokie i szczupłe, z klasą i pełną swobodą wystawiały na widok publiczny niezmierzone połacie ud i głębiny dekoltów. Mężczyźni poruszali się obok nich bez kropli potu, przesuwali rękami po ich biodrach, plecach i ramionach, nie pozwalając, żeby dziewczynom ubywało drinków. W niczym nie przypominało to pewnej nocy, którą jako zbuntowana nastolatka niefortunnie spędziłam w kącie, przerażona wijącymi się masami w klubie Limelight.

W chwili gdy skończyłam chłonąć całą tę scenę, Leo wybrał już jakąś brunetkę. Tańczył z nią i parą o urodzie modeli. Cała czwórka poruszała się w idealnej zgodzie z rytmem, ciało przy ciele. Od czasu do czasu zmieniali pozycję, tak że dziewczyny znajdowały się twarzami do siebie i ocierały się biodrami.

Poszłam do łazienki i w drodze powrotnej poczułam, że wokół mojej piersi oplatają się ramiona, których przynależności nie zdążyłam jeszcze zidentyfikować. Dziewczyna miała długie do pasa kręcone włosy o lekko mysim, brązowym kolorze i pachniała dymem oraz płynem do płukania ust – w równych proporcjach.

– Bette, Bette, nie mogę uwierzyć, że minęło tyle czasu! – wrzasnęła mi w ramię, nie zwalniając uścisku. Podbródek wcisnęła pomiędzy moje piersi w sposób zdecydowanie krępujący, biorąc pod uwagę fakt, że jej tożsamość wciąż pozostawała pod znakiem zapytania. Ściskała mnie przez kilka kolejnych sekund i kiedy się odsunęła, nie mogłam być bardziej zdziwiona.

Abby Abrams.

– Abby? To ty? Rany, naprawdę minęło sporo czasu – powiedziałam ostrożnie, usiłując nie pokazać po sobie, jak bardzo jestem niezadowolona, że ją widzę. Z czasów college'u miałam o niej same okropne wspomnienia i jakimś sposobem zdołałam zapomnieć o jej istnieniu, kiedy wszyscy przenieśliśmy się do miasta. Aż do tej pory NY okazał się na tyle przestronny, że przez pół dekady ani razu na siebie nie wpadłyśmy, ale moje szczęście najwyraźniej się skończyło. Pięć lat od opuszczenia college'u sprawiło, że wyglądała na twardszą i starszą, niż wskazywałby wiek. Najwyraźniej zrobiła sobie operację nosa i dodała bardzo solidną porcję kolagenu w okolicy ust, ale najbardziej rzucały się w oczy piersi. Biust superdużego rozmiaru zdominował całą jej niewysoką sylwetkę.

– Właściwie to używam teraz wersji Abigail – poprawiła mnie natychmiast. – Co za szaleństwo, prawda? Oczywiście słyszałam, że pracujesz w Kelly, więc wiedziałam, że prędzej czy później tu na ciebie wpadnę.

– Hę? Co masz na myśli? Jak długo mieszkasz w mieście?

Spojrzała na mnie z lekka przerażona i pociągnęła na kanapę. Próbowałam się oswobodzić, ale nie zwalniała zabójczego uścisku i nachyliła się o wiele za blisko.

– Mówisz serio? Nie słyszałaś? Obracam się w wirze świata mediów!

Musiałam użyć lewej dłoni, by zasłonić usta. Udałam, że kaszlę, żeby nie zauważyła, jak daremnie usiłuję powstrzymać się od śmiechu. Jeszcze w czasach Emory Abby uwielbiała oznajmiać, jak to znajduje się „w wirze” tego czy tamtego – żeńskiej organizacji studenckiej albo męskiej drużyny koszykówki czy uniwersyteckiej gazety. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co to oznacza – w sumie używała zwrotu niepoprawnie – ale z jakiegoś powodu trzymała się tej frazy i nie chciała z niej zrezygnować. Na pierwszym roku mieszkałyśmy na tym samym piętrze. Dość szybko zauważyłam, że ma dziwny talent do wyczuwania ludzkich słabości. Zawsze dręczyła mnie przesłuchaniami na temat chłopaków, którzy mi się podobali, i w ciągu dwunastu godzin od mojego wyznania „przypadkowo” zaczynała się uganiać za każdym, czyje nazwisko wymieniłam. Podsłuchałam kiedyś, jak męczy w łazience jakąś Azjatkę, chcąc wydobyć z niej wskazówki, jak uzyskać „seksowne, skośne spojrzenie” przy użyciu kredki do oczu. Kiedyś „pożyczyła” sobie pracę z historii jednej z koleżanek z zajęć i złożyła jako własną, przyznając się do „pomyłki” dopiero wtedy, gdy profesor zagroził, że obleje je obie. Penelope i ja poznałyśmy Abby mniej więcej w tym samym czasie, na seminarium pisarskim na pierwszym roku, i z miejsca zgodziłyśmy się, że trzeba jej unikać. Od początku była koszmarna: dziewczyna, która poczyni subtelny, ale złośliwy komentarz na temat twojej fryzury, chłopaka czy stroju, a kiedy nieuchronnie się obrazisz, będzie udawała, że jest przerażona tym, co zrobiła, i żałuje. Spławiałyśmy ją często i regularnie, ale wydawała się tego nie dostrzegać. Celowo podtrzymywała kontakt, żeby nas pognębić. Nietrudno zgadnąć, że nigdy nie miała żadnej prawdziwej przyjaciółki, ale za to utrzymywała stałe tempo w pracowitym zaliczaniu wszystkich męskich organizacji i drużyn sportowych w Emory.

– „Wir świata mediów”, tak? Nie, nie wiedziałam. A gdzie teraz pracujesz? – zapytałam najbardziej znudzonym tonem, na jaki potrafiłam się zdobyć. Przysięgłam sobie, że nie pozwolę, żeby zalazła mi za skórę.

– Niech pomyślę. Zaczynałam w „Elle”, a potem przeskoczyłam do „Slate”, bo to bardziej modne, wiesz? Miałam krótki przystanek w „Vanity Fair”, ale polityka biurowa była taka ekstremalna. Teraz działam jako wolny strzelec, wszędzie zobaczysz moje nazwisko!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany»

Обсуждение, отзывы о книге «Portier Nosi Garnitur Od Gabbany» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x