Loretta wyraziła już zgodę na zakup czterech rzeczy – jednej króciutkiej notki, dwóch tekstów po pięćset słów i jednego oryginalnego, liczącego dwa tysiące słów opowiadania. Ale jeszcze bardziej ekscytująca okazała się jej dziwaczna obsesja, żeby pomóc mi w nawiązywaniu kontaktów, poznawaniu ludzi z innych czasopism, którzy mogliby być zainteresowani tekstami pisanymi przez wolnego strzelca. I to właśnie sprawiło, że znalazłam się w tym fatalnym lokalu Starbucks tego pochmurnego zimowego dnia – ponownie zmierzałam do Elias – Clark. Potrzeba było masy perswazji z jej strony, by przekonać mnie, że Miranda nie upoluje mnie w chwili, gdy wejdę do budynku, ani nie zwali z nóg strzałem z rakietnicy, ale wciąż czułam zdenerwowanie. Nie paraliżujący strach jak za dawnych czasów, kiedy zwykły dzwonek telefonu komórkowego wystarczył, żeby przyprawić mnie o palpitacje, ale niepokój na myśl – choć przelotną – że mogłaby mi gdzieś mignąć Ona. Albo Emily. Albo ktokolwiek inny, jeśli już o to chodzi, oprócz Jamesa, z którym byłam w kontakcie.
Jakimś cudem, z niewiadomego powodu, Loretta zadzwoniła do swojej dawnej współlokatorki z college'u, która, tak się złożyło, pracowała w dziale miejskim Buzza, i opowiedziała jej, że odkryła nową obiecującą pisarkę. To znaczy niby mnie. Zaaranżowała dla mnie na dziś rozmowę wstępną i nawet uprzedziła tę kobietę, że zostałam w przyśpieszonym trybie zwolniona przez Mirandę, ale ta tylko się roześmiała i powiedziała coś w rodzaju, że gdyby odmówili współpracy z każdym, kogo Miranda w tym czy innym momencie zwolniła, nie mieliby z kim pracować.
Dokończyłam cappuccino i napełniona świeżą energią zgarnęłam swoją teczkę z różnymi artykułami, podążając – tym razem spokojnie, bez nieustannie dzwoniącego telefonu i naręcza kaw – w stronę budynku Elias – Clark. Szybki rekonesans z chodnika dowiódł, że w tłumie w holu nie było nikogo z Klakierów z Runwaya, więc naparłam ciałem na obrotowe drzwi. Nic się nie zmieniło od czasu, gdy byłam tam pięć miesięcy wcześniej: widziałam Ahmeda za ladą stoiska z prasą i wielki lśniący plakat, ogłaszający, że podczas weekendu Chic wydaje przyjęcie w Spa. Chociaż teoretycznie powinnam była się wpisać do książki, odruchowo poszłam prosto w stronę bramek. Natychmiast usłyszałam znajomy głos.
– / can 't remember if cried when read about his widowed bride, but something touched me deep inside the day the musie died. And we were singing…
American Piel Urocze, pomyślałam, to była pożegnalna piosenka, której nigdy nie zaśpiewałam. Odwróciłam się, żeby zobaczyć Eduarda, jak zwykle wielkiego i spoconego, z szerokim uśmiechem. Ale nie dla mnie. Przed znajdującą się najbliżej niego bramką stała niezwykle wysoka, chuda dziewczyna o czarnych jak smoła włosach i zielonych oczach, ubrana w super – wystrzałowe spodnie w prążki i odsłaniający obojczyki top. Tak się złożyło, że balansowała niewielką tacą z trzema kawami ze Starbucks, pełną po brzegi torbą gazet i czasopism, trzema wieszakami z kompletnymi zestawami ciuchów na każdym oraz workiem oznaczonym monogramem „MP”. Jej telefon komórkowy zaczął dzwonić w chwili, gdy zdałam sobie sprawę z tego, na co patrzę, a ona wyglądała na tak przerażoną, jakby z miejsca miała się rozpłakać. Ale kiedy napieranie na bramkę nie umożliwiło jej wejścia, westchnęła ciężko i zaśpiewała:
– Bye, bye, Miss American Pie, drove me Chevy to the levy, but the levy was dry, and good old boys were drinking whiskey and rye, singing this will be the day that I die, this will be the day that I die… - Gdy ponownie spojrzałam na Eduarda, posłał w moją stronę szybki uśmiech i mrugnął. A potem, podczas gdy ładna brunetka kończyła śpiewać swój wers, wcisnął brzęczyk i przepuścił mnie, jakbym była kimś, kto się liczy.
***
LAUREN WEISBERGER Ukończyła Cornell University w 1999. Przez blisko rok była asystentką Anny Wintour, szefowej brytyjskiej edycji popularnego magazynu mody Vogue. Następnie podjęła pracę w czasopiśmie podróżniczym Departures, uczestniczyła w warsztatach literackich. Jej błyskotliwy debiut powieściowy Diabeł ubiera się u Prady (2003) podbił serca czytelników w wielu krajach (na amerykańskiej liście bestsellerów znajdował się aż 24 tygodnie). Prawa do książki zakupiła producentka „Forresta Gum – pa”. Ekranizacja z Meryl Streep i Annę Hathaway weszła na ekrany w lipcu 2006 i stała się filmowym przebojem lata. Za drugą powieść Weisberger Portier nosi garnitur od Gabbany (2005) amerykański wydawca zapłacił milion dolarów zaliczki.
***
* Trący McMakin: nie za bardzo. Jej ciemne i depresyjne mieszkanie było w środku Hell's Kitchen * , a kiedy się tam zjawiłam, o schody opierał się ćpun. Pozostałe były nie lepsze. Para szukająca kogoś do wynajęcia wolnego pokoju w swoim mieszkaniu, która aluzyjnie napomknęła o konieczności tolerowania nieustannie i głośno uprawianego seksu; artystka nieco po trzydziestce z czterema kotami i gorącym pragnieniem posiadania większej ich liczby; sypialnia przy końcu długiego, ciemnego korytarza bez okien i szaf; dwudziestoletni gej w, jak to sam określił, „fazie niechlujstwa”. Każdy żałosny pokój, jaki odwiedziłam, był wyceniony na dobrze ponad tysiąc dolarów, a moja pensja zamykała się w ogromnej kwocie trzydziestu dwóch tysięcy pięciuset dolarów rocznie. I chociaż matematyka nigdy nie należała do moich mocnych stron, nie trzeba geniusza, by obliczyć, że czynsz zjadłby z niej ponad dwanaście tysięcy. A teraz, kiedy byłam „dorosła”, rodzice skonfiskowali mi kartę kredytową do użycia w „sytuacjach awaryjnych”. Słodkie. Lily zniosła całe trzy dni rozczarowań. A ponieważ była żywotnie zainteresowana pozbyciem się mnie ze swojej kanapy na dobre, wysłała maile do wszystkich znajomych. Ktoś ze studium doktoranckiego na Columbii miał przyjaciela, który miał szefa, który znał dwie dziewczyny, które szukały współlokatorki. Natychmiast zadzwoniłam i porozmawiałam z miłą dziewczyną o imieniu Shanti. Powiedziała mi, że ona i jej przyjaciółka Kendra szukają kogoś, kto wprowadziłby się do ich mieszkania na Upper East Side, do maleńkiego pokoju, ale z oknem, szafą i nawet ścianą z wyeksponowanymi cegłami. Za osiemset dolarów miesięcznie. Zapytałam, czy w mieszkaniu są łazienka i kuchnia. Były (bez zmywarki, wanny i windy, oczywiście, ale trudno od pierwszego razu oczekiwać życia w luksusie). Trafiony. Shanti i Kendra okazały się bardzo słodkimi i cichymi hinduskimi dziewczynami, które właśnie skończyły Duke, pracowały w piekielnym wymiarze godzin w bankowości inwestycyjnej i jak dla mnie, tego pierwszego i każdego kolejnego dnia, były całkowicie nie do odróżnienia. Znalazłam dom.
HelPs Kitchen, dzielnica NJ między Czternastą i Pięćdziesiątą Drugą Ulicą a Ósmą Aleją, ciesząca się sławą „gangsterskiej”.
* Rent. Rock – opera, oparta na La Bohemę Giacomo Pucciniego, z akcją umiejscowioną w nowojorskim East Village. Muzyka i słowa Jonathan Larson, choreografia Marlies Yearby.
Читать дальше